Miejsce dziwnie cudowne, tam mieszkał święty Bernard, teraz Cistercienses zawiadują. Pierwej za starych tu Rzymian była wieś i mieszkanie różnych Rzymian, zwała się: Aqua Salvia.
Więzienie śś. apostołów Piotra i Pawła. Scalae albo gradusy pałacu Piłatowego z Jerozolimy, któremi był na ostatni dekret śmierci prowadzony Jezus Odkupiciel nasz; po tych wschodach które są marmuru białego, nie wolno z orężem ani szpadą iść, ani inaczej iść, tylko na kolanach pełząc. Dwa są miejsca, na których była krew Zbawiciela, kratkami albo krzyżami mosiężnemi zasłoniona. Tamże jest kaplica, zowie się: Sancta Sancto, gdzie niezliczona moc leży złożonych kości śś., i na
Miejsce dziwnie cudowne, tam mieszkał święty Bernard, teraz Cistercienses zawiadują. Pierwéj za starych tu Rzymian była wieś i mieszkanie różnych Rzymian, zwała się: Aqua Salvia.
Więzienie śś. apostołów Piotra i Pawła. Scalae albo gradusy pałacu Piłatowego z Jerozolimy, któremi był na ostatni dekret śmierci prowadzony Jezus Odkupiciel nasz; po tych wschodach które są marmuru białego, nie wolno z orężem ani szpadą iść, ani inaczéj iść, tylko na kolanach pełząc. Dwa są miejsca, na których była krew Zbawiciela, kratkami albo krzyżami mosiężnemi zasłoniona. Tamże jest kaplica, zowie się: Sancta Sancto, gdzie niezliczona moc leży złożonych kości śś., i na
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 92
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Wróciłem się do Tylży 1 Novembris.
4 Decembris na imieniny Basi naszej zaproszeni ipp. Sapiehowie młodzi, obiad jedli, tańcowali i podpijali.
12 Decembris z Tylży wyjechałem do Torunia do królów ichmość polskiego i szwedzkiego. Jechałem na Królewiec, gdzie kilka dni w dobrej haniebnie kompanii zabawiłem się; tamże na wschodach szwank miałem podpiwszy u ip. wojewodziny trockiej miodeczkiem. W tych kompaniach dodawał nam wesołości monsieur Kont francuz, arte muzyk, który miał syna i córkę śliczną, dobrze śpiewających i na wszystkich instrumentach grających, perfectissime, równo z panem ojcem także i dobrze bardzo grającym i śpiewającym; bywała także i ip. Ważyńska francuska
Wróciłem się do Tylży 1 Novembris.
4 Decembris na imieniny Basi naszéj zaproszeni jpp. Sapiehowie młodzi, objad jedli, tańcowali i podpijali.
12 Decembris z Tylży wyjechałem do Torunia do królów ichmość polskiego i szwedzkiego. Jechałem na Królewiec, gdzie kilka dni w dobréj haniebnie kompanii zabawiłem się; tamże na wschodach szwank miałem podpiwszy u jp. wojewodziny trockiéj miodeczkiem. W tych kompaniach dodawał nam wesołości monsieur Kont francuz, arte muzyk, który miał syna i córkę śliczną, dobrze śpiewających i na wszystkich instrumentach grających, perfectissime, równo z panem ojcem także i dobrze bardzo grającym i śpiewającym; bywała także i jp. Ważyńska francuzka
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 133
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
utopiony A cicho puszczasz w ucho ulubione Słówka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach wszędzie rozstawione, Podsłuchy wkoło domu postawione; Stoi i wierny Andrasz na odwodzie, W tylnym ogrodzie.
Dybie nieborak, a jasne promienie Pełnej Diany klnie, że nocne cienie Nimi oświeca i pono zabieży Nocnej kradzieży.
I lak ci po los piastował życzliwie Że przebył wszytkie przeprawy szczęśliwie I za odwagi otrzymał zapłatę, Łupy bogate
utopiony A cicho puszczasz w ucho ulubione Słowka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach wszędzie rozstawione, Podsłuchy wkoło domu postawione; Stoi i wierny Andrasz na odwodzie, W tylnym ogrodzie.
Dybie nieboras, a jasne promienie Pełnej Dyany klnie, że nocne cienie Nimi oświeca i pono zabieży Nocnej kradzieży.
I lak ci po los piastował życzliwie Że przebył wszytkie przeprawy szczęśliwie I za odwagi otrzymał zapłatę, Łupy bogate
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 356
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
mieszka w skale wysokiej, ledwie okiem dojźrzanej. Do której jaskini powrozami, w kosz wsiadszy, windują się i tam mieszkają, jako jaskółki z gniazdek wyglądając.
Na nocleg za mil 2 stanęliśmy we wsi Carpena nazwanej.
Dnia 1 Decembris. Wyjechawszy z noclegu mila 1 byliśmy w kościele niewielkim, do którego po wschodach wysokich wchodzić potrzeba. Minąwszy ten kościół (w którym mszy św. słuchaliśmy), góry się kończyły, pola się i równiny przestrzennje otwierały się. 19v
Wyjechawszy z tych gór właśnie jakobyśmy się odrodzili, bo przez niedziel cztyry circiter i więcej miedzy skałami jadąc, nic nie widzieli prócz nieba
mieszka w skale wysokiej, ledwie okiem dojźrzanej. Do której jaskini powrozami, w kosz wsiadszy, windują się i tam mieszkają, jako jaskółki z gniazdek wyglądając.
Na nocleg za mil 2 stanęliśmy we wsi Carpena nazwanej.
Dnia 1 Decembris. Wyjechawszy z noclegu mila 1 byliśmy w kościele niewielkim, do którego po wschodach wysokich wchodzić potrzeba. Minąwszy ten kościoł (w którym mszy św. słuchaliśmy), góry się kończyły, pola się i równiny przestrzennie otwierały się. 19v
Wyjechawszy z tych gór właśnie jakobyśmy się odrodzili, bo przez niedziel cztyry circiter i więcej miedzy skałami jadąc, nic nie widzieli prócz nieba
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 144
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, wysoka na łokci 60 albo 70 summą z nierządu zebraną od niej wystawiona Teste Plinio. Na niej głowa Kamienna z szyją tęjże Rodopy. Na te introitus czyli piaskiem zasypany, czyli umyślnie ukryty. Druga jest od tej daleko większa. Trzecia okrutnie wielka w zwyż 300 łokci mająca, po której i ze dworu jak po wschodach w stępować może, tak są wstępy Kamieni obszerne, a wewnątrz wschody na górę szerokie, i sklepienia wielorakie: w którym Groby Królów były, gdzie i teraz jakieś spectatur Ciało, a pod Piramidami obszerne groby pełne Mumii alias Ciał od kilku tysięcy lat in unctione Mirry Konserwowane w całości. Ta największa, na wierzchu ma
, wysoka na łokci 60 albo 70 summą z nierządu zebraną od niey wystawiona Teste Plinio. Na niey głowa Kamienna z szyią tęyże Rhodopy. Na te introitus czyli piaskiem zasypany, czyli umyślnie ukryty. Druga iest od tey daleko większa. Trzecia okrutnie wielka w zwyż 300 łokci maiąca, po ktorey y ze dworu iak po wschodach w stępować może, tak są wstępy Kamieni obszerne, a wewnątrz wschody na gorę szerokie, y sklepienia wielorakie: w ktorym Groby Krolow były, gdzie y teraz iakieś spectatur Ciało, a pod Pyramidami obszerne groby pełne Mumii alias Ciał od kilku tysięcy lat in unctione Mirry Konserwowane w całości. Ta naywiększa, na wierzchu ma
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 667
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, po między kolumny były sklepienia i Arkady, i na każdym zasklepieniu spatia próżne. Największe słupy były na łokci 50 według Diodora na których był formalny ogród na równinie, na wierzchu ostatniego sklepienia, ziemią nasypanego z Drzew, ulic, ziół, kwater, dżywnie ozdobiony i akomodowany. Dokąd po wspaniałych gradusach, to kręconych wschodach, jak na górę wysoką iść potrzeba było, i wodę nosić na wierzch z Eufratesu dla ziół i Drzewek polewania, według Strabona. W samym Mieście był most przez Rrzekę Eufrates, na 625 kroków długi, na 30 szeroki od Semiramidy, czyli też od Nitokra fundowany, o czym Diodorus. Przy końcach Mostu dziwnie wspaniałe
, po między kolumny były sklepienia y Arkady, y na każdym zásklepieniu spatia prożne. Naywięksże słupy były na łokci 50 według Diodora na ktorych był formalny ogrod na rowninie, na wierzchu ostatniego sklepienia, ziemią nasypanego z Drzew, ulic, zioł, kwater, dżiwnie ozdobiony y akommodowany. Dokąd po wspaniałych grádusach, to kręconych wschodach, iak na gorę wysoką iść potrzeba było, y wodę nosić na wierzch z Eufratesu dla zioł y Drzewek polewania, według Strabona. W samym Mieście był most przez Rrzekę Eufrates, na 625 krokow długi, na 30 szeroki od Semiramidy, czyli też od Nitokra fundowany, o czym Diodorus. Przy końcach Mostu dziwnie wspaniałe
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 668
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dwunastu lampami podczas Mszy Z tylko palącemi się. W Grobie tym kamiennym, według Damascena, i Eutychiusza, Nicefora, była trunna drzewiana z szatami Najświętszej Dziewicy, przez Juwenalisa Arcybiskupa Jerozolimskiego do Carogrodu Marcjanowi i Pulcheryj posłana, tam w Kościele na Blachernach złożona: teraz Grób kamienny próżny. Do góry od Grobu idąc, na wschodach są na bokach kapliczki, jedna po prawej ręce z Ołtarzykiem, zowie się Z. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Panny, druga po lewej także z Ołtarzykiem SS. Joachimowi i Annie poświęcona. Z. Hieronim miejsca SS. w Ziemi Świętej opisując, nic o Grobie nie wspomina Bogarodzice, znać, że był obalinami wtedy Miasta
dwunastu lampami podczas Mszy S tylko palącemi się. W Grobie tym kamiennym, według Damascena, y Eutychiusza, Nicefora, była trunna drzewiana z szatami Nayświętszey Dziewicy, przez Iuwenalisa Arcybiskupa Ierozolimskiego do Carogrodu Marcyanowi y Pulcherii posłana, tam w Kościele na Blachernach złożona: teraz Grob kamienny prożny. Do gory od Grobu idąc, na wschodach są na bokach kapliczki, iedna po prawey ręce z Ołtarzykiem, zowie się S. Iozefa, Oblubieńca Nayświętszey Panny, druga po lewey także z Ołtarzykiem SS. Ioachimowi y Annie poświęcona. S. Hieronim mieysca SS. w Ziemi Swiętey opisuiąc, nic o Grobie nie wspomina Bogarodzice, znać, że był obalinami wtedy Miasta
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 501
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
5. piędzi dużych wysoki.
Jak roczna Solennitas nastąpiła, niewolników na wojnie pobranych pierwej Kaplan z Bałwankiem z masy Maiz, aliàs z Całego świata, praecipue o Ameryce
chleba go zrobiwszy tamecznego, z owej wysokości, na dół zstępował, niby to pobłogosławiwszy i je na ofiarę destynowany kazał pod strażą na owe najwyższe miejsce po wschodach, aż przed Kaplice prowadzić: gdzie niewolników pojedyncem jedni Kapłani za nogi, drudzy za ręce, inni za głowę nagiego porwawszy i o kamień ów ostry przed Kaplicami stojący, krzyżem mocno uderzywszy, wnętrzności przecinali, serce wyimowali: tak zamordowawszy, z wschodów owych na dół zrzucali ciało, a te ci brali do domu,
5. piędzi dużych wysoki.
Iak roczna Solennitas nástąpiła, niewolników na woynie pobranych pierwey Kaplan z Bałwankiem z masy Maiz, aliàs z Całego świata, praecipuè o Ameryce
chleba go zrobiwszy tamecznego, z owey wysokości, na dół zstępował, niby to pobłogosławiwszy y ie na ofiarę destynowany kazał pod strażą na owe naywyższe mieysce po wschodach, aż przed Kaplice prowadzić: gdzie niewolnikow poiedyncem iedni Kapłani za nogi, drudzy za ręce, inni za głowę nagiego porwawszy y o kamień ow ostry przed Kaplicami stoiący, krzyżem mocno uderzywszy, wnętrzności przecinali, serce wyimowali: tak zamordowawszy, z wschodów owych na dół zrzucali ciało, a te ci brali do domu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 582
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, co na owej gorze. Ostatnią stację miewali w Mieście Cujoacan o milę; skąd spieszno powracali do Meksyku. Całą podroż tę wynoszącą na mil 4. in spatio czterech godzin ekspediowali, zwali tę Procesję spieszną drogą Wiclipucli Bożka. Przed gradusami na ostatek Bałwochwałnicy pryncypalnej Całego świata, praecipue o AMERYCE
w Meksyku stanąwszy, po wschodach młódź do góry powrozami te krzesło z Bałwankiem owym procesionalnym ciągnęła, w Kaplicy na to nagotowanej lokowała, Kościół w kwiaty przyozdobiła. W tym Mniszki owe wynosiły, z tejże, co i ów Bałwanek, chlebowej materyj ofiarki formowane nakształt kości owego Bałwanka, kości Wiclipucli Bożka zwane. Te młodzianie przed Bożkiem składali na
, co na owey gorze. Ostatnią stacyę miewali w Mieście Cuyoacan o milę; zkąd spieszno powracali do Mexiku. Całą podroż tę wynoszącą na mil 4. in spatio czterech godzin expediowali, zwali tę Processyę spieszną drogą Witzliputzli Bożka. Przed gradusami na ostatek Bałwochwałnicy pryncypalney Całego świata, praecipuè o AMERICE
w Mexiku stanąwszy, po wschodach młódź do gory powrozami te krzesło z Bałwankiem owym processionalnym ciągneła, w Kaplicy na to nagotowáney lokowała, Kościół w kwiaty przyozdobiła. W tym Mniszki owe wynosiły, z teyże, co y ow Bałwanek, chlebowey materyi ofiarki formowane nakształt kości owego Bałwanka, kości Witzliputzli Bożká zwane. Te młodzianie przed Bożkiem składali na
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 586
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
klej/ abo chceszli nazwać ropę abo naftan. abowiem ta materia jest i tłusta/ jako to możesz baczyć w nafcie/która jest rodzaju kleju/ i do tego prędko się od ognia zapala/ zwłaszcza gdy jest świeża. jako niedaleko Mutyny/ ci którzy spuszczają się pod ziemię po nafcie/ iż trzeba po wielu wschodach barzo ciemnych tam zstępować/ muszą światło mieć z sobą; jednak gdy blisko przychodzą do nafty/ muszą światło zostawiwszy omacmie kopać onę to naftę. I nie złeć to po części mniemanie jest Agrycolę: jedno iż przydaje że musi ona materia być zapalona w samych strugach/ któremi ciecze woda/ a nie pod onemi strugami/
kliy/ ábo chceszli názwáć ropę abo naphthã. ábowiem tá máterya iest y tłusta/ iáko to możesz bacżyć w naphćie/ktora iest rodzáiu kliiu/ y do tego prędko się od ogniá zápala/ zwłaszcżá gdy iest świeża. iáko niedáleko Mutyny/ ći ktorzy spuszcżáią się pod źiemię po naphćie/ iż trzebá po wielu wschodách bárzo ćiemnych tám zstępowáć/ muszą świátło mieć z sobą; iednák gdy blisko przychodzą do naphthy/ muszą świátło zostáwiwszy omácmie kopáć onę to naphthę. Y nie złeć to po cżęśći mniemánie iest Agricolę: iedno iż przydáie że muśi oná máterya bydź zápalona w sámych strugách/ ktoremi ćiecże wodá/ á nie pod onemi strugámi/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 107.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617