wiatry Rozbijać będą o wysokie Tatry.
Nie z czczymi przytym witam cię rękoma, Lecz widząc, na co myśl twoja łakoma, Nie złoto, srebro, nie klejnot bogaty, Nie drogą perłę, nie świetne szarłaty: Bo twe wspaniałe serce nie dba o to, Ale nad wszytko kosztowniejszy złoto, Droższy nad skarby wschodowe podarek, Ten ci niebieski posyłam Zegarek, Pracą wielkiego niekiedy prałata O gorzkiej męce Zbawiciela świata, Jak dla miłości ludzkiego narodu, Mąk niesłychanych i krwawego brodu Okrutnej śmierci Pan święty skosztował, Żeby nas z toni ostatniej ratował; Żeby z zginionych już szatańskich jeńców Wiecznych uczynił sobie okupieńców, Wszechmogącego syn jednorodzony Na wieki Pan i
wiatry Rozbijać będą o wysokie Tatry.
Nie z czczymi przytym witam cię rękoma, Lecz widząc, na co myśl twoja łakoma, Nie złoto, srebro, nie klejnot bogaty, Nie drogą perłę, nie świetne szarłaty: Bo twe wspaniałe serce nie dba o to, Ale nad wszytko kosztowniejszy złoto, Droższy nad skarby wschodowe podarek, Ten ci niebieski posyłam Zegarek, Pracą wielkiego niekiedy prałata O gorzkiej męce Zbawiciela świata, Jak dla miłości ludzkiego narodu, Mąk niesłychanych i krwawego brodu Okrutnej śmierci Pan święty skosztował, Żeby nas z toni ostatniej ratował; Żeby z zginionych już szatańskich jeńcow Wiecznych uczynił sobie okupieńcow, Wszechmogącego syn jednorodzony Na wieki Pan i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 395
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść mi, Tytyrze, Melibee, i wszyscy odpuście, pasterze! Stamtąd wyszedszy, poszła i klaczę obrała, Która się jej nabarziej w stadzie podobała, I zaraz nie mieszkając, przed się myśli nowe Wzięła nawiedzić znowu krainy wschodowe.
XIII.
Wtem Rugier, który czekał długo utrapiony, Upatrując jej darmo w te i owe strony, Skoro swój błąd obaczył, że go nie słyszała I że z tamtego miejsca dalej iść musiała, Poszedł, chcąc w dalszą drogę jechać utroskany, Tam, gdzie jego skrzydlaty koń był uwiązany; I zastał tylko próżną
Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść mi, Tytyrze, Melibee, i wszyscy odpuście, pasterze! Stamtąd wyszedszy, poszła i klaczę obrała, Która się jej nabarziej w stadzie podobała, I zaraz nie mieszkając, przed się myśli nowe Wzięła nawiedzić znowu krainy wschodowe.
XIII.
Wtem Rugier, który czekał długo utrapiony, Upatrując jej darmo w te i owe strony, Skoro swój błąd obaczył, że go nie słyszała I że z tamtego miejsca dalej iść musiała, Poszedł, chcąc w dalszą drogę jechać utroskany, Tam, gdzie jego skrzydlaty koń był uwiązany; I zastał tylko próżną
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I już pod tem cesarzem, skoro świat osiędzie, Jedna tylko owczarnia, jeden pasterz będzie.
XXVII.
Ażeby łatwiej były skutkiem wypełnione Porządki koło tego w niebie przeznaczone, Opatruje go Dobroć przedwieczna wielkiemi Hetmany tak na morzu, jako i na ziemi. Widzę, że cny Kortezy podbił miasta nowe Pod cesarskie wyroki i państwa wschodowe Tak dalekie, że my, co w Indii mieszkamy, Dla wielkiej odległości zgoła ich nie znamy.
XXVIII.
Widzę, że cny Kolumna Prosper, hetman stary, I za niem zawołany margrabia z Peskary I Wasty młody czynią, że włoski kraj potem Będzie się zawżdy drogi zdał liliom złotem; I widzę, że ten
I już pod tem cesarzem, skoro świat osiędzie, Jedna tylko owczarnia, jeden pasterz będzie.
XXVII.
Ażeby łatwiej były skutkiem wypełnione Porządki koło tego w niebie przeznaczone, Opatruje go Dobroć przedwieczna wielkiemi Hetmany tak na morzu, jako i na ziemi. Widzę, że cny Kortezy podbił miasta nowe Pod cesarskie wyroki i państwa wschodowe Tak dalekie, że my, co w Indyej mieszkamy, Dla wielkiej odległości zgoła ich nie znamy.
XXVIII.
Widzę, że cny Kolumna Prosper, hetman stary, I za niem zawołany margrabia z Peskary I Wasty młody czynią, że włoski kraj potem Będzie się zawżdy drogi zdał liliom złotem; I widzę, że ten
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 337
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wszytkich się dopiero w kosztownej Karocy Przejeżdżając widokach: teraz w ciemnej nocy Jedna/ sama pod umbrą lichą się tą kryje: Może to być/ że ją kto nieznając rozbije/ Acz z korzyści niedrogiej/ i gdzie miejsca nie da Wdziękom jej i urodzie/ zbójcom gdzie zaprzeda Do grubej Ameryki/ abo czarnej Goj Za Wschodowe daleko Indy i Eoj. Luboby też znajomy potkał ją kto z Miasta/ Hej czegoby ponocy tak piękna Niewiasta Bez światła/ i żadnego chodziła konwoju/ Z tego ją roztaszował wiotchego zawoju/ I poznawszy osławił: w jakim ludzkim śmiechu Byłaby i opale: Owo grzech do grzechu Przyczynia nieszczęśliwa/ i co
wszytkich się dopiero w kosztowney Károcy Przeieżdżáiąc widokách: teraz w ciemney nocy Iedná/ samá pod vmbrą lichą się tą kryie: Może to bydz/ że ią kto nieznáiąc rozbiie/ Acz z korzyści niedrogiey/ y gdzie mieyscá nie da Wdziękom iey y vrodzie/ zboycom gdzie záprzeda Do grubey Ameryki/ ábo czarney Goy Zá Wschodowe daleko Indy y Eoy. Luboby też znáiomy potkał ią kto z Miástá/ Hey czegoby ponocy ták piękna Niewiastá Bez świátłá/ y żadnego chodziłá konwoiu/ Z tego ią rostászował wiotchego zawoiu/ Y poznawszy osławił: w iákim ludzkim śmiechu Byłáby y opale: Owo grzech do grzechu Przyczynia nieszczęśliwa/ y co
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 37
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
. Więc co z tej przyczyny Ją potkało/ i że w te dziwne gdzieś krainy/ Oczom ludzkim ukryta/ i mowom dotkliwym/ Z żywotem się szforcując na pół nieszczęśliwym Pójść musiała. Nakoniec/ jako trudnym tropem Ukrywszy ją tej nocy/ przed srogim Cyklopem/ Rybitw tu przyprowadził. Co kiedy mówiła/ Jako perły wschodowe z oczu łzy toczyła/ Abo gdy na Meroj/ deszcz kroplisty zroni Upaloną Syrenę. Tak się spół i oni. Płaczem jej poruszeni/ na wosk rozpływali/ I z ludzkości nie mogąc utrzymać się dalej Mowniejszy z nich Danteo. Tak cię żałujemy Z serca piękną Dziewico/ że się nie możemy Patrz i sami utulić.
. Więc co z tey przyczyny Ią potkáło/ y że w te dziwne gdzieś kráiny/ Oczom ludzkim vkryta/ y mowom dotkliwym/ Z żywotem się szforcuiąc ná puł nieszczęśliwym Poyść musiáłá. Nákoniec/ iáko trudnym tropem Vkrywszy ią tey nocy/ przed srogim Cyklopem/ Rybitw tu przyprowádził. Co kiedy mowiłá/ Iáko perły wschodowe z oczu łzy toczyłá/ Abo gdy ná Meroy/ deszcz kroplisty zroni Vpaloną Syrenę. Ták się społ y oni. Płáczem iey poruszeni/ ná wosk rospływáli/ Y z ludzkości nie mogąc vtrzymáć się dáley Mownieyszy z nich Dántheo. Ták cię żałuiemy Z sercá piękną Dziewico/ że się nie możemy Pátrz y sámi vtulić.
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 59
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
nierychłe nagrobki”. Tedy po powtórzonej należytej lidze Wychodzą między one gęste dziwowidze Od Osmana posłowie i prosto do koni Idą, które na bliskiej czekały ustroni. Z nimi oraz Dilawer i z swymi kolegi, Przybrawszy w kompanią wezyry i begi; I znowu je pod swoje namioty zaprasza, Gdzie wszytkie na czas dłuższy zachowane znasza Wschodowe specjały, szorbety i soki, Cukry, paszty, balsamy, czego dwa tłomoki Odda posłom; sam potem trunek wody czystej Za polskie pije zdrowie z farfury złocistej Z świeżej ambry perfumem. Tak skoro koleją Wszyscy w się po puharze wody onej wleją, Zacznie drugą pan bełzki za cesarskie zdrowie, Na co razem klęknęli wszyscy
nierychłe nagrobki”. Tedy po powtórzonej należytej lidze Wychodzą między one gęste dziwowidze Od Osmana posłowie i prosto do koni Idą, które na bliskiej czekały ustroni. Z nimi oraz Dilawer i z swymi kolegi, Przybrawszy w kompanią wezyry i begi; I znowu je pod swoje namioty zaprasza, Gdzie wszytkie na czas dłuższy zachowane znasza Wschodowe specyjały, szorbety i soki, Cukry, paszty, balsamy, czego dwa tłomoki Odda posłom; sam potem trunek wody czystej Za polskie pije zdrowie z farfury złocistej Z świeżej ambry perfumem. Tak skoro koleją Wszyscy w się po puharze wody onej wleją, Zacznie drugą pan bełzki za cesarskie zdrowie, Na co razem klęknęli wszyscy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 326
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
białawe, Przyciskał: tak trzy panny swe dziewcze skrytości Zasłaniały, od wielkiej w pół żywe żałości.
XX
Sprosne widziadło, wszelkiej próżne uczciwości, Obiedwie bohatyrki do słusznej litości Przywiódszy, gniew w nich budzi, twarz pała wstydami; Tak w pesteńskich ogrodach róże z fiołkami Czerwienieją, tak Febus dzień światłem pleciony Rumieni, na wschodowe gdy wóz pędzi strony. Poznawa Bradamanta postać Ulaniej, Co obrana do Karła posłem z Islandiej.
XXVII.
Poznawa i dwie panny, które przy niej były, Gdy w zamku Trystanowem pospołu patrzyły Na obrazy Francuzów bitnych, i żałuje, Że ją w takiem nieszczęściu widzi i najduje. „Kto - mówi - o kochana
białawe, Przyciskał: tak trzy panny swe dziewcze skrytości Zasłaniały, od wielkiej w pół żywe żałości.
XX
Sprosne widziadło, wszelkiej próżne uczciwości, Obiedwie bohatyrki do słusznej litości Przywiódszy, gniew w nich budzi, twarz pała wstydami; Tak w pesteńskich ogrodach róże z fiołkami Czerwienieją, tak Febus dzień światłem pleciony Rumieni, na wschodowe gdy wóz pędzi strony. Poznawa Bradamanta postać Ulaniej, Co obrana do Karła posłem z Islandyej.
XXVII.
Poznawa i dwie panny, które przy niej były, Gdy w zamku Trystanowem pospołu patrzyły Na obrazy Francuzów bitnych, i żałuje, Że ją w takiem nieszczęściu widzi i najduje. „Kto - mówi - o kochana
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 135
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905