Natury/ z głów grzyby wychodzą? O święcicach zaś owych/ co powiedzieć mamy; Które/ z trafionych włosów/ w promieniach widamy? Gdy wiązą pod nie wstążki/ lub złote pierścionki; Rzekłbyś/ że to dziesiątki/ Paciornej Koronki. Więc siwym/ na co/ putrem głowy posypują: Czy to ustawnie Wstępną Srodę odprawują? Wszak im zawsze Mięsopust: i w Post mięso jedzą: Ze kiedy pościć trzeba/ nic o tym nie wiedzą. Czy innego/ po śmierci/ życia nagle chciwe/ Śmierci wabią do siebie/ włosy czyniąc siwe? Czy też za swe wymysły wstrojach/ pokutują? Stąd pokornym popiołem/ głowy posypują
Nátury/ z głow grzyby wychodzą? O święćicách záś owych/ co powiedźieć mamy; Ktore/ z tráfionych włosow/ w promieniách widamy? Gdy wiązą pod nie wstążki/ lub złote pierśćionki; Rzekłbyś/ że to dźieśiątki/ Páciorney Koronki. Więc śiwym/ ná co/ putrem głowy posypuią: Czy to vstáwnie Wstępną Srodę odpráwuią? Wszak im zawsze Mięsopust: y w Post mięso iedzą: Ze kiedy pośćić trzebá/ nic o tym nie wiedzą. Czy innego/ po śmierći/ żyćiá nágle chćiwe/ Smierći wabią do śiebie/ włosy czyniąc śiwe? Czy też zá swe wymysły wstroiách/ pokutuią? Ztąd pokornym popiołem/ głowy posypuią
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Dv
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
sława, i honor, ani mu co wadzi Urodzenie, wszytkich tych w kozi rożek wsadzi. Złota wprzód, o Polacy, radzę szukać złota, Ponieważ wszytko za nim, sama nawet cnota! 204. POPIELEC
Wąż, piszą, jesionowym posuty popiołem, Aże zdechnie, tak długo wić się będzie kołem. Gdy w wstępną środę pójdę na popieleć, księże, Wiedząc, że rajskich grzechów okazją węże, Żebyś wiecznie umorzył wszytkie moje winy, Warujże mi inszego wsypać do czupryny. 205. DOKTOR Z JURYSTĄ, ALE NIE W PolscĘ
Do tego przyszło, że poszli za dworem O pierwsze miejsce jurysta z doktorem. Ponieważ wszytkich sentencja padnie
sława, i honor, ani mu co wadzi Urodzenie, wszytkich tych w kozi rożek wsadzi. Złota wprzód, o Polacy, radzę szukać złota, Ponieważ wszytko za nim, sama nawet cnota! 204. POPIELEC
Wąż, piszą, jesionowym posuty popiołem, Aże zdechnie, tak długo wić się będzie kołem. Gdy w wstępną środę pójdę na popieleć, księże, Wiedząc, że rajskich grzechów okazyją węże, Żebyś wiecznie umorzył wszytkie moje winy, Warujże mi inszego wsypać do czupryny. 205. DOKTOR Z JURYSTĄ, ALE NIE W POLSZCZĘ
Do tego przyszło, że poszli za dworem O pierwsze miejsce jurysta z doktorem. Ponieważ wszytkich sentencyja padnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 287
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Stoją wszędzie, Dobrze będzie. Amen. 36. Zapustny.
Już mięsopusta nie ujdzie dziś noga, A na młodzieńce padnie wielka trwoga: Bo im w kobieli przydzie lagier nosić, Trudno się mają od tego wyprosić. Szlachetny Jerzy, o tym panny radzą, Tobie napierwej wielką kobiel dadzą. 37. Na kloc w wstępną śrzodę.
Mięsopust mija; wam, panuy, przymówka; Kloc trzeba włóczyć, nie mówcie i słówka Bo szpetna śrzoda cicho na was dybie, Musicie go wlec, gdzie was kolwiek zdy bie,
Lub to w maszkarze, lub się jawnie stawi, Przecie was wstydu jakiegoś nabawi. Lepiej było iść lada za chłopinę W
Stoją wszędzie, Dobrze będzie. Amen. 36. Zapustny.
Już mięsopusta nie ujdzie dziś noga, A na młodzieńce padnie wielka trwoga: Bo im w kobieli przydzie lagier nosić, Trudno się mają od tego wyprosić. Szlachetny Jerzy, o tym panny radzą, Tobie napierwej wielką kobiel dadzą. 37. Na kloc w wstępną śrzodę.
Mięsopust mija; wam, panuy, przymówka; Kloc trzeba włóczyć, nie mówcie i słówka Bo szpetna śrzoda cicho na was dybie, Musicie go wlec, gdzie was kolwiek zdy bie,
Lub to w maszkarze, lub się jawnie stawi, Przecie was wstydu jakiegoś nabawi. Lepiej było iść leda za chłopinę W
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 28
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
na czatę; na której kwarter jeden nieprzyjacielski w którym było 500 rajtarów i 600 piechoty zapaliwszy, zbił wszystkich na głowę, i chorągwie trzy piesze a jednę rajtarską zdobył. Tem szczęściem rozruchany hetman cesarski, ruszył się z obozem pod Hornę, gdzie grof z Turna z wojskiem obronnie leżał. Pod którem miastem, gdy we wstępną środę chcieli szczęścia próbować, część dla defektu dobrego miejsca, część też dla niepotęgi (bo nie było tylko 7000 wszystkiego wojska) nic nie skorzyściwszy, ruszył się hetman nazad z obozem pod Kremzę i tam kilka niedziel leżał. W tem nierozważnem chodzeniu na popieleć pod Hornę, zabito z Elearów kilka towarzystwa, także i czeladzi
na czatę; na której kwarter jeden nieprzyjacielski w którym było 500 rajtarów i 600 piechoty zapaliwszy, zbił wszystkich na głowę, i chorągwie trzy piesze a jednę rajtarską zdobył. Tem szczęściem rozruchany hetman cesarski, ruszył się z obozem pod Hornę, gdzie groff z Turna z wojskiem obronnie leżał. Pod którem miastem, gdy we wstępną środę chcieli szczęścia próbować, część dla defektu dobrego miejsca, część też dla niepotęgi (bo nie było tylko 7000 wszystkiego wojska) nic nie skorzyściwszy, ruszył się hetman nazad z obozem pod Kremzę i tam kilka niedziel leżał. W tem nierozważnem chodzeniu na popieleć pod Hornę, zabito z Elearów kilka towarzystwa, także i czeladzi
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 28
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
ROZDZIAŁ X. O OBRANIU TRZECIEGO PUŁKOWNIKA ELEARÓW POLSKICH I O ZNACZNEM ZWYCIĘSTWIE POD HORNĄ I PROHACICAMI. Nowy pułkownik Businowski. Elearowie czatami sławni; języków dostawali; czatami wojska zwaśnili. W kwietną niedzielę bitwa pod Horną, zwycięstwo sławne; 370 grofów zginęło. Hornę wziąwszy, Prohacice szturmem zdobyte, okrutnie wysieczone.
Po zgubieniu we wstępną środę wtórego pułkownika Elearów polskich, zaraz tamże w następny piątek, to jest 6 Martii 1620, nie czekając pomienionego w przeszłym rozdziale pogrzebu w Kremzie, obrali sobie Elearowie według zwyczaju swego, na samę tylko mężnorycerską dzielność wzgląd mając, Stanisława Rusinowskiego, rotmistrza zdawna sławnego, pod którego nowym już regimentem wróciwszy się pod Kremzę
ROZDZIAŁ X. O OBRANIU TRZECIEGO PUŁKOWNIKA ELEARÓW POLSKICH I O ZNACZNEM ZWYCIĘSTWIE POD HORNĄ I PROHACICAMI. Nowy pułkownik Businowski. Elearowie czatami sławni; języków dostawali; czatami wojska zwaśnili. W kwietną niedzielę bitwa pod Horną, zwycięstwo sławne; 370 groffów zginęło. Hornę wziąwszy, Prohacice szturmem zdobyte, okrutnie wysieczone.
Po zgubieniu we wstępną środę wtórego pułkownika Elearów polskich, zaraz tamże w następny piątek, to jest 6 Martii 1620, nie czekając pomienionego w przeszłym rozdziale pogrzebu w Kremzie, obrali sobie Elearowie według zwyczaju swego, na samę tylko mężnorycerską dzielność wzgląd mając, Stanisława Rusinowskiego, rotmistrza zdawna sławnego, pod którego nowym już regimentem wróciwszy się pod Kremzę
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 29
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
długo i tak potężnie od wiatrów przeciwnych był zatrzymany/ że wody tak wysoko się wyniosły/ jako od Roku 1625. nigdy tak wysokie nie były: Balwardy wodą opłynęły: most był pod wodą/ grobla wtąż; która nie w jednym miejscu rysować się poczęła. Z Rzymu 5. Marty, 1661.
WE Środę przeszłą Wstępną kazał Ociec ś. publikować IVBILEVSZ wielki/ na kstałt tego/ który co 25. lat w Rzymie odprawuje się; Chrześcijaństwo zapraszając/ aby przez modlitwy i usprawiedliwienie się Najwyższemu/ odtamowali bieg Jego dobrotliwości i miłosierdzia/ coby w nich zatopione zostać mogły niebezpieczeństwa wszelkie które nad sobą wiszące widziemy. Z Kolna 7. Marty
długo y ták potężnie od wiátrow ṕrzećiwnych był zátrzymány/ że wody ták wysoko się wyniosły/ iáko od Roku 1625. nigdy ták wysokie nie były: Bálwárdy wodą oṕłynęły: most był ṕod wodą/ grobla wtąż; ktora nie w iednym mieyscu rysowáć się ṕocżęła. Z Rzymu 5. Marty, 1661.
WE Szrodę przeszłą Wstęṕną kázał Oćiec ś. publikowáć IVBILEVSZ wielki/ ná kstałt tego/ ktory co 25. lat w Rzymie odṕráwuie się; Chrześćiánstwo záṕraszáiąc/ aby ṕrzez modlitwy y vsṕráwiedliwienie się Náywyzszemu/ odtámowáli bieg Iego dobrotliwośći y miłośierdźia/ coby w nich zátoṕione zostáć mogły niebesṕiecżenstwá wszelkie ktore nad sobą wiszące widziemy. Z Kolná 7. Marty
Skrót tekstu: MerkPol
Strona: 154.
Tytuł:
Merkuriusz polski ordynaryjny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
pojedziesz a dzisiejszy tez dzień daruj nam Niemogło tedy być tylko tak Bo i konie i wszystko pochowano. A tu Poseł za Posłem bieży ze dzień zszedł samym wieczorem przyszedł List od samej Paniej Myszkowski z Domu gdziemi wypisuje samę rzecz szczerze i oznajmuję ze mężowi na mię gniewno gdyż taką, miał Intencyją ze by cię wstępną srzodę Panem Młodym nazywano a teraz żałosny że jego afektem gardzisz. On List pierwej oni przejęli odebrali a obaczywszy Białogłowski Charakter tym bardziej żeby się dowiedzieć jakiej skrytości odpieczętowali go aprzeczytawszy rzecze Florian Chociwski A już go tez teraz nie utrzymamy ba poprostu i trzymać się niegodzi wtakich rzeczach zaledwie i sam znim niepojadę.
poiedziesz a dzisieyszy tez dzięn daruy nąm Niemogło tedy bydz tylko tak Bo y konie y wszystko pochowano. A tu Poseł za Posłęm biezy ze dzięn zszedł samym wieczoręm przyszedł List od samey Paniey Myszkowski z Domu gdziemi wypisuie samę rzecz szczerze y oznaymuię ze męzowi na mię gniewno gdyz taką, miał Intencyią ze by cię wstępną srzodę Panem Młodym nazywano a teraz załosny że iego affektem gardzisz. On List pierwey oni przeięli odebrali a obaczywszy Białogłowski Charakter tym bardziey zeby się dowiedziec iakiey skrytosci odpieczętowali go aprzeczytawszy rzecze Floryan Chociwski A iuz go tez teraz nie utrzymamy ba poprostu y trzymać się niegodzi wtakich rzeczach zaledwie y sąm znim niepoiadę.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 220v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
list przejęto i nieoddano go az już gdym wyjechał zewsi. dopieroż trochę ochłodli Zaraz uznali zemto nieuczynił na żadną wzgardę miałem tez z sobą gębę i konceptu podostatkiem któremi ich Ukontentowałem. i Mówię Moje zacne Państwo któreście mi mieli dziś wyswiadczyć przygodzi mi się i jutro wszak to nienowalia i wstępną srzodę węsele a zwłaszcza kiedy mamy Prałata Nieskrupulata i Biskupa się nie boi Już była poczęła przypadać nato Pani kasztelanowa ba Naten czas jeszcze Chorązyna Ale sam deklarował że to być niemoże. Ale już to musi być do Maju, jakci odesłano do Maju to się rozchwiało po Gaju. Bo znać że tego P
list przeięto y nieoddano go az iuz gdym wyiechał zewsi. dopierosz trochę ochłodli Zaraz uznali zemto nieuczynił na zadną wzgardę miałem tez z sobą gębę y konceptu podostatkiem ktoremi ich Ukontentowałęm. y Mowię Moie zacne Panstwo ktorescie mi mieli dzis wyswiadczyć przygodzi mi się y iutro wszak to nienowalia y wstępną srzodę węsele a zwłaszcza kiedy mąmy Prałata Nieskrupulata y Biskupa się nie boi Iuz była poczęła przypadac nato Pani kasztellanowa ba Naten czas ieszcze Chorązyna Ale sąm deklarował że to bydz niemoze. Ale iuz to musi bydz do Maiu, iakci odesłano do Maiu to się rozchwiało po Gaju. Bo znac że tego P
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 221
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Mść P. Hetman wiedząc iż częste okręty do Elbląga z wielkim i miasta pożytkiem przychodziły, chcąc im ten port odjąć, nalasł sposób bardzo dobry, by był do efectu swego przyszedł; albowiem kazawszy nagotować wozów kilkadziesiąt i więcej drzewa na to sposobionego i narządziwszy dobrze i skorygowawszy dobrze drzewa na wozach, posłał z nimi w wstępną sobotę pułk Jego Mści P. Wdzica Bracławskiego i Jego Mści P. Koniecpolskiego, dla zatopienia portu Elbląskiego; gdzie przyszedłszy mimo Głowę przez obie Żuławy stanęli na Hapie morskiej, ode dżdża na ten czas zamarzłej; tam się z nimi zszedł Jego Mść P. Halicki z pułkiem swoim, i poczęli budować izbice na ledzie na
Mść P. Hetman wiedząc iż częste okręty do Elbląga z wielkim i miasta pożytkiem przychodziły, chcąc im ten port odjąć, nalasł sposób bardzo dobry, by był do effectu swego przyszedł; albowiem kazawszy nagotować wozów kilkadziesiąt i więcy drzewa na to sposobionego i narządziwszy dobrze i skorygowawszy dobrze drzewa na wozach, posłał z nimi w wstępną sobotę pułk Jego Mści P. Wdzica Bracławskiego i Jego Mści P. Koniecpolskiego, dla zatopienia portu Elbląskiego; gdzie przyszedłszy mimo Głowę przes obie Żuławy stanęli na Hapie morskiej, ode dżdża na ten czas zamarzłej; tam się z nimi zszedł Jego Mść P. Halicki z pułkiem swoim, i poczęli budować izbice na ledzie na
Skrót tekstu: DiarKwarKoniec
Strona: 19
Tytuł:
Diariusz ...wojska kwarcianego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ma zabić ciało, niźli wskrzesić, wprzódy, Wedle Pisma obydwu Testamentów zgody, Rąbać nogi i ręce, oczy sobie łupić, Jeśli się kto od wiecznej śmierci chce wykupić, Jeszcze gorzej niźli ci pomienieni kaci, Bo dusze swej nie zbawi, kto jej wprzód nie straci. 422 (D). CARNIS PRIVIUM
Źle Wstępną Środę zową pozbawienie mięsa, Jeśli kto wedle rzeczy słowo to roztrzęsa, Bo każdy, kto się żeni po wczorajszym ślubie. Żeby jej przez post zażył, kuropatwę skubie. Wierę by się podobniej żenić w Wielki Piątek, A obłapiać o mięsie do Zielonych Świątek, Niżeli zażywając oleju i śledzi, Poczynać połeć na post,
ma zabić ciało, niźli wskrzesić, wprzódy, Wedle Pisma obydwu Testamentów zgody, Rąbać nogi i ręce, oczy sobie łupić, Jeśli się kto od wiecznej śmierci chce wykupić, Jeszcze gorzej niźli ci pomienieni kaci, Bo dusze swej nie zbawi, kto jej wprzód nie straci. 422 (D). CARNIS PRIVIUM
Źle Wstępną Środę zową pozbawienie mięsa, Jeśli kto wedle rzeczy słowo to roztrzęsa, Bo każdy, kto się żeni po wczorajszym ślubie. Żeby jej przez post zażył, kuropatwę skubie. Wierę by się podobniej żenić w Wielki Piątek, A obłapiać o mięsie do Zielonych Świątek, Niżeli zażywając oleju i śledzi, Poczynać połeć na post,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 435
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987