spytana/ coby najwięcej Białejgłowie przystało? odpowiedziała: To najprzystojniejsza podobać się swemu własnemu mężowi.
PYTIAS córka Arystotelesa Filozofa/ gdy pytano/ któraby farba była najpiękniejsza? powiedziała: Ta/ którą uczciwych Białychgłów twarzy wstyd maluje. Dawne one Białegłowy/ nawet i Poganki/ nie znały innych farb/ jedno gdy się prze wstydliwość swą która zarumieniła: co jest znakiem wielkiej Cnoty. Lecz z dzisiejszych/ nie każda na takiej farbiczce przestanie. Druga więcej wyda na wodki/ i na bielidło/ niżli na jałmużnę dla ubogich.
LUKRECIA Rzymianka zacna Pani/ gdy zdradą od Tarquiniusa Królewicza zgwałcona była/ a mąż przybywszy/ pytał jej jeśliby była zdrowa?
spytána/ coby naywięcey Białeygłowie przystało? odpowiedźiáłá: To nayprzystoynieysza podobáć się swemu własnemu mężowi.
PYTHIAS corká Aristotelesá Filozofá/ gdy pytano/ ktoraby fárbá byłá naypięknieysza? powiedźiáłá: Tá/ ktorą vcżćiwych Białychgłow twarzy wstyd máluie. Dawne one Białegłowy/ náwet y Pogánki/ nie znáły innych farb/ iedno gdy się prze wstydliwość swą ktora zárumieniłá: co iest znákiem wielkiey Cnoty. Lecż z dźiśieyszych/ nie káżda ná tákiey fárbicżce przestánie. Druga więcey wyda ná wodki/ y ná bielidło/ niżli ná iáłmużnę dla vbogich.
LVKRECIA Rzymiánká zacna Páni/ gdy zdrádą od Tárquiniusá Krolewicá zgwałcona byłá/ á mąż przybywszy/ pytał iey ieśliby byłá zdrowa?
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 148
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
do stołowej izby, chcąc niby tej uniknąć gwałtowności, którą się w moje potrafił wkradać serce. Nie postrzegł swego zwycięstwa, i owszem rozumiał, że mię obraził: J od tego czasu przez cały prawie tydzień szczęgulnie mi się pokazywał przyjacielem, który mi się przez ścisłe poważanie podobać, albo jak gościem, który przez wdzięczną wstydliwość moje ludzkości przy każdym świadczone mu obiedzie, chciał nadgradzać. Nie mogłam tajemnicy serc naszych zupełnie dociec. Wolno nam było, codziennie z sobą konwersować. Nie mieliśmy się kogo wystrzegać, tylko siebie samych. Wszystko się za moim działo rozkazem, i takem nad tych, którzy mego pilnowali boku, była wywyższoną
do stołowey izby, chcąc niby tey uniknąć gwałtowności, ktorą śię w moie potrafił wkradać serce. Nie postrzegł swego zwyćięstwa, i owszem rozumiał, że mię obraził: J od tego czasu przez cały prawie tydzień szczęgulnie mi śię pokazywał przyiaćielem, ktory mi śię przez śćisłe poważanie podobać, albo iak gościem, ktory przez wdzięczną wstydliwość moie ludzkośći przy każdym świadczone mu obiedzie, chciał nadgradzać. Nie mogłam taiemnicy serc naszych zupełnie dociec. Wolno nam było, codziennie z sobą konwersować. Nie mieliśmy śię kogo wystrzegać, tylko śiebie samych. Wszystko śię za moim działo rozkazem, i takem nad tych, ktorzy mego pilnowali boku, była wywyższoną
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 161
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tam nadobny białogłowy gładkie i zbyt białe, stroją się pięknie ale wdrewnianych trzewikach chodzą wioskie i Miejsckie gdy po bruku w Mieście idą to taki uczynią kołał co niesłychac kiedy człowiek do Człowieka mówi wyższego zaś stanu damy to takich zażywają trzewików jako i Polki wafektach zaś nietak są powściągliwe jako Polki bo lubo zrazu jakąs niezwyczajną pokazują wstydliwość, ale zaś zajednem posiedzeniem i przymowieniem kilku słów zbytecznie i zapamietale zakochają i pokryc tego ani umieją ojca i Matki Posagu Bogatego gotowiusienka odstąpic i jechać zatym w kijem się zakocha choćby na kraj świata, łozka do sipienia mają w ścianach zasuwane tak jako szafa a pościeli tam okrutnie siła ścielą. Nago sypiają tak jako Matka
tam nadobny białogłowy gładkie y zbyt białe, stroią się pięknie ale wdrewnianych trzewikach chodzą wioskie y Miesckie gdy po bruku w Miescie idą to taki uczynią kołał co niesłychac kiedy człowiek do Człowieka mowi wyszszego zas stanu damy to takich zazywaią trzewikow iako y Polki waffektach zas nietak są powsciągliwe iako Polki bo lubo zrazu iakąs niezwyczayną pokazuią wstydliwość, ale zas zaiednem posiedzeniem y przymowieniem kilku słow zbytecznie y zapamietale zakochaią y pokryc tego ani umieią oyca y Matki Posagu Bogatego gotowiusięnka odstąpic y iechac zatym w kiem się zakocha chocby na kraj swiata, łozka do sipienia mają w scianach zasuwane tak jako szafa a poscieli tam okrutnie siła scielą. Nago sypiają tak iako Matka
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 55
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
po Saraju rozejdzie/ każdy idzie na ustęp. Eunuchowie się po wszytkich kątach na wartach rozsadzą/ i jest to kryminał godzien śmierci/ ktoby się na ten czas do murów ogrodowych zbliżył. Tam dopiero jak na popis wyszedszy/ śpiewaniem/ tańcami/ jako która najlepiej może/ starają się udać przed Cesarzem/ skromność i wstydliwość Panieńską na stronę odegnawszy.
Kiedy Cesarz sobie żonę ma obrać/ idzie do złożenia Białogłowskiego/ gdzie Ochmistrzyni wszytkie Panny rzędem jako najlepiej ubrane postawi/ a on przechodząc się między niemi/ Chustkę rzuca na tę/ co mu się najbarziej podoba. Snadno się domyślić z jaką radością tę Chustkę odebrawszy/ do nóg mu upada/
po Sáráiu rozeydźie/ kożdy idźie ná vstęp. Evnuchowie się po wszytkich kątách ná wártách rozsádzą/ y iest to kryminał godźien śmierći/ ktoby się ná ten czás do murow ogrodowych zbliżył. Tám dopiero iák ná popis wyszedszy/ śpiewániem/ tańcámi/ iáko ktora naylepiey może/ stáráią się vdáć przed Cesárzem/ skromność y wstydliwość Pánieńską ná stronę odegnawszy.
Kiedy Cesarz sobie żonę ma obráć/ idźie do złożenia Białogłowskiego/ gdźie Ochmistrzyni wszytkie Pánny rzędem iáko naylepiey vbráne postáwi/ á on przechodząc się między niemi/ Chustkę rzuca ná tę/ co mu się naybárźiey podoba. Snádno się domyślić z iáką rádośćią tę Chustkę odebrawszy/ do nog mu vpada/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 48
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, Senat, Szlachta, Lud, Miasto, skarb, dochody z Państwa, wszystek kraj Włoski, wszystkie Prowincje, narody postronne; krom rachowania, mówię, sił tych wszystkich, a uważając jedynie przyczyny nie równe, które nam w ręce broń podają, widzi każdy na oko, kto ma górę. Tu zwodzi bitwę wstydliwość, tam niewstyd: tu poczciwość, tam rozpusta: tu rzetelność, tam wiara zgubiona: tu bogobojność, tam psota: tu stateczność, tam szaleństwo: tu dobra sława, tam stracona: tu powściągliwość, tam sama namiętność. Po jednej stronie słuszność, mierność w życiu, męstwo, przezorność, wszystkie cnoty wzięły broń
, Senat, Szlachta, Lud, Miasto, skarb, dochody z Państwa, wszystek kray Włoski, wszystkie Prowincye, narody postronne; krom rachowania, mówię, sił tych wszystkich, a uważaiąc iedynie przyczyny nie rowne, które nam w ręce broń podaią, widzi każdy ná oko, kto ma górę. Tu zwodzi bitwę wstydliwość, tam niewstyd: tu poczciwość, tam rospusta: tu rzetelność, tam wiara zgubiona: tu bogoboyność, tam psota: tu stateczność, tam szaleństwo: tu dobra sława, tam stracona: tu powściągliwość, tam sama namiętność. Po iedney stronie słuszność, mierność w życiu, męstwo, przezorność, wszystkie cnoty wzięły broń
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 53
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763