i sprawiedliwie soboe zemną postąpiła.
Na tej tedy niewinności, i niepoślakowanej nigdy wniczym Cnoty mojej obronę, na ukazanie wielkiej krzywdy i opressiej mojej na dowiedzienie obalonej zemną oraz wolności Rzeczypospolitej zdeptanego Stanu Szlacheckiego, zniesionej największej jego prerogatywy, głosu wolnego, ten to Manifest podaję. Doczyichkolwiek rąk przyjdzie, prosząc, aby temu wszytkiemu co piszę, wiara była dana. Biorę na się ten oblig,co piszę jawnie dowieść zawsze i wszędzie. Bo jakom cnotą, prawdą, i szczerą ochotą służył Ojczyźnie, tak tąż podaję to wszystko. Fałsz i Zmysł odsyłam tam, gdzie gdniazdo jego zwyczajne. Autenticznie dowodzić wszytkich tych rzeczy, które tu
y spráwiedliwie soboe zemną postąpiłá.
Ná tey tedy niewinnośći, y niepoślákowáney nigdy wniczym Cnoty moiey obronę, ná vkazánie wielkiey krzywdy y oppressiey moiey ná dowiedźienie obáloney zemną oraz wolnośći Rzeczypospolitey zdeptánego Stanu Szlácheckiego, znieśioney naywiększey iego prerogátywy, głosu wolnego, ten to Manifest podáię. Doczyichkolwiek rąk przyidźie, prosząc, áby temu wszytkiemu co piszę, wiárá była dána. Biorę ná się ten oblig,co piszę iáwnie dowieść záwsze y wszędźie. Bo iákom cnotą, prawdą, y szczerą ochotą służył Oyczyznie, ták tąż podáię to wszystko. Fałsz y Zmysł odsyłam tám, gdźie gdniazdo iego zwyczáyne. Autenticznie dowodźić wszytkich tych rzeczy, ktore tu
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 4
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
dobrym. Zwierzchu żołądek mazać olejkiem miętczanym/ pigwowym/ piołunkowym/ mastyksowym/ mirtowym/ namazawszy posypać prochem rożej czerwonej. Spet: diarrhod: ab. aromatic: rosat: corall. rub. na co serwetę ciepło przyłożyć. Nawet mało nie wszytko tu się zejdzie z pierwszego Rozdziału/ a coby choroba potrzebowała snadnie wszytkiemu się zabieży. O Prżypadkach Brzemiennych. P. Z. Z. B. Czyachowskiego. ROZDZIAŁ III. O womicie i cknieniu Brzemiennych.
JAkto para ze krwie Miesięcznej szatę ust żołądkowych obsiadszy/ robi zepsowany apetit/ abo go gubi: tak taż para do żołądka wszedszy/ womit abo cknienie przywodzi/ gdyż
dobrym. Zwierzchu żołądek mázáć oleykiem miętczánym/ pigwowym/ piołunkowym/ mástyxowym/ mirtowym/ námázawszy posypáć prochem rożey czerwoney. Spet: diarrhod: ab. aromatic: rosat: corall. rub. ná co serwetę ćiepło przyłożyć. Náwet máło nie wszytko tu się zeydźie z pierwszego Rozdźiału/ á coby chorobá potrzebowáła snádnie wszytkiemu się zábieży. O Prżypadkách Brzemiennych. P. Z. Z. B. Cziachowskiego. ROZDZIAŁ III. O womićie y cknieniu Brzemiennych.
IAkto párá ze krwie Mieśięczney szátę vst żołądkowych obśiadszy/ robi zepsowány áppetit/ ábo go gubi: ták táż párá do żołądká wszedszy/ womit ábo cknienie przywodźi/ gdyż
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: B3v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
strzec podania jego. Wolny głos w ludziach cisnie nieznośne Tyraństwo/ Nienasytne łakomstwo Królom chwali Państwo. Przeto Walki powstały/ i haniebne mordy/Obojętne pałasze kują ostre kordy. To Królewstwo ów temu chce stanowić prawa/Temu się zaś nie zdałatak ciężka ustawa. Przeciw sobie powstają. Na ten czas gwał czuje/ I wygnana wszytkiemu tak Światu panuje. To w tej raz Monarchii prawa swoje daje/ Ali te opuściwszy do inszej przystaje. Od jednego Narodu idę do drugiego. Po Świecie się błąkając/ mieszkania pewnego Mieć nie mogę: Co wstytko nie przez mię się dzieje/ Miejscabym nie mieniała dla zgubnej nadzieje. Ale tego przyczyną sąludzie co mego Rozrutnie
strzedz podánia iego. Wolny głos w ludźiách ćisnie nieznośne Tyraństwo/ Nienásytne łákomstwo Krolom chwali Páństwo. Przeto Walki powstáły/ y hániebne mordy/Oboiętne páłásze kuią ostre kordy. To Krolewstwo ow temu chce stánowić práwá/Temu sie záś nie zdáłáták ćięszka vstáwá. Przeciw sobie powstáią. Ná ten czás gwał czuie/ Y wygnána wszytkiemu ták Swiátu pánuie. To w tey raz Monárchiey práwá swoie dáie/ Ali te opuśćiwszy do inszey przystáie. Od iednego Narodu idę do drugiego. Po Swiećie sie błąkáiąc/ mieszkánia pewnego Mieć nie mogę: Co wstytko nie przez mię sie dźieie/ Mieyscábym nie mieniáłá dla zgubney nádźieie. Ale tego przyczyną sąludźie co mego Rozrutnie
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: B4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
że zaś jutro dali Pan Bóg przyjdę po tę skrzynię. Ambroży gdy poczuł że już komora była zamkniona/ i nie słyszał nikogo/ odemknął skrzynię/ i wylazł/ i szedł ku drzwiam/ a opatrzył zamek dobrze/ aby mu kto nie przeszkodził jego sprawy/ i gdy już tam bezpieczen był/ przypatrował się pilnie wszytkiemu co jedno w komorze było/ tak obrazom/ obiciu/ łożu/ jako i innym wszytkim rzeczam. Tam przypatrując się/ ujźrzał klucz w szafie jednej barzo osobną fladrową robotą urobionej/ otworzył ją/ tam nalazł szufladę z klejnoty onej Paniej/ acz tam niemało było rzeczy kosztownych/ wszakże dwa klejnoty co kosztowniejsze obrał/ pas
że záś iutro dáli Pan Bog przyidę po tę skrzynię. Ambroży gdy pocżuł że iuż komorá byłá zámknioná/ y nie słyszał nikogo/ odemknął skrzynię/ y wylazł/ y szedł ku drzwiam/ á opátrzył zamek dobrze/ áby mu kto nie przeszkodźił iego spráwy/ y gdy iuż tám bespiecżen był/ przypátrował się pilnie wszytkiemu co iedno w komorze było/ ták obrázom/ obićiu/ łożu/ iáko y innym wszytkim rzecżam. Tám przypátruiąc się/ vyźrzał klucż w száfie iedney bárzo osobną fladrową robotą vrobioney/ otworzył ią/ tám nálazł szufládę z kleynoty oney Pániey/ ácż tám niemáło było rzecży kosztownych/ wszákże dwá kleynoty co kosztownieysze obrał/ pás
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 158
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
od tego wszystkiego Rzpltą wyswobodzić, jednak w tym iść cum ratione, non konfuse, non perfunctorie, i nie nazbyt też ostro; jeszcze levioribus leczyć te rzeczy, jednak aby egzempla animadversionum et poenarum dla poprawy in futurum ad posteros podane były, tego potrzeba. Dalej niech teraz, póki czas ma, wszytko uprząta, wszytkiemu koniec, nie odkładając na inszy czas, niechaj czyni, od tego strachu i niebezpieczeństwa, praktyk cudzoziemskich i absoluti dominii, niech Rzpltą wybawi i wolną uczyni gruntownie. Zniżenia stanu szlacheckiego niech ostrzeże, ambitum et corruptelas niech wykorzeni, króla in oficio suo i senat niech zatrzyma i w porządek dobry i obyczaje stare niech
od tego wszystkiego Rzpltą wyswobodzić, jednak w tym iść cum ratione, non confuse, non perfunctorie, i nie nazbyt też ostro; jeszcze levioribus leczyć te rzeczy, jednak aby exempla animadversionum et poenarum dla poprawy in futurum ad posteros podane były, tego potrzeba. Dalej niech teraz, póki czas ma, wszytko uprząta, wszytkiemu koniec, nie odkładając na inszy czas, niechaj czyni, od tego strachu i niebezpieczeństwa, praktyk cudzoziemskich i absoluti dominii, niech Rzpltą wybawi i wolną uczyni gruntownie. Zniżenia stanu szlacheckiego niech ostrzeże, ambitum et corruptelas niech wykorzeni, króla in officio suo i senat niech zatrzyma i w porządek dobry i obyczaje stare niech
Skrót tekstu: PrzestPotrzCz_II
Strona: 155
Tytuł:
Przestroga Rzpltej potrzebna, którą kanclerz on Zamoyski dwiema szlachcicom godnym wiary, ukazawszy się niedawno, in publicum podać i komu należy, odnieść kazał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
mógł zaraz przyczynę nagłego Wesela, niemniej Jokond pragnie wszelakiemi Sposoby powiedzieć mu, jako go sztucznemi Oszukiwano po te czasy fortelami. Lecz chce, aby mu swemi wprzód stwierdził ślubami Słowa o tem nie mówić nigdy namniejszego, Nie gniewać się, póki duch będzie w ciele jego.
XLI.
Przysięga król zarazem na to, iż wszytkiemu Dosyć uczyni, choć co opak Jokond jemu Powie na osobliwą szkodę państwa jego, Na zniewagę korony albo uczciwego, Ani się mścić zarazem ani potem będzie W cudzem państwie i swojem, w inszych krajach wszędzie; Nakoniec podobieństwa nie poda żadnego, Przez które winowajca domyśli się czego. PIEŚŃ XXVIII.
XLII.
Dopiero mu
mógł zaraz przyczynę nagłego Wesela, niemniej Jokond pragnie wszelakiemi Sposoby powiedzieć mu, jako go sztucznemi Oszukiwano po te czasy fortelami. Lecz chce, aby mu swemi wprzód stwierdził ślubami Słowa o tem nie mówić nigdy namniejszego, Nie gniewać się, póki duch będzie w ciele jego.
XLI.
Przysięga król zarazem na to, iż wszytkiemu Dosyć uczyni, choć co opak Jokond jemu Powie na osobliwą szkodę państwa jego, Na zniewagę korony albo uczciwego, Ani się mścić zarazem ani potem będzie W cudzem państwie i swojem, w inszych krajach wszędzie; Nakoniec podobieństwa nie poda żadnego, Przez które winowajca domyśli się czego. PIEŚŃ XXVIII.
XLII.
Dopiero mu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 366
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ukojenia ludzi, z których teraz żadnego mieć nie mogą. Do tego, ktokolwiek radzi KiMci, aby nam nie wierzył, ten radzi, aby szlachcie polskiej nie wierzył i miał złe rozumienie o cnocie polskiej, bo w takim razie nie spróbował KiM. cnoty polskiej, a niedufność panu czynić do poddanych, to koniec wszytkiemu: fides data obligat fidem.
Konkludując, consilia sunt triplicia: 1) tuta, 2) vulgaria, 3) speciosa, to jest: 1) bezpieczne, 2) pospolite, 3) okazałe. Do tego czasu (po polsku mówiąc), były consilia umoderowane, tuta cum vulgaribus, a widziemy, że
ukojenia ludzi, z których teraz żadnego mieć nie mogą. Do tego, ktokolwiek radzi KJMci, aby nam nie wierzył, ten radzi, aby szlachcie polskiej nie wierzył i miał złe rozumienie o cnocie polskiej, bo w takim razie nie spróbował KJM. cnoty polskiej, a niedufność panu czynić do poddanych, to koniec wszytkiemu: fides data obligat fidem.
Konkludując, consilia sunt triplicia: 1) tuta, 2) vulgaria, 3) speciosa, to jest: 1) bezpieczne, 2) pospolite, 3) okazałe. Do tego czasu (po polsku mówiąc), były consilia umoderowane, tuta cum vulgaribus, a widziemy, że
Skrót tekstu: HerburtPunktaCz_III
Strona: 434
Tytuł:
Punkta
Autor:
Szczęsny Herburt
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
znowu trupa na krzyżu zawiesić: Niech wiedzą, że kto umarł, nie może się wskrzesić.
Kaifasz Źleś nam, Szmajło, poradził, źleś się w rzeczach ćwiczył: Pytać się o to, czego słyszeć byś nie życzył? Lepiej wątpić niż wiedzieć, czemu, choćby było Prawda, nierado by się wszytkiemu wierzyło. Albo wątpisz, że wszyscy jedno będą prawić? Ma rada: niepotrzebnym pytaniem nie bawić. Dać im zaraz pieniądze i powiedzieć za co; Niech Jeruzalem z gruntu nie miesza lada co. Jużem ja słał do grobu — znaleziono pusty; Ciała żadnego nie masz, tylko z niego chusty. Barziej śmierdzi,
znowu trupa na krzyżu zawiesić: Niech wiedzą, że kto umarł, nie może się wskrzesić.
Kaifasz Źleś nam, Szmajło, poradził, źleś się w rzeczach ćwiczył: Pytać się o to, czego słyszeć byś nie życzył? Lepiej wątpić niż wiedzieć, czemu, choćby było Prawda, nierado by się wszytkiemu wierzyło. Albo wątpisz, że wszyscy jedno będą prawić? Ma rada: niepotrzebnym pytaniem nie bawić. Dać im zaraz pieniądze i powiedzieć za co; Niech Jeruzalem z gruntu nie miesza lada co. Jużem ja słał do grobu — znaleziono pusty; Ciała żadnego nie masz, tylko z niego chusty. Barziej śmierdzi,
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 626
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
siebie w tym upewnić mógł, żeby był wstrzymawały? to jest, żeby się nie upijał? bo kto się upija, ten tajemnicę trudno zachować ma. Więc kto się białejgłowy rozmiłuje, rzadko to bywa, żeby jej nie powiedział wszytkiego. Niechaj i tak będzie, żeś ty bez towarzysza być mógł, i sam wszytkiemu mogłeś zdołać; jakożeś tego mógł być pewien, że cię pijaństwo twoje wydać nie miało, abo głupim jakim słowem białagłowa twoja, która i na się zataić nie umie? Ale powiem tak jeszcze. Niechajbyś ty już sam jeden, jakom wyższej namienił, kradał, i k'temu żebyś był tak rozumny,
siebie w tym upewnić mógł, żeby był wstrzymawały? to jest, żeby się nie upijał? bo kto się upija, ten tajemnicę trudno zachować ma. Więc kto się białejgłowy rozmiłuje, rzadko to bywa, żeby jej nie powiedział wszytkiego. Niechaj i tak będzie, żeś ty bez towarzysza być mógł, i sam wszytkiemu mogłeś zdołać; jakożeś tego mógł być pewien, że cię pijaństwo twoje wydać nie miało, abo głupim jakim słowem białagłowa twoja, która i na się zataić nie umie? Ale powiem tak jeszcze. Niechajbyś ty już sam jeden, jakom wyższej namienił, kradał, i k'temu żebyś był tak rozumny,
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 253
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
tych ja wirów nie wspominam/ które każdy koń z przyrodzenia miewa małe/ to jest na czele/ na gardzielu/ na uszu/ na pępku/ na bokach/ ale okrom tych gdy się indziej znajdują/ to rozsądkowi należy. Pospolitych zasię znaków najbarziej na pieczy mieć trzeba/ z których niektóre się oznajmują/ nie mogąc wszytkiemu sprostać. Któremukolwiek nad kostkę białość przechodzi u którejżekolwiek nogi/ mniejszą ważność znaczy/ a im mniej na nogach biało/ tym więtszą dobroć abo złość według nogi.
Koń oczu jaskrawych/ abo gdy biało miasto czarnego w oku miewa/ okrom tego iż go szpeci/ doświadczona że na śniegu/ zwłaszcza w dzień jasny/ barzo
tych ia wirow nie wspominam/ ktore káżdy koń z przyrodzenia miewa máłe/ to iest ná czele/ ná gardźielu/ ná vszu/ ná pępku/ ná bokách/ ále okrom tych gdy się indźiey znáyduią/ to rozsądkowi należy. Pospolitych zásię znákow naybárźiey ná pieczy mieć trzebá/ z ktorych niektore się oznáymuią/ nie mogąc wszytkiemu sprostáć. Ktoremukolwiek nád kostkę białość przechodźi v ktoreyżekolwiek nogi/ mnieyszą ważność znáczy/ á im mniey ná nogách biało/ tym więtszą dobroć ábo złość według nogi.
Koń oczu iáskráwych/ ábo gdy biało miásto czarnego w oku miewa/ okrom tego iż go szpeći/ doświádczona że ná śniegu/ zwłaszczá w dźień iásny/ bárzo
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Biijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603