Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy nogi, Przez dyszel Febów, przez Sylena rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie rzekł; tom rzekł, com ci w uszy Gotów powiedzieć, co cię nie obruszy, Co sobie baby śpiewają na trecie, Co każdy człowiek wie w naszym powiecie, Co sam nie z wielkim przyznasz mi kłopotem: Żeś do swej własnej żony jest koczotem.
Źle mię udano, żem cię przy bankiecie Rogaczem nazwał; kto to udał, plecie. Przysięgam, Wałku, przez Minerwy sowę, Przez ucho Midy, przez szwajcę Marsowę, Przez brzuch Bakchusów, przez Tetydy nogi, Przez dyszel Febów, przez Sylena rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie rzekł; tom rzekł, com ci w uszy Gotów powiedzieć, co cię nie obruszy, Co sobie baby śpiewają na trecie, Co każdy człowiek wie w naszym powiecie, Co sam nie z wielkim przyznasz mi kłopotem: Żeś do swej własnej żony jest koczotem.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 40
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niego poczęła syna Eskulapiusa. Tę gdy potym sprawę miała z Elatowym synem Ischisem, na żądanie Apollinowe, Diana postrzeliła strzałą. B Apollo. Syn Jowiszów, i Latony. C Ale ptak Febów. Ptak Foebów kruk, którego był Apollo Koronidzie za stroza przydał. Księgi Wtóre. D Dziecię Erychtum. Erychtonius był syn Wulkanów, bez matki, z nogami wężowymi, które potym aby pokrywał, powiedają, że on naprzód wóz wymyśliwszy, na nim się woził. E Trzem pannom córkom/ ze dwu natur złożonego Cekropa. Cakrop dla tego to jest rzeczon dwojaki, abo ze dwu natur złożony, i dwykształtny: że go tak udano, że
niego poczęła syná Aeskulápiusá. Tę gdy potym sprawę miáła z Elátowym synem Ischisem, ná żądánie Apollinowe, Dyáná postrzeliłá strzałą. B Apollo. Syn Iowiszow, y Latony. C Ale ptak Phebow. Ptak Phoebow kruk, ktorego był Apollo Koronidźie zá strozá przydał. Kśięgi Wtore. D Dźiećię Erychtum. Erichtonius był syn Wulkánow, bez mátki, z nogámi wężowymi, ktore potym áby pokrywał, powiedáią, że on naprzod woz wymyśliwszy, ná nim się woźił. E Trzem pánnom corkom/ ze dwu nátur złożonego Cekropá. Cakrop dla tego to iest rzeczon dwoiáki, ábo ze dwu natur złożony, y dwykształtny: że go ták vdano, że
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 83
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Za co potym skoro się z dzieciństwa wychował/ Zemścić się nad JOWISZEM zawżdy usiłował. Homerus in primo LIbro Iliad: Me quoq de caelo pede iecit IVPITER olim Contra illum auxilium misero vt mihi ferre pararẽ Ast ego cum caelo, phoeboq, cadente ferbar In Lemnum vt cecidi, vix est vis vlla relicta.
Tych Wulkanów być w liczbie czterech pokładają/ Wszakoż to Lemmeńskiemu wszytko przypisują. Co ci drudzy czynili/ i w tym on sam sławę/ Otrzymał za zwyczajem przez ogólną mowę. Pierwszy był miedzy nimi/ ten z którego była/ Minerwa Apolina przez gwałt urodziła. Drugi był od Egiptean OPAS mianowany/ Który ziemi Egipskiej był za stróża
. Zá co potym skoro sie z dźiećinstwá wychował/ Zemśćić sie nád IOWISZEM záwżdy uśiłował. Homerus in primo LIbro Iliad: Me quoq de caelo pede iecit IVPITER olim Contra illum auxilium misero vt mihi ferre pararẽ Ast ego cum caelo, phoeboq, cadente ferbar In Lemnum vt cecidi, vix est vis vlla relicta.
Tych Wulkanow bydź w licżbie cżterech pokłádáią/ Wszákoż to Lemmenskiemu wszytko przypisuią. Co ći drudzy czynili/ y w tym on sam sławę/ Otrzymał zá zwyczáiem przez ogulną mowę. Pierwszy był miedzy nimi/ ten z ktorego byłá/ Minerwá Appoliná przez gwałt vrodźiłá. Drugi był od AEgyptean OPAS miánowány/ Ktory źiemi AEgipskiey był zá strożá
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: C2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
(wyleje żałosne te słowa) Do ciebiem ja strapiona przyszła białagłowa Słysząc jakie pociechy/ którzy o co proszą/ Przez cię w razach podobnych od Bogów odnoszą/ Bądź i mnie miłościwa. Skąd jednak i jako Mamci żal swój rozpocząć/ kiedy mi nijako Mówić nawet/ i Ducha małoco już we mnie/ Dosyć że nad Wulkanów komin grzmiący w Lemnie I miechami pełnymi wygrzewaną szynę Góram nędzna/ i marnie młodości swej ginę Ledwie żyć poczynając. Ani ja w czym smaku Ani zatym baczenia/ i uwagi znaku W sobie nie mam. Ale mnie po górach/ po skałach/ Po wietrze/ i burżliwych Oceańskich wałach Miłość niesie samopas/ i aż w
(wyleie żáłosne te słowá) Do ciebiem ia strapiona przyszłá białagłowá Słysząc iákie pociechy/ ktorzy o co proszą/ Przez cię w rázách podobnych od Bogow odnoszą/ Bądź y mnie miłościwa. Zkąd iednák y iáko Mamci żal swoy rospocząć/ kiedy mi niiáko Mowić náwet/ y Duchá máłoco iuż we mnie/ Dosyć że nád Wulkánow komin grzmiący w Lemnie Y miechámi pełnymi wygrzewáną szynę Goram nędzna/ y márnie młodości swey ginę Ledwie żyć poczynáiąc. Ani ia w czym smáku Ani zátym baczenia/ y uwagi znáku W sobie nie mam. Ale mie po gorách/ po skáłách/ Po wietrze/ y burżliwych Oceánskich wáłách Miłość niesie sámopas/ y áż w
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 39
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, wyjąwszy winnice w których gruna się nie dostawają, z przyczyny deszczów ustawicznych w Sierpniu i Wrzesniu. Przytym wydaje z siebie bawełny, cukry, Konchy któremi farbują szkarłaty. Między fruktami znajduje się Cacao którego zażywają tameczni za monetę, i z tego robią Cykulatę. Góry w tym Państwie znajdują się ognie wyrzucające nakształt Wulkanów, ale są znaczniejsze złote i srebrne, najwięcej sprowadzające do siebie Hiszpanów. Hiszpani weszli w ten Kraj R. 1518. pod władzą Ferdynanda Cortez który przez 3. lata to Państwo zawojował postrachem tylko huku armatnego, i flintowego, którego ci ludzie nigdy nie słyszeli tylko strzałami się bronili. Hiszpani ten Kraj zastali znacznie ludny
, wyiąwszy winnice w ktorych gruná się nie dostawaią, z przyczyny deszczow ustáwicznych w Sierpniu y Wrzesniu. Przytym wydaie z siebie báwełny, cukry, Konchy ktoremi farbuią szkarłaty. Między fruktámi znáyduie się Cacao ktorego záżywáią támeczni zá monetę, y z tego robią Cykulatę. Gory w tym Páństwie znáyduią się ognie wyrzucáiące náksztáłt Wulkánow, ále są znácznieysze złote y srebrne, naywięcey sprowádzáiące do siebie Hiszpánow. Hiszpani weszli w ten Kráy R. 1518. pod władzą Ferdynanda Cortez ktory przez 3. látá to Páństwo záwoiowáł postráchem tylko huku ármátnego, y flintowego, ktorego ci ludzie nigdy nie słyszeli tylko strzáłámi się bronili. Hiszpáni ten Kráy zástáli znácznie ludny
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 639
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
, tem rzetelniej krzyk zrozumiewają. Przypadszy, wnet trzy nagie zoczą białe głowy, Co tam najsmutniejszemi wrzask wznawiają słowy; Tem pod same piersi ktoś zły, nieludzki, srogi, Urżnął szaty i nago opodal u drogi Zostawił; ony biedne na ziemi siedziały, A siebie, jakokolwiek mogąc, zakrywały.
XX
Jako kiedyś Wulkanów syn, z prochu samego Urodzony, nogi miał smoka najbrzydszego, Które bezpieczna chciwie Aglauros ujrzała, Choć jej Pallas patrzyć nań srodze zakazała, A on krzywe pazury i stopy plugawe Udami jak najmocniej, co były białawe, Przyciskał: tak trzy panny swe dziewcze skrytości Zasłaniały, od wielkiej w pół żywe żałości.
XX
, tem rzetelniej krzyk zrozumiewają. Przypadszy, wnet trzy nagie zoczą białe głowy, Co tam najsmutniejszemi wrzask wznawiają słowy; Tem pod same piersi ktoś zły, nieludzki, srogi, Urżnął szaty i nago opodal u drogi Zostawił; ony biedne na ziemi siedziały, A siebie, jakokolwiek mogąc, zakrywały.
XX
Jako kiedyś Wulkanów syn, z prochu samego Urodzony, nogi miał smoka najbrzydszego, Które bezpieczna chciwie Aglauros ujrzała, Choć jej Pallas patrzyć nań srodze zakazała, A on krzywe pazury i stopy plugawe Udami jak najmocniej, co były białawe, Przyciskał: tak trzy panny swe dziewcze skrytości Zasłaniały, od wielkiej w pół żywe żałości.
XX
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 134
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
? Ale znać, że z nim jednej Orzeł sfory, bo też do ciebie rozpuścił koń skory.
Za nim, patrz, jakie szeregi się spieszą, to z lasem grotów, to z chorągwią pieszą, na baszty niemniej i na mur twój twardy, co piorunowych wiozą sztuk z petardy?
Mars nad rynsztunkiem z kuźnie Wulkanówejw obozie jego namiot ciągnie nowy, a sam śmiertelnej nie boi się rany, diamentowym kirysem ubrany.
Ten, gdy tarcz lewym podniesie ramieniem, nie tak kometa straśliwym promieniem, jako on zgromi i nabawi trwogi, że ledwie trąby doczeka kto srogiej.
Gdzie wpadnie, pustki i pożogi niesie, przestrony za nim
? Ale znać, że z nim jednej Orzeł sfory, bo też do ciebie rozpuścił koń skory.
Za nim, patrz, jakie szeregi się spieszą, to z lasem grotów, to z chorągwią pieszą, na baszty niemniej i na mur twój twardy, co piorunowych wiozą sztuk z petardy?
Mars nad rynsztunkiem z kuźnie Wulkanowéjw obozie jego namiot ciągnie nowy, a sam śmiertelnej nie boi się rany, dyjamentowym kirysem ubrany.
Ten, gdy tarcz lewym podniesie ramieniem, nie tak kometa straśliwym promieniem, jako on zgromi i nabawi trwogi, że ledwie trąby doczeka kto srogiéj.
Gdzie wpadnie, pustki i pożogi niesie, przestrony za nim
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 232
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995