bardziej, jeśli je mądra nie wartuje głowa, bo w ten czas takiej Bibliotece każdy może przymowić: Salvete Lbri sine Doctore. Na trzecim tandem Piętrze, mają mieszkać Studenci, Nowicjusze, młodzi, westyarnia, różne schowania dla suchszej pozycyj, i bezpieczniejszej. Zgoła klasztor ab intra niema żadnych mieć kontów ciemnych, Labiryntów wykrętnych, w którychby jaka noxa lateat, Korytarzów i Cell pokątnych, ale omnia in luce, aby i okiem Superiora, i latarnią w nocy zlustrowane i oświecone bydyz mogły. Jeżeli bliskość klasztoru lub ściany której, jest z świeckiemi osobami, okna w tę stronę nie mają być dawane, bo Oculi sunt Scopuli tituto meliore
bardziey, iezli ie mądra nie wartuie głowa, bo w ten czas takiey Bibliotece każdy może przymowić: Salvete Lbri sine Doctore. Na trzecim tandem Piętrze, maią mieszkać Studenci, Nowicyusze, młodzi, westyarnia, rożne schowania dla suchszey pozycyi, y bespiecznieyszey. Zgoła klasztor ab intra niema żadnych mieć kontow ciemnych, Labiryntow wykrętnych, w ktorychby iaka noxa lateat, Korytarzow y Cell pokątnych, ále omnia in luce, aby y okiem Superiora, y latarnią w nocy zlustrowane y oswiecone bydyz mogły. Ieżeli bliskość klasztoru lub ściany ktorey, iest z swieckiemi osobami, okna w tę stronę nie maią bydź dawane, bo Oculi sunt Scopuli tituto meliore
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 233
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
sideł, i labiryntu, wnet Stoicyzmem Matt. 5. v. 10. NA ŚWIĘTO
szalonym napuszeni wrzekomo, a w samej rzeczy podłą rozpaczą, i bojaźnią publicznej niesławy i kary, sami ręce okrutne na siebie rzucą, sami postronki do szyj, miecze, szpady do piersi niecnotliwych, albo nabite strzelby do głów swoich wykrętnych wymierzą, i nieszczęśliwe obciążone nieprawościami dusze piekłu oddadzą.
Taki bowiem koniec zwykł potykać rozumnych, przebiegłych szalbierzów bez Religii. A jeżeli trafi się któremu umierać spokojnie, co większa pod zasłoną cnoty, podczciwości; tedy przyjdzie dzień ów straszny, zajaśnieje światło veniet lux magna i oświeci owę ciemność i nikczemność udawaną za podczciwość et revelabit
śideł, y labiryntu, wnet Stoicyzmem Matt. 5. v. 10. NA SWIĘTO
szalonym napuszeni wrzekomo, a w samey rzeczy podłą rozpaczą, y boiaźnią publiczney niesławy y kary, sami ręce okrutne na siebie rzucą, sami postronki do szyi, miecze, szpady do pierśi niecnotliwych, albo nabite strzelby do głow swoich wykrętnych wymierzą, y nieszczęśliwe obciążone nieprawościami dusze piekłu oddadzą.
Taki bowiem koniec zwykł potykać rozumnych, przebiegłych szalbierzow bez Religii. A ieżeli trafi się ktoremu umierać spokoynie, co większa pod zasłoną cnoty, podczciwości; tedy przyidzie dzień ow straszny, zaiaśnieie światło veniet lux magna y oświeci owę ciemność y nikczemność udawaną za podczciwość et revelabit
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 32
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. Więc zmyśliwszy posturę, jakoby nieznają Gościa, pięknym pretekstem nieco przytrzymają. Tym czasem, rozsadzonym, znać dając ułakiem Sołtanowi, i coby czynić w razie takiem Rozkazał, pytając się. Lecz Sołtan wspaniały, Pas gościowi pozwolił, gdzie chęci zmierzały. Lub czas wzięło nie mały, nim wola Sołtana, Od wykrętnych Wołochów, była wykonana. O czym się niżei powie, tym czasem, w Benderze Co się działo, opisać pióro przed się bierze. Za takim Stanisława przybyciem, już cała Zgromadzona się w Turczech Polska sobie zdała: Gdy trzy stany, które ją w ojczyźnie składają, Jak na Seimie w Warszawie, w Tureczczyznie mają
. Więc zmysliwszy posturę, iákoby nieznaią Gościá, pięknym pretextem nieco przytrzymaią. Tym czasem, rozsadzonym, znać daiąc ułakiem Sołtanowi, y coby czynić w ráźie tákiem Rozkazał, pytaiąc się. Lecz Sołtan wspaniały, Pas gościowi pozwolił, gdzie chęci zmierzały. Lub czas wzięło nie máły, nim wola Sołtaná, Od wykrętnych Wołochow, była wykonana. O cżym się niżei powie, tym czasem, w Benderze Co się dziáło, opisać pioro przed się bierze. Za takim Stanisława przybyciem, iuż cała Zgromadzona się w Turczech Polska sobie zdała: Gdy trzy stany, ktore ią w oyczyznie składaią, Jak na Seimie w Warszawie, w Tureczczyznie maią
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 16
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
z wojskowych i i Zubogich ziemianów.
Sejm złożono na uspokojenie tej Transakcyjej ale trudno to zapał zagasić kiedy już płomien na dachu: Byłem natym Sejmie umyślnie swoim własnym kosztem, ze by tez przysłuchac się rzeczom i widzieć co się dzieje. Napatrzałem się o Boże Fakcyj i tej strony, i tej wymyslnych wykrętnych takich że by trzeba taką całą Księgę napisać kto by chciał materyją tego sejmu wypisać doskonale. kładę tedy natym miejscu, młodym Ludziom którzy to po mnie czytać będą. Taką admonicją że by każdy z szkół wyszedszy starał się oto pilno aby się rzeczom przysłuchał i przypatrzył na sejmach gdzie jeżeli niemoże być oswoim koszcie
z woyskowych y y Zubogich ziemianów.
Seym złozono na uspokoienie tey Transakcyiey ale trudno to zapał zagasić kiedy iuz płomien na dachu: Byłęm natym Seymie umyślnie swoim własnym kosztem, ze by tez przysłuchac się rzeczom y widziec co się dzieie. Napatrzałem się o Boze Fakcyi y tey strony, y tey wymyslnych wykrętnych takich że by trzeba taką całą Xięgę napisać kto by chciał materyią tego seymu wypisać doskonale. kładę tedy natym mieyscu, młodym Ludziom ktorzy to po mnie czytac będą. Taką admonitią że by kozdy z szkoł wyszedszy starał się oto pilno aby się rzeczom przysłuchał y przypatrzył na seymach gdzie iezeli niemoze bydz oswoim koszcie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 201
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
w malowaniu na karcie więtszą poda oczom uciechę/ a niż w rzeczy samej dogodzenie potrzebne przyniesie. Niech się tedy skryją owi Kawalkatorowie z swojemi Munsztukami/ co je Teifelbis, to jest Czartowskie Wędzidła nazywają/ gęby szkapom rozpierające/ bo tacy jako w literach malowanych/ tak się też i w Munsztukach barziej robotą ozdobnych/ i wykrętnych a niżli pożytecznych kochać umieją. Ty łaskawy Czytelniku na tych zemną przestawaj/ a maszli tyle dowcipu/ i z tych wiele inszych/ zrozumiawszy dziwność gąb końskich/ według potrzeby snadnie złożyć i wynaleźć możesz. HIPIATRIA abo O KONIACH, Księgi Czwarte o chorobach różnych końskich. Przedmowa. Rozdz: 1.
W Żadnej nauce
w málowániu ná kárćie więtszą poda oczom vćiechę/ á niż w rzeczy sámey dogodzenie potrzebne przynieśie. Niech się tedy skryią owi Káwálkatorowie z swoiemi Munsztukámi/ co ie Teifelbis, to iest Czártowskie Wędźidłá názywáią/ gęby szkápom rospieráiące/ bo tácy iáko w literách málowánych/ ták się też y w Munsztukách bárźiey robotą ozdobnych/ y wykrętnych á niżli pożytecznych kocháć vmieią. Ty łáskáwy Czytelniku ná tych zemną przestaway/ á maszli tyle dowćipu/ y z tych wiele inszych/ zrozumiawszy dźiwność gąb końskich/ według potrzeby snádnie złożyć y wynáleść możesz. HIPPIATRIA ábo O KONIACH, Kśięgi Czwarte o chorobách rożnych konskich. Przedmowa. Rozdz: 1.
W Zadney náuce
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Liijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
z rozeznaniem.
Radzi po przyjacielsku, strofuje bezpiecznie, i wypełnia to wszystko co obiecał.
Ale serce obłudnika jest skryte: nakręca słowa swoje na ton prawdy, od niej języka pożycza, gdy tym czasem całe jego życie na oszukanie godzi.
Śmieje się z żalem, płacze z radością; mów jego sztucznych, słów jego wykrętnych, ani tłomaczyć ani przeniknąć można.
Podobny coś do kreta, w ciemnościach zanurzony żyje, i rozumie że bezpieczny: atoli prędko czy pożno dobywszy się z nienacka na wierzch, odkrywa się i wystawia z swoim pługastwem nałbie.
Dni swoje trawi w ustawnym przyniewoleniu, język jego i serce jego nie są nigdy w zgodzie
z rozeznaniem.
Radzi po przyiacielsku, strofuie bespiecznie, y wypełnia to wszystko co obiecał.
Ale serce obłudnika iest skryte: nakręca słowa swoie na ton prawdy, od niey ięzyka pożycza, gdy tym czasem całe iego życie na oszukanie godzi.
Smieie się z żalem, płacze z radością; mow iego sztucznych, słow iego wykrętnych, ani tłomaczyć ani przeniknąć można.
Podobny coś do kreta, w ciemnościach zanurzony żyie, y rozumie że bespieczny: atoli prędko czy pożno dobywszy się z nienacka na wierzch, odkrywa się y wystawia z swoim pługastwem nałbie.
Dni swoie trawi w ustawnym przyniewoleniu, ięzyk iego y serce iego nie są nigdy w zgodzie
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 59
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
ta gospoda światowa nie barzo poczesna i pewna była/ żaden by podobno lego- wiska swego w onej wyprawować nie chciał/ kiedyby w tej gospodzie tacy nie usługowali/ którzyby in altum non eueherent statum humanum : rugowałyby się z niej Monarchie i sami Monarchowie. Upodobał sobie tę gospodę Anastazius Cesarz: Temu gdy za wykrętnych wieszczków poradą przeznaczono/ że miał ogniem zginąć/ natychmiast głęboką dolinę w pałacu swym wykopać kazał/ aby tam w onej spoczywając/ onych wieszczbiarzów nie tak zwyciężył/ jako oszukał: Nie powiodła się ta gospoda Anastaziuszowi/ gdyż (jako Historia świadczy) piorunem zabity do innej się gospody przenosić musiał. Przypadła do smaku taż
tá gospodá świátowá nie bárzo poczesna y pewna byłá/ żaden by podobno lego- wiská swego w oney wypráwowáć nie chćiał/ kiedyby w tey gospodźie tácy nie vsługowáli/ ktorzyby in altum non eueherent statum humanum : rugowáłyby się z niey Monárchie y sámi Monárchowie. Vpodobał sobie tę gospodę Anastazius Cesarz: Temu gdy zá wykrętnych wiesczkow porádą przeznáczono/ że miał ogniem zginąć/ nátychmiast głęboką dolinę w páłacu swym wykopáć kázał/ áby tám w oney spoczywáiąc/ onych wieszczbiarzow nie ták zwyćiężył/ iáko oszukał: Nie powiodłá się tá gospodá Anástáziuszowi/ gdyż (iáko Historya świadczy) piorunem zábity do inney się gospody przenośić muśiał. Przypádłá do smáku táż
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 86
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644