nieprawością! Przyznawani, że jest wiele cnych koronnych synów, Którzy próżni takowych znajdują się winów. Wiem i to, że niektórzy mówią bardzo siła, Tak dalece, że choćby szkoła się kupiła
Pitagorów, stoików, nigdy by tak wiele Nie podała dyskursów, a mówię to śmiele, Że niektóre pozorem znajdują się rzeczy, Wyniosłą prezumpcyją mając swą na pieczy. Choć teraz czasem nil ad rem, przecie głosu dosyć, O której przed inszymi domaga się prosić. Podobni są takowi onej to ptaszynie, Co nie więcej, tylko głos ma przy swojej winie. Cóż po grzmotach okropnych, kiedy deszczyk mały Nie odwilży bynajmniej ziemie zagorzałej. Mówią drudzy do
nieprawością! Przyznawani, że jest wiele cnych koronnych synów, Którzy próżni takowych znajdują się winów. Wiem i to, że niektórzy mówią bardzo siła, Tak dalece, że choćby szkoła się kupiła
Pitagorów, stoików, nigdy by tak wiele Nie podała dyskursów, a mówię to śmiele, Że niektóre pozorem znajdują się rzeczy, Wyniosłą prezumpcyją mając swą na pieczy. Choć teraz czasem nil ad rem, przecie głosu dosyć, O której przed inszymi domaga się prosić. Podobni są takowi onej to ptaszynie, Co nie więcej, tylko głos ma przy swojej winie. Cóż po grzmotach okropnych, kiedy deszczyk mały Nie odwilży bynajmniej ziemie zagorzałej. Mówią drudzy do
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 729
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
upstrzony: konnych i pieszych gromadą obtoczony/ czworo granistym hufem okrążony/ pompą i aparatem kosztownym uwielbiony. Leżąc w Rzymie po wszystkim okręgu ziemie hardzie triumfuje. Jako daleko lepsza kondycja jest sukcesora/ aniżli samego Książęcia przodka jego? O wszechmocny Boże/ jak wielka jest łaska i cierpliwość twoja/ że tak długo te tak wysoko wyniosłą butę i hardość cierpisz? O dobry Jezu/ jak wielka miedzy twoją i onego pokorą/ różność? Chrystus Pan (świadczy Esajasz) niemiał ani krasy, ani piękności, i widzieliśmy go, a nie było nacz pojrzeć, a pożądalismy go, wzgardzonego i napośledniejszego z mężów, męża boleści, i znającego
vpstrzony: konnych y pieszych gromádą obtocżony/ cżworo gránistym huffem okrążony/ pompą y áppáratem kosztownym vwielbiony. Leżąc w Rzymie po wszystkim okręgu źiemie hárdźie triumphuie. Iáko dáleko lepsza condicia iest successorá/ ániżli sámego Kśiążęćiá przodká iego? O wszechmocny Boże/ iák wielka iest łáská y ćierpliwość twoiá/ że ták długo te ták wysoko wyniosłą butę y hárdość cierpisz? O dobry Iezu/ iák wielka miedzy twoią y one^o^ pokorą/ rozność? Chrystus Pan (świádcży Esáiasz) niemiał áni krásy, ani pięknośći, y widzielismy go, á nie było nacż poyrzeć, á pożądálismy go, wzgardzonego y napoślednieyszego z mężow, mężá boleśći, y znaiącego
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 64
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
ten czas poznasz/ jaki to Pan/ który takie woźniki z obłoków sprząga; który kładzie obłok wstęp swój; który chodzi po skrzydłach wiatrów. Niżej Osmanie/ wysokie to karoce na cię. Nawyzszemu Chrystusowi chciałeś być podobny; stałeś się nalizszemu/ i namniejszemu masztalerzowi potym. Tak Bóg pokarał hardość twoję/ i wyniosłą dumę serca twego. Patrzcie jako na śmierć prowadzą Osmana Jańczarowie/ i Szpahiowie jego: kaftanik bagazjowy na nim/ pancerzem pokryty; na głowie zwojek błahy barzo/ w kapciach bez papuci; na szyj chustka gruba. Tak się był sam ubrał/ aby się łatwiej mógł z Szarajów do Szarajów przekradać/ a potym jako
ten czás poznasz/ iáki to Pan/ ktory tákie woźniki z obłokow sprząga; ktory kłádźie obłok wstęp swoy; który chodźi po skrzydłách wiátrow. Niżey Osmanie/ wysokie to károce ná ćię. Nawyzszemu Chrystusowi chćiałeś być podobny; sstałeś się nalizszemu/ y namnieyszemu másztálerzowi potym. Ták Bog pokarał hárdość twoię/ y wyniosłą dumę sercá twego. Pátrzćie iáko ná śmierć prowádzą Osmaná Iáńczárowie/ y Szpahiowie iego: káftanik bágázyowy ná nim/ páncerzem pokryty; ná głowie zwoiek błáhy bárzo/ w kápciách bez pápući; ná szyi chustká gruba. Ták się był sam vbrał/ áby się łatwiey mogł z Szaráiow do Szaráiow przekradáć/ á potym iáko
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
szukając Feniksa, albo Jedynego Ptaka, chcąc na niego choć casu natrafić, na którogo podobno od Potopu Świata, albo też ab origine Mundi zaden z fundamentalnie uczonych natrafić nie mógł. Opisują go Autorowie Starożytni, jakby byli oczywiści Spectatores, osobliwie Solinus cap; 35 Ze Feniks jest wielkości równej z Orłem, głowę mając proportionate wyniosłą czubek albo kitę na wierzchołku głowy z piórek mający, kształtnie się formujący. Na szyj złotawej, niżej szjij ku ogonowi purpurowy reprezentuje kolor. Ogon rożawej maści, Niebieskie upstrzyły centki, albo piórka. Tenże Solinus na tymże świadczy miejscu, że ten ptak jest osobli wej nad innych natury i wielki, gdyż eks
szukaiąc Fenixa, albo Iedynego Ptaka, chcąc na niego choć casu natrafić, na ktorogo podobno od Potopu Swiata, albo też ab origine Mundi záden z fundamentalnie uczonych natrafić nie mogł. Opisuią go Autorowie Starożytni, iakby byli oczywiści Spectatores, osobliwie Solinus cap; 35 Ze Fenix iest wielkości rowney z Orłem, głowę maiąc proportionate wyniosłą czubek albo kitę ńa wierzchołku głowy z piorek maiący, kształtnie się formuiący. Na szyi złotawey, niżey szyiy ku ogonowi purpurowy reprezentuie kolor. Ogon rożawey maści, Niebieskie upstrzyły centki, albo piorka. Tenże Solinus na tymże świadczy mieyscu, że ten ptak iest osobli wey nad innych natury y wielki, gdyż ex
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 120
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zdrowia spolnej Ojczyzny, szukającej. Raczej Jego Mość mogąc Ojczyznę szłusznemi uspokoić środkami, wolał wątpliwemu domowej wojny podać pobezpieczeństwu. Copia Listu Senatora
Więc gdy błakające się wszędzie, bez skutku żadnego, posełam prożby, gdy moich do Stanów Rzeczypospolitej Suplik zaniesionych uniżoność, Niechętni moi, tytułem buntów dehonestowali. Pokorę proszącą, w Pychę wyniosłą złośliwie przewrócili. Supliki najniższe, grożbami ochrzcili. Wszytkie moje, których i z podziemie radbym był dobył, ubłagania sposoby, niezagaszonym jadem, pałającemi interpretacjami nicowali, i kiedy zmocniona Nieprzyjaciół mych niecnota, drogę wszytkim śrzodkom, i prawdziwemu do Pana upokorzeniu, odcieła i zawarła. Wstręt w Niewinności mojej, i prożbach góręcej i
zdrowia spolney Oyczyzny, szukáiącey. Ráczey Iego Mość mogąc Oyczyznę szłusznemi vspokoić śzrodkámi, wolał wątpliwemu domowey woyny podáć pobespieczeństwu. Copia Listu Senatorá
Więc gdy błákáiące się wszędźie, bez skutku żadnego, posełam prożby, gdy moich do Stanow Rzeczypospolitey Supplik zánieśionych vniżoność, Niechętni moi, titułem buntow dehonestowáli. Pokorę proszącą, w Pychę wyniosłą zlośliwie przewroćili. Suppliki nayniższe, grożbámi ochrzćili. Wszytkie moie, ktorych y z podźiemie radbym był dobył, vbłagánia sposoby, niezágászonym iádem, pałáiącemi interpretácyámi nicowáli, y kiedy zmocniona Nieprzyiaćioł mych niecnotá, drogę wszytkim śrzodkom, y prawdźiwemu do Páná vpokorzeniu, odćiełá y záwárła. Wstręt w Niewinnośći moiey, y prożbách goręcey y
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 40
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
obrazy niebieskie. B. Trzęsła się nad zwyczaj ziemia powietrze lekkość swą suptelną, ciemną, czarną, żałobną, okryło farbą, Ludzie zatrwożył, polękały się bestie, Wiatry dęły tchem pałającym, Ptak się nie ozwał, zioła szatkęswą z rozmaitych farb ozdobioną straciły. Cedry, Dęby, Libany, wywrotem padały krusząc o skały wyniosłą ozdobę swoję. T. Ja tak rozumiem, iż Arystoteles nie mogąc (gdy żył) dość przyczyny, i pojąć natury następowania i ustępowania mokrego, pewnieby tejże minuty skonać musiał, nie wyrozumiawszy skąd pochodzi, iż się górne materie ziemskich lękają własności. B. Obaczywszy tak wielkei owszem największe niebezpieczeństwo, obawiając się
obrázy niebieskie. B. Trzęsłá się nád zwyczay źiemiá powietrze lekkość swą suptelną, ćiemną, czarną, żałobną, okryło fárbą, Ludźie zátrwożył, polękały się bestye, Wiátry dęły tchem pałáiącym, Ptak się nie ozwał, źiołá szátkęswą z rozmáitych farb ozdobioną stráćiły. Cedry, Dęby, Libány, wywrotem padáły krusząc o skáły wyniosłą ozdobę swoię. T. Ia ták rozumiem, iż Aristoteles nie mogąc (gdy żył) dość przyczyny, y poiąć nátury nástępowánia y ustępowánia mokrego, pewnieby teyże minuty skonáć musiał, nie wyrozumiáwszy zkąd pochodźi, iż się gorne materye źiemskich lękáią własnośći. B. Obaczywszy ták wielkei owszem naywiększe niebespieczeństwo, obawiáiąc się
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 108
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nie przydawajże więcej nad to coć podam do wiadomości. Powiesz tedy iż Coroastr Król Bactriański, pierwszy Wynalazca nauki Czarnoksięskiej chcąc się na ten czas urodzić, wyprawił Posła z pisaniem do Matki swej, upraszając aby się nie rodził w inszy czas, chybaw punkt i minutę urodzenia się mego, zaczym ja chcąc znieść tę wyniosłą pretensją, i zuchwałą praesumpcją, wprzód niżeli on resolwowałem się dobyć z Pałaców Macierzyńskich. T. Być nie ostatnim Akt bez nagany. A tak? B. Tak żem się wprzód urodził, płacząc jako się rodzi animal rationale discursivum et communicativum, a on w pułgodziny urodzony, zaraz zdychał od śmiechu szpaczkując sobie z
nie przydawayże więcey nád to coć podam do wiádomośći. Powiesz tedy iż Coroástr Krol Báctryáński, pierwszy Wynalazcá nauki Czárnoxięskiey chcąc się ná ten czás vrodźić, wypráwił Posłá z pisániem do Mátki swey, vpraszáiąc áby się nie rodźił w inszy czás, chybáw punkt y minutę vrodzenia się mego, záczym ia chcąc znieśc tę wyniosłą praetensyą, y zuchwałą praesumptią, wprzod niżeli on resolwowałem się dobyć z Páłácow Mácierzynskich. T. Być nie ostátnim Akt bez nágány. A ták? B. Ták żem się wprzod vrodźił, płacząc iáko się rodźi animal rationale discursivum et communicativum, á on w pułgodźiny vrodzony, záraz zdychał od śmiechu szpaczkuiąc sobie z
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 113
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Ołtarz wystawił, ku Ofiarom Panu, Więcej nad złoto ważył z Cedrów trzaski, Czy kawał krzywy, oćrągły, czy płaski. Ty laury rodzisz, co z nich wieńce wiją, Na znak zwycięstwa po wygranej wojnie, Na nich pioruny Jowisza nie biją, Dąb w sztuki skruszon, Laur stoi spokojnie, Prędzej wiatr sosnę wyniosłą obali, Ten nisko siedząc swój pokoj ocali. Któż kordialne zrodził Cynamony, Jeźli nie Ziemia? Któż zapach przyprawił, Balsamem drogim? Kto Włoskie marony? I Bobek, co się z nim Apollo bawił, Smaczne Daktyle poszły na wyścigi, Czy im w słodyczy wyrownają figi,
Alboż Oliwne drzewa niepotrzebne, I
Ołtárz wystáwił, ku Ofiarom Pánu, Więcey nád złoto ważył z Cedrow trzáski, Czy káwał krzywy, oćrągły, czy płáski. Ty láury rodzisz, co z nich wieńce wiią, Ná znak zwycięstwa po wygráney woynie, Ná nich pioruny Iowisza nie biią, Dąb w sztuki skruszon, Laur stoi spokoynie, Prędzey wiatr sosnę wyniosłą obáli, Ten nisko siedząc swoy pokoy ocáli. Ktoż kordyalne zrodził Cynamony, Jeźli nie Ziemia? Ktoż zápach przypráwił, Balsamem drogim? Kto Włoskie marony? Y Bobek, co się z nim Apollo báwił, Smaczne Daktyle poszły ná wyścigi, Czy im w słodyczy wyrownaią figi,
Alboż Oliwne drzewa niepotrzebne, Y
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 129
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
różnych żalów pod temi dachami przedtym było, teraz także się znajduje, i napotym jeszcze będzie, a porzuć śmiertelnych przypadki jako własne swoje opłakiwać. Część II.
Radbym też i ja podobnym sposobem postąpić, a gdy rzeczą samą nie mogę, przez samej imaginacyj nastrojenie chciałbym tego dokazać. Podnieś się myślą na górę wyniosłą, i niby pod samemi staw się niebiosami, skąd spojrzyj, i oglądaj wszystkie Monarchie, Państwa, Miasta, Dwory, i wioski ubogich kmiotków, a ujrzysz wszędy przeplatane szczęście z nieszczęściem, pociechę z smutkiem, utrapienia z ukontentowaniem, i że żaden kont nie jest bez osobliwych wygód, i razem bez dolegliwości swoich:
różnych żalow pod temi dachami przedtym było, teraz także się znayduie, i napotym ieszcze będzie, á porzuć śmiertelnych przypadki iako własne swoie opłakiwać. Część II.
Radbym też i ia podobnym sposobem postąpić, á gdy rzeczą samą nie mogę, przez samey imaginacyi nastroienie chciałbym tego dokazać. Podnieś się myślą na górę wyniosłą, i niby pod samemi staw się niebiosami, zkąd spoyrzyi, i ogląday wszystkie Monarchie, Państwa, Miasta, Dwory, i wioski ubogich kmiotkow, á uyrzysz wszędy przeplatane szczęście z nieszczęściem, pociechę z smutkiem, utrapienia z ukontentowaniem, i że żaden kont nie iest bez osobliwych wygod, i razem bez dolegliwości swoich:
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 246
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
morzem: i miedzy Gangesem i Indusem. w którym miejscu rachują 47 królestw. Abowiem Acabar następca Mahamudiów/ wziął Mandabar z więtszą częścią Kambaji. A jakby to była grzeczna prowincja/ kędy są sławne miasta/ Madabar i Campanel (a to ma 7. murów koło siebie/ leży na gorze jednej we śrzodku równinę wyniosłą mającej) i Cambaja/ od którego nazywają prowincją (a to miasto jako piszą Portugalczykowie/ ma 130000 domów) może się uczynić rozsądek z tego/ cośmy powiedzieli o wojsku króla Baduria/ i o jego wyprawie na wojnę: a przytym też może się poznać i jej żyzność: Niemasz bowiem na świecie krainy
morzem: y miedzy Gángesem y Indusem. w ktorym mieyscu ráchuią 47 krolestw. Abowiem Acábár następcá Máhámudiow/ wźiął Mándábár z więtszą częśćią Cámbáiey. A iákby to byłá grzeczna prouincia/ kędy są sławne miástá/ Mádábár y Cámpánel (á to ma 7. murow koło śiebie/ leży ná gorze iedney we śrzodku rowninę wyniosłą máiącey) y Cámbáia/ od ktorego názywáią prouincią (á to miásto iáko piszą Portogálczykowie/ ma 130000 domow) może się vczynić rozsądek z tego/ cosmy powiedźieli o woysku krolá Báduriá/ y o iego wypráwie ná woynę: á przytym też może się poznáć y iey żyzność: Niemász bowiem ná świećie kráiny
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 123
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609