, albo z defektów bliźniego. 5. Nie śmiej się bez przyczyny, i w okazjach które się do tego podają, nie śmiej się wielkim głosem. 6. W dyskursach potocznych, długich zażywać nie trzeba periodów, ani pragnąć tego żebyś się mądrym pokazał w konwersacyj. 7. Nie przymawiaj nikomu słowami uszczypliwemi, wyniosłemi, albo pogardzającemi, ale i owszem pokazuj zawsze przez twój sposób mówienia, pokorny, i respektujący, że czcisz tych z któremi konwersujesz, mianowicie kiedy są osoby poważne, i nad ciebie godniejsze. W ich obecności nawet powinieneś się wstrzymać od wszelkich znaków gniewu, i łajania tych, nad któremi masz zwierzchność. 8
, albo z defektow bliźniego. 5. Nie śmiey się bez przyczyny, y w okazyach ktore się do tego podaią, nie śmiey się wielkim głosem. 6. W dyskursach potocznych, długich zażywać nie trzeba peryodow, ani pragnąć tego żebyś się mądrym pokazał w konwersacyi. 7. Nie przymawiay nikomu słowami uszczypliwemi, wyniosłemi, albo pogardzającemi, ale y owszem pokazuy zawsze przez twoy sposób mowienia, pokorny, y respektuiący, że czćisz tych z ktoremi konwersuiesz, mianowićie kiedy są osoby poważne, y nad ćiebie godnieysze. W ich obecnośći nawet powinieneś się wstrzymać od wszelkich znakow gniewu, y łaiania tych, nad ktoremi masz zwierzchność. 8
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 15
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
bojaśń śmierci/ która się miarkuje męstwem. Jeśli męstwo jest cnota namocniejsza/ musić też być namiętność/ około której się męstwo bawi/ i którą miarkuje namocniejsza śmierć/ mówi Arystoteles/ nastraszliwsza jest na świecie: jeśli jest nastraszliwsza/ tedyć też namiętność nastraszliwszą czyni. Skąd mężnych ludzi nie miedzy pospolitemi ludźmi policzamy: ale miedzy wyniosłemi nad ludzie/ jacy są Bohatyrowie/ których tak zowiemy: iż nawiętszą namiętność pod swą moc podbili/ i zhołdowali. Te tedy są namiętności/ które miedzy sobą sprzeczają się/ o mocy i gwałcie więtszym. Bojaśn śmierci jak można namiętność. Rozwiązanie wątpliwości.
Abyśmy co pewnego powiedzieć mogli/ i rozstrzygnąć tę trudność.
boiaśń śmierći/ ktora się miárkuie męstwem. Iesli męstwo iest cnotá namocnieysza/ muśić też byc namiętność/ około ktorey się męstwo báwi/ y ktorą miárkuie namocnieysza śmierć/ mowi Aristoteles/ nastrászliwsza iest ná świećie: iesli iest nastrászliwsza/ tedyć też namiętność nastrászliwszą czyni. Zkąd mężnych ludźi nie miedzy pospolitemi ludźmi policzamy: ále miedzy wyniosłemi nád ludźie/ iácy są Bohátyrowie/ ktorych ták zowiemy: iż nawiętszą namiętność pod swą moc podbili/ y zhołdowáli. Te tedy są namiętnośći/ ktore miedzy sobą sprzeczáią się/ o mocy y gwałćie więtszym. Boiaśn śmierći iák można namiętność. Rozwiązánie wątpliwośći.
Abysmy co pewnego powiedźieć mogli/ y rozstrzygnąć tę trudność.
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 142
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
dzięki — Białowełnych owiec parę Z takimże wołem w ofiarę Damy — po szczęśliwym biegu W pomyślnym stanąwszy brzegu.
Jako z chybkiego biegu po płoszczyk napięta Przeszywa wiatry strzała cięciwą wypchnięta — Tak prędko lecąc Argo i w niej przy tym runie Zdobycznem — Polak jako drugi Jazon sunie W swą przedsięwziętą drogę, ostrą sztabą morze A wyniosłemi maszty po powietrzu orze. Którą posmyczny Notus ponad rufą goni I jej żagle szeroko rozpięte kałdoni; Zaś na masztach proporce za wiatry trzepiocą A jarzębate wody wraz i ćmią i złocą Rozpędzający ptastwa niezliczone stada, Co piory głaszcze morze, morze pija, jada. Sztaba – to jest prora, po flisowsku rufa zaś puppis.
dzięki — Białowełnych owiec parę Z takimże wołem w ofiarę Damy — po szczęśliwym biegu W pomyślnym stanąwszy brzegu.
Jako z chybkiego biegu po płoszczyk napięta Przeszywa wiatry strzała cięciwą wypchnięta — Tak prędko lecąc Argo i w niej przy tym runie Zdobycznem — Polak jako drugi Jazon sunie W swą przedsięwziętą drogę, ostrą sztabą morze A wyniosłemi maszty po powietrzu orze. Ktorą posmyczny Notus ponad rufą goni I jej żagle szeroko rozpięte kałdoni; Zaś na masztach proporce za wiatry trzepiocą A jarzębate wody wraz i ćmią i złocą Rozpędzający ptastwa niezliczone stada, Co piory głaszcze morze, morze pija, jada. Sztaba – to jest prora, po flisowsku rufa zaś puppis.
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 105
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
, gdzie monarcha rzek wysokie rogi Wałów pienistych wznosi nie bez wielkiej trwogi Kraju, co z jednę stronę wkoło chałupkami, A z drugą otoczony kołem bagniskami, Przydzie czas rączem krokiem, przydą z niem i lata, Iż tam sławniejsze miasto u wszystkiego świata, Sławniejsze z przedniejszych miast stanie, które swemi Przejdzie obłoki niższe mury wyniosłemi.
VII.
To podniesienie prędkie i niespodziewane Nie przypadnie, trafunkiem od szczęścia nadane; Ale je sam Bóg zrządzi najwięcej dla tego, Aby męża, o którem powiedam, wielkiego Wydało; dopiero on dziwnemi cnotami Ozdobi je, a potem rozumem, naukami. Tak więc rzemieślnik złoto uczony gotuje, Gdy niem drogi diament wkoło
, gdzie monarcha rzek wysokie rogi Wałów pienistych wznosi nie bez wielkiej trwogi Kraju, co z jednę stronę wkoło chałupkami, A z drugą otoczony kołem bagniskami, Przydzie czas rączem krokiem, przydą z niem i lata, Iż tam sławniejsze miasto u wszystkiego świata, Sławniejsze z przedniejszych miast stanie, które swemi Przejdzie obłoki niższe mury wyniosłemi.
VII.
To podniesienie prędkie i niespodziewane Nie przypadnie, trafunkiem od szczęścia nadane; Ale je sam Bóg zrządzi najwięcej dla tego, Aby męża, o którem powiedam, wielkiego Wydało; dopiero on dziwnemi cnotami Ozdobi je, a potem rozumem, naukami. Tak więc rzemieśnik złoto uczony gotuje, Gdy niem drogi dyament wkoło
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 87
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
prochu, znoju nie mogąc przykrego Znieść słońca; pije i wraz mocą wody onej Pragnienia i swej żądze zbywa rozpalonej.
LX.
Wielka radość rycerza drugiego przejmuje, Bo gdy ten od wód zimnych wargi odejmuje, Postrzegł, że go odbiegła miłość zapalczywa, Miłość niewycierpiana, zła, głupia, szkodliwa. Skoczy zaraz i mówi wyniosłemi słowy: „Teraz pełnić twą wolę, Rynaldziem, gotowy: Wiedz, iż Gniew imię moje; przybiegłem dla tego, Abym ciężkie jarzmo zdjął dziś z karku twojego”.
LXI.
To rzekszy, zniknął zaraz kształtem mgły i z koniem, Rynald tylko wzrok swój śle zadumiały po niem. Dziw wielki rodzi
prochu, znoju nie mogąc przykrego Znieść słońca; pije i wraz mocą wody onej Pragnienia i swej żądze zbywa rozpalonej.
LX.
Wielka radość rycerza drugiego przejmuje, Bo gdy ten od wód zimnych wargi odejmuje, Postrzegł, że go odbiegła miłość zapalczywa, Miłość niewycierpiana, zła, głupia, szkodliwa. Skoczy zaraz i mówi wyniosłemi słowy: „Teraz pełnić twą wolę, Rynaldziem, gotowy: Wiedz, iż Gniew imię moje; przybiegłem dla tego, Abym ciężkie jarzmo zdjął dziś z karku twojego”.
LXI.
To rzekszy, zniknął zaraz kształtem mgły i z koniem, Rynald tylko wzrok swój śle zadumiały po niem. Dziw wielki rodzi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 268
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
malowany, Owdzie szturmy i w mieście lud pomordowany. Na teatrach fochy są dziwne, niezliczone, Gdzie błaznowie swe figle robią ucieszone. Po kamieniach i w każdem wyryto kościele: „Taką cesarstwa mają cześć wybawiciele”.
XXXIII.
Przy dźwięku krzykliwych trąb i różnej muzyki Więźniów smutnych z podbitej wiedziono Afryki; Pospólstwo proste między wyniosłemi śmiechy Ledwo zwyczajne w piersiach może mieć oddechy. Potem do pałaców zsiadł cesarz wynieślejszych I wziął książąt z rycerstwa swego wyborniejszych, Gdzie dni kilka wszystka z niem kompania była, Gonitwami, tańcami, winem się cieszyła.
XXXI
Tem czasem kiedy Amon siedział z przyjacioły U cesarza pod onę dobrą myśl, wesoły, Rynald przystąpiwszy się
malowany, Owdzie szturmy i w mieście lud pomordowany. Na teatrach fochy są dziwne, niezliczone, Gdzie błaznowie swe figle robią ucieszone. Po kamieniach i w każdem wyryto kościele: „Taką cesarstwa mają cześć wybawiciele”.
XXXIII.
Przy dźwięku krzykliwych trąb i różnej muzyki Więźniów smutnych z podbitej wiedziono Afryki; Pospólstwo proste między wyniosłemi śmiechy Ledwo zwyczajne w piersiach może mieć oddechy. Potem do pałaców zsiadł cesarz wynieślejszych I wziął książąt z rycerstwa swego wyborniejszych, Gdzie dni kilka wszystka z niem kompania była, Gonitwami, tańcami, winem się cieszyła.
XXXI
Tem czasem kiedy Amon siedział z przyjacioły U cesarza pod onę dobrą myśl, wesoły, Rynald przystąpiwszy się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 317
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rynald potem z Orlandem oba przypadają, Szczerej miłości jawne znaki oświadczają. Stąd Dudon, stąd Oliwier usta mu całuje, Ale miedzy innemi Sobryn ukazuje Niepodobną do wiary chęć z życzliwościami, Twarz z twarzą, piersi łączy szerokie z piersiami.
L
Gdy inszych wszystkich spólne ucichło witanie, Znowu do Karła Leon uczynił powstanie I słowy wyniosłemi Rugierowe cnoty, Męstwo, serce, odwagi, krwią ściekłe roboty Wychwala, jako z wielką szkodą wojska jego Przedniejszych pozabijał u mostu długiego, Jako sam Białogrodu obronił, gdy z swemi Już wpadał w brony cesarz ludźmi przebranemi,
LVII.
Potem jako śpiącego zdradą pojmano I babie Teodorze za więźnia oddano, Jako się zakochawszy w
Rynald potem z Orlandem oba przypadają, Szczerej miłości jawne znaki oświadczają. Stąd Dudon, stąd Oliwier usta mu całuje, Ale miedzy innemi Sobryn ukazuje Niepodobną do wiary chęć z życzliwościami, Twarz z twarzą, piersi łączy szerokie z piersiami.
L
Gdy inszych wszystkich spólne ucichło witanie, Znowu do Karła Leon uczynił powstanie I słowy wyniosłemi Rugierowe cnoty, Męstwo, serce, odwagi, krwią ściekłe roboty Wychwala, jako z wielką szkodą wojska jego Przedniejszych pozabijał u mostu długiego, Jako sam Białogrodu obronił, gdy z swemi Już wpadał w brony cesarz ludźmi przebranemi,
LVII.
Potem jako śpiącego zdradą poimano I babie Teodorze za więźnia oddano, Jako się zakochawszy w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 378
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pogańska w tym chłopie, pożal się Boże, do tych czas przedłuża, że się zamknąwszy jako żółw w okopie, na wszelkie względy psie oko zamruża, mając nadzieję pewną w Perekopie, że go z rąk wydrze dziedzicznemu panu, gdy wiosna porę otworzy atłanu.
70 Ostatnia praca do Rasskowa wzywa, kędy poganin wyniosłemi duchy, ufając liczbie, sobie pochutnywa. Droga daleka, zimne zawieruchy, głód się do ludzi i koni dobywa, zjadszy do jednej suchara skaruchy. Pańska przytomność i jego namioty dodają chleba, zdrowia i ochoty.
71 Idzie Fortuna jako chart w obróży, kiedy Bóg każe, choć rada nie rada. Nie mogąc Kozak
pogańska w tym chłopie, pożal się Boże, do tych czas przedłuża, że się zamknąwszy jako żółw w okopie, na wszelkie względy psie oko zamruża, mając nadzieję pewną w Perekopie, że go z rąk wydrze dziedzicznemu panu, gdy wiosna porę otworzy atłanu.
70 Ostatnia praca do Raszkowa wzywa, kędy poganin wyniosłemi duchy, ufając liczbie, sobie pochutnywa. Droga daleka, zimne zawieruchy, głód się do ludzi i koni dobywa, zjadszy do jednej suchara skaruchy. Pańska przytomność i jego namioty dodają chleba, zdrowia i ochoty.
71 Idzie Fortuna jako chart w obróży, kiedy Bóg każe, choć rada nie rada. Nie mogąc Kozak
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 33
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996