ani się po nich chodząc mordować jeden tylko może być na samym weściu/ to jest stopni kilka albo kilkanaście a drugi w tyle do Ogroda. Nakoniec wiatrom nie tak podległe/ a zatym i zimnu/ na które wnaszym septemtrionie, największy ma być respekt. Więc pozór swój przecię mieć mogą/ zwłaszcza kiedy na wyniosłym miejscu dla prospektu i gdy dach do wysokości ścian proporcjonalny. O Różnych Formach Pałaców.
PAłac nazywam o dwóch piętrach murowaną kamienica dziedzinca w sobie niemająca/ której różne formy mają inwencją abrisować każe a przytym do zwyczaju polskiego stosować i dosyć te przez się konformować będą. A tak dyskurować nie trzeba/ gdzie Res ipsa loquetur
áni się po nich chodząc mordowáć ieden tylko może być ná sámym weśćiu/ to iest stopni kilká álbo kilkánaśćie á drugi w tyle do Ogrodá. Nákoniec wiátrom nie ták podległe/ á zátym y źimnu/ ná ktore wnászym septemtrionie, naywiększy ma być respect. Więc pozor swoy przećię mieć mogą/ zwłaszczá kiedy na wyniosłym mieyscu dla prospektu y gdy dách do wysokośći śćian proportionálny. O Roznych Formach Páłacow.
PAłac názywam o dwoch piętrách murowáną kámienicá dźiedźincá w sobie niemáiąca/ ktorey rożne formy máią inuentią ábrisowáć kaze á przytym do zwyczáiu polskiego stosowáć y dosyć te przez się conformowáć będą. A ták discurowáć nie trzebá/ gdźie Res ipsa loquetur
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: Cv
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Podnieś jedno szaty a dotknęć się członka/ co gdy uczynił natychmiast za dotknieniem szatańskim/ członek wstydliwy z oczu mu zginął. Czemu pleban wielce się radując/ wrócił się do wsi/ i uderzywszy w dzwony/ gotował się przed wszystkiemi paradianami swemi niewinność swoję pokazać. Którzy gdy się zeszli/ Ksiądz nadzieje pełen/ stanąwszy na wyniosłym miejscu/ bezpiecznie mowę wprzód uczyniwszy szat podniósł: ażci oto członek jego daleko wietszy niż przedtym był/ pokazał się. I tak go szatan w ludzkiej osobie oszukał. Jeśliby to zaś miał uczynić w osobie swojej/ gdyby prawdziwie członek taki odjął/ i prawdziwie by go też przywrócił jeśliby miał wolą przwrócić/ aleby
Podnieś iedno száty á dotknęć sie cżłonká/ co gdy vczynił nátychmiast zá dotknieniem szátánskim/ cżłonek wstydliwy z oczu mu zginął. Czemu pleban wielce sie ráduiąc/ wrocił sie do wśi/ y vderzywszy w dzwony/ gotował sie przed wszystkiemi párádianámi swemi niewinność swoię pokázáć. Ktorzy gdy sie zeszli/ Xiądz nádźieie pełen/ stánąwszy ná wyniosłỹ mieyscu/ bespiecznie mowę wprzod vczyniwszy szat podniosł: áżci oto członek iego dáleko wietszy niż przedtym był/ pokazał sie. Y ták go szatan w ludzkiey osobie oszukał. Iesliby to záś miał vczynić w osobie swoiey/ gdyby prawdźiwie członek táki odiął/ y prawdźiwie by go też przywroćił iesliby miał wolą przwroćić/ áleby
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 95
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
ani na przyjażni zacne, ani na bogate obrócił oki posagi, nie mając do ożenienia ani woli, ani fantazji, ani Geniuszu sposobnego, zaczym i tę Wdowę którą mi raisz pojmij, a wezmij za Małżonkę sobie, a upatruj dnia pogodnego, żeby się Akt twój przyjażni tym wcześniej mógł skończyć za Bromą miejską na wyniosłym miejscu. T. Niech się z nią kto rozumie żeni, w Wmści się zakochała, i przyindzie za czasem podobno nie pogardzić tą jej przyjażnią Wmści, ale tym czasem czym się będzie zabawić wola Wmści. B. Idę na ucztę do miłego Przyjaciela, gdzie będą wyśmienite naroki z siarczystego Smoka,
áni ná przyiażni zacne, áni ná bogáte obroćił oki posagi, nie máiąc do ożenienia áni woli, áni phántázyey, áni Geniuszu sposobnego, záczym y tę Wdowę ktorą mi ráisz poymiy, á wezmiy za Małżonkę sobie, á vpátruy dniá pogodnego, żeby się Akt twoy przyiáżni tym wcześniey mogł skonczyć zá Bromą mieyską ná wyniosłym mieyscu. T. Niech się z nią kto rozumie żeni, w Wmśći się zákocháłá, y przyindźie zá czásem podobno nie pogárdźić tą iey przyiáżnią Wmśći, ále tym czásem czym się będźie zábáwić wola Wmśći. B. Idę ná vcztę do miłego Przyiaćielá, gdźie będą wyśmienite naroki z śiárczystego Smoká,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 46
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zwykli się potykać/ szedł/ aby na zdradzie zasiadł/ gdzie nazajutrz o picowników naszych przyjachaniu rozumiał. Otoż mając tę wiadomość/ puścił się o pułnocy barzo cicho/ i rano pod obóz nieprzyjacielski przyszedł. Lecz Francuzowie od szpiegów przestrzeżeni o jego nastąpieniu/ kolasy i wszystkie inne zawady w gęsty las pokryli/ lud w miejscu wyniosłym a szerokim uszykowali/ co on posłyszawszy/ prędko w kupę tłumoki złożyć/ do zbroje się rzucić kazał. Był tam pagórek nieco pochyły/ który niemal zewsząd niebezpieczne i lgnące bagno miał około/ tylko na pięćdziesiąt stop szerokie. Tu Francuzowie stali/ mosty pozmiotawzy/ a miejscu dufając/ różnie każde miasto posadzili/ i straż
zwykli sie potykáć/ szedł/ áby ná zdrádźie záśiadł/ gdźie názáiutrz o picownikow nászych przyiáchániu rozumiał. Otoż máiąc tę wiádomość/ puśćił sie o pułnocy bárzo ćicho/ y ráno pod oboz nieprzyiaćielski przyszedł. Lecz Fráncuzowie od szpiegow przestrzeżeni o iego nástąpieniu/ kolasy y wszystkie inne zawády w gęsty lás pokryli/ lud w mieyscu wyniosłym á szerokim vszykowáli/ co on posłyszawszy/ prędko w kupę tłumoki złożyć/ do zbroie sie rzućić kazał. Był tám págorek nieco pochyły/ ktory niemal zewsząd niebespieczne y lgnące bágno miał około/ tylko ná pięćdźieśiąt stop szerokie. Tu Fráncuzowie stali/ mosty pozmiotawzy/ á mieyscu dufáiąc/ roźnie każde miásto posádźili/ y straż
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 164.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
dwa zamki na dwu skałach/ potężne barzo/ i względem miejsca/ i przez obwarowanie. Widać tam potym wyspę Monte Chrysto, od starych nazwaną Artemisia/ abo jako drudzy chcą Dianun: a przeminąwszy Pionibino/ jest Troja: naprzeciwko zaś Monte Argentaro, jest Giglio/ i Gianuty. Giglio ma trochę osad na jednym miejscu wyniosłym/ kędy się zachowują obywatele/ gdy rozbójnicy przyjeżdżają: jest jej w okrąg 25. mil. Gianuti dobrze jest mniejsza/ lecz ma dobry port/ rozdzielony jednym klinem ziemnym na dwie części/ kędy się zachowują rozbójnicy; ale ta wyspa nie ma wody/ ani osady żadnej. Części wtórej, Wyspy odnogi Pozzuolskiej i Neapolitańskiej
dwá zamki ná dwu skáłách/ potężne bárzo/ y względem mieyscá/ y przez obwárowánie. Widáć tám potym wyspę Monte Christo, od stárych názwáną Artemisia/ ábo iáko drudzy chcą Diánun: á przeminąwszy Pionibino/ iest Troiá: náprzećiwko záś Monte Argentaro, iest Giglio/ y Giánuty. Giglio ma trochę osad ná iednym mieyscu wyniosłym/ kędy się záchowuią obywátele/ gdy rozboynicy przyieżdżáią: iest iey w okrąg 25. mil. Giánuti dobrze iest mnieysza/ lecz ma dobry port/ rozdźielony iednym klinem źiemnym ná dwie częśći/ kędy się záchowuią rozboynicy; ále tá wyspá nie ma wody/ áni osády żadney. Częśći wtorey, Wyspy odnogi Pozzuolskiey y Neapolitáńskiey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 98
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
jej wokrąg trzy mile. Księgi piąte. Wyspy morza Licijskiego, Pamfilskiego, i Cilicijskiego.
TEraz potrzeba się nam nazad wrócić ku stronie zachodniej Azjatyckiej/ i szukać wyspów/ które leżą naprzeciwko. Pierwsza tedy jest Scarpanto/ skąd ma imię morze bliskie: wokrąg idzie na 200. staj: leży na miejscu barzo wyniosłym/ rozmaite mając wysepki wokoło/ jako Cassio/ Nisary/ Piscopia. Tę przedtym zwano Telos/ a ma wokrąg 30 mil/ a Nisary 40. Idzie potym Rodus/ mający grunt urodzajny/ i powietrze zbytnie ucieszne; bo żadnego tam dnia niemasz/ żeby nie widzieć było słońca. Miała zdawna wielkie państwo
iey wokrąg trzy mile. Kśięgi piąte. Wyspy morzá Liciyskiego, Pámphilskiego, y Ciliciyskiego.
TEraz potrzebá się nam názad wroćić ku stronie zachodniey Asiátyckiey/ y szukáć wyspow/ ktore leżą náprzećiwko. Pierwsza tedy iest Scárpánto/ skąd ma imię morze bliskie: wokrąg idźie ná 200. stay: leży ná mieyscu bárzo wyniosłym/ rozmáite máiąc wysepki wokoło/ iáko Cássio/ Nisári/ Piscopia. Tę przedtym zwano Telos/ á ma wokrąg 30 mil/ á Nisári 40. Idźie potym Rodus/ máiący grunt vrodzáyny/ y powietrze zbytnie vćieszne; bo żadnego tám dniá niemász/ żeby nie widźieć było słońcá. Miáłá zdawná wielkie páństwo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 115
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609