nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w tej nocy; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym czynem, Koleński rękaw serc naszych kominem. DO IGŁY
Jakoż cię zaraz, bezrozumna igło, Karanie z nieba lotne nie przyścigło,
Żeś śmiała palce tak udatne zranić, Którym tokarnia nie może przyganić, Które wyroki szczęścia mego przędą, Gdy mi
nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w tej nocy; będzie mu się śniło, Że na śmierć siedzi i zwątpi o życiu W ciemnej katuszy i smętnym pobyciu.
Ale to snadź my, cośmy się palili Dymnym wzdychaniem, ten rękaw skopcili, I stąd się to stał, a nie zwykłym czynem, Koleński rękaw serc naszych kominem. DO IGŁY
Jakoż cię zaraz, bezrozumna igło, Karanie z nieba lotne nie przyścigło,
Żeś śmiała palce tak udatne zranić, Którym tokarnia nie może przyganić, Które wyroki szczęścia mego przędą, Gdy mi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 44
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym o głód cudzy się staraniem Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA KRÓLEWSKIEGO W NEAPOLIM
Nowe zaloty i nowego tworu Do swojej, Janie, wyprawujesz Z
, weź serce w zakładzie. CUDA MIŁOŚCI
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem, Myśl zaś pamięcią i pożądliwością, Żądzę nadzieją karmię i gładkością, Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Napawam serce pychą z omamieniem, Pychę zmyślonym weselem z śmiałością, Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością, Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem, Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie, Wiatr zasię cieniem, a cień oszukaniem.
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie, Że i z tym o głód cudzy się staraniem Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie. DO JANA GROTKOWSKIEGO, INTERNUNCJUSZA KRÓLEWSKIEGO W NEAPOLIM
Nowe zaloty i nowego tworu Do swojej, Janie, wyprawujesz Z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 104
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, przerwało niejednemu smaczny nad świtaniem sen, ludzi po lasach, po namiotach, po domach, po polach, częste strzelanie, nabożnych piosnek śpiewanie, którego okrzykiem całe prawie brzmiało powietrsze, prócz tego Mars wojskowy na dobrydzień NEOKORONATCE oddał hucznym po kilkanaście razy z dział wszystkich uderzeniem, tym triumfalnym głosem lud wszystek obudzony, serdecznym wzdychaniem, góręcemi modlitwami witał i pozdrawiał Matkę Boską. Spowiednicy którzykolwiek tylko przytomni byli zasiadszy barzo rano tak w kościele jako i na cmentarzu po konfesyonałach Sakrament pokuty świętej administrowali, insi kapłani w Bazylice, w kaplicy gdzie są stopki na kamieniu N. Maryj Panny, i po inszych kaplicach msze ranne celebrowali, oraz w kilka rzędy
, przerwáło nieiednemu smáczny nád świtániem sen, ludźi po lásách, po námiotách, po domách, po polách, częste strzelánie, nábożnych piosnek śpiewánie, ktorego okrzykiem cáłe práwie brzmiało powietrsze, procz tego Márs woyskowy ná dobrydźień NEOKORONATCE oddał hucznym po kilkánáście rázy z dźiał wszystkich uderzeniem, tym tryumfálnym głosem lud wszystek obudzony, serdecznym wzdychániem, goręcemi modlitwámi witał y pozdrawiał Mátkę Boską. Spowiednicy ktorzykolwiek tylko przytomni byli zásiádszy bárzo ráno ták w kościele iáko y ná cmentarzu po konfesyonáłách Sákráment pokuty świętey ádministrowáli, insi kápłáni w Bázylice, w káplicy gdzie są stopki ná kámieniu N. Máryi Pánny, y po inszych káplicách msze ránne celebrowáli, oraz w kilka rzędy
Skrót tekstu: RelKor
Strona: B2v
Tytuł:
Relacja koronacji cudownego obrazu Najświętszej Marii Panny na Górze Różańcowej
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bracka Św. Trójcy
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1728
Data wydania (nie później niż):
1728
miał być zarażony człowiek. Co słysząc ona Coreczka/ prosiła Matki z wielkim płaczem/ aby jej pokazała i podała sposób/ żeby mogła obaczyć tego Boga Chrześcijańskiego. Gdy się zabawiała potym z rozkazania Ojcowskiego w polu/ oddzieliła się od towarzyszek/ i patrząc w niebo/ a Boga przed oczy stanowiąc/ zpłaczem i wzdychaniem mówiła: Panie i Boże Chrześcijański/ tyś jest piękny/ możny/ przedziwny/ tyś jest wdzięczny i miły nad wszytkie najdrozsze i najkochansze rzeczy: gdyby wola była majestatu twego/ abym cię widzieć kiedy mogła/ wszytkiebym góry/ lasy/ skały ostre przechodziła/ żebym tylko mogła ciebie obaczyć/ poznać/
miał być záráżony człowiek. Co słysząc oná Coreczká/ prośiłá Mátki z wielkim płáczem/ áby iey pokazáłá y podáłá sposob/ żeby mogłá obaczyć tego Bogá Chrześćiáńskiego. Gdy się zábawiáłá potym z roskazániá Oycowskiego w polu/ oddźieliłá się od towárzyszek/ y pátrząc w niebo/ á Bogá przed oczy stánowiąc/ zpłáczem y wzdychániem mowiłá: Pánie y Boże Chrześćiáński/ tyś iest piękny/ możny/ przedźiwny/ tyś iest wdźięczny y miły nád wszytkie naydrozsze y naykochánsze rzeczy: gdyby wola byłá máiestatu twego/ ábym ćię widźieć kiedy mogłá/ wszytkiebym gory/ lásy/ skáły ostre przechodźiłá/ żebym tylko mogłá ćiebie obaczyć/ poznáć/
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 91
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644