piorony, Który przez dachy przepadszy znikomie, Nieznacznie szkodzi w niewiadomym domie; A jako Etna tak olbrzyma dusi, Że z lekka w górę rzygać ogniem musi, Tak ja, ujęty strachem i baczeniem, Niewytrzymanym jęczę pod milczeniem. Przecię ten zapał, chociaż jest w trzymaniu, To we łzach, to się pokaże w wzdychaniu, I chociaż wnętrzny pożar bojaźń toczy, Przecię go i twarz wyznawa, i oczy; Tak się więc ogień, w ścisłym gmachu skryty, Gwałtem przez okna dobywa i szczyty. ZEGNANIE
Przyszedł dzień, przyszedł, moja Jago droga, W który potrzeba rozłącza nas sroga I mus, w niebieskim diamencie ryty, Tarczą przyjaźni
piorony, Który przez dachy przepadszy znikomie, Nieznacznie szkodzi w niewiadomym domie; A jako Etna tak olbrzyma dusi, Że z lekka w górę rzygać ogniem musi, Tak ja, ujęty strachem i baczeniem, Niewytrzymanym jęczę pod milczeniem. Przecię ten zapał, chociaż jest w trzymaniu, To we łzach, to się pokaże w wzdychaniu, I chociaż wnętrzny pożar bojaźń toczy, Przecię go i twarz wyznawa, i oczy; Tak się więc ogień, w ścisłym gmachu skryty, Gwałtem przez okna dobywa i szczyty. ZEGNANIE
Przyszedł dzień, przyszedł, moja Jago droga, W który potrzeba rozłącza nas sroga I mus, w niebieskim dyjamencie ryty, Tarczą przyjaźni
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 238
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nienawiścią miłość mi moję nagradzają. Położyli mi miasto kosztownych szat moich zbotwiałe płaty: i zstatam się im w przysłowie. O boleści dusze mojej/ niestetyż mnie oszarpanej/ biada mnie wzgardzonej/ przytępiła się od ustawicznych łez bystrość oczu moich/ zatrwożyły się wnętrzności moje: ustał w boleści żywot mój/ a lata moje w wzdychaniu/ ustały jako dym dni moje/ a kości moje jako skwarki wyschły/ posieczonam jako siano/ i uwiędło serce moje: od głośnego płaczu mego/ przyschła kość moja do ciała mego. Rozdarli na mię paszczęki swoje/ jako paszczęki nieprzyjacielskie/ słowy zdradliwemi/ i przewrotnemi napełnione. Wzięli siekiery w ręce swoje/ i szukają
nienawiśćią miłość mi moię nágradzáią. Położyli mi miásto kosztownych szat moich zbotwiáłe płáty: y zstátám się im w przysłowie. O boleśći dusze moiey/ niestetysz mnie oszárpáney/ biádá mnie wzgárdzoney/ przytępiłá się od vstáwicżnych łez bystrość ocżu moich/ zátrwożyły sie wnętrznośći moie: vstał w boleśći żywot moy/ á látá moie w wzdychániu/ vstáły iáko dym dni moie/ á kośći moie iáko skwárki wyschły/ pośiecżonám iáko śiáno/ y vwiędło serce moie: od głośnego plácżu mego/ przyschłá kość moiá do ćiáłá mego. Rozdárli ná mię pászcżeki swoie/ iáko pászczeki nieprzyiaćielskie/ słowy zdrádliwemi/ y przewrotnemi nápełnione. Wźięli śiekiery w ręce swoie/ y szukáią
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 2
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, pychy i animuszu wyniosłego. T. Ten się śmierci lęka, który aby żył nie myślił. B. Rzekł truciżną zarażony umierając Socrates, iż właśnie Żyć wte czasy zaczynał. T. Urodzenie dziecięcze, porządkiem jest umarcia, należącego staremu. B. Człek rodzi się w płaczu, żyje w śmiechu, a we wzdychaniu kończy dni swoje. T. Zły człowiek rodzi się na śmierć, dobry na życie. B. Stateczność w życiu, a serce nie tęskliwe w śmierci, ma mieć uważny człowiek. T. Kto śmierć w dalszy czas odkłada, tysiąckroć umiera. B. Przy śmierci okaże się pewny Przyjaciel. T. Człowiek ma
, pychy y ánimuszu wyniosłego. T. Ten się śmierći lęka, ktory áby żył nie myślił. B. Rzekł trućiżną zaráżony vmieráiąc Socrátes, iż właśnie zyć wte czásy záczynáł. T. Vrodzenie dźiećięcze, porządkiem iest vmárćia, należącego stáremu. B. Człek rodźi się w płáczu, żyie w śmiechu, á we wzdychániu kończy dni swoie. T. Zły człowiek rodźi się ná śmierć, dobry ná żyćie. B. Státeczność w żyćiu, á serce nie tęskliwe w śmierći, ma mieć vważny człowiek. T. Kto śmierć w dálszy czás odkłada, tyśiąckroć vmiera. B. Przy śmierći okaże się pewny Przyiaćiel. T. Człowiek ma
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 48
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wywodzi, Pragnącą duszę posila i chłodzi. O, niechże zawsze i pierwsze zaranie
Nie umyka mi takiego obroku, Niechaj południe i spóźniona chwila Tymże pokarmem świętym mię posila Do ostatniego życia mego zmroku. EMBLEM A 29
Człowiek patrząc na zegar frasuje się. Napis: Ustał w boleści żywot mój i lata moje w wzdychaniu. Psal. 30, 11.
Jako powódź tak lata moje upłynęły I jako cień spóźniony dni moje zniknęły; Uleciał z lekkim wiatrem czas życia mojego, Pełen kłopotów, chorób, trosk, żalu gorzkiego. Minęło śliczne lato, smutna następuje Zima wieku mojego; już przykry mróz czuje W żyłach moich i widzę, że
wywodzi, Pragnącą duszę posila i chłodzi. O, niechże zawsze i pierwsze zaranie
Nie umyka mi takiego obroku, Niechaj południe i spóźniona chwila Tymże pokarmem świętym mię posila Do ostatniego życia mego zmroku. EMBLEM A 29
Człowiek patrząc na zegar frasuje się. Napis: Ustał w boleści żywot mój i lata moje w wzdychaniu. Psal. 30, 11.
Jako powódź tak lata moje upłynęły I jako cień spóźniony dni moje zniknęły; Uleciał z lekkim wiatrem czas życia mojego, Pełen kłopotów, chorób, trosk, żalu gorzkiego. Minęło śliczne lato, smutna następuje Zima wieku mojego; już przykry mróz czuje W żyłach moich i widzę, że
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 296
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975