męża krzyżem, żono. Stąd ktoś, słysząc to od księdza w kościele, Że każdy nosić ma krzyż na swym ciele, Podobną tobie, bez wszelkiego sromu Wziąwszy na ramię, niósł żonę do domu. 276 (D). NA OBRAZ SĘDZIEGO STARODAWNY
O, jakoż się tych czasów zagęściły wszędy Nieszczęśliwe respekty i niesłuszne względy! Pełne ich wszytkie stany, pełne wszytkie dwory, Pełne małżeństwa, pełne święte ich klasztory.
Obaczysz je na sejmie, znajdziesz na sejmiku, Znajdziesz w kole wojskowym, w ostatku i w szyku Nawet ani kościoły, ani kazalnice, Co większa, nie bez względu i spowiedalnice. Jest respekt na ratuszu, jest w
męża krzyżem, żono. Stąd ktoś, słysząc to od księdza w kościele, Że każdy nosić ma krzyż na swym ciele, Podobną tobie, bez wszelkiego sromu Wziąwszy na ramię, niósł żonę do domu. 276 (D). NA OBRAZ SĘDZIEGO STARODAWNY
O, jakoż się tych czasów zagęściły wszędy Nieszczęśliwe respekty i niesłuszne względy! Pełne ich wszytkie stany, pełne wszytkie dwory, Pełne małżeństwa, pełne święte ich klasztory.
Obaczysz je na sejmie, znajdziesz na sejmiku, Znajdziesz w kole wojskowym, w ostatku i w szyku Nawet ani kościoły, ani kazalnice, Co większa, nie bez względu i spowiedalnice. Jest respekt na ratuszu, jest w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 121
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Jakoż wszystkie dostatki, i mnogie dochody swoje, dwiema takowym winien był pracownikom. Cudowna rzecz jako staranie, i zręczność Egipcjanów, umiała z gruntów nieobszernych tak dalece, ale obficie ubogaconych Nilem, i dowcipem pracowitym oracza zarobionych, bujność, i niepoliczone wyprowadzać kłosy.
Tak w każdym będzie Królestwie, którego rządy, i względy ku pospolitemu pożytkowi obrócone będą. Sprawianie ról, pastwa żywiołów, zrzodłem będą niewyczerpanym wszelkiego Dobra, i pożytku wszędzie, jeżeli tak, jak w Egipcie za powinność sobie wezmą Rządcy, i za zdrową politykę, utrzymywać je, i ochraniać. Wielkie to nieszczęście, że teraz tak upadły te sposoby, i w hańbę poszły
. Jakoż wszystkie dostátki, y mnogie dochody swoie, dwiemá tákowym winien był pracownikom. Cudowná rzecz iáko staránie, y zręczność Egypcyánow, umiáłá z gruntow nieobszernych ták dalece, ále obficie ubogaconych Nilem, y dowcipem pracowitym oraczá zarobionych, buyność, y niepoliczone wyprowadzać kłosy.
Tak w káżdym będzie Krolestwie, ktorego rządy, y względy ku pospolitemu pożytkowi obrocone będą. Sprawiánie rol, pastwá żywiołow, zrzodłem będą niewyczerpanym wszelkiego Dobrá, y pożytku wszędzie, ieżeli ták, iák w Egypcie za powinność sobie wezmą Rządcy, y za zdrową politykę, utrzymywać ie, y ochraniáć. Wielkie to nieszczęśćie, że teraz ták upadły te sposoby, y w hańbę poszły
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 142
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
się gradem, Naprzód im czoła strachem podchodziły bladem; Potem, kiedy Chodkiewicz wsiądzie na ich roje, Ze łby im ostrą szablą zdejmuje zawoje, Zwątpiwszy o posiłkach, zwyczajnego toru Dzierżąc się, uciekali do swego taboru. Nie pomoże Mahomet i carska powaga: Gdy śmierć chwyta za garło, gdy się serce strwaga, Żadne względy nie idą, jeden strach ma oczy. Jak znowu krwią pogaństwo pole uposoczy, Bo naszy i Kozacy, co im staje siły, Sieką, kolą, strzelają bojaźliwe tyły. Targa włosy na głowie, gryzie sobie palce Zjadły Osman, żurzy się na swoje ospalce. Już nie wierzy, żeby był Mahomet na niebie;
się gradem, Naprzód im czoła strachem podchodziły bladem; Potem, kiedy Chodkiewicz wsiędzie na ich roje, Ze łby im ostrą szablą zdejmuje zawoje, Zwątpiwszy o posiłkach, zwyczajnego toru Dzierżąc się, uciekali do swego taboru. Nie pomoże Mahomet i carska powaga: Gdy śmierć chwyta za garło, gdy się serce strwaga, Żadne względy nie idą, jeden strach ma oczy. Jak znowu krwią pogaństwo pole uposoczy, Bo naszy i Kozacy, co im staje siły, Sieką, kolą, strzelają bojaźliwe tyły. Targa włosy na głowie, gryzie sobie palce Zjadły Osman, żurzy się na swoje ospalce. Już nie wierzy, żeby był Mahomet na niebie;
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 170
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Dusza tchnie wspaniała, Czy na nią rosa spadnie, czy skała.
Pan to jest zgoła który złączyć Imię, Możnego Pana, i Świętego umie. W swej dając: widzieć to Osobie, Ze czystsza cnota w Pańskiej ozdobie.
Te wielkie pełne twych przymiotów lice, Minąć niemogły Ojczyzny zrzenicę, Pierwsze są winne Cnocie względy, Publiczne Rozum dzierży urzędy.
Tać twoja cecha by mieć mogła pole, Jak w najuczeńszej zakazać się szkole, Rzekł AUGUST III. w pierwszym rzędzie Kraju, niech pierwszy MINISTER siędzie.
W najbardziej kwitłej prze sam wybór Ludzi Sarmatów części, niech Mąż się Ten wzbudzi: Będzie Jej pierwszym Panem zwany, W rząd Wielkopolskie
Dusza tchnie wspániáłá, Czy ná nię rosá spádnie, czy skáłá.
Pán to iest zgołá który złączyć Imię, Możnego Pána, i Swiętego umie. W swey dáiąc: widzieć to Osobie, Ze czystszá cnota w Páńskiey ozdobie.
Te wielkie pełne twych przymiotów lice, Minąć niemogły Oyczyzny zrzenicę, Pierwsze są winne Cnocie względy, Publiczne Rozum dzierży urzędy.
Tać twoia cecha by mieć mogłá pole, Ják w náyuczeńszey zákázáć się szkole, Rzekł AUGUST III. w pierwszym rzędzie Kraiu, niech pierwszy MINISTER siędzie.
W náybárdziey kwitłey prze sám wybor Ludzi Sármátów części, niech Mąż się Ten wzbudzi: Będzie Jey pierwszym Pánem zwány, W rząd Wielkopolskie
Skrót tekstu: GiecyZiem
Strona: 6 nlb
Tytuł:
Ziemiopismo powszechne czasów naszych
Autor:
Ignacy Giecy
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772