laskę DE, większą od mojej statury z półtorej ćwierci łokcia; ostrą od D, aby się dała w ziemię wetknąć na półćwierci; i wetknę ten koniec laski w ziemię tak, żeby punkt niższy ćwiercią łokcia od górnego końca, zrównał z moim okiem gdy przy lasce stanę. Toż położę się od D do Q wznak na ziemi, nogi przystawiwszy do spodu laski DE: i przez wierzch E, laski DE, rzucę promień oka QEC. Który jeżeli przypadnie na C, wysokość drzewa od H do C, ma łokci 24. Jeżeli zaś promień oka QE padnie wyżej punktu C. Drzewo od H do C nie wystarczy na 24.
laskę DE, większą od moiey státury z połtorey ćwierći łokćiá; ostrą od D, áby się dáłá w źięmię wetknąć ná połćwierći; y wetknę ten koniec laski w źięmię ták, żeby punkt niższy ćwierćią łokćiá od gornego końcá, zrownał z moim okiem gdy przy lasce stánę. Toż położę się od D do Q wznák ná źiemi, nogi przystáwiwszy do spodu laski DE: y przez wierzch E, láski DE, rzucę promień oká QEC. Ktory ieżeli przypádnie ná C, wysokość drzewá od H do C, ma łokći 24. Ieżeli záś promień oká QE pádnie wyżey punktu C. Drzewo od H do C nie wystárczy ná 24.
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 45
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
. tej Zabawy. Gdyż jako QD, do DE równej wysokości: tak EH to jest BD, przemierzona odległość, do HC, wysokości. PRZESTROGI 1. Ćwierć łokcia nad staturę oka Mierniczego na lasce, ma być odmierzona, względem odległości oka od ziemi, (która pospolicie na tę miarę wynosi, gdy się człowiek wznak położy;) aby linia poziomna QB po oku Q do B wyprowadzona, nie była dłuższa ani krótsza od wysokości laski DE, stojącej krzyżem na linii QB. 2. Insze wysokości tymże sposobem mogą być pomierzone, przymykając laski abo umykając, z domysłu wiele łokci ma Wieża, Kościół, Dom, etc. Nauka
. tey Zabáwy. Gdyż iáko QD, do DE rowney wysokośći: ták EH to iest BD, przemierzona odległość, do HC, wysokośći. PRZESTROGI 1. Cwierć łokćiá nád státurę oká Mierniczego ná lasce, ma bydź odmierzona, względem odległośći oká od źiemi, (ktora pospolicie ná tę miárę wynośi, gdy się człowiek wznák położy;) áby liniia poźiomna QB po oku Q do B wyprowádzona, nie byłá dłuższa áni krotsza od wysokośći laski DE, stoiącey krzyżem ná linii QB. 2. Jnsze wysokośći tymże sposobem mogą bydź pomierzone, przymykáiąc laski ábo vmykáiąc, z domysłu wiele łokći ma Wieża, Kościoł, Dom, etc. NAVKA
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 45
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
ślicznym kwiecie młodości zielonej Nie wzdrygasz dzieła okrutnej Bellony. Tyś jest Kupido, kiedy twarz odkryjesz, Tyś znowu pan Mars, kiedy zbrojny bijesz. Więc jako kiedyś Rynald w równej dobie, Tak ty z pogany postępuj też sobie. Murat Selima, Mustaphę Halego, Niech z koni zwali impet drzewa, twego Na wznak ku ziemi; ostatek gniewliwy Miecz skończy, żeby nikt nie został żywy. I ty, co z tejże wyszedłeś dziedziny, Szumny Powalski, ty swej kwaśnej miny I tubalnego głosu nie wydawaj, Ale jak prawy husarz mężnie stawaj, Kol, siecz, zarębuj i wal na powały, Niech zna Lewalta poganin zuchwały
ślicznym kwiecie młodości zielonej Nie wzdrygasz dzieła okrutnej Bellony. Tyś jest Kupido, kiedy twarz odkryjesz, Tyś znowu pan Mars, kiedy zbrojny bijesz. Więc jako kiedyś Rynald w rownej dobie, Tak ty z pogany postępuj też sobie. Murat Selima, Mustaphę Halego, Niech z koni zwali impet drzewa, twego Na wznak ku ziemi; ostatek gniewliwy Miecz skończy, żeby nikt nie został żywy. I ty, co z tejże wyszedłeś dziedziny, Szumny Powalski, ty swej kwaśnej miny I tubalnego głosu nie wydawaj, Ale jak prawy husarz mężnie stawaj, Kol, siecz, zarębuj i wal na powały, Niech zna Lewalta poganin zuchwały
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 285
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się i skoro pokrowiec zdejmuje, Zda się, że drugie słońce na niebo wstępuje.
CX.
Uderzyła - straszny dziw! - jasna światłość w oczy I swe skutki i zwykłe pokazała mocy. Jako się wywracają ryby, gdy ciekącą Rzekę niezgaszonemi wapnami pomącą, Tak orka nie czując się, w pianach się okryła I na wznak się plugawem brzuchem obróciła. Rugier ją wszędzie bije, ale nie pomoże: Przed twardemi kościami ranić jej nie może.
CXI.
Angelika nań woła i prosi płaczliwie, Aby łusk nie tłukł darmo na straszliwem dziwie. „Wróć się do mnie, rozwiąż mię pierwej, niż się rzuci Na mię okrutna ryba i niż
się i skoro pokrowiec zdejmuje, Zda się, że drugie słońce na niebo wstępuje.
CX.
Uderzyła - straszny dziw! - jasna światłość w oczy I swe skutki i zwykłe pokazała mocy. Jako się wywracają ryby, gdy ciekącą Rzekę niezgaszonemi wapnami pomącą, Tak orka nie czując się, w pianach się okryła I na wznak się plugawem brzuchem obróciła. Rugier ją wszędzie bije, ale nie pomoże: Przed twardemi kościami ranić jej nie może.
CXI.
Angelika nań woła i prosi płaczliwie, Aby łusk nie tłukł darmo na straszliwem dziwie. „Wróć się do mnie, rozwiąż mię pierwej, niż się rzuci Na mię okrutna ryba i niż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 224
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
siodła bynamniej nie ruszył; On, który w ręku trzymał miecz goły gotowy, Manilarda w mijaniu uderzył w róg głowy. Tak jego szczęście chciało i tak się trafiło, Że się tylcem żelazo grabi obróciło, Jako to często bywa; atoli tem razem Ogłuszony z siodła się pochyla zarazem.
LXXXIV.
Potem spadszy, na wznak się na ziemię wywraca, Ale się Orland mężny do niego nie wraca, Na inszych bieży; bije, wali, siecze, kole I pędzi potrwożonych przez szerokie pole. Jako więc na powietrzu rządkiem mali ptacy Przed krogulcem się kryją, wróble albo szpacy, Tak z hufców rozgromionych jedni uciekają Albo się różnie kryją, drudzy
siodła bynamniej nie ruszył; On, który w ręku trzymał miecz goły gotowy, Manilarda w mijaniu uderzył w róg głowy. Tak jego szczęście chciało i tak się trafiło, Że się tylcem żelazo grabi obróciło, Jako to często bywa; atoli tem razem Ogłuszony z siodła się pochyla zarazem.
LXXXIV.
Potem spadszy, na wznak się na ziemię wywraca, Ale się Orland mężny do niego nie wraca, Na inszych bieży; bije, wali, siecze, kole I pędzi potrwożonych przez szerokie pole. Jako więc na powietrzu rządkiem mali ptacy Przed krogulcem się kryją, wróble albo szpacy, Tak z hufców rozgromionych jedni uciekają Albo się różnie kryją, drudzy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 269
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
matrona ratowana być mogła/ a gdy przyszło do przepalenia w tyle głowy/ miejscem sam ukazał/ potym baniek stawiać nie dopuściła/ barzo źle i niewyrozumialnie wymawiając/ aż ją kochany rodzony Wuj Pan na Kraśnieczynie trzymać musiał/ potym i klistery/ i czopki bez wszelkiej pomocy dawano/ przy których już cale nic nie mówiła/ wznak leżąc tylko chrapała/ abo radniej piersiami robieła/ i aż na początku samego świtania ducha Zbawicielowi swemu oddała. Gdzie zaraz natychmiast wieprza dla zachowania płodu/ gdyż babki twierdzieły że żyje/ przynieść rozkazałem/ a żywot rozmierzywszy na kształt pół Miesiąca otworzyć/ lekko Cyrulikowi ukazałem/ co on dość dobrze uczynił/ i przyszedł
mátroná rátowána być mogłá/ á gdy przyszło do przepalenia w tyle głowy/ mieyscem sąm vkazał/ potym bániek stáwiáć nie dopuśćiłá/ bárzo źle y niewyrozumiálnie wymáwiáiąc/ áż ią kochány rodzony Wuy Pan ná Kraśnieczynie trzymáć muśiał/ potym y klistery/ y czopki bez wszelkiey pomocy dawano/ przy ktorych iuż cále nic nie mowiłá/ wznák leżąc tylko chrapáłá/ ábo rádniey pierśiámi robiełá/ y áż ná początku sámego świtánia duchá Zbáwićielowi swemu oddáłá. Gdźie záraz nátychmiast wieprzá dla záchowánia płodu/ gdyż bábki twierdźieły że żyie/ przynieść roskazałem/ á żywot rozmierzywszy ná kształt puł Mieśiącá otworzyć/ lekko Cyrulikòwi vkazałem/ co on dość dobrze vczynił/ y przyszedł
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: F2v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
lubo przez krew, lobo przez poty, etc. albo z frasunku, albo z aprehensyej, lubo z inszej jakiej przyczyny powierzchniej pochodzi, mniej w sobie ma niebezpieczeństwa, gdy zaś ze wnętrznych przyczyn pochodzi, często niebezpieczna jest. Traktat Wtóry. O Mdłości. Sposoby do Leczenia.
GDy mdłość człeka napada, zaraz go wznak połóż, twarz wodą zimną obmyj, albo opryśnij, Wina albo Wodki ożywiającej do ust wlej, pod nosem nacieraj wodką Serdeczną: Jeżeliby nagła mdłość napadła, zatkaj usta i nos jak najlepiej ręką. Proszek kichający w nos (piórem) wdmuchni, pod nos przytykaj Sper: Sal: Arm. ur: za uszyma
lubo przez krew, lobo przez poty, etc. álbo z frásunku, álbo z áprehensyey, lubo z inszey iákiey przyczyny powierzchniey pochodzi, mniey w sobie ma niebespieczeństwá, gdy záś ze wnętrznych przyczyn pochodzi, często niebespieczna iest. Tráktát Wtory. O Mdłośći. Sposoby do Leczenia.
GDy mdłość człeká nápada, záraz go wznák położ, twarz wodą źimną obmyi, álbo opryśniy, Winá álbo Wodki ożywiáiącey do ust wley, pod nosem nácieray wodką Serdeczną: Ieżeliby nagła mdłość nápádłá, zátkay ustá y nos iák naylepiey ręką. Proszek kicháiący w nos (piorem) wdmuchni, pod nos przytykay Sper: Sal: Arm. ur: zá uszymá
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 169
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Wątroby zatwardzenie, które zatrzymując humory grube w sobie gniją, i zapalenie z nabrzmiałością sprawują. Znaki Choroby; 1. Kaszel suchy i przykry, puls twardy, drzący, i mieszający się; jęzik oczerniały. potraw obrzydzeni, pragnienei, womity czasem żółte, a czasem flegmiste, bladość, uryna czerwona i ostra, chory wznak leżeć nie może i na bok z trudnością, stolców zatwardzenie, a czasem otwarcie, z wielkiego zaś osłabienia Wątroby, stolce bywają rzadkie pod czas krwawe. Znaki różności. Jeżeli gibba (to jest, wypukła część Wątroby) jest zapalona, w ten czas nabrzmiałość Wątroby w prawym boku bywa wydatna w pół okrągła; także
Wątroby zátwardzenie, ktore zátrzymuiąc humory grube w sobie gniią, y zápalenie z nábrzmiáłośćią spráwuią. Znáki Choroby; 1. Kászel suchy y przykry, puls twárdy, drzący, y mieszáiący się; ięźik oczerniáły. potraw obrzydzeni, prágnienei, womity czásem żołte, á czasem flegmiste, bládość, uryná czerwona y ostra, chory wznák leżeć nie może y ná bok z trudnośćią, stolcow zátwardzenie, á czásem otwárćie, z wielkiego záś osłabienia Wątroby, stolce bywáią rzadkie pod czás krwáwe. Znáki rożnośći. Ieżeli gibba (to iest, wypukła część Wątroby) iest zápalona, w ten czás nábrzmiáłość Wątroby w práwym boku bywa wydátna w puł okrągła; tákże
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 276
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
,,Czyli nie widzisz — rzecze — co się z nami Dzieje? jako nas prawie zalewają Szturmy i barzo z okrętem rzucają? A cóż, gdybym miał bat na wodę złożyć I ciebie na ląd — jako chcesz — przewozić! Ledwo by tylko który wał nas rzucił, Zaraz by z nami bat na wznak wywrócił. Już nie myśl o tym! ja nie pragnę twego Złota, zażywaj ty dobra swojego. Raczej w fortunie trwaj jednakiej z nami, Alboż się niebo zmiłuje nad nami!” Tak mu powiedział. A z nocą straszniejsze Szły czarne chmury i — co dalej — większe Burze z trzęsieniem coraz przemijały, A
,,Czyli nie widzisz — rzecze — co się z nami Dzieje? jako nas prawie zalewają Szturmy i barzo z okrętem rzucają? A cóż, gdybym miał bat na wodę złożyć I ciebie na ląd — jako chcesz — przewozić! Ledwo by tylko który wał nas rzucił, Zaraz by z nami bat na wznak wywrócił. Już nie myśl o tym! ja nie pragnę twego Złota, zażywaj ty dobra swojego. Raczej w fortunie trwaj jednakiej z nami, Alboż się niebo zmiłuje nad nami!” Tak mu powiedział. A z nocą straszniejsze Szły czarne chmury i — co dalej — większe Burze z trzęsieniem coraz przemijały, A
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 136
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z piekła! Uderzy o maszt sobą i wywinie Kilkakroć kołem, a maszt się przeklnie Na bok proporcem tak, aż dotknął wody Wierzchem kilkakroć — i znowu przez szkody Podniósł się wzgórę! Prze Bóg! aż strętwiały Członki, a włosy na głowie nam wstały Patrzając na to, bośmy rozumieli, Żeśmy się na wznak już wywrócić mieli. Ale cóż czynić? Ręce załamawszy I słów, i płaczu do woli wylawszy, Już nieraz szturmów doświadczywszy takich I strachów będąc świadomi wszelakich, Nakwiliwszy się — w ostatku milczemy, A końca w rzeczach wątpliwych patrzemy. Atoli jednak natchniony nadzieją Boską cny Brzeski, lubo wiatry wieją, Począł się modlić spojrzawszy
z piekła! Uderzy o maszt sobą i wywinie Kilkakroć kołem, a maszt się przeklnie Na bok proporcem tak, aż dotknął wody Wierzchem kilkakroć — i znowu przez szkody Podniósł się wzgórę! Prze Bóg! aż strętwiały Członki, a włosy na głowie nam wstały Patrzając na to, bośmy rozumieli, Żeśmy się na wznak już wywrócić mieli. Ale cóż czynić? Ręce załamawszy I słów, i płaczu do woli wylawszy, Już nieraz szturmów doświadczywszy takich I strachów będąc świadomi wszelakich, Nakwiliwszy się — w ostatku milczemy, A końca w rzeczach wątpliwych patrzemy. Atoli jednak natchniony nadzieją Boską cny Brzeski, lubo wiatry wieją, Począł się modlić spojrzawszy
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 195
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971