tą drugiego, obu da na stronę, Żeby oba, prócz niego, nie znani nikomu Rośli. Potem, w lat kilka, bierze ich do domu. Pyta żona: „Któryż mój?” Nie mógł ociec snadniej Na jej pytanie, tylko odpowiedzieć: „Zgadni.” „Nie zgadnę, bo jeden wzrost, jedna ich osoba. Ty powiedz” — rzecze żona. Na to ociec: „Oba.”
„Jednegom urodziła, jak sobie chcesz z drugim.” Toż swar, płacz, hałas; tedy po sprzeczaniu długim Rzecze mąż przysmętniejszym: „Moja żono miła, Jakąż byś, gdy chcesz gwałtem
tą drugiego, obu da na stronę, Żeby oba, prócz niego, nie znani nikomu Rośli. Potem, w lat kilka, bierze ich do domu. Pyta żona: „Któryż mój?” Nie mógł ociec snadniej Na jej pytanie, tylko odpowiedzieć: „Zgadni.” „Nie zgadnę, bo jeden wzrost, jedna ich osoba. Ty powiedz” — rzecze żona. Na to ociec: „Oba.”
„Jednegom urodziła, jak sobie chcesz z drugim.” Toż swar, płacz, hałas; tedy po sprzeczaniu długim Rzecze mąż przysmętniejszym: „Moja żono miła, Jakąż byś, gdy chcesz gwałtem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 174
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wyspy więc noszą ani brzegi krzywe Oryjentalskie, ani te skorupy, Które bogate w sobie kryją łupy. Kosztowniejsza to perła, która siła Wraz w sobie skarbów bogatych nosiła:
Nos załamany, sierć bielsza niż wełna, Miększa niż tyrski jedwab, niż bawełna, Oczy wypukłe, ogon zatoczony I w kilka kręgów pięknie ucerklony, Wzrost niezwyczajny, mały i sudanny, Jak do rękawka potrzebują panny — Owa co kiedy nadobnego było W malteńskich pieskach, jej samej służyło. A przy tym dowcip i wdzięczne pieszczoty, Wierność i co jest we psiech tylko cnoty, I ochędóstwo niezwyczajne miała, I tym się w łasce swej paniej trzymała. Pies ją niebieski żywota
Wyspy więc noszą ani brzegi krzywe Oryjentalskie, ani te skorupy, Które bogate w sobie kryją łupy. Kosztowniejsza to perła, która siła Wraz w sobie skarbów bogatych nosiła:
Nos załamany, sierć bielsza niż wełna, Miększa niż tyrski jedwab, niż bawełna, Oczy wypukłe, ogon zatoczony I w kilka kręgów pięknie ucerklony, Wzrost niezwyczajny, mały i sudanny, Jak do rękawka potrzebują panny — Owa co kiedy nadobnego było W malteńskich pieskach, jej samej służyło. A przy tym dowcip i wdzięczne pieszczoty, Wierność i co jest we psiech tylko cnoty, I ochędóstwo niezwyczajne miała, I tym się w łasce swej paniej trzymała. Pies ją niebieski żywota
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 158
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, I bez ludzkiej się chwały kontentuje sobą, O fortunę nic niedba, a na ziemskie z oka Dumy i ambicje pogląda z wysoka. Jednak kiedy poduszczy honor ją przez dzięki, I gdzieś tam pogrążonej doda w tem kto ręki, Wnetże stanie na nogach, i Orionową Wysokiego dosięże aż Olimpu głową. Taki wzrost twój, te duchy, tylkoć się zdarzyły Tak piękne okazje, i w tobie ożyły, A z wdzięku i natury przymiotów oboich, Zaraz jeś wziął i pana i wszystkich za swoich. Aż powaga, ludzkością oną cukrowana, Aż rada z pospolitem dobrem miarkowana; Ani żadne z ust twoich oracula brzmiały Woli pańskiej,
, I bez ludzkiej się chwały kontentuje sobą, O fortunę nic niedba, a na ziemskie z oka Dumy i ambicye pogląda z wysoka. Jednak kiedy poduszczy honor ją przez dzięki, I gdzieś tam pogrążonej doda w tem kto ręki, Wnetże stanie na nogach, i Oryonową Wysokiego dosięże aż Olimpu głową. Taki wzrost twój, te duchy, tylkoć się zdarzyły Tak piękne okazye, i w tobie ożyły, A z wdzięku i natury przymiotów oboich, Zaraz jeś wziął i pana i wszystkich za swoich. Aż powaga, ludzkością oną cukrowana, Aż rada z pospolitem dobrem miarkowana; Ani żadne z ust twoich oracula brzmiały Woli pańskiej,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 116
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nie lekce szacujesz, Jeśli dziś umrzeć nie chcesz i żywot miłujesz, Przewieź się na drugi brzeg, a nie jedź tą stroną, Co cię wiedzie na pewną śmierć, nieuchronioną.
XLIII.
Bo jeszcze nie ujedziesz spełna mil półtora, Jako dojedziesz do krwią spluskanego dwora, Do mieszkania jednego olbrzyma srogiego, Który dziewięcią stóp wzrost przechodzi każdego. I pieszy pielgrzymowie i ci, co jeżdżają, Niech się żywo z jego rąk ujść nie spodziewają; Jednych rąbie na ćwierci, drugich z skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną
nie lekce szacujesz, Jeśli dziś umrzeć nie chcesz i żywot miłujesz, Przewieź się na drugi brzeg, a nie jedź tą stroną, Co cię wiedzie na pewną śmierć, nieuchronioną.
XLIII.
Bo jeszcze nie ujedziesz spełna mil półtora, Jako dojedziesz do krwią spluskanego dwora, Do mieszkania jednego olbrzyma srogiego, Który dziewięcią stóp wzrost przechodzi każdego. I pieszy pielgrzymowie i ci, co jeżdżają, Niech się żywo z jego rąk ujść nie spodziewają; Jednych rąbie na ćwierci, drugich z skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 341
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rzekła: Za mię się wprzód sądy Boskie jęły/ Już mi więcej nie wolno mówić. Już mi mego Odjęte używanie głosu wrodzonego. Zaprawdę/ żeć te wieszcze nauki nie stały Nigdy za to/ które mi gniew Boży zjednały. I lepiej mnie niewiedzieć było przyszłych rzeczy: Już mi widzę i twarz/ i wzrost wzięt jest człowieczy. Już nad wszelkie pokarmy trawa mi smakuje: Już mię po wielkich polach biegać chęć zejmuje. W klaczę się wszystka wradzam/ L wy w piersi ojczyste: M Lecz przecz/ wszystka/ przyczyny nie widzę zaiste: Bowiem mój dwoisty jest ociec. Gdy mowieła Takie rzeczy/ mało już rozumiana beła:
rzekłá: Zá mię się wprzod sądy Boskie ięły/ Iuż mi więcey nie wolno mowić. Iuż mi mego Odięte vżywánie głosu wrodzonego. Záprawdę/ żeć te wieszcze náuki nie stáły Nigdy zá to/ ktore mi gniew Boży ziednáły. Y lepiey mnie niewiedźieć było przyszłych rzeczy: Iuż mi widzę y twarz/ y wzrost wźięt iest człowieczy. Iuż nád wszelkie pokármy trawá mi smákuie: Iuż mię po wielkich polách biegáć chęć zeymuie. W kláczę się wszystká wradzam/ L wy w pierśi oyczyste: M Lecz przecz/ wszystká/ przyczyny nie widzę záiste: Bowiem moy dwoisty iest oćiec. Gdy mowiełá Takie rzeczy/ máło iuż rozumiána bełá:
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 89
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
jej więcej była mężna/ niżli śmierć; abowiem śmierć Chrystusową/ swoją własną uczyniła. Pięknie Arnoldus Carnoteni: Zgoła na ten czas jedna była wola Chrystusowa i Mariej/ jedna ofiara całopalna/ oboje ofiarowali Bogu; ta we krwi serca/ ten we krwi ciała. Są wdzięczne słowa Gulielma/ na ono miejsce Pieśni 7. Wzrost twój przypodobany jest palmie. Przez palmę (mowi) że się ręka starym zwyczajem zwyciężce zdobi/ znaczy się znakomite ono i zwyciężające drzewo Krzyża ś. Temu przyrównywa Ewangelista wzrost pobożnej matki/ gdy mówi: Stała według krzyża Jezusowego Maria matka jego. Zgoła on po wierzchu/ a ta wewnątrz krzyż cierpiała; ona sama sobie
iey więcey byłá mężna/ niżli śmierć; ábowiem śmierć Chrystusową/ swoią własną vczyniłá. Pięknie Arnoldus Carnoteni: Zgołá ná ten czás iedná byłá wola Chrystusowá y Máryey/ iedná ofiárá cáłopálna/ oboie ofiárowáli Bogu; tá we krwi sercá/ ten we krwi ćiáłá. Są wdźięczne słowá Gulielma/ ná ono mieysce Pieśni 7. Wzrost twoy przypodobány iest pálmie. Przez pálmę (mowi) że się ręká stárym zwyczáiem zwyćiężce zdobi/ znáczy się znákomite ono y zwyćiężáiące drzewo Krzyżá ś. Temu przyrownywa Ewángelistá wzrost pobożney mátki/ gdy mowi: Stałá według krzyżá Iezusowego Márya mátká iego. Zgołá on po wierzchu/ á tá wewnątrz krzyż ćierpiáłá; oná sámá sobie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
ofiara całopalna/ oboje ofiarowali Bogu; ta we krwi serca/ ten we krwi ciała. Są wdzięczne słowa Gulielma/ na ono miejsce Pieśni 7. Wzrost twój przypodobany jest palmie. Przez palmę (mowi) że się ręka starym zwyczajem zwyciężce zdobi/ znaczy się znakomite ono i zwyciężające drzewo Krzyża ś. Temu przyrównywa Ewangelista wzrost pobożnej matki/ gdy mówi: Stała według krzyża Jezusowego Maria matka jego. Zgoła on po wierzchu/ a ta wewnątrz krzyż cierpiała; ona sama sobie na krzyż była przybita/ stojąc wedle krzyża/ sama sobie przez afekt macierzyński była niejako krzyżem. Dla tejż przyczyny ś. Epifaniusz/ Bogarodzicę zowie Cruciformem; to jest
ofiárá cáłopálna/ oboie ofiárowáli Bogu; tá we krwi sercá/ ten we krwi ćiáłá. Są wdźięczne słowá Gulielma/ ná ono mieysce Pieśni 7. Wzrost twoy przypodobány iest pálmie. Przez pálmę (mowi) że się ręká stárym zwyczáiem zwyćiężce zdobi/ znáczy się znákomite ono y zwyćiężáiące drzewo Krzyżá ś. Temu przyrownywa Ewángelistá wzrost pobożney mátki/ gdy mowi: Stałá według krzyżá Iezusowego Márya mátká iego. Zgołá on po wierzchu/ á tá wewnątrz krzyż ćierpiáłá; oná sámá sobie ná krzyż byłá przybita/ stoiąc wedle krzyżá/ sámá sobie przez áffekt máćierzyński byłá nieiáko krzyżem. Dla teyż przyczyny ś. Epiphániusz/ Bogárodźicę zowie Cruciformem; to iest
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
którzy i teraz Marcinkanami się zowią. Umarł Roku 397. pochowany w Katedrze w Turonie, olim Caesarodunum zwanym. Ale Roku 1562. grób jego Hugonotowie Heretycy zlupili, kości jego spalili. Surius, Sanderus. Martinus u Łacinników niby Marsowy, Marsa Bożka człek.
MARCINA Z. drugiego także Biskupa Turońskiego 14. Listopada. Wzrost jego mały, Papież w myśli tylko admirował, a on myśl jego wiedząc, odpowiedział w głos: Ipse fecit nos, et non ipsi nos. Wiele pisał o Męczennikach, Wyznawcach, i Histo- O SS. Relikwiah.
rią Francuska etc. Żył około Roku 560. złożone Ciało jego w mieście Turonie Francuskim, alias
ktorzy y teraz Marcinkanami sie zowią. Umarł Roku 397. pochowany w Katedrze w Turonie, olim Caesarodunum zwanym. Ale Roku 1562. grob iego Hugonotowie Heretycy zlupili, kości iego spalili. Surius, Sanderus. Martinus u Łacinnikow niby Marsowy, Marsa Bożka człek.
MARCINA S. drugiego także Biskupa Turońskiego 14. Listopada. Wzrost iego mały, Papież w myśli tylko admirował, á on mysl iego wiedząc, odpowiedział w głos: Ipse fecit nos, et non ipsi nos. Wiele pisał o Męczennikach, Wyznawcach, y Histo- O SS. Relikwiah.
rią Francuzka etc. Zył około Roku 560. złożone Ciało iego w mieście Turonie Francuzkim, alias
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 180
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, aby jeszcze grobówego niezaraz doczekał. Na Ostatek kto ma zębów wiele a gęstych twardych; całych, niedziurawych, temperament krwisty, staturę sredniego wzrostu, linie na dłoniach długie, głębokie, i czerwone, wielkie barki nachylone, piersi szerokie i wielkie, ciało gęste, twarde, gruntowne, kolor jasny glancowny, nie rychły wzrost, uszy szerokie rozłożyste, powieki wielkie, wyższa część od pępka równą niższej części pod pępkiem, może sobie tuszyć o długim życiu według Fyzjognomików
Nestora, Ale ten najlepszy Sekret prolongacyj życia. Chcesz lat Matuzala, doczekać
BOGA Stwórcę wszech rzeczy zażywaj Doktora. A przytym potraw zbytnich strzeż się i Bachusa, Rozpust, smutku
, aby ieszcze grobôwego niezaraz doczekał. Na Ostatek kto ma zębow wiele á gęstych twardych; całych, niedziurawych, temperament krwisty, staturę sredniego wzrostu, linie na dłoniach długie, głębokie, y czerwone, wielkie barki nachylone, piersi szerokie y wielkie, ciało gęste, twarde, gruntowne, kolor iasny glancowny, nie rychły wzrost, uszy szerokie rozłożyste, powieki wielkie, wyższa część od pępka rowną niższey części pod pępkiem, może sobie tuszyć o długim życiu według Fyzyognomikow
Nestora, Ale ten naylepszy Sekret prolongacyi życia. Chcesz lat Matuzala, doczekać
BOGA Stworcę wszech rzeczy zażyway Doktora. A przytym potraw zbytnich strzeż się y Bachusa, Rospust, smutku
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 504
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Tak się purpura w twarzy rozgościła, Rada, że z panny różą uczyniła. 7
Wprawdzie-ć mię puste wychowały lasy I na urodzie znać mi się nie godzi. Lecz na przechadzki i na swoje wczasy Nieraz tu orszak gładkich nimf wychodzi, A przecie twierdzić śmiem, że i te krasy Nadobnej Anny uroda przechodzi. Wzrost sam tak składny, tak do proporcyjej, Że się jej samej sprzeciwia Pafijej. 8
Nimfy, co nazbyt swą gładkość wysoko, A cudzą piękność tanio szacujecie, Tylko więc śliczne Pipanównej oko Szczerze osądźcie, a wnet staniejecie. Mnie dosyć o tym, lubo nieszeroko Wam to przystoi, co lutnią władniecie, Lecz wiem ja
Tak się purpura w twarzy rozgościła, Rada, że z panny różą uczyniła. 7
Wprawdzie-ć mię puste wychowały lasy I na urodzie znać mi się nie godzi. Lecz na przechadzki i na swoje wczasy Nieraz tu orszak gładkich nimf wychodzi, A przecie twierdzić śmiem, że i te krasy Nadobnej Anny uroda przechodzi. Wzrost sam tak składny, tak do proporcyjej, Że się jej samej sprzeciwia Pafijej. 8
Nimfy, co nazbyt swą gładkość wysoko, A cudzą piękność tanio szacujecie, Tylko więc śliczne Pipanównej oko Szczerze osądźcie, a wnet staniejecie. Mnie dosyć o tym, lubo nieszeroko Wam to przystoi, co lutnią władniecie, Lecz wiem ja
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 168
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965