strapiony czytał lub słyszał przypadki nieszczęśliwszych jeszcze od siebie, znalazłby tym sposobem pewniejsze uśmierzenie boleści swojej. Jeżeli bowiem przyczyna żalu jego wielka znajdzie tam cnotliwszych, niewinniejszych, którzy jednak większe przykrości znosili. Jeżeli przyczyna umartwienia nie nazbyt ważna, porównanie z dotkliwszemi innych przygodami ułagodzi zbyt popędliwą czułość: strata w handlu, lub od złodzieja, choroba lub dyzgust w potocznych życia okolicznościach, wszystkie te rzeczy czyż mogą iść w porównanie z upadkiem Królestw, zburzeniem miast, niewolą wieczną etc.
Niech strapiona słuszną i uczciwą sprawiedliwego żalu przyczyną Leonora, to sobie w myśl postawi, iż tego momentu w którym amanta płacze, tyle jest innych, którzy w oczewistym
strapiony czytał lub słyszał przypadki nieszczęśliwszych ieszcze od siebie, znalazłby tym sposobem pewnieysze uśmierzenie boleści swoiey. Jeżeli bowiem przyczyna żalu iego wielka znaydzie tam cnotliwszych, niewinnieyszych, ktorzy iednak większe przykrości znosili. Jeżeli przyczyna umartwienia nie nazbyt ważna, porownanie z dotkliwszemi innych przygodami ułagodzi zbyt popędliwą czułość: strata w handlu, lub od złodzieia, choroba lub dyzgust w potocznych życia okolicznościach, wszystkie te rzeczy czyż mogą iść w porownanie z upadkiem Krolestw, zburzeniem miast, niewolą wieczną etc.
Niech strapiona słuszną y uczciwą sprawiedliwego żalu przyczyną Leonora, to sobie w myśl postawi, iż tego momentu w ktorym amanta płacze, tyle iest innych, ktorzy w oczewistym
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 152
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy się Chrystus przechadzał po Górze Oliwnej, Aż do krwawego potu, a uczniów tak strudzi, Że się ich ze snu ledwie po dwakroć dobudzi. Judasz w maszkarze cieką, anibyś go z czoła, Ani z serca nie poznał, diabeł z apostoła, Ze złodzieja martauz; ten o cudzym chlebie, Z małej kontentacyjej, dosyć czyni z siebie: Trzydzieści srebrnych groszy za te figle, i to Poszedł dla nich na gałąź, jego było myto. A toż masz dwie wieczerzy. Obieraj, na której Chcesz być gościem. Ma rada: na wtórej, na wtórej, Gdzie
. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy się Chrystus przechadzał po Górze Oliwnej, Aż do krwawego potu, a uczniów tak strudzi, Że się ich ze snu ledwie po dwakroć dobudzi. Judasz w maszkarze cieką, anibyś go z czoła, Ani z serca nie poznał, diabeł z apostoła, Ze złodzieja martauz; ten o cudzym chlebie, Z małej kontentacyjej, dosyć czyni z siebie: Trzydzieści srebrnych groszy za te figle, i to Poszedł dla nich na gałąź, jego było myto. A toż masz dwie wieczerzy. Obieraj, na której Chcesz być gościem. Ma rada: na wtórej, na wtórej, Gdzie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 70
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
MŁODOŚĆ, KTÓRA STAROŚCI MIEJSCE GOTUJE
Kradał Maciek z młodych lat rzeczy drobne zrazu, Że się było nie jawić przy dworze żelazu; O co gdy go pan zbiera i słowy strofuje: Młodość, powieda, miejsce starości gotuje, Słychał kiedyś przypowieść. Zła, rzekę, nadzieja; Do rzemiosł to należy, a nie do złodzieja. Nie pomogło Maćkowi: gdzie czego dopadnie, Choć go biją, choć więżą, oczywiście kradnie; Aż do komór, do skrzynek, nie patrzając kluczy, Potem się i do stajen na starość nauczy. Wjeżdżam w miasto, aż Maćka z oną siwą brodą, Gdzieś przy licu złapawszy, na szubieńcę wiodą. Więc
MŁODOŚĆ, KTÓRA STAROŚCI MIEJSCE GOTUJE
Kradał Maciek z młodych lat rzeczy drobne zrazu, Że się było nie jawić przy dworze żelazu; O co gdy go pan zbiera i słowy strofuje: Młodość, powieda, miejsce starości gotuje, Słychał kiedyś przypowieść. Zła, rzekę, nadzieja; Do rzemiosł to należy, a nie do złodzieja. Nie pomogło Maćkowi: gdzie czego dopadnie, Choć go biją, choć więżą, oczywiście kradnie; Aż do komór, do skrzynek, nie patrzając kluczy, Potem się i do stajen na starość nauczy. Wjeżdżam w miasto, aż Maćka z oną siwą brodą, Gdzieś przy licu złapawszy, na szubieńcę wiodą. Więc
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 157
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
której ani złota Wyborność, ani misterna robota Nie jest tej ceny, jako to, że włosy Pod twym są rządem tak złoconej kosy, Nie miej mi za złe, że zwykłej posługi Odbiegasz ani-ć przyjdzie więcej w długi Pądziec rozdzielać warkoczy ni stroki Czynić i z wstążek do włosów zawłoki; Bo cię nie ręka złodzieja nocnego Ani rozbójce na łup upartego, Ale wiernego sługi chciwość bierze, Który wiedząc, że nie zdoła Wenerze, Chociaż bezbronny, kiedy nań naciera, Wszytkie jej bronie, jak może, odbiera. Śmiał się Kupido, patrząc na to z nieba, I rzekł: „Już więcej broni mej nie trzeba, Bo
której ani złota Wyborność, ani misterna robota Nie jest tej ceny, jako to, że włosy Pod twym są rządem tak złoconej kosy, Nie miej mi za złe, że zwykłej posługi Odbiegasz ani-ć przyjdzie więcej w długi Pądziec rozdzielać warkoczy ni stroki Czynić i z wstążek do włosów zawłoki; Bo cię nie ręka złodzieja nocnego Ani rozbójce na łup upartego, Ale wiernego sługi chciwość bierze, Który wiedząc, że nie zdoła Wenerze, Chociaż bezbronny, kiedy nań naciera, Wszytkie jej bronie, jak może, odbiera. Śmiał się Kupido, patrząc na to z nieba, I rzekł: „Już więcej broni mej nie trzeba, Bo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 77
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Na mózg ci nie kapało. Czemuż nie dokończy? Lepiej mieszkać pod dachem niżeli w opończy. 59 (P). URZĄD BEZ CZCI
Sypie błazen pieniędzmi, większym się honorem Co raz zdobiąc, ma wolą zostać senatorem. Ślepy, że i królewskiej dostojność purpury Do śmierci nie odmieni w człowieku natury. Tysiąc ludzi złodzieja w wielkiej ciżbie minie, Co go ledwie nie ślepy ujźry na drabinie. Błazen senatorskiego domaga się stołku: Jakbyś czapkę powiesił na usranym kołku. 60. NA KONTUSZ JEDNEGO UTRACJUSZA
A pamiętasz, kontuszu, co znać po rękawie, Kiedyś był ferezyją u Żyda w zastawie? Nie przyj się, same mówią od
Na mózg ci nie kapało. Czemuż nie dokończy? Lepiej mieszkać pod dachem niżeli w opończy. 59 (P). URZĄD BEZ CZCI
Sypie błazen pieniądzmi, większym się honorem Co raz zdobiąc, ma wolą zostać senatorem. Ślepy, że i królewskiej dostojność purpury Do śmierci nie odmieni w człowieku natury. Tysiąc ludzi złodzieja w wielkiej ciżbie minie, Co go ledwie nie ślepy ujźry na drabinie. Błazen senatorskiego domaga się stołku: Jakbyś czapkę powiesił na usranym kołku. 60. NA KONTUSZ JEDNEGO UTRACJUSZA
A pamiętasz, kontuszu, co znać po rękawie, Kiedyś był ferezyją u Żyda w zastawie? Nie przyj się, same mówią od
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 229
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skropisz tego święconą wodą.
Kto niechce dać, wnet najdzie wymówkę.
Wiele złego, dwóch na jednego. Nie wskóra jeden przeciw wielom.
Kto służy złaski, u tego bywa mięszek płski. Kto służy złaski, temu miłosierdziem płacą.
Cnota się sczłekiem rodzi, kto jej szuka wnią ugodzi.
Domowego złodzieja trudno się ustrzec.
Dwiema panom razem służyć trudno.
Karanie nie ma być postą, ale złości hamulec.
Nie żaraz Kraków zbudowano.
Przed obiadem taniec nie foremny.
Ile kto ma cierpliwości, tyle mądrości.
Tak wiele skor wołowych, jak cielęcych przychodzi na rynek.
Każdy dudek, ma swój czubek.
Ani żak,
skropisz tego święconą wodą.
Kto niechce dać, wnet naydzie wymowkę.
Wiele złego, dwuch na jednego. Nie wskora jeden przećiw wielom.
Kto służy złaski, u tego bywa mięszek płski. Kto służy złaski, temu miłośierdziem płacą.
Cnota śię zczłekiem rodźi, kto jey szuka wnią ugodźi.
Domowego złodzieja trudno śię ustrzedz.
Dwiema panom razem służyć trudno.
Karanie nie ma być postą, ale złośći hamulec.
Nie źaraz Krakow zbudowano.
Przed obiadem taniec nie foremny.
Ile kto ma cierpliwośći, tyle mądrośći.
Tak wiele skor wołowych, jak cielęcych przychodźi na rynek.
Każdy dudek, ma swoy czubek.
Ani żak,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 100
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
we mnie: a to mię nie boli, Puls mój burze poczuwszy, ustają powoli.
Znaczy się tu Dzwon Kościelny. Dwudziesta piąta Zagadka.
Dom mną głośny, bezpieczny, mną się Pan pochlubi Bom mu jest wiernym, sam mię zwierz, złodziej, nie lubi. Znaczy Psa stróża dobrego, który od zwierza i złodzieja strzeże.
Dwudziesta /zosta zagadka
Mam kożuch wyśmienity, lecz tchorzem podszyty, Turcy bardzo mię lubią, i wróg w lasach skryty. Tojest Owca bojaźliwa, dla Wilków pastwa, dla Turków potrawa.
Dwudziesta siódma Zagadka
Zawrzy oczy twe Świecie, my swe otworzemy, Na zwierzynę zwyczajną, sieci zarzuciemy; Pole nam, im
we mnie: a to mię nie boli, Puls moy burze poczuwszy, ustaią powoli.
Znaczy się tu Dzwon Kościelny. Dwudziesta piąta Zagadka.
Dom mną głośny, bespieczny, mną się Pan pochlubi Bom mu iest wiernym, sam mię zwierz, złodziey, nie lubi. Znaczy Psa stroża dobrego, ktory od zwierza y złodzieia strzeże.
Dwudziesta /zosta zagadka
Mam kożuch wyśmienity, lecz tchorzem podszyty, Turcy bardzo mię lubią, y wrog w lasach skryty. Toiest Owca boiazliwa, dla Wilkow pastwa, dla Turkow potrawa.
Dwudziesta siodma Zagadka
Zawrzy oczy twe Swiecie, my swe otworzemy, Na zwierzynę zwyczayną, śieci zarzuciemy; Pole nam, im
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1205
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
albo stajnia nie zagnojona, wozami arędarskiemi i krowami (które gościa siano często ziadają kupione) nie zaprzątniona. Słoma albo siano czyste na posłanie gościowi, nie wszystko jedno każdemu dawana z robactwem, i jaką żarazliwą chorobą: Drzwi, okna, dachy, ściany mają być w Austeryj, albo karczmie dobrze opatrzone, ob periculum złodzieja i słoty. I to cavendum w kontrakcie arędarskim, aby w lasach nie czynił dezolacyj wycinając drzewa zgodnę do budowania, item drzewa fruktyfikujące, jako to trzesnie, jabłonie, gruszki; item lipy, iwy, kruszynę, z których drzew pszczoły miód biorą: ale niech sobie rąbają osiki, krzywe brzozy, dęby sękate krzywe
albo staynia nie zagnoiona, wozami arędarskiemi y krowami (ktore gościa siano często ziadaią kupione) nie zaprzątniona. Słoma albo siano czyste na posłanie gościowi, nie wszystko iedno każdemu dawana z robactwem, y iaką żarazliwą chorobą: Drzwi, okna, dachy, sciany maią bydź w Austeryi, albo karczmie dobrze opatrzone, ob periculum złodzieia y słoty. I to cavendum w kontrakcie arędarskim, aby w lasach nie czynił dezolacyi wycinaiąc drzewa zgodnę do budowania, item drzewa fruktyfikuiące, iako to trzesnie, iabłonie, gruszki; item lipy, iwy, kruszynę, z ktorych drzew pszczoły miod biorą: ale niech sobie rąbaią osiki, krzywe brzozy, dęby sękate krzywe
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 365
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
prześmierdnie, a czasem się zagrzeje od jej gorącości. Podłoga najlepsza dębo wa dobrze spuszczana, zasieki przestrone z tarcic jodłowych, bo to najsuchsze drzewo, a lipowe gdy wilgoć na dworze, potnieją, wilgotnieją, a zatym i zboże w nich pleśnieje, toż czynią tarcice olchowe, z aurą sympatyzujące. Powała z góry dla złodzieja ma być dobrze do balków przybijana. Dach co raz odnawiany, aby na zboże nie ciekło, bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzów. Szpichlerze zwyczajnie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyj; co często złodziejom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, i
prześmierdnie, a czasem się zagrzeie od iey gorącości. Podłoga naylepsza dębo wa dobrze spuszczana, zasieki przestrone z tarcic iodłowych, bo to naysuchsze drzewo, á lipowe gdy wilgoć na dworze, potnieią, wilgotnieią, á zatym y zboże w nich pleśnieie, toż czynią tarcice olchowe, z aurą sympatyzuiące. Powała z gory dla złodzieia ma bydz dobrze do balkow przybiiana. Dach co raz odnawiany, aby na zboże nie ciekło, bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzow. Szpichlerze zwyczaynie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyi; co często złodzieiom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 408.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, i pod spód idą rury, albo kominy sprawione tamtędy z pieca wielkiego, w którym palą, aby duch kominami idący przez wnętrzności tych inspeków, je ogrzewał, na których przez całą zimę nowalie rodzą się. Żeby zaś ogród nie spowszedniał, ma być wysokiemi otoczony parkanami, płotami, lub murami, częścią też dla złodzieja, bo quod rarum gratum, quod commune vile. Jedna też do ogrodu ma być brama, alias forta, zgoła Hortus conclusus być powinien. Drzewa owoc rodzące powinny być w innych za ulicami kwaterach pod linie rzadko sadzone, aby jedno drugiego nie tłumiło, cheptę po między nie i trawę kosić, wycinać; bo drzewa
, y pod spod idą rury, albo kominy sprawione tamtędy z pieca wielkiego, w ktorym palą, aby duch kominami idący przez wnętrzności tych inspekow, ie ogrzewał, na ktorych przez cáłą zimę nowalie rodzą się. Zeby zaś ogrod nie spowszedniał, ma bydź wysokiemi otoczony parkanami, płotami, lub murami, częścią też dla złodzieia, bo quod rarum gratum, quod commune vile. Iedna też do ogrodu ma bydź brama, alias forta, zgoła Hortus conclusus bydź powinien. Drzewa owoc rodzące powinny bydź w innych za ulicami kwaterach pod linie rzadko sadzone, aby iedno drugiego nie tłumiło, cheptę po między nie y trawę kosić, wycinać; bo drzewa
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 432
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754