i w niedostatku, zaraz w młodym lecie Niewyrodny potomek niech zawsze w namiecie, Niechaj pod niebem twardy swój żywot prowadzi A w polu dużym drzewcem o piersi zawadzi Wściekłego najezdnika. Tak nań wylękniona Z zamku poglądać będzie tyranowa żona, Wzdychając: o gdybyż mój boju niewiadomy Mąż nie napadł na tego, co to zajuszony I niepohamowany jako lew srożeje A nieuchronną ręką krwie potoki leje. Pięknać rzecz i przystojna za ojczyznę miłą Polec i własną jej być przykryty mogiłą. Zwłaszcza, że też lękliwy przed nią nie uciecze, Tak w grzbiet tchorza, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
i w niedostatku, zaraz w młodym lecie Niewyrodny potomek niech zawsze w namiecie, Niechaj pod niebem twardy swoj żywot prowadzi A w polu dużym drzewcem o piersi zawadzi Wściekłego najezdnika. Tak nań wylękniona Z zamku poglądać będzie tyranowa żona, Wzdychając: o gdybyż moj boju niewiadomy Mąż nie napadł na tego, co to zajuszony I niepohamowany jako lew srożeje A nieuchronną ręką krwie potoki leje. Pięknać rzecz i przystojna za ojczyznę miłą Polec i własną jej być przykryty mogiłą. Zwłaszcza, że też lękliwy przed nią nie uciecze, Tak w grzbiet tchorza, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 438
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Perymele, Którym przykryta nimfa świadczy nam, że śluby Przeciw woli rodziców prowadzą do zguby.
Dla większego zaś kształtu grobu i ozdoby Każ postawiać kamienne nakoło osoby: Fineusza wprzód i tych Cefeowych gości, Których w kamień ujęła aż do samych kości Twarz Meduzy, gdy im ją z Danai spłodzony Syn mój odkrył, nieznośną krzywdą zajuszony; Potem pasterza, który, że-ć słowa danego Nie strzymał ni chciał taić złodziejstwa twojego, Od ciebież jest w kamienny obraz przemieniony;
I Dafnis niech tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc, Epir rządził W Ambracyjej, a snadź był w czymsi tam pobłądził,
Perymele, Którym przykryta nimfa świadczy nam, że śluby Przeciw woli rodziców prowadzą do zguby.
Dla większego zaś kształtu grobu i ozdoby Każ postawiać kamienne nakoło osoby: Fineusza wprzód i tych Cefeowych gości, Których w kamień ujęła aż do samych kości Twarz Meduzy, gdy im ją z Danai spłodzony Syn mój odkrył, nieznośną krzywdą zajuszony; Potem pasterza, który, że-ć słowa danego Nie strzymał ni chciał taić złodziejstwa twojego, Od ciebież jest w kamienny obraz przemieniony;
I Dafnis niech tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc, Epir rządził W Ambracyjej, a snadź był w czymsi tam pobłądził,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 133
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ aby złączywszy swoję potęgę pod nieprzyjaciela zbliżyli się/ i czasu potrzebnego nieopuszczali/ dokądby się z Hordami Tatarskiemi niezłączyli Kozacy. Rozkazanie Królewskie Hetmani dosyć chwalebnie wykonywając/ na wielu miejscach nieprzyjaciela na upad biją i gromią/ warunki jego z wielu zamków i miast wy-
pędzają/ i pod władzą Królewską podbijają. Czym zajuszony Chmielnicki/ we trzykroć stotysięcy/ z wielkimi do tego Tatarów Pułkami na posiłek swoim przyciągnął. Już byli ściągnęli Hetmani nasi chorągwie te ledwie nie wszytkie/ które na Sejmie uchwalono/ pod Konstantynowem mężnie plemąc tę Kobuzią/ lecz gdy obaczyli/ że wyrownać nieprzyjacielskiemu wojsku niemogli/ ustąpić przeto pod Zbaraż fortunniej rozumieli/ jako na
/ áby złącżywszy swoię potęgę pod nieprzyiaćielá zbliżyli się/ y cżásu potrzebnego nieopuszcżáli/ dokądby się z Hordámi Tátárskiemi niezłącżyli Kozacy. Roskazánie Krolewskie Hetmáni dosyć chwalebnie wykonywáiąc/ ná wielu mieyscách nieprzyiaćielá ná vpad biją y gromią/ wárunki iego z wielu zamkow y miast wy-
pędzáią/ y pod władzą Krolewską podbijáią. Czym záiuszony Chmielnicki/ we trzykroć stotyśięcy/ z wielkimi do tego Tátárow Pułkámi ná pośiłek swoim przyćiągnął. Iuż byli śćiągnęli Hetmáni náśi chorągwie te ledwie nie wszytkie/ ktore ná Seymie vchwalono/ pod Konstántynowem mężnie plemąc tę Kobuźią/ lecż gdy obacżyli/ że wyrownáć nieprzyiaćielskiemu woysku niemogli/ vstąpić przeto pod Zbáráż fortunniey rozumieli/ iáko ná
Skrót tekstu: PastRel
Strona: A3v
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, Zatem co by warzyła spyta swej żoneczki. Ona powie, że jajka i rybek niewiele, A on, jako stróż pilny spraw twych w tym kościele: "Abo -prawi- chcesz głupia zostać papieżnicą, Że w sobotę nakarmić chcesz mię jajecznicą?"
A tak i gorzałeczką trochę zapalony, I o twoje ustawy jak lew zajuszony, Będąc synem prawdziwym ciebie, swego ojca, Skoczy wskok na drabinę po kokosz do kojca. Ledwie się do kurnika po drabinie dorwie, Za gardło w kojcu kokosz jarzębatą porwie. Wtem kapitan nad kury, kogutek cnotliwy, Broniąc kokoszy, począł trzepotać żarliwy. I tak długo po kojcu robił swe firleje, Aż uczynił
, Zatem co by warzyła spyta swej żoneczki. Ona powie, że jajka i rybek niewiele, A on, jako stróż pilny spraw twych w tym kościele: "Abo -prawi- chcesz głupia zostać papieżnicą, Że w sobotę nakarmić chcesz mię jajecznicą?"
A tak i gorzałeczką trochę zapalony, I o twoje ustawy jak lew zajuszony, Będąc synem prawdziwym ciebie, swego ojca, Skoczy wskok na drabinę po kokosz do kojca. Ledwie się do kurnika po drabinie dorwie, Za gardło w kojcu kokosz jarzębatą porwie. Wtem kapitan nad kury, kogutek cnotliwy, Broniąc kokoszy, począł trzepotać żarliwy. I tak długo po kojcu robił swe firleje, Aż uczynił
Skrót tekstu: ChądzJRelKontr
Strona: 293
Tytuł:
Relacja
Autor:
Jan Chądzyński
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
przez głogi, Lubo jej kroki bojaźń tamowała. Więc bądź ostrożna po pierwszym widoku. Żebyś nie wpadła do ciemnego mroku! 69
I tak który się pastwić nad prawicą Nie mógł, pastwił się nad onej szatami. A wtym mu szczęki rozdarte zaryczą, Panieński płaszczyk zdrapał pazurami. Ona nieboga karmi się goryczą; Lew zajuszony rwie szatę zębami, Potym, podarszy, juchą go pokrwawił Zdrapany płaszczyk i krwawy zostawił. 70
Słuchaj! dla Boga, co czynisz Piramie? Czem w pierzu leżysz, czemuś tak ospały? Nie wiesz, nieboże, co się stało Damie, Która cię przez czas wygląda niemały? Sen ci łabędzie puchy pod
przez głogi, Lubo jej kroki bojaźń tamowała. Więc bądź ostrożna po pierwszym widoku. Żebyś nie wpadła do ciemnego mroku! 69
I tak ktory się pastwić nad prawicą Nie mogł, pastwił się nad onej szatami. A wtym mu szczęki rozdarte zaryczą, Panieński płaszczyk zdrapał pazurami. Ona nieboga karmi się goryczą; Lew zajuszony rwie szatę zębami, Potym, podarszy, juchą go pokrwawił Zdrapany płaszczyk i krwawy zostawił. 70
Słuchaj! dla Boga, co czynisz Piramie? Czem w pierzu leżysz, czemuś tak ospały? Nie wiesz, nieboże, co się stało Damie, Ktora cię przez czas wygląda niemały? Sen ci łabędzie puchy pod
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 26
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
z wielką stratą ich pędził. Na ostatek w samą bramę wpadłszy zamek otrzymał i ludzi wycinał i sam zamek prochami wysadził, tak, że ledwie pamiątka miejsca została była.
Patrzył na to z Zadnieprza Romadanowski, hetman moskiewski, ale czy nie mogąc, czy nie śmiejąc dać Rok 1678
odporu, nieprzyjaciela nie infestował, który zajuszony insze fortece, to jest Kaniów, Czerkasy, Bohusław i insze, ogniem i mieczem pustoszył. A tego w krótkim czasie narobiwszy do Wołoch powrócił i tam stanąwszy, do Stambułu o poprawie fortuny swej, przy wielu więźniach, oznajmił. Chmielnickiego zaś monarchą ruskim uczyniwszy, aby fortece Niemirów, Bar, Kalnik, Międzybóż ludźmi
z wielką stratą ich pędził. Na ostatek w samą bramę wpadłszy zamek otrzymał i ludzi wycinał i sam zamek prochami wysadził, tak, że ledwie pamiątka miejsca została była.
Patrzył na to z Zadnieprza Romadanowski, hetman moskiewski, ale czy nie mogąc, czy nie śmiejąc dać Rok 1678
odporu, nieprzyjaciela nie infestował, który zajuszony insze fortece, to jest Kaniów, Czerkasy, Bohusław i insze, ogniem i mieczem pustoszył. A tego w krótkim czasie narobiwszy do Wołoch powrócił i tam stanąwszy, do Stambułu o poprawie fortuny swej, przy wielu więźniach, oznajmił. Chmielnickiego zaś monarchą ruskim uczyniwszy, aby fortece Niemirów, Bar, Kalnik, Międzybóż ludźmi
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 490
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
czynili), pustoszyli, a zatym co dalej od siebie odganiali i z pól, które byli osiedli, spędzali; przeto rozumiejąc na ten czas p. hetman polny, żeby to rzecz była barzo potrzebna, aby one familie tatarskie były co naprędzej z tych to naszych pól zniesione, nimby się znowu do nas ten zajuszony poganin wszystką mocą swoją przeprawował, chciał to był od sejmu pozwolenie otrzymać, aby zebrawszy ad fidem publicam z pięć tysięcy człowieka, przyłączywszy do tego do siebie ochotszych obywatelów tamtecznych i starostw ukrainnych, zniósł tam te szkodliwie osady tatarskie, ażeby się więc mógł pośpieszyć co naprędzej, pókiby ci tam pohańcy bachmatów swoich nie opaśli
czynili), pustoszyli, a zatym co dalej od siebie odganiali i z pól, które byli osiedli, spędzali; przeto rozumiejąc na ten czas p. hetman polny, żeby to rzecz była barzo potrzebna, aby one familie tatarskie były co naprędzej z tych to naszych pól zniesione, nimby się znowu do nas ten zajuszony poganin wszystką mocą swoją przeprawował, chciał to był od sejmu pozwolenie otrzymać, aby zebrawszy ad fidem publicam z pięć tysięcy człowieka, przyłączywszy do tego do siebie ochotszych obywatelów tamtecznych i starostw ukrainnych, zniósł tam te szkodliwie osady tatarskie, ażeby się więc mógł pośpieszyć co naprędzej, pókiby ci tam pohańcy bachmatów swoich nie opaśli
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 371
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Tureckim/ w małej także gromadce/ tak pierwej jak i teraz z Moskiewskimi Czarami/ a przecię za łaską Bożą i przyczyną Patronów naszych/ Pan Bóg raczy błogosławić i zwycięstwa dawać: dobrze świadome postronne Narody odwagi Polskiej; czego pełne Kroniki/ sław/ i dzieł Narodu Lechowego. Dopiero się tu Cesarz na nasze krew Chrześcijańską zajuszony die 13. Aprilis w Sobotę Kwietną Stabulu swego pompaticè ruszył/ takim porządkiem/ z taką armatą/ z takim rynsztunkiem/ z taką gotowością/ z tak ogromnym wojskiem/ i z taką potęgą/ i z taką mocą/ i z takim prowiantem/ jako był przedtym przez listy swe/ i mandaty praeconis voce po wszytkiej
Tureckim/ w máłey tákże gromadce/ ták pierwey iák y teraz z Moskiewskimi Czárámi/ á przećię zá łáską Bożą y przyczyną Pátronow nászych/ Pan Bog raczy błogosłáwić y zwyćięstwá dawáć: dobrze świádome postronne Narody odwagi Polskiey; czego pełne Kroniki/ sław/ y dzieł Narodu Lechowego. Dopiero sie tu Cesárz ná násze krew Chrześćiáńską záiuszony die 13. Aprilis w Sobotę Kwietną Stábulu swego pompaticè ruszył/ tákim porządkiem/ z táką ármatą/ z tákim rynsztunkiem/ z táką gotowośćią/ z ták ogromnym woyskiem/ y z táką potęgą/ y z taką mocą/ y z tákim prowiántem/ iáko był przedtym przez listy swe/ y mándaty praeconis voce po wszytkiey
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: A4v
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
był — co nią wylazł — kamieniami dziury Nie zatkał, a tu Pani co tchu leci z góry Pytając: »Coś tam sprawił?« — i z ochotą słucha. Aż ow: »Mała pociechy jest naszej otucha. Bóg się pożal mej drogi i twojej imprezy! Uterpentynowaną gdy krzywokły zjeży Szczeć odyniec brytanom przeciw zajuszony, Którzy go osadziwszy z każdej szarpią strony, Nie mógł by być straszliwszem i ow, co pod dębem Pięknego Adonida pułmiesiącznem zębem Rozciął — srożej nie patrzył. Ażem zmartwiał zgoła, Gdy mu skry z krwawych oczów pierzchały i z czoła!« Dopieroż referował z odpowiedzią mowę, Która zalterowała srodze białagłowę.
Naprzod się
był — co nią wylazł — kamieniami dziury Nie zatkał, a tu Pani co tchu leci z gory Pytając: »Coś tam sprawił?« — i z ochotą słucha. Aż ow: »Mała pociechy jest naszej otucha. Bog sie pożal mej drogi i twojej imprezy! Uterpentynowaną gdy krzywokły zjeży Szczeć odyniec brytanom przeciw zajuszony, Ktorzy go osadziwszy z kożdej szarpią strony, Nie mogł by być straszliwszem i ow, co pod dębem Pięknego Adonida pułmiesiącznem zębem Rozciął — srożej nie patrzył. Ażem zmartwiał zgoła, Gdy mu skry z krwawych oczow pierzchały i z czoła!« Dopieroż referował z odpowiedzią mowę, Ktora zalterowała srodze białagłowę.
Naprzod sie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 23
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
więcej zginęło, tym sprośniej uciekli, A Niemcy ich jak bydło gnali, kłuli, siekli To ci tak; lecz i owi, co poczęli złotem W naszym pisać obozie, zamazali błotem; Bo gdy się urzynaniem głów hajduczych bawią, I te błaznowie stracą, i więcej nie sprawią. Sypie się ze wszytkich stron żołnierz zajuszony, Konni w pole, a pieszy do wałów obrony; Już w sprawie regimenty na majdanie stoją, Już wstręt mają poganie, już więcej nie broją, Już ich nazad przez one tułowy bezgłowe Młódź sarmacka za wały żenie obozowe I gęstymi przyległe ścieląc pola trupy, Zrażą Turkom przed skokiem nienadane hupy. Uciekli i sromotnie naszym
więcej zginęło, tym sprośniej uciekli, A Niemcy ich jak bydło gnali, kłuli, siekli To ci tak; lecz i owi, co poczęli złotem W naszym pisać obozie, zamazali błotem; Bo gdy się urzynaniem głów hajduczych bawią, I te błaznowie stracą, i więcej nie sprawią. Sypie się ze wszytkich stron żołnierz zajuszony, Konni w pole, a pieszy do wałów obrony; Już w sprawie regimenty na majdanie stoją, Już wstręt mają poganie, już więcej nie broją, Już ich nazad przez one tułowy bezgłowe Młódź sarmacka za wały żenie obozowe I gęstymi przyległe ścieląc pola trupy, Zrażą Turkom przed skokiem nienadane hupy. Uciekli i sromotnie naszym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 188
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924