szat/ czyniąc Ogony; Modą wymawiajcie strój w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to taka między ludźmi Moda; Przez którą/ wielka Bogu zniewaga i szkoda! Puki Duchów Niebieskich/ co pod strażą mają Domy Boskie/ o jako na to narzekają! Gdy widzą kontempt Pana swego znamienity/ Który/ zasłoną chlea/ trwa dla nas zakryty: Ze wolą Damy/ drogie słac szaty na ziemię? Niż okryć w Sakramencie Dawidowe plemię. Gdyby druga/ co złoty za się Ogon ściele/ Wejrzała na Korporał/ lub Velum w Kościele Wstydby jej pieszczonymi dotknąć się palcami Tych ozdób/ co są Ciału Pańskiemi szatami. Jak że Bóg/ słusznym na nas gniewem
szat/ czyniąc Ogony; Modą wymáwiáyćie stroy w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to táká międźi ludźmi Modá; Przez ktorą/ wielka Bogu zniewagá y szkodá! Puki Duchow Niebieskich/ co pod strázą máią Domy Boskie/ o iáko ná to nárzekáią! Gdy widzą kontempt Páná swego známienity/ Ktory/ zásłoną chleá/ trwa dla nas zákryty: Ze wolą Dámy/ drogie słác száty ná źięmię? Niż okryć w Sákrámencie Dáwidowe plemię. Gdyby drugá/ co złoty zá się Ogon śćiele/ Weyrzáłá ná Korporał/ lub Velum w Kośćiele Wstydby iey pieszczonymi dotknąć się pálcámi Tych ozdob/ co są Ciáłu Páńskiemi szátámi. Iák że Bog/ słusznym ná nas gniewem
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
wszytkim obozie, nuż od kart do broni.
Konia, Wolski! Ej niemaszci pieskiego syna, Czyć go diabli porwali, tego poganina? 709. Pamiątka dobrego konia, anno 1655
.
Muzy, o piękne muzy, nadobne boginie, Wszak wam i dzisiaj ten zdrój kryształowy płynie, Który od wieków w twardej opoce zakryty Lotny Pegaz bystrymi wykował kopyty. Pomniąc tedy na dary konia skrzydlatego Wspomnicie i potomka jego dropiatego, Który choć skrzydeł nie miał, ale jego biegi Takie, że na dopiero przyproszone śniegi Wypadszy, tak po wierzchu rącze zbierał nogi, Że po sobie najmniejszej nie zostawił drogi. Mógł i po zrzałym zbożu biegać niewściągniony A
wszytkim obozie, nuż od kart do broni.
Konia, Wolski! Ej niemaszci pieskiego syna, Czyć go djabli porwali, tego poganina? 709. Pamiątka dobrego konia, anno 1655
.
Muzy, o piękne muzy, nadobne boginie, Wszak wam i dzisiaj ten zdroj kryształowy płynie, Ktory od wiekow w twardej opoce zakryty Lotny Pegaz bystrymi wykował kopyty. Pomniąc tedy na dary konia skrzydlatego Wspomnicie i potomka jego dropiatego, Ktory choć skrzydeł nie miał, ale jego biegi Takie, że na dopiero przyproszone śniegi Wypadszy, tak po wierzchu rącze zbierał nogi, Że po sobie najmniejszej nie zostawił drogi. Mogł i po zrzałym zbożu biegać niewściągniony A
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 453
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Południowych. Na Mapach uniwersalnych na dwa pułsferza ziemię dzielących, tak parallelowe jako i południowe cyrkuły, co dziesiąty gradus przez całe pułsferze są prowadzone. Jeżeli tedy z nich chcesz dochodzić szerokości Geograficznej miejsca? Uważ miejsce na mapie położone. I obacz cyrkuł parallelowy czyli to odrysowany, czyli któryby powinien być odrysowany, a zakryty jest dla uniknienia ich wielości, na którą liczbę przypada wyrażoną tak po prawej jako i po lewej ręce mapy, na samym brzegu. Liczba znaleziona oznacza szerokość miejsca. Namapach partykularnych co piąty gradus. Na partykularniejszych przez każdy gradus, tak parallelowe, jako i południowe cyrkuły są prowadzone. Którą tedy liczbę na boku czy
Południowych. Ná Máppach uniwersalnych ná dwa pułsferza ziemię dzielących, ták párallelowe iako y południowe cyrkuły, co dziesiąty gradus przez cáłe pułsferze są prowadzone. Ieżeli tedy z nich chcesz dochodzić szerokości Geograficzney mieysca? Uważ mieysce ná máppie położone. Y obacz cyrkuł parallelowy czyli to odrysowany, czyli ktoryby powinien być odrysowany, á zákryty iest dla uniknienia ich wielości, ná ktorą liczbę przypadá wyrażoną tak po prawey iáko y po lewey ręce mappy, ná samym brzegu. Liczbá znalezioná oznáczá szerokość mieysca. Námappach partykularnych co piąty gradus. Ná partykularnieyszych przez każdy gradus, ták parallelowe, iako y południowe cyrkuły są prowadzone. Ktorą tedy liczbę ná boku czy
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: M3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
samej niedostępnej, i niewidzianej zpunktu M; A według Nauki 25. poprzedzającej, przyprowadżysz linią krzyżową samej niedostępnej, i niewidzianej. Nauka XXVIII. Do linii niewidzianej ani wyznaczonej na ziemi, tylko pomyślnej (BC,) międzej dwiema terminami (B, C,) zktórych jeden (B,) wlesie zostaje zakryty, drugi (C,) wpolu otwartym stoi: i jeden od drugiego widzieć się nie może: i od jednego do drugiego, wolnego przystępu nie masz dla bagniska E abo jakiej inszej przeszkody. Naprzód. Przyprowadzic krzyżową (TL) od punktu trzeciego danego (L,) wpolu. Abo: przez prowadzenia
sámey niedostępney, y niewidźiáney zpunktu M; A według Náuki 25. poprzedzaiącey, przyprowádżisz liniią krzyżową sámey niedostępney, y niewidźiáney. NAVKA XXVIII. Do linii niewidźiáney áni wyznaczoney ná źiemi, tylko pomyślney (BC,) międzey dwiemá terminámi (B, C,) zktorych ieden (B,) wleśie zostáie zákryty, drugi (C,) wpolu otwártym stoi: y ieden od drugiego widźieć się nie może: y od iednego do drugiego, wolnego przystępu nie mász dla bágniská E ábo iákiey inszey przeszkody. Naprzod. Przyprowádźic krzyżową (TL) od punktu trzećiego dánego (L,) wpolu. Abo: przez prowádzenia
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 117
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, Co ciągną do wiecznego dusze potępienia. Nazusowi nos dano, diabeł zgodził sztukę, Trafił się czop do beczki za takąż naukę. Jakiej Luter mistrzem był, Nazus uczył tego,
Bo od ubikwitarzów zawoniał wszytkiego. Rękę rzucił Erazmy Ekolampadowi, Co się piórem przeciwił niegdy Rofensowi, Pisząc przeciw hostyjej, w której Bóg zakryty, Czego pojąć nie może zły zmysł pospolity, Ale go wiara widzi i dusza swym okiem, Że ten jest w osobie światem co władnie szerokiem. Ten odzierał cześć Bożą i świętych, niecnota, Godzien onego w piekle, że w nim zginął, błota. Lizmanin nogę prawą porwał, Włoch waśniwy, Który nam Pogończyka
, Co ciągną do wiecznego dusze potępienia. Nazusowi nos dano, diabeł zgodził sztukę, Trafił się czop do beczki za takąż naukę. Jakiej Luter mistrzem był, Nazus uczył tego,
Bo od ubikwitarzów zawoniał wszytkiego. Rękę rzucił Erazmy Ekolampadowi, Co się piórem przeciwił niegdy Roffensowi, Pisząc przeciw hostyjej, w której Bóg zakryty, Czego pojąć nie może zły zmysł pospolity, Ale go wiara widzi i dusza swym okiem, Że ten jest w osobie światem co władnie szerokiem. Ten odzierał cześć Bożą i świętych, niecnota, Godzien onego w piekle, że w nim zginął, błota. Lizmanin nogę prawą porwał, Włoch waśniwy, Który nam Pogończyka
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 364
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
ROKV PO NARÓDZENIV PAŃSKIM, 1613. 14. Februarii.
Ewdokia z niewoli Przeczysta swobodzi, Lubo Turczyn, z Tatary, znowu ją jąć godzi. Wyborny od Polski Poeta Jan Kochanowski/ one Ouidiusowe z ludzi w ptastwo odmianę opisując/ w Księgach Pieśni swoich wtórych; tak Filomeli lament poczyna: Ja płaczę, a żal zakryty, Mnoży we mnie płacz obfity: Śpiewa więzień okowany, Tając na czas wnętrznej rany. godne Człowieka godnego rymy/ abowiem jako lepem porwane ptaszątko/ i w klatkę wrzucone/ lubo się lepiej dla pilnego doglądania nie bujając tuczy/ przecię utraconej szukając wolności/ każdą tysiącami razów obleci w klatce kratę/ do ujścia zhożego upatrując
ROKV PO NARODZENIV PANSKIM, 1613. 14. Februarii.
Ewdokia z niewoli Przeczysta swobodźi, Lubo Turczyn, z Tátáry, znowu ią iąć godźi. Wyborny od Polski Poetá Ian Kochánowski/ one Ouidiusowe z ludźi w ptástwo odmiánę opisuiąc/ w Xięgách Pieśni swoich wtorych; ták Philomeli láment poczyna: Ia płáczę, á żal zákryty, Mnoży we mnie płácz obfity: Spiewa więźień okowány, Táiąc ná czás wnętrzney rány. godne Człowieká godnego rymy/ ábowiem iáko lepem porwáne ptaszątko/ y w klatkę wrzucone/ lubo się lepiey dla pilnego doglądánia nie buiáiąc tuczy/ przecię vtráconey szukáiąc wolnośći/ káżdą tyśiącámi rázow obleći w klatce kratę/ do vyścia zhożego vpátruiąc
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 172.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam to, iż w gniewie będąc niecierpliwy, Posłałem ci był wiersz kęs uszczypliwy, Który mi żal mój dyktował obfity W sercu zakryty.
Ale i sama nie jesteś bez winy, Dawszy mi wielkie do tego przyczyny, Gdy jakbyś w odłog dała niepamięci Me szczyre chęci,
Kiedy kto inszy nad zasługi swoje Bez pracy posieść chciał korzyści moje Z twą dobrą wolą, gdy ja z drugiej strony Niemal wzgardzony;
Kiedy twych oczu prześwietne kryształy. Które mię
bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam to, iż w gniewie będąc niecierpliwy, Posłałem ci był wiersz kęs uszczypliwy, Ktory mi żal moj dyktował obfity W sercu zakryty.
Ale i sama nie jesteś bez winy, Dawszy mi wielkie do tego przyczyny, Gdy jakbyś w odłog dała niepamięci Me szczyre chęci,
Kiedy kto inszy nad zasługi swoje Bez pracy posieść chciał korzyści moje Z twą dobrą wolą, gdy ja z drugiej strony Niemal wzgardzony;
Kiedy twych oczu prześwietne kryształy. Ktore mię
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 255
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
potrzeba wojnę wiodły z sobą We mnie, kiedym się żegnał, wdzięczna siostro, z tobą! Niechby gwiazdy słowami a niebo papierem, Niechby i morze było inkaustem szczerym, Niechby ręka orli lot nawet przechodziła, Przecięby i z tym wszytkim w to nie ugodziła, Żeby miała wyrazić żal w sercu zakryty, Który budzi twej twarzy obraz w nim wyryty, Twarzy ślicznej, której to każdy przyzna zgoła, Że tylko byś samego nie przeszła anioła. W której przy pożegnaniu wzrok mój topiąc chciwy, Nie wiem, jeślim był martwy, nie wiem, jeśli żywy. Ach srogie nieba, na was kładę skargi smętne
potrzeba wojnę wiodły z sobą We mnie, kiedym się żegnał, wdzięczna siostro, z tobą! Niechby gwiazdy słowami a niebo papierem, Niechby i morze było inkaustem szczerym, Niechby ręka orli lot nawet przechodziła, Przecięby i z tym wszytkim w to nie ugodziła, Żeby miała wyrazić żal w sercu zakryty, Ktory budzi twej twarzy obraz w nim wyryty, Twarzy ślicznej, ktorej to każdy przyzna zgoła, Że tylko byś samego nie przeszła anioła. W ktorej przy pożegnaniu wzrok moj topiąc chciwy, Nie wiem, jeślim był martwy, nie wiem, jeśli żywy. Ach srogie nieba, na was kładę skargi smętne
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 265
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
byli tacy co wiedzieli, że tacy będą zakonnicy święci. Wprawdzie Dominika nie takiego jako pospolicie malują, jeno w czarnym habicie, ale św. Franciszka expressissime, jakoby teraz malując lepiej nie wyraził. To jeno mirum, że o takich ludziach, że będą lat wiele wprzód praesciverunt.
Po lewej stronie jest niewielki, zawsze zakryty krucyfiks, wszytek sztyletem pokłuty: gdzie pchnięty, stamtąd sanguis fluxit. Historią tego powiadają, iż jeden kostyra wszytką swoją substancją w karty przegrawszy, z desperacji tego się ważył, a Deo punitus, hoc miraculum pokazał.
Posadzka w tym kościele wszytka z różnych kamyczków niezwyczajnych, tak akomodowana, iż różne figury sztuki wydają się
byli tacy co wiedzieli, że tacy będą zakonnicy święci. Wprawdzie Dominika nie takiego jako pospolicie malują, jeno w czarnym habicie, ale św. Franciszka expressissime, jakoby teraz malując lepiej nie wyraził. To jeno mirum, że o takich ludziach, że będą lat wiele wprzód praesciverunt.
Po lewej stronie jest niewielki, zawsze zakryty krucyfiks, wszytek sztyletem pokłuty: gdzie pchnięty, stamtąd sanguis fluxit. Historią tego powiadają, iż jeden kostyra wszytką swoją substancją w karty przegrawszy, z desperacjej tego się ważył, a Deo punitus, hoc miraculum pokazał.
Posadzka w tym kościele wszytka z różnych kamyczków niezwyczajnych, tak akomodowana, iż różne figury sztuki wydają się
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 157
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ale często nie wlepszego.
Sława promowuje nauki.
Gość na bankiet nie proszony, nie barzo bywa uczczony. Kogo nie proszą, tego kijem wynoszą.
Gościa kiedy więc masz wdomu, Nie czyńże przy nim gomonu.
Chleb z solą, dobrą wolą.
Nie wsmak temu obiat obfity, Kogo gryzie mol zakryty.
Ludzkością nikt nie grzeszy.
Kocha się wnim jako ubogi wprosięciu.
Nie ma chleb ości, gdy się kto przepości.
I w Rzymie ludzie. Wszędzie sroka pstra.
Leniwemu zawżdy święto.
Czego nie znamy tegonie żądamy.
Chcący kupiec nabyć dóbr, złota i pieniędzy, Przez góry, puszcze, skały i
ale często nie wlepszego.
Sława promowuje nauki.
Gość na bankiet nie proszony, nie barzo bywa uczczony. Kogo nie proszą, tego kijem wynoszą.
Gośćia kiedy więc masz wdomu, Nie czyńże przy nim gomonu.
Chleb z solą, dobrą wolą.
Nie wsmak temu obiat obfity, Kogo gryzie mol zakryty.
Ludzkośćią nikt nie grzeszy.
Kocha śię wnim jako ubogi wprośięciu.
Nie ma chleb ośći, gdy śię kto przepośći.
Y w Rzymie ludzie. Wszędzie sroka pstra.
Leniwemu zawżdy święto.
Czego nie znamy tegonie żądamy.
Chcący kupiec nabyć dobr, złota y pieniędzy, Przez gory, puszcze, skały y
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 72
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702