mizerne lepionki; Odzierajcie Chrystusa z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymawiajcie strój w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to taka między ludźmi Moda; Przez którą/ wielka Bogu zniewaga i szkoda! Puki Duchów Niebieskich/ co pod strażą mają Domy Boskie/ o jako na to narzekają! Gdy widzą kontempt Pana swego znamienity/ Który/ zasłoną chlea/ trwa dla nas zakryty: Ze wolą Damy/ drogie słac szaty na ziemię? Niż okryć w Sakramencie Dawidowe plemię. Gdyby druga/ co złoty za się Ogon ściele/ Wejrzała na Korporał/ lub Velum w Kościele Wstydby jej pieszczonymi dotknąć się palcami Tych ozdób/ co są Ciału Pańskiemi szatami. Jak że
mizerne lepionki; Odźieráyćie Chrystusá z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymáwiáyćie stroy w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to táká międźi ludźmi Modá; Przez ktorą/ wielka Bogu zniewagá y szkodá! Puki Duchow Niebieskich/ co pod strázą máią Domy Boskie/ o iáko ná to nárzekáią! Gdy widzą kontempt Páná swego známienity/ Ktory/ zásłoną chleá/ trwa dla nas zákryty: Ze wolą Dámy/ drogie słác száty ná źięmię? Niż okryć w Sákrámencie Dáwidowe plemię. Gdyby drugá/ co złoty zá się Ogon śćiele/ Weyrzáłá ná Korporał/ lub Velum w Kośćiele Wstydby iey pieszczonymi dotknąć się pálcámi Tych ozdob/ co są Ciáłu Páńskiemi szátámi. Iák że
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
dym domowy,
Że już na własną wstępuje dziedzinę, Wita rodzinę.
Zgrzybiały ociec, laty nachylona Matka, nie o swej mocy wywiedziona, Witają drobne dziatki, ulubiona Wita go żona.
Już zapomina i nocy niespanych, Już łzy ociera z oczu wypłakanych, Równa czystością i troskami owej Itakusowej.
A gdy pod oną spoczynku zasłoną Troskliwy więzień pasie myśl łakomą, Aż poń okrutny przystaw zakołace Do ciężkiej prace.
Porwie się nędzny, aż sen ulubiony, Właśnie jako wiatr leci nieścigniony. On po staremu, ach wyrok surowy! Dźwiga okowy.
A kiedy jeszcze kto z jego drużyny Złotem okupion od miłej rodziny, Żegna go w długą, już
dym domowy,
Że już na własną wstępuje dziedzinę, Wita rodzinę.
Zgrzybiały ociec, laty nachylona Matka, nie o swej mocy wywiedziona, Witają drobne dziatki, ulubiona Wita go żona.
Już zapomina i nocy niespanych, Już łzy ociera z oczu wypłakanych, Rowna czystością i troskami owej Itakusowej.
A gdy pod oną spoczynku zasłoną Troskliwy więzień pasie myśl łakomą, Aż poń okrutny przystaw zakołace Do ciężkiej prace.
Porwie się nędzny, aż sen ulubiony, Właśnie jako wiatr leci nieścigniony. On po staremu, ach wyrok surowy! Dźwiga okowy.
A kiedy jeszcze kto z jego drużyny Złotem okupion od miłej rodziny, Żegna go w długą, już
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 355
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i ty stary kogucie, Daj pokoj wrzaskliwej nucie,
Gołąbku nie gruchaj w bani, Snu nie przerywaj mej pani. Odłoż na czas te obroty, Wszytkobyś stroił zaloty.
Jaskołko swe narzekanie Odłoż na insze zaranie. Twoje pieśni uprzykrzone Urażą uszko pieszczone.
Myszko, o myszko łakoma, Nie skroboc się za zasłoną. A i ty szczurku przeklęty, Nie miej tam sprawy z dziewczęty,
Bo przy nich kotki śpią rady, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę
i ty stary kogucie, Daj pokoj wrzaskliwej nucie,
Gołąbku nie gruchaj w bani, Snu nie przerywaj mej pani. Odłoż na czas te obroty, Wszytkobyś stroił zaloty.
Jaskołko swe narzekanie Odłoż na insze zaranie. Twoje pieśni uprzykrzone Urażą uszko pieszczone.
Myszko, o myszko łakoma, Nie skroboc się za zasłoną. A i ty szczurku przeklęty, Nie miej tam sprawy z dziewczęty,
Bo przy nich kotki śpią rady, Tak nie ujdziesz pewnej zwady. I ty złośliwy komorze, Lataj sam sobie po dworze.
Ty chociaż cię tylko nogi A skrzydła, przecięś tak srogi, Że gdy ukąsisz niebogę, Jeszcze zatrąbisz na trwogę
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 380
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
drugi na to: „Trudno, widzę, z piekła, Roś się malarstwa jeszcze nie wyrzekła.” NA LUTNISTĘ NIEGŁADKĄ
Spuść welum na twarz, kiedy słodkie strony Na lutni w sposób przebierasz ćwiczony, Bo melodią uczoną Tak pieścisz uszy, że cię każdy zgolą Z głosu osądzi pewnie za anioła, Byłeś grała za zasłoną. DO JANA SZOMOWSKIEGO
Nie smuć się, Janie, choć czas niespokojny Z panną cię przywiódł do niechętnej wojny; Nie smuć się, bracie, i w dobrej otusze Czekaj pogody po tej zawierusze: Słońce deszcz zwiedzie i po gromów trzasku Wypogodzony szum będzie na lasku. II NADGROBEK OTWINOWSKIEMIU NADGROBEK JEGOMOŚCI PANU WALERIANOWI OTWINOWSKIEMU, PODCZASZEMU
drugi na to: „Trudno, widzę, z piekła, Roś się malarstwa jeszcze nie wyrzekła.” NA LUTNISTĘ NIEGŁADKĄ
Spuść welum na twarz, kiedy słodkie strony Na lutni w sposób przebierasz ćwiczony, Bo melodyją uczoną Tak pieścisz uszy, że cię każdy zgolą Z głosu osądzi pewnie za anioła, Byłeś grała za zasłoną. DO JANA SZOMOWSKIEGO
Nie smuć się, Janie, choć czas niespokojny Z panną cię przywiódł do niechętnej wojny; Nie smuć się, bracie, i w dobrej otusze Czekaj pogody po tej zawierusze: Słońce deszcz zwiedzie i po gromów trzasku Wypogodzony szum będzie na lasku. II NADGROBEK OTWINOWSKIEMIU NADGROBEK JEGOMOŚCI PANU WALERIANOWI OTWINOWSKIEMU, PODCZASZEMU
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 124
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, tudzież należną ofiar powolnością.
Tyś naprzod, gdy me serce miłość rozbadała, Bijąc przykro jak w cel nowy, Sajdacznemu synowi swemu rozkazała, Że by na łup, bez prace, nawiodł mię gotowy. Tyś, kiedy mię los surowy Z miłą zwadził, swej dodała Rady zdrowej, gdy pod snu słodkiego zasłoną Widziałem cię w niebieską gładkość ozdobioną.
Tyś sprawiła, że Anny mojej odwrócone, Znowu serce mam życzliwe,
Tyś sprawiła, że wargi i ręce pieszczone, Znowu mogą całować usta me tęskliwe. Twe to dzieło osobliwe, Twe łaski niewysłowione, Że po tym szturmie nagłym, ledwie wytrzymanym, Znowum stanął
, tudzież należną ofiar powolnością.
Tyś naprzod, gdy me serce miłość rozbadała, Bijąc przykro jak w cel nowy, Sajdacznemu synowi swemu rozkazała, Że by na łup, bez prace, nawiodł mię gotowy. Tyś, kiedy mię los surowy Z miłą zwadził, swej dodała Rady zdrowej, gdy pod snu słodkiego zasłoną Widziałem cię w niebieską gładkość ozdobioną.
Tyś sprawiła, że Anny mojej odwrocone, Znowu serce mam życzliwe,
Tyś sprawiła, że wargi i ręce pieszczone, Znowu mogą całować usta me teskliwe. Twe to dzieło osobliwe, Twe łaski niewysłowione, Że po tym szturmie nagłym, ledwie wytrzymanym, Znowum stanął
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 258
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
strzelając. Właśnie tedy na raz Przybył i Ottenbausen: któremu go zaraz Rozkazano dobywać z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczejszych Chorągwi, konie porzucają, I zewsząd go, jakoby wilka ohukają Zamknionego w-oborze. Przecież on nie dawa Ręku jeszcze. Zaczym też ciemna noc nastawa. Kiedy pod jej zasłoną widząc być zginione Rzeczy swoje, i Straże wszedy zastąpione Przy uchodach około, i ogniach palojch, Uciec wszytkim nie broni. Sam oprócz zgubionych Przednich Wodzów i Znaków, których sto Królowi I wszytkiemu na on czas bliźszemu Sejmowi Prezentował Radziwieł, w-głowę postrzelony, I tylkoż do Obozu żywo przyniesiony Duszę tamże wypienił.
strzelaiąc. Właśnie tedy ná raz Przybył i Ottenbausen: ktoremu go zaraz Rozkazano dobywáć z Hetmańską Piechotą. Ale się też unioźszy i drudzy ochotą Z-podlekczeyszych Chorągwi, konie porzucaią, I zewsząd go, iakoby wilka ohukaią Zamknionego w-oborze. Przećież on nie dawa Ręku ieszcze. Záczym też ćiemna noc nastawa. Kiedy pod iey zasłoną widząc bydź zginione Rzeczy swoie, i Straże wszedy zastąpione Przy uchodach około, i ogniach paloych, Ućiec wszytkim nie broni. Sam oprocz zgubionych Przednich Wodzow i Znakow, ktorych sto Krolowi I wszytkiemu na on czas bliźszemu Seymowi Prezentował Radźiwieł, w-głowę postrzelony, I tylkoż do Obozu żywo przyniesiony Duszę tamże wypienił.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 103
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w Księgach swoich/ ku wielkiej pociesze/ i niewysłowionemu pożytkowi Narodu Ludzkiego zostawionych/ przedsięwzięcie moje potężnie tymi słowy podpiera. Oculi certè irritamenta sunt vitiorum, ducesque scelerum, huic adulterium monstrant, huic incestum, huic domum qwam koncupiscat,huic vrbem et mala omnia. Słusznie tedy to pęto włożyłem na nie/ i zasłoną Timore Domini zasłoniłem. Gdzie abowiem Bojaźń Boża stanie/ tam roty Cnot/ tam szczęście/ tam sława. Ponieważ Timor Domini sprawi to/ że naprzód sumnienie niepokalane/ jako kryształ czyste uczyni/ i serce tak śmiałe da/ że. Et si caelúruat. Impauidum ferient ruinae. To samo Liujusa Drusa Szlachcica Rzymskiego nieśmiertelnym
w Kśięgách swoich/ ku wielkiey poćiesze/ y niewysłowionemu pożytkowi Narodu Ludzkiego zostawionych/ przedśięwźięćie moie potężnie tymi słowy podpiera. Oculi certè irritamenta sunt vitiorum, ducesque scelerum, huic adulterium monstrant, huic incestum, huic domum quam concupiscat,huic vrbem et mala omnia. Słusznie tedy to pęto włożyłem ná nie/ y zasłoną Timore Domini zásłoniłem. Gdzie ábowiem Boiaźń Boża stánie/ tám roty Cnot/ tám sczęśćie/ tám sławá. Ponieważ Timor Domini spráwi to/ że naprzod sumnienie niepokaláne/ iáko krzyształ czyste vczyni/ y serce ták śmiáłe da/ że. Et si caelúruat. Impauidum ferient ruinae. To sámo Liuiusá Drusá Szláchćicá Rzymskiego nieśmiertelnym
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B2
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
. Azaż u takiego/ który stróża tego na oczach swych nie ma/ non sunt omnia vaenalia nummis, nie zwojuje argenteus gladius. Sprawiedliwości tam nie pytaj/ która jest fundamentem narodu ludzkiego. Bo co tego ruszy który się Boga nie boi: Dla tego sprawiedliwości oczy zawiązano/ aby Sędzia to bacząc/ swoje także Bojaźni zasłoną zarzucił. Ale jako wiele oczy swą wolą puszczone nam szkodzą/ któżby to wyliczyć mógł: Cokolwiek się jedno złego dzieje/ wszystko to im przypisać. Przetoż niedarmo Poganie sługami fałszywych Bogów zostawiając/ aby tym godniejszymi urzędu tego być mogli/ oczy sobie wyrywali/ słusznie tedy na oczach a zwłaszcza Szlachcica Polskiego/ Bojaźń
. Azasz v tákiego/ ktory strożá tego ná oczách swych nie ma/ non sunt omnia vaenalia nummis, nie zwoiuie argenteus gladius. Spráwiedliwośći tám nie pytay/ ktora iest fundámentem narodu ludzkiego. Bo co tego ruszy ktory się Bogá nie boi: Dla tego spráwiedliwośći oczy záwiązano/ áby Sędzia to bacząc/ swoie tákże Boiázni zasłoną zárzućił. Ale iáko wiele oczy swą wolą pusczone nam szkodzą/ ktożby to wyliczyć mogł: Cokolwiek się iedno złego dzieie/ wszystko to im przypisáć. Przetoż niedármo Pogánie sługámi fałszywych Bogow zostáwiáiąc/ áby tym godnieyszymi vrzędu tego bydz mogli/ oczy sobie wyrywáli/ słusznie tedy ná oczách á zwłascza Szláchćicá Polskiego/ Boiazń
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B4
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
ja o raz wierzyć nie każę/ nieznajomemu ufać nie każę: ale temu któryć statecznie dotrzymał/ i dotrzymawa przyjaźni. Bo amicus qui desiit, nunquam verus erat. Temu który nie dał zle o sobie rozumieć/ quid est quod non et committi et credi rectissime putem? A naostatek szczerze niektórym wierz: a pod zasłoną wszytkim. Tak nas Rzeczypospolitej Rzymskiej Sternikowie naucza- ją. Re ipsa, inquam paucis, ac in specie omnibus, id est fronte et vultu, quibus simulatio facillimè sustinetur. Ponieważ tedy wszelkiemu człowiekowi Prudencją barzo potrzebną być ukazałem/ a Synowi koronnemu napotrzebniejszą; niechajże on Ojczyzny swej stróżem i taką podporą będąc/ że
ia o raz wierzyć nie każę/ nieznáiomemu vfáć nie każę: ale temu ktoryć státecznie dotrzymał/ y dotrzymawa przyiáźni. Bo amicus qui desiit, nunquam verus erat. Temu ktory nie dał zle o sobie rozumieć/ quid est quod non et committi et credi rectissime putem? A naostátek sczerze niektorym wierz: á pod zasłoną wszytkim. Ták nas Rzeczypospolitey Rzymskiey Sternikowie náuczá- ią. Re ipsa, inquam paucis, ac in specie omnibus, id est fronte et vultu, quibus simulatio facillimè sustinetur. Ponieważ tedy wszelkiemu człowiekowi Prudentią bárzo potrzebną bydz vkazałem/ á Synowi koronnemu napotrzebnieyszą; niechayże on Oyczyzny swey strożem y táką podporą będąc/ że
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: C4v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
Szlachcica Polskiego. Id: ad Len. Epist. ix. Demost Pers. Sat v. Plut in Pyrrh. Język Artes v. Polit. IĘZYK.
ACz wszystkie części ciała ludzkiego mają osobliwe zalecenia/ Język przecię zacnością swą każdą przechodzi. Co znać/ gdy wszystkich inszych/ matka rzeczy żyjących/ jakoby go pod zasłoną chwały mieć chciała. Abowiem którą ciała ludzkiego część/ tak warowną uczyniła/ jako Język: dawszy mu wał jeden usta/ i drugi zęby/ którą do tej godności przypuściła/ aby tłumaczem człowieka rozumnego/ wyobrażenia Boskiego/ Pana Ziemskiego została: którą tak znamianita uczyniła i taką moc jej dała/ aby bez niej człowiek barzo
Szláchćicá Polskiego. Id: ad Len. Epist. ix. Demost Pers. Sat v. Plut in Pyrrh. Ięzyk Artes v. Polit. IĘZYK.
ACz wszystkie części ćiáłá ludzkiego máią osobliwe zálecenia/ Ięzyk przećię zacnośćią swą káżdą przechodzi. Co znać/ gdy wszystkich inszych/ mátká rzeczy żyiących/ iákoby go pod zasłoną chwały mieć chćiáłá. Abowiem ktorą ćiáłá ludzkiego część/ ták wárowną vczyniłá/ iáko Ięzyk: dawszy mu wał ieden vstá/ y drugi zęby/ ktorą do tey godnośći przypuśćiłá/ áby tłumáczem człowieká rozumnego/ wyobráżenia Boskiego/ Páná Ziemskiego zostáłá: ktorą ták známianita vczyniłá y táką moc iey dáłá/ áby bez niey człowiek bárzo
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Dv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615