, tych sobie libertynów na obrót wezmą, bo nie inszą pewnie czynią im tę folgę polityką, ale żeby tylko pierwsze głowy ukontentowane tym egzemptem niby to były, aby Rzpltej i szlachcie życzliwi nie dali przestrogi otwierając drugim oczy, quae fata wszystkich manent i na co te wszystkie wyjść mogą zdzierstwa.
13. Pretekst to jest zasłony od tureckiej ściany teraźniejszych wojsk saksońskich wprowadzenie; w samej zaś rzeczy patet anguis in herba i cale insza jest odległych z tego konsekwencyjej maksyma. Dla czego pozorem tylko łudzą, że się sami utrzymać od postronnych potencyj nie mogą Polacy, i dlatego tak ich ratować potrzeba, aby nieprzyjaciela nie widząc przed sobą zniszczeni sami zginęli.
, tych sobie libertynów na obrót wezmą, bo nie inszą pewnie czynią im tę folgę polityką, ale żeby tylko pierwsze głowy ukontentowane tym egzemptem niby to były, aby Rzpltej i szlachcie życzliwi nie dali przestrogi otwierając drugim oczy, quae fata wszystkich manent i na co te wszystkie wyjść mogą zdzierstwa.
13. Pretekst to jest zasłony od tureckiej ściany teraźniejszych wojsk saksońskich wprowadzenie; w samej zaś rzeczy patet anguis in herba i cale insza jest odległych z tego konsekwencyjej maksyma. Dla czego pozorem tylko łudzą, że się sami utrzymać od postronnych potencyj nie mogą Polacy, i dlatego tak ich ratować potrzeba, aby nieprzyjaciela nie widząc przed sobą zniszczeni sami zginęli.
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 202
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
od kogo, kiedy Przymknął się w takim kształcie do nadobnej Ledy. Ach, gdybym miał w swej mocy lub skarby Krezowe Lub złoto, które pienią brzegi Tagusowe, Dałbym je, by fortuna w tym sprzyjać mi chciała, Żeby mi tak twe ciało kiedy pokazała, Jakie jest w swej ozdobie krom wszelkiej zasłony. Jakieżby stąd brał pasze wzrok nienasycony? Nie chlubcie się już próżno wieki teraźniejsze, By w którym kraju miały być damy piękniejsze Nad Annę moję, która na ten już wstąpiła Stopień gładkości, że was wszytkie przewyższyła. Już odtąd wszytkiem z serca mego wyforował, Którymem z zadumieniem przed tym się dziwował. I owszem to
od kogo, kiedy Przymknął się w takim kształcie do nadobnej Ledy. Ach, gdybym miał w swej mocy lub skarby Krezowe Lub złoto, ktore pienią brzegi Tagusowe, Dałbym je, by fortuna w tym sprzyjać mi chciała, Żeby mi tak twe ciało kiedy pokazała, Jakie jest w swej ozdobie krom wszelkiej zasłony. Jakieżby ztąd brał pasze wzrok nienasycony? Nie chlubcie się już prożno wieki teraźniejsze, By w ktorym kraju miały być damy piękniejsze Nad Annę moję, ktora na ten już wstąpiła Stopień gładkości, że was wszytkie przewyższyła. Już odtąd wszytkiem z serca mego wyforował, Ktorymem z zadumieniem przed tym się dziwował. I owszem to
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 237
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Prawa w Urzędach, jakoby się nad Majestat wynoszące, usiłuje. Toć to jest, chcieć oderwać stróżów od Rzeczyposp: to jest, wziąć Rzeczyposp: Przywilej przezierania się w uczynkach Panów, to jest, Wolność ten nieoszacowany i takim staraniem i żarliwością nabyty Rzeczypospolitej Skarb, przeciw władzy panujących obnażony, bez strażej, obrony, zasłony zostawić to jest, zupełne panowania Prawo w ręce Panom podać, i oddaliwszy stróżów, wszelakim jakoby na próżną i osiodłaną Rzeczposp: impetów Wolność i Prawo pozwolić Azaż to jest nad Majestat, co Prawo chce przestrzegać; aby w tej przyrodzonej Majestatu z Wolnością sporce, żadna nieprzeważała strona patrzyć żeby ani w tych radach
Práwá w Vrzędách, iákoby się nád Májestat wynoszące, vśiłuie. Toć to iest, chćieć oderwáć strożow od Rzeczyposp: to iest, wźiąć Rzeczyposp: Przywiley przeźieránia się w vczynkách Pánow, to iest, Wolność ten nieoszácowány y tákim stárániem y żárliwośćią nábyty Rzeczypospolitey Skarb, przećiw władzy pánuiących obnáżony, bez strażey, obrony, zasłony zostáwić to iest, zupełne pánowánia Práwo w ręce Pánom podáć, y oddaliwszy strożow, wszelákim iákoby ná prożną y ośiodłáną Rzeczposp: impetow Wolność y Práwo pozwolić Azasz to iest nád Májestat, co Práwo chce przestrzegáć; áby w tey przyrodzoney Májestatu z Wolnosćią sporce, żadna nieprzeważałá stroná pátrzyć żeby áni w tych rádách
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 65
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
różanych? Często mię twarzy Twojej śliczność delektuje, gdy ją pod kształtem chleba i wina widuję, i, przyznam, wielka rozkosz, lecz niedoskonała – za prawdziwą twarz kształtem okrytego ciała. Tego bowiem cieszyć się pragnie serce moje, by na wesołe mogło patrzyć oko Twoje. Kiedyż ten dzień zawita, że już bez zasłony miłość moję nasyci wzrok Twój ulubiony, a tak rozkosz, co się dziś w żądzach tylko rodzi, całym Ciebie zażyciem potym mi nagrodzi? Ten dzień, jeśli oświeci kiedy słońce jasne, będzie milszym, przysięgnę, nad me oczy własne. XIII
Któż mi da skrzydła, jako gołębiowi, żebym odleciała i odpoczęła?
różanych? Często mię twarzy Twojej śliczność delektuje, gdy ją pod kształtem chleba i wina widuję, i, przyznam, wielka rozkosz, lecz niedoskonała – za prawdziwą twarz kształtem okrytego ciała. Tego bowiem cieszyć się pragnie serce moje, by na wesołe mogło patrzyć oko Twoje. Kiedyż ten dzień zawita, że już bez zasłony miłość moję nasyci wzrok Twój ulubiony, a tak rozkosz, co się dziś w żądzach tylko rodzi, całym Ciebie zażyciem potym mi nagrodzi? Ten dzień, jeśli oświeci kiedy słońce jasne, będzie milszym, przysięgnę, nad me oczy własne. XIII
Któż mi da skrzydła, jako gołębiowi, żebym odleciała i odpoczęła?
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 168
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z uwagi i rady głębokiej niby panująca. Nie brała powołania na same tylko kwatery, hyberny, lokacyje i insze, pełne uciemiężenia i nazwisk dyspozycyje wojskowa władza: szablą, nie buławą dokazywali hetmani, nie szczędząc krwie własnej na zaszczyt ojczyzny i zachęcenie do rezolucji powierzonego sobie wojska. Miłe im bywały arkany, kajdany nieprzyjacielskie dla zasłony i bezpieczeństwa kraju albo utrzymania sławy powołaniu służącej przez obieranie śmierci raczej w ciasnych terminach aniżeli sromotnego jakiego salwowania się i odwodu. Nie pocztowali przewrotom dworskim, ale to robili sami, co podciwość własna i publiczna kazała potrzeba, znając się być w wierze i posłuszeństwie królom, a w siłach Rzeczpospolitej i prawom obowiązanych.
z uwagi i rady głębokiej niby panująca. Nie brała powołania na same tylko kwatery, hyberny, lokacyje i insze, pełne uciemiężenia i nazwisk dyspozycyje wojskowa władza: szablą, nie buławą dokazywali hetmani, nie szczędząc krwie własnej na zaszczyt ojczyzny i zachęcenie do rezolucyi powierzonego sobie wojska. Miłe im bywały arkany, kajdany nieprzyjacielskie dla zasłony i bezpieczeństwa kraju albo utrzymania sławy powołaniu służącej przez obieranie śmierci raczej w ciasnych terminach aniżeli sromotnego jakiego salwowania się i odwodu. Nie pocztowali przewrotom dworskim, ale to robili sami, co podciwość własna i publiczna kazała potrzeba, znając się bydź w wierze i posłuszeństwie królom, a w siłach Rzeczpospolitej i prawom obowiązanych.
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 173
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Sakramencie/ któryś nam dał jakoby niejakie piersi swoje Boskie/ żebyśmy z nich miłosierdzie i łaski twoje niebieskie na posiłek i zbawienie dusz naszych wysysali. A drugich ludzi uczyniłeś Comprehensores, aby w niebie z tego świata zszedszy. Rzetelnie na Bóstwo twoje święte patrzyli/ i duchownie pożywali tegoż chleba Anielskiego/ już bez zasłony/ którego my pożywamy pod zasłonami. A pożywając/ aby się wiecznie cieszyli/ i stąd wiekuiste Błogosławieństwo swoje mieli/ iż patrzą na oblicze twoje Boskie/ od którego nigdy oddalonymi nie będą. Co lepiej tymi słowy/ nabożny jeden Doktor wyraził. Do tych tedy piersi miłosierdzia swojego/ i na ten bankiet łaski swojej/
Sákrámenćie/ ktoryś nam dał iákoby nieiákie pierśi swoie Boskie/ żebysmy z nich miłosierdźie y łáski twoie niebieskie ná pośiłek y zbáwienie dusz nászych wysysáli. A drugich ludźi vczyniłeś Comprehensores, áby w niebie z tego świátá zszedszy. Rzetelnie ná Bostwo twoie święte pátrzyli/ y duchownie pożywali tegoż chlebá Anyelskiego/ iuż bez zasłony/ ktorego my pożywamy pod zasłonámi. A pożywáiąc/ áby się wiecznie ćieszyli/ y ztąd wiekuiste Błogosłáwieństwo swoie mieli/ iż pátrzą ná oblicze twoie Boskie/ od ktorego nigdy oddalonymi nie będą. Co lepiey tymi słowy/ nabożny ieden Doktor wyraźił. Do tych tedy pierśi miłośierdźia swoiego/ y ná ten bánkiet łáski swoiey/
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 69
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
/ patrząc na Naświętszy Sakrament. Ponieważ tedy godnie przystępujący do tej wieczerzy Pańskiej/ nie tylko tu na świecie są szczęśliwymi/ ale też i po śmierci w niebie: dla tego Katolicy moi ubiegajmy się do tych piersi Pańskich/ abyśmy tu pożywając tego chleba Anielskiego pod zasłonami/ mogli go pożywać na wieki w niebie bez zasłony wszelkiej na jawi/ i od tej piersi jednej Naświętszego Sakramentu przenieśli się do drugiej piersi/ widzenia chwały jego/ et ex viatoribus byli Comprehensores. Do czego nas pobudzając święty Arcybiskup Mediołański tak mówi: Cant: 4 et 7 Dwojacy są wierni Panscy jedni Viatores a drudzy Com O szczęśliwości pożywających Wieczerzy P. Chrystusowej. prehensores
/ pátrząc ná Naświętszy Sákráment. Ponieważ tedy godnie przystępuiący do tey wieczerzy Páńskiey/ nie tylko tu ná świećie są szczęśliwymi/ ále też y po śmierći w niebie: dla tego Kátholicy moi vbiegaymy się do tych pierśi Páńskich/ ábysmy tu pożywáiąc tego chlebá Anyelskiego pod zasłonámi/ mogli go pożywáć ná wieki w niebie bez zasłony wszelkiey ná iáwi/ y od tey pierśi iedney Naświętszego Sákrámentu przenieśli się do drugiey pierśi/ widzenia chwały iego/ et ex viatoribus byli Comprehensores. Do czego nas pobudzáiąc święty Arcybiskup Mediołáński ták mowi: Cant: 4 et 7 Dwoiácy są wierni Pánscy iedni Viatores á drudzy Com O szczęśliwośći pożywáiących Wieczerzy P. Chrystusowey. prehensores
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 70
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
z wiarą wielką i z pokorą/ i z żalem serdecznym za grzechy przez spowiedź świętą i pokutę/ do tego stołu Pańskiego przystępujmy; a żebyśmy pożywając tu pod zasłonami Ciała i krwie Pańskiej/ mogli in fortitudine cibi illius, wniść na onę górę Syjońską/ i tam go zażywali w jasnym widzeniu chwały jego bez wszelkiej zasłony/ teraz do niego nabożnie z Doktorem Anielskim wołajmy. . AMEN. KAZANIE TRZECIE, O pokarmie danym na Wieczerzy Pana Chrystusowej.
Homo quidam fecit Caenam magnam. Luca 14.
NApisali starzy Autorowie/ Herodotus, Solinus, Pomponius Mela, i Rodyginus bajkę/ czyli prawdę o jednym stole/ na wysokich górach Ehiopiej/ słońcu
z wiárą wielką y z pokorą/ y z żálem serdecznym zá grzechy przez spowiedź świętą y pokutę/ do tego stołu Páńskiego przystępuymy; á żebysmy pożywáiąc tu pod zasłonámi Ciáłá y krwie Páńskiey/ mogli in fortitudine cibi illius, wniść ná onę gorę Syońską/ y tám go záżywáli w iásnym widzeniu chwały iego bez wszelkiey zasłony/ teraz do niego nabożnie z Doktorem Anyelskim wołaymy. . AMEN. KAZANIE TRZECIE, O pokármie dánym ná Wieczerzy Páná Chrystusowey.
Homo quidam fecit Caenam magnam. Luca 14.
NApisáli stárzy Authorowie/ Herodotus, Solinus, Pomponius Mela, y Rodiginus baykę/ czyli prawdę o iednym stole/ ná wysokich gorách Ehiopiey/ słońcu
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 75
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
octu z żołcią, o karaniu sceleratów.
DEUS Spinis teronabitur. Iniustosque, malosque, irâ poenisque còércens, Immitens bellum, pestem, tristesque dolores. SCJENCJA
Ośmą Sybillę rachują Autorowie HELLENSPONTICAM albo TROIANAM w po u Trojańskiej urodzoną krainie. Imię jej DEMO albo DyFOBE, Prorokowała o Nauce Chrystusowej, o zaćmieniu Słońca, o rozpadnieniu zasłony w Kościele Salamonowym podczas Męki Chrystusa Zbawiciela naszego.
Scindetur Templi Velum, mediumque diei,Nox nebulosa tribus premet admtrabilis horis
O Niepokalanym Poczęciu, i Panieństwie Najświętszej MARYJ Panny prorokowała, Hercule teste in Oraculis w te słowa:
Dum meditor quandam vidi, decore PuellamEximio castam, quae se servaret Honore:Munera digna suo, et
octu z żołcią, o karaniu sceleratow.
DEUS Spinis teronabitur. Iniustosque, malosque, irâ poenisque còércens, Immitens bellum, pestem, tristesque dolores. SCYENCYA
Osmą Sybillę rachuią Autorowie HELLENSPONTICAM albo TROIANAM w po u Troiańskiey urodzoną krainie. Imie iey DEMO albo DIPHOBE, Prorokowała o Nauce Chrystusowey, o zacmieniu Słońca, o rospadnieniu zasłony w Kośćiele Salamonowym podczas Męki Chrystusa Zbawiciela naszego.
Scindetur Templi Velum, mediumque diei,Nox nebulosa tribus premet admtrabilis horis
O Niepokalanym Poczęciu, y Panieństwie Nayświętszey MARYI Panny prorokowała, Hercule teste in Oraculis w te słowa:
Dum meditor quandam vidi, decore PuellamEximio castam, quae se servaret Honore:Munera digna suo, et
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 55
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, będziesz miał szczep, co widziałem na pomarańczach teraz praktykowane, przy zażywaniu moczydła, alias gnoju dobrze przegniłego, z wodą gnojną utemperowanego. Może też takiego zaginania i szczepienia zażyć czyniąc arkady nad ulicami dla chłodu i ornamentu. W szczepieniu dobieraj miejsca, aby były szczepy ku wschodowi słońca, ku południowi, nie mając zasłony żadnej. W Maurytanii drzewa przez rok kwitną i rodzą, iż tam deszcze rzadko bywają, ale bardzo gwałtowne, których się w tedy napiwszy drzewo, rodzi dwa O Ekonomice, mianowicic o Drzewach.
kroć na rok. Czerwliwość owocu, jeśli pochodzi z ziemi, te okopać potrzeba, inną obsypać korzeń ziemią: chropawatość,
, będziesz miał szczep, co widziałem na pomarańczach teraz praktykowane, przy zażywaniu moczydła, alias gnoiu dobrze przegniłego, z wodą gnoyną utemperowanego. Może też takiego zaginania y szczepienia zażyć czyniąc arkady nad ulicami dla chłodu y ornamentu. W szczepieniu dobieray mieysca, aby były szczepy ku wschodowi słońca, ku południowi, nie maiąc zasłony żadney. W Maurytanii drzewa przez rok kwitną y rodzą, iż tam deszcze rzadko bywaią, ale bardzo gwałtowne, ktorych się w tedy napiwszy drzewo, rodzi dwa O Ekonomice, mianowicic o Drzewach.
kroć na rok. Czerwliwość owocu, iezli pochodzi z ziemi, te okopać potrzeba, inną obsypać korzeń ziemią: chropawatość,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 378
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754