Od żartkością po kłosach bieżałby nietknionych. I gdy widzi że naszym, którzy w sprawie stali, Szkodzi z dział nieprzyjaciel, razem się zapali, I razem: Hej na co się, na co dłużej chować! W głowę wojsku wszystkiemu każe następować. Uderzą się jako grom na harde Cyklopy Wystrzelony Jowiszów, skąd krwawe zatopy, Skąd i grady żelazne z obłoków się walą, Ziemię trzęsą, i nieba ledwie nie obalą. W tym zgiełku i piorunach okrywa się Miński, Kamieniecki przywodzi, czyni Madaliński, Drzewa kruszą ogromne. A Wajer żarliwy, I Butler i kawaler ogień strzela żywy. Czem z góry wsparta Moskwa da tył pochylony A
Od żartkością po kłosach bieżałby nietknionych. I gdy widzi że naszym, którzy w sprawie stali, Szkodzi z dział nieprzyjaciel, razem się zapali, I razem: Hej na co się, na co dłużej chować! W głowę wojsku wszystkiemu każe następować. Uderzą się jako grom na harde Cyklopy Wystrzelony Jowiszów, zkąd krwawe zatopy, Zkąd i grady żelazne z obłoków się walą, Ziemię trzęsą, i nieba ledwie nie obalą. W tym zgiełku i piorunach okrywa się Miński, Kamieniecki przywodzi, czyni Madaliński, Drzewa kruszą ogromne. A Wajer żarliwy, I Butler i kawaler ogień strzela żywy. Czem z góry wsparta Moskwa da tył pochylony A
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 20
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
skryte.
Ani niebo wylewając rosy płodne, Ani wiatry powiewając kwiatkorodne, Ani osłodzą morskiej gorzkawej paszczęki Łagodne rzeki.
Tak też chęci moje zwykłe i przyjazne Zaloty z podarunkami nie są ważne, Nie mają miejsca pieśni dowcipnej Kameny U złej Syreny.
Przetoż czas na brzegu stawić suche stopy, Póki mię nie pożrą żywcem te zatopy Morskie, których w mym sercu ognie wodą straszną Znienagła gasną. SZÓSTY: HIPOLIT
Rozyna mi w taneczku pomarańczę dała, A potym i wianeczek dać przyobiecała, Ale gdym jej pomagał wesołego tańca, W ogień się obróciła ona pomarańcza.
Ono jabłko żarzystym węglem mi się stało, Spaliwszy duszę nędzną, spaliło i ciało
skryte.
Ani niebo wylewając rosy płodne, Ani wiatry powiewając kwiatkorodne, Ani osłodzą morskiej gorzkawej paszczeki Łagodne rzeki.
Tak też chęci moje zwykłe i przyjazne Zaloty z podarunkami nie są ważne, Nie mają miejsca pieśni dowcipnej Kameny U złej Syreny.
Przetoż czas na brzegu stawić suche stopy, Póki mię nie pożrą żywcem te zatopy Morskie, których w mym sercu ognie wodą straszną Znienagła gasną. SZÓSTY: HIPOLIT
Rozyna mi w taneczku pomarańczę dała, A potym i wianeczek dać przyobiecała, Ale gdym jej pomagał wesołego tańca, W ogień się obróciła ona pomarańcza.
Ono jabłko żarzystym węglem mi się stało, Spaliwszy duszę nędzną, spaliło i ciało
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 61
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
jako ów, wojny, sławy, chciwy W radach skuteczni, w razach bez odmiany I ten odważny, i ów natarczywy Śmiałość z Fortuną mieli bez nagany Ów do Ammona przechodził Afrykę I suchą w piaskach zwiedził Marmarykę. CLXXXVII. Bez wiatrów przebył Pamfylijskie topy Gdzie mu burz szczęście przytrzymało dziwne A gdy go lały w podrozy zatopy; Silny deszcz; wiatry rozchwiały przeciwne Indyjskie Morza znały jego tropy Pierwszego na mur drabiny zażywne Wniosły, skąd w pośród, jako palec goły Miedzy swe skoczył sam Nieprzyjacioły. CLXXXVIII. Trzynaście ran wziął, i nigdy niezbity Jedną i drugą bitwą kończył wojny W Europie Straszny był i znamienity I Grecki naród zahołdował zbrojny Który w
iako ow, woyny, sławy, chćiwy W radach skuteczni, w razach bez odmiany I ten odważny, y ow natarczywy Smiałość z Fortuną mieli bez nagany Ow do Ammona przechodźił Affrykę I suchą w piaskach zwiedźił Marmarykę. CLXXXVII. Bez wiatrow przebył Pamphyliyskie topy Gdźie mu burz szcześćie przytrzymało dźiwne A gdy go lały w podrozy zatopy; Silny deszcz; wiatry rozchwiały przećiwne Indyiskie Morza znały iego tropy Pierwszego na mur drabiny zazywne Wniosły, zkąd w posrzod, iako palec goły Miedzy swe skoczył sam Nieprzyiaćioły. CLXXXVIII. Trzynaście ran wziął, y nigdy niezbity Iedną y drugą bitwą kończył woyny W Europie Straszny był y znamienity I Grecki narod zahołdował zbroyny Ktory w
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 50
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693