Tu stare Kościeleckie, Stadnickie, Zgorczanki, Łaskie, Chodkiewiczowny i Ostrożanki, Tu Zbaraskie, o! w jakich na on czas ozdobach! Śnać tylko po marmurach a próżnych dziś grobach, Mówią o nich tytuły, i to i te z niemi Umierają drugi raz, tu z Opalińskiemi (A tym Parka nie szkodzi nigdy zazdrościwa I pod żaglem zupełnym łódź ich zawsze pływa) Dawne ligi. Tu jedna Firlejowna z sobąJaką zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba
Tu stare Kościeleckie, Stadnickie, Zgorczanki, Łaskie, Chodkiewiczowny i Ostrożanki, Tu Zbaraskie, o! w jakich na on czas ozdobach! Śnać tylko po marmurach a próżnych dziś grobach, Mówią o nich tytuły, i to i te z niemi Umierają drugi raz, tu z Opalińskiemi (A tym Parka nie szkodzi nigdy zazdrościwa I pod żaglem zupełnym łódź ich zawsze pływa) Dawne ligi. Tu jedna Firlejowna z sobąJaką zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na bok ten patrząc, będę mdlała od żałości i łzami rany oblewała! Wielą strzał serce moje zrani boku rana, mdlejąc przy nogach świętych, padnę na kolana, a wpół martwymi drzewo ściskając rękami, taki tren wyrysuję pod Twymi nogami: «Tu dwóch kochanków zniosła Parka zazdrościwa; ta od łez, od miłości Ów żywota zbywa”. XV
Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w ziemi pogańskiej? W Psalmie 136
Wszytko mię przymuszacie, bracia, bym śpiewała, rada bym też palcami i usty gadała. Wesoły tylko umysł głosu słuchać woli, smutnego zaś i palce, i gęba wraz
głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na bok ten patrząc, będę mdlała od żałości i łzami rany oblewała! Wielą strzał serce moje zrani boku rana, mdlejąc przy nogach świętych, padnę na kolana, a wpół martwymi drzewo ściskając rękami, taki tren wyrysuję pod Twymi nogami: «Tu dwóch kochanków zniosła Parka zazdrościwa; ta od łez, od miłości Ów żywota zbywa”. XV
Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w ziemi pogańskiej? W Psalmie 136
Wszytko mię przymuszacie, bracia, bym śpiewała, rada bym też palcami i usty gadała. Wesoły tylko umysł głosu słuchać woli, smutnego zaś i palce, i gęba wraz
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 120
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ która swym szeregiem Droga sznura perłowa w koło opasała/ Aż gdzie dalej natura wstydem warowała/ Pierś zupełna i biała/ na wierzch się dobywa/ Kształtem dwu pomagranat/ której część pokrywa Subtelna bawełnica/ a część do w pół nagiej Wydawa się na wymiot. Wszystkieby posagi Ważył kto Helenine z połowicą świata/ Żeby co zazdrościwa kryje dalej szata Mógł przeniknąć: Ale dość ciekawemu oku/ Z tego tylko co widzi/ cieszyć się obroku. Nadobnej Paskwaliny. Punkt I.
Do ślicznej tej urody/ i płci dziwnie białej/ Takich nieba kanarów zewnątrz w nie nalały: Ze gdziekolwiek stąpiła/ gdziekolwiek spoyźrzała/ Zdało się że na świecie sama królowała/
/ ktora swym szeregiem Droga sznurá perłowa w koło opasáłá/ Aż gdzie dáley náturá wstydem wárowáłá/ Pierś zupełna y biała/ na wierzch się dobywa/ Kształtem dwu pomágranat/ ktorey część pokrywa Subtelna báwełnicá/ á część do w puł nágiey Wydawa się ná wymiot. Wszystkieby posági Ważył kto Helenine z połowicą świátá/ Zeby co zazdrościwa kryie dáley szátá Mogł przeniknąć: Ale dość ciekáwemu oku/ Z tego tylko co widzi/ cieszyć się obroku. Nadobney Pasqualiny. Punkt I.
Do śliczney tey vrody/ y płci dziwnie białey/ Tákich nieba kánárow zewnątrz w nie nálały: Ze gdziekolwiek stąpiłá/ gdziekolwiek spoyźrzáłá/ Zdáło się że ná świecie sámá krolowałá/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 7
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
! jako te są splendory znikome, Tym jeszcze gorsze, iże niewidome! 11
Pieszczone wdzięki, stroje i ozdoby Mizernie potym i nędznie zginęły, Otworzyły się na to smutne groby, One kryształy w ropę rozpłynęły. Płaczliwe treny, okropne żałoby - One lubości prędko ominęły: Tyzbe w perzynę poszła urodziwa, Pirama ziemia wzięła zazdrościwa. 12
Piram i Tyzbe miłością zagrzani Wzajemnym ogniem serca swe palili, Lecz odemnieby szczęśliwsi nazwani, Żeby mu mieszkać tam nie dopuścili. Piram w niewoli - Tyzbe nad nim pani - Nędznie ach! nędznie serce swe trapili. W codziennym bólu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg
! jako te są splendory znikome, Tym jeszcze gorsze, iże niewidome! 11
Pieszczone wdzięki, stroje i ozdoby Mizernie potym i nędznie zginęły, Otworzyły się na to smutne groby, One kryształy w ropę rozpłynęły. Płaczliwe treny, okropne żałoby - One lubości prędko ominęły: Tyzbe w perzynę poszła urodziwa, Pirama ziemia wzięła zazdrościwa. 12
Piram i Tyzbe miłością zagrzani Wzajemnym ogniem serca swe palili, Lecz odemnieby szczęśliwsi nazwani, Żeby mu mieszkać tam nie dopuścili. Piram w niewoli - Tyzbe nad nim pani - Nędznie ach! nędznie serce swe trapili. W codziennym bolu dni swe odprawują, Ogień ich pali - oni go nie czują. 13
Przebóg
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 8
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
. Nie beł jej przyjacielem: tu tego przyczyna, A przecię przy niej został grzech, przy niej i wina. Ty się nie dziwuj, iże słowy szerokiemi Chwalę pisma: pisarzem sam byłem na ziemi.
XXVIII.
I słusznie Chrystusowi dziękuję mojemu, Iż nie użyczył takiej mądrości drugiemu, Której tysiącletni wiek i śmierć zazdrościwa Nie popsuje, póki świat, będzie trwała żywa. Lecz tych złych czasów ludzkość, iż wrota zamyka Uczonem, to mię boli, to mi serca tyka; Bo choć kołacą do nich, wyschli i zgłodzeni, Z swą sromotą bywają szpetnie odrzuceni.
XXIX.
Cóż za dziw, jakom wspomniał niedawno przed tobą,
. Nie beł jej przyjacielem: tu tego przyczyna, A przecię przy niej został grzech, przy niej i wina. Ty się nie dziwuj, iże słowy szerokiemi Chwalę pisma: pisarzem sam byłem na ziemi.
XXVIII.
I słusznie Chrystusowi dziękuję mojemu, Iż nie użyczył takiej mądrości drugiemu, Której tysiącletni wiek i śmierć zazdrościwa Nie popsuje, póki świat, będzie trwała żywa. Lecz tych złych czasów ludzkość, iż wrota zamyka Uczonem, to mię boli, to mi serca tyka; Bo choć kołacą do nich, wyschli i zgłodzeni, Z swą sromotą bywają szpetnie odrzuceni.
XXIX.
Cóż za dziw, jakom wspomniał niedawno przed tobą,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 92
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kryje. Twarz miała jako kiedy kto gładzony Rumianą rożą słoniowy ząb zmyje/ Ust jako godne nigi nie pochwalem/ Przechodzą piękne rubiny z koralem. Jerozolimy wyzwolonej
31. Śnieg biały z piersi/ i z szyje wynika/ Gdzie ma swe gniazdo miłość przeraźliwa: Mniejsza część piersi na wierzch się wymyka/ Większą część kryje szata zazdrościwa. Ale chocia je przed okiem zamyka/ Przechodzi rąbek i szatę/ myśl chciwa. Ta nie ma dosyć na zwierzchnej piękności/ Wdziera sięgwałtem w tajemne skrytości. 32. Jako przez wody/ i jasne kryształy/ Bez szkody promień słoneczny przechodzi: Tak i myśl kiedy co widzi do chwały/ Przejdzie na wylot/ a
kryie. Twarz miała iáko kiedy kto gładzony Rumianą rożą słoniowy ząb zmyie/ Vst iako godne nigy nie pochwalem/ Przechodzą piękne rubiny z koralem. Ierozolimy wyzwoloney
31. Snieg biały z pierśi/ y z szyie wynika/ Gdźie ma swe gniazdo miłość przeráźliwa: Mnieysza część pierśi ná wierzch się wymyka/ Większą część kryie szátá zazdrośćiwa. Ale choćia ie przed okiem zámyka/ Przechodźi rąbek y szátę/ myśl chćiwa. Tá nie ma dosyć ná zwierzchney pięknośći/ Wdźiera sięgwałtem w táiemne skrytośći. 32. Iako przez wody/ y iásne kryształy/ Bez szkody promień słoneczny przechodźi: Ták y myśl kiedy co widźi do chwały/ Przeydźie na wylot/ á
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 85
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618