których jeden Mąż Uczony wspomina/ zapomniawszy i za nic sobie nie mając trzeźwości i mierności/ nader się byli popili/ a potym sobie szklenicę gryźć dawali/ skąd niektórzy razem na miejscu pomarli. Id. Conc. I. in 12. Cap. Eccles. p. 675.
Tenże pisze/ że kilka rozpustych Zbrodniów byli sobie przysięgli/ iż się piciem umorzyć chcieli; a gdy jeden z nich strasznie pijąc na placu nagle Ducha wytchnął: tedy mu oni drudzy na żart przypijali/ i trupowie żmarłemu wino w gębę lali i wołali; Braciszku spełni! M. Fischer. 5. p.der Catechismus Predigt. cit. Tit.
ktorych jeden Mąż Uczony wspomina/ zápomniawszy y zá nic sobie nie májąc trzeźwośći y miernośći/ náder śię byli popili/ á potym sobie szklenicę gryść dawáli/ zkąd niektorzy rázem ná mieyscu pomárli. Id. Conc. I. in 12. Cap. Eccles. p. 675.
Tenże pisze/ że kilká rospustych Zbrodniow byli sobie przyśięgli/ iż śię pićiem umorzyć chćieli; á gdy jeden z nich strásznie pijąc ná plácu nagle Duchá wytchnął: tedy mu oni drudzy ná żárt przypijáli/ y trupowie żmárłemu wino w gębę lali y wołáli; Bráćiszku spełni! M. Fischer. 5. p.der Catechismus Predigt. cit. Tit.
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 40.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Wierszem wzywają. Uszy przyjaciółom mym/ i podłej czeladzi/ Woskiem lepię substylnie głos ich im nie wadzi. Na koniec łańcuchami mocno je krępuje/ By ich Rozkosz niezwiodła z dożorem pilnuje. By ucieszne przechadzki śmiercią przyodziane Nie zwiodły/ także tańce na zgubę podane. I wdzięcznie smakujących rozkoszy im bronie: Przekładając utciwe od zbrodniów złych stronie Zysk im hydzę także też zgubne majętności/ Cnotę chwalę odwodząc od piekielnych włości. Bo acz wszytkim szerokie Morze w pław jest dane/ Wolno Charybskie wody widzieć pomieszane. I złę Państwo Plutona drogi ma szerokie/ Nie zbiegane pokoje i twierdze głębokie. Ktoe brany smrodliwe przez to otworzyło/ Życząc sobie aby snać co
Wierszem wzywáią. Vszy przyiaćiołom mym/ y podłey czeládźi/ Woskiem lepię substylnie głos ich im nie wadźi. Ná koniec łáncuchámi mocno ie krępuie/ By ich Roskosz niezwiodłá z dożorem pilnuie. By vćieszne przechadzki śmierćią przyodźiane Nie zwiodły/ tákże tańce ná zgubę podáne. Y wdźięcznie smákuiących roskoszy im bronie: Przekłádáiąc vtciwe od zbrodniow złych stronie Zysk im hydzę tákże też zgubne máiętnośći/ Cnotę chwalę odwodząc od piekielnych włośći. Bo ácz wszytkim szerokie Morze w pław iest dáne/ Wolno Cháribskie wody widźieć pomieszáne. Y złę Páństwo Plutoná drogi ma szyrokie/ Nie zbiegáne pokoie y twierdze głębokie. Ktoe brany smrodliwe przez to otworzyło/ Zycząc sobie áby snáć co
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
swe niedbale. Grzechowi który Grecy Accedyą zwali/ Której Słąwie zawiśni zdawna się trzymali. HEROSTATES niezbożny zamężnej DIANY Kościół spalił z szlachami świetno budowany. A iż nie mógł przez Cnoty być ludziom wiadomy/ Pamiątki przez złość szukał paląc Boskie domy. Ale człowiek pobożny snadnie uznać może/ Ze czyn Cnoty płątniejszy/ niż złych Zbrodniów Loże. I SLAWA przynim wieczna: Hańba zaś przy złości Zostanie/ upad wiodą ludziom złę chytrości. A po SLAWIE ozdobnej człowiek sprawiedliwy/ Satrać się ma/ aby zbior jego nie był chciwy. Aby zabieg w życiu swym miał bez ludzkiej szkody/ Nie w ucisku Poddanych stanowił swe Grody. Lecz pracę i
swe niedbále. Grzechowi ktory Grecy Accedyą zwáli/ Ktorey Słąwie zawiśni zdawná się trzymáli. HEROSTATES niezbożny zamężney DYANY Kośćioł spalił z szláchámi świetno budowány. A iż nie mogł przez Cnoty bydź ludźiom wiádomy/ Pámiątki przez złość szukał paląc Boskie domy. Ale człowiek pobożny snádnie vznáć może/ Ze cżyn Cnoty płątnieyszy/ niź złych Zbrodniow Loże. Y SLAWA przynim wieczna: Háńba záś przy złośći Zostánie/ vpad wiodą ludźiom złę chytrośći. A po SLAWIE ozdobney człowiek spráwiedliwy/ Sátráć się ma/ áby zbior iego nie był chćiwy. Aby zabieg w żyćiu swym miał bez ludzkiey szkody/ Nie w vćisku Poddánych stánowił swe Grody. Lecz pracę y
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C4v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Panu swojemu. A tak ja wdzięczna Wolność zostanę przy tobie/ Gdy ciePallas wyćwiczy/ jako mnie tak sobie. W tej szkole schowany Cnota uraczony Cny LECH do ASTRAEI pokojów wiedziony. Uznasz co Prawo umie które siostra daje/ Chwaląc Cnoty/ a tępiąc złośne obyczaje. Prawo jest rozum znaczny z Natury podany/ Na karę zbrodniów ludzkich od Boga zesłany. Które co jest dobrego ludziom pokazuje/ Szkaradności i grzechu zawsze się wiaruje. Gwałtów broni jak w życiu tak i w majętnościach/ Swego dawać nie każe/ nie brać w cudzych włościach. To dwoje jest: Bo jedno od Boga podane Mamy/ drugie z ludzkiego dowcipu spisane. Co od BOGA
Pánu swoiemu. A ták iá wdźięczna WOLNOSC zostánę przy tobie/ Gdy ćiePállás wyćwiczy/ iáko mnie ták sobie. W tey szkole schowány Cnota vraczony Cny LECH do ASTRAEI pokoiow wiedźiony. Vznasz co Práwo vmie ktore śiostrá dáie/ Chwaląc Cnoty/ á tępiąc złośne obyczáie. Práwo iest rozum znáczny z Nátury podány/ Ná kárę zbrodniow ludzkich od Bogá zesłány. Ktore co iest dobrego ludźiom pokázuie/ Szkárádnosći y grzechu záwsze sie wiáruie. Gwałtow broni iák w żyćiu ták y w máiętnośćiách/ Swego dáwáć nie każe/ nie bráć w cudzych włośćiách. To dwoie iest: Bo iedno od Bogá podáne Mamy/ drugie z ludzkiego dowćipu spisáne. Co od BOGA
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: Ev
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
gwałt sumnienia odważny, Owszem, lub sprawia temu gwałt rzetelnie, Jest teologiem sobie tak subtelnie Rozważającym, że sam zabój kary Niewinnym, gdy dla honoru ofiary. Tym bardziej wolno by pysze dogodzić. Dążąc na stopie wysokie podchodzić. Lub zasłużeńszych i lub za zasługi Szczęście ma tylko lub pieniądze drugi, Iż lub przez stopnie zbrodniów kto pośpiesza W górę honoru, honor w tym rozgrzesza, Iż aby honor nie miał w czym zawodu, Chociażby bliźni umierał od głodu,
Choćby nagością ludzkie wstydził oczy, Przeciw sumnieniu jednak nie wykroczy, Lub co pożyczył, nie odda bliźniemu, Albo co wydarł swą mocą słabszemu. Jakoż jak wielu świeci się bogato,
gwałt sumnienia odważny, Owszem, lub sprawia temu gwałt rzetelnie, Jest teologiem sobie tak subtelnie Rozważającym, że sam zabój kary Niewinnym, gdy dla honoru ofiary. Tym bardziej wolno by pysze dogodzić. Dążąc na stopie wysokie podchodzić. Lub zasłużeńszych i lub za zasługi Szczęście ma tylko lub pieniądze drugi, Iż lub przez stopnie zbrodniów kto pośpiesza W górę honoru, honor w tym rozgrzesza, Iż aby honor nie miał w czym zawodu, Chociażby bliźni umierał od głodu,
Choćby nagością ludzkie wstydził oczy, Przeciw sumnieniu jednak nie wykroczy, Lub co pożyczył, nie odda bliźniemu, Albo co wydarł swą mocą słabszemu. Jakoż jak wielu świeci się bogato,
Skrót tekstu: KępMyśliBar_II
Strona: 499
Tytuł:
Myśli o Bogu i człowieku w mowie człowieka i ducha wyrażone
Autor:
Adam Jan Kępski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
stali podobnymi/ zaraz się z grzesznych stali niewiennemi/ i mając tytuł Grzeszników na sobie dla przeszłych zbrodni/ nosząc grzechu znak z ciernia koronę/ świętymi/ dobrymi zostali. Co wszytko Boski JEZUSA wymysł sprawił/ wszytko ozdoba korony cierniowej JEZUSA w ludziach sprawiła/ i podobieństwem grzesznicym grzeszników wiele zwabiła. I tam też z liczby zbrodniów wierutnych naświętszy Jezu grzeszniku. Znam cię żeś włożył na swą naświętszą głowę grzechów światowych koronę: widzę też tam w niej nie mało moich gałęzi/ któręć najbarziej głowę cisną: widzę w niej kolących tarnów barzo wiele/ któreć okrutnie dojmują a mogę tak rzec/ że okrutniej nad insze/ boś ty mnie wielą dobrodziejstw
sstáli podobnymi/ záraz się z grzesznych stali niewiennemi/ y máiąc tytuł Grzesznikow ná sobie dla przeszłych zbrodni/ nosząc grzechu znák z ćiernia koronę/ świętymi/ dobrymi zostáli. Co wszytko Boski IEZVSA wymysł spráwił/ wszytko ozdoba korony ćierniowey IEZVSA w ludźiach spráwiłá/ y podobieństwem grzesznicym grzesznikow wiele zwabiłá. Y tam też z liczby zbrodniow wierutnych naświętszy IEZV grzeszniku. Znam ćię żeś włożył ná swą naświętszą głowę grzechow świátowych koronę: widzę też tám w niey nie máło moich gáłęźi/ ktoręć naybárźiey głowę ćisną: widzę w niey kolących tarnow bárzo wiele/ ktoreć okrutnie doymuią á mogę ták rzec/ że okrutniey nád insze/ boś ty mnie wielą dobrodzieystw
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 300
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
i coś miał zabijać nieprzyjaciela/ toś ty zabiegał abyć ugodził w wodza. Oto człowiecze do kądeś zaszedł w złości/ a do kąd zaszedł JEZUS w dobroci. Oto na ganku stawi się tobie Wódz namilszy. Podniósłszy tedy serce do niego rzecz miłym głosem. Oto ja Jezu, Wodzu mój/ z tej wielkiej zbrodniów gromady/ chęć być już wiernym tobie człowiek/ i com był przed tym tak łotrem wyśmienitym/ nawodźca na złe/ herstem do wszytkich grzechów/ oto ja w dobre obrócę zmyślność moję/ odwagę moje/ chcę być odważnym pod twym rządzeniem/ bym się miał pokryć wszytek ranami/ i duszę pozbyć/ i krokiem
y coś miał zábiiáć nieprzyiacielá/ toś ty zábiegał abyć vgodźił w wodza. Oto człowiecze do kądeś zászedł w złości/ a do kąd zászedł IEZVS w dobroći. Oto na ganku stawi się tobie Wodz namilszy. Podnioższy tedy serce do niego rzecz miłym głosem. Oto ia IEZV, Wodzu moy/ z tey wielkiey zbrodniow gromady/ chęć być iuż wiernym tobie człowiek/ y com był przed tym tak łotrem wyśmienitym/ nawodźca ná złe/ herstem do wszytkich grzechow/ oto ia w dobre obrocę zmyślność moię/ odwagę moie/ chcę być odważnym pod twym rządzeniem/ bym się miał pokryć wszytek ránami/ y duszę pozbyć/ y krokiem
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 614
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
brzydką na fanku przyodzianym? Dosyćby na cię mój kochaneczku/ moje Paniątko/ mieć pod ciałeczkiem ostre siano/ a nie mieć w ręce trz ciny na Ganku? Dosyćby na cię wytrzymać zimno/ i wiatrów szumy w otwartej stani/ a nie mieć na ganku języcznych kszyków/ i żeby się nie rozdzierały na cię zbrodniów paszczęki? Dosyśby na nas byśmy cię nago we żłobie leżącego naśladowali/ byśmy tal tylko/ jakoś ty w stajni cierpiał/ znosili? Aleś ty na to na ganku stanął/ byśmy się wyżej od ziemie podnosili/ byśmy się stali/ krwią odzianemu podobnymi. Nie darmo słyszeć głosy na fanku
brzydką ná fanku przyodźianym? Dosyćby ná cię moy kocháneczku/ moie Paniątko/ mieć pod ćiałeczkiem ostre śiáno/ á nie mieć w ręce trz ciny ná Ganku? Dosyćby ná ćię wytrzymáć źimno/ y wiátrow szumy w otwártey stáni/ á nie mieć ná ganku ięzycznych kszykow/ y żeby się nie rozdźieráły ná ćię zbrodniow paszczęki? Dosyśby ná nas bysmy ćię nágo we żłobie leżącego naśládowali/ bysmy tál tylko/ iákoś ty w stáyni ćierpiał/ znośili? Aleś ty ná to ná ganku stánął/ bysmy się wyżey od źiemie podnośili/ bysmy się sstáli/ krwią odźianemu podobnymi. Nie dármo słyszeć głosy ná fanku
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 644
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się tak spodziewam, którzy poczytają za zaszczyt dla siebie wypełnić to, cobyście sądzili za rzecz potrzebną dla dobra powszechnego.
Lecz prócz tego Cezar chce, aby każde miasto odpowiadało pod ciężkiemi karami, za więźniów sobie powierzonych: osądza ich na niewolą jak najściślejszą: żąda, i to było ostróżnością potrzebną na tak strasznych zbrodniów, aby nikt nie mógł nigdy o łaskę dla nich prosić, ani u Senatu, ani u Luda: odejmuje im i samę nadzieję, jedyną pociechę w biedzie zostających: nakazuje ich dóbr przysądzenie na skarb publiczny: nic im nie zostawując tylko życie. Beż wątpienia, ażeby je biorąc onym, tą jedną męką nie kończyły
się tak spodziewam, którzy poczytaią za zaszczyt dla siebie wypełnić to, cobyście sądzili za rzecz potrzebną dla dobra powszechnego.
Lecz procz tego Cezar chce, aby każde miasto odpowiadało pod ciężkiemi karami, za więźniow sobie powierzonych: osądza ich na niewolą iak nayściśleyszą: żąda, i to było ostrożnością potrzebną na tak strasznych zbrodniow, aby nikt nie mogł nigdy o łaskę dla nich prosić, ani u Senatu, ani u Luda: odeymuie im i samę nadzieię, iedyną pociechę w biedzie zostaiących: nakazuie ich dobr przysądzenie na skarb publiczny: nic im nie zostawuiąc tylko życie. Beż wątpienia, ażeby ie biorąc onym, tą iedną męką nie kończyły
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 90
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
więcej tego błogosławieństwa. Prawie to jaśnie na Damoklesie tym Dionizjus pokazał, że to nędzny człowiek jest, by też i najmożniejszy, nad którym takowy miecz wisi, nie może też uczuć nic pociesznego, który ma o co lękać się zawdy. A na ostatek same te troski, które we dnie i w nocy żrą wnętrzności zbrodniów, za jednę kaźń są im postanowione. I nie zyszcze tak wiele człowiek czyniąc bliźniemu krzywdę, a sobie przybawiając majętności, jako utraci, obrażając sumnienie swoje, nienawiść ludzką na się biorąc, mnimania złego nabywając, strach (aby kiedy o to skaran nie był) w serce swe wpuszczając, i wszelakie przeklęctwo na się
więcej tego błogosławieństwa. Prawie to jaśnie na Damoklesie tym Dyonizyus pokazał, że to nędzny człowiek jest, by téż i najmożniejszy, nad którym takowy miecz wisi, nie może téż uczuć nic pociesznego, który ma o co lękać się zawdy. A na ostatek same te troski, które we dnie i w nocy żrą wnętrzności zbrodniów, za jednę kaźń są im postanowione. I nie zyszcze tak wiele człowiek czyniąc bliźniemu krzywdę, a sobie przybawiając majętności, jako utraci, obrażając sumnienie swoje, nienawiść ludzką na się biorąc, mnimania złego nabywając, strach (aby kiedy o to skaran nie był) w serce swe wpuszczając, i wszelakie przeklęctwo na się
Skrót tekstu: GórnDem
Strona: 250
Tytuł:
Demon Socratis
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886