kiedy sarmackiego kraju
Kwiat wyprowadził na nich, niezwyciężon I najjaśniejszy wódz nasz Agamemnon, Którego świetna dziedziczna Janina Nieraz swej tarczy blaskiem poganina W oczy zrażała i gęstymi trupy Pola okrywszy, drogie zdarła łupy. Któremu z nieba samemu to dano, Żeby na imię jego tam zadrżano. Gdzie smutny Stamboł swej ozdoby płacze, Przez kaukazyjskie zdeptany tułacze. Gdzieżby to wzbić się tak lotnymi piory, Tam gdzie nad Wiedniem przykre wiszą góry, A przypatrzyć się jako tam dowodzisz Waleczny królu, jak wojska przywodzisz? Wiem, że tam każdy twoje pańskie oczy Mając za świadki, odważnie poskoczy I w niezliczonych pułkach się okryje I dziesięć na się sam jeden ubije.
kiedy sarmackiego kraju
Kwiat wyprowadził na nich, niezwyciężon I najjaśniejszy wodz nasz Agamemnon, Ktorego świetna dziedziczna Janina Nieraz swej tarczy blaskiem poganina W oczy zrażała i gęstymi trupy Pola okrywszy, drogie zdarła łupy. Ktoremu z nieba samemu to dano, Żeby na imię jego tam zadrżano. Gdzie smutny Stamboł swej ozdoby płacze, Przez kaukazyjskie zdeptany tułacze. Gdzieżby to wzbić się tak lotnymi piory, Tam gdzie nad Wiedniem przykre wiszą gory, A przypatrzyć się jako tam dowodzisz Waleczny krolu, jak wojska przywodzisz? Wiem, że tam każdy twoje pańskie oczy Mając za świadki, odważnie poskoczy I w niezliczonych pułkach się okryje I dziesięć na się sam jeden ubije.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 281
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
przez ustawiczne około dobra jej prace przyszedłem do lat, dla tej Ojczyzny nieszczęście to popadłem, i popadam niewinnie, przyciśniony nieprzyjaciół, a osobliwie Królowej Jej Mości będąc inuidią, której ambitum trzymałem, proszę succurrat mi też Ojczyzna. mam słuszną, ma i Ojczyzna zemną, bo Stan jej wzruszony, zmieszany, zdeptany. Stan Szlachecki, i jego głos wolny w Pośle każdym zostający, zniesiony! Niema się cego więcej Ojczyzna ta spodziewać i wyglądać, kiedy w niesione po tak wielekroć interposicji jej, miejsca niemiały. Nadzieja jej i zdrowie jedyne, niedać jej do ostatka oprimować, i deptać w osobie mojej. Już nas
przez vstáwiczne około dobrá iey prace przyszedłem do lat, dla tey Oyczyzny nieszczęśćie to popadłem, y popadam niewinnie, przyćiśniony nieprzyiaćioł, á osobliwie Krolowey Iey Mośći będąc inuidią, ktorey ambitum trzymałem, proszę succurrat mi też Oyczyzná. mam słuszną, ma y Oyczyzná zemną, bo Stan iey wzruszony, zmieszány, zdeptány. Stan Szláchecki, y iego głos wolny w Pośle káżdym zostáiący, znieśiony! Niema się cego więcey Oyczyzná tá spodźiewáć y wyglądáć, kiedy w nieśione po ták wielekroć interpositiey iey, mieyscá niemiáły. Nádżieiá iey y zdrowie iedyne, niedáć iey do ostátká opprimowáć, y deptáć w osobie moiey. Iuż nas
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 156
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
w stroju Dewotek, modłącej się na książce, jedną Koronę w ręku, drugą ma u pasa, daje Jałmużnę publicznie, nogi ma drapieżnych ptaków.
32 Honor, jak Panna stoi z podniesioną kopią, z tej strony, aż po pas odkryta, w Jewej ręce piastuje Cornucopiam, na głowie włosy rude, pod nogami zdeptany szyszak. Albo też Młodzian się maluje pięknie w Laurowym wieńcu na kopii wsparty; od ramion złoty wisi łańcuch, jedną nogą szyszak depcze z napisem: In omne aurum. Inni wyrażają Honor siedzący na wozie, który ciągną Słonie, a z tyłu Gloria wkłada na głowę Koronę.
33 Idololatria, albo Bełwochwalstwo, wyraża się
w stroiu Dewotek, modłącey się na ksiąszce, iedną Koronę w ręku, drugą ma u pasa, dáie Iałmużnę publicznie, nogi ma drápieżnych ptakow.
32 Honor, iak Panna stoi z podniesioną kopią, z tey strony, aż po pas odkryta, w Iewey ręce piastuie Cornucopiam, na głowie włosy rude, pod nogami zdeptany szyszak. Albo też Młodzian się maluie pięknie w Laurowym wieńcu na kopii wsparty; od ramion złoty wisi łańcuch, iedną nogą szyszak depcze z napisem: In omne aurum. Inni wyrażáią Honor siedzący na wozie, ktory ciągną Słonie, a z tyłu Gloria wkłada na głowę Koronę.
33 Idololatria, albo Bełwochwalstwo, wyraża się
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1170
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Przecię i tak Mandrykard z uderzenia tego Puszcza z rąk wodze, a mgłą zaćmił się wzrok jego. I już trzykroć, jak wolno biegał koń puszczony - Mało na ziemię nie spadł z niego, pochylony - Koń Bryliador, co jeszcze dotychczas żałuje, Iż inszego na grzbiecie swojem jeźca czuje.
LVI.
Nie srożej wąż zdeptany troistem migoce Żądłem albo lew ranny paszczęką skrzypoce, Jako Tatarzyn zjadły, gdy po wziętem razie Otrzeźwiawszy, krew własną ujrzał na żelazie. A im barziej z furią gniewu mu przybywa, Tem na więtszą i siłę i moc się zdobywa. Zwarł konia ostrogami i szablą dobytą W głowę chce ciąć Rugiera, szyszakiem nakrytą.
LVII
Przecię i tak Mandrykard z uderzenia tego Puszcza z rąk wodze, a mgłą zaćmił się wzrok jego. I już trzykroć, jak wolno biegał koń puszczony - Mało na ziemię nie spadł z niego, pochylony - Koń Bryljador, co jeszcze dotychczas żałuje, Iż inszego na grzbiecie swojem jeźca czuje.
LVI.
Nie srożej wąż zdeptany troistem migoce Żądłem albo lew ranny paszczeką skrzypoce, Jako Tatarzyn zjadły, gdy po wziętem razie Otrzeźwiawszy, krew własną ujrzał na żelazie. A im barziej z furyą gniewu mu przybywa, Tem na więtszą i siłę i moc się zdobywa. Zwarł konia ostrogami i szablą dobytą W głowę chce ciąć Rugiera, szyszakiem nakrytą.
LVII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 417
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z gniazda Orła białego najwyższe nieba przelatująca czysta, bystrolotna Orlico; Małżonko Króla ziemskiego, a Królowi nad Królmi wiecznie zaręczona Oblubienico Panno; Panno, a tysiącami poświęconych Bogu Corek rodząca Matko: drogi, świętny, nieoszacowany trzech Koron Polskiej, Węgierskiej, Halickiej, Klejnocie; a dobrowolnie między śmieci pogardy świata zarzucona Korono; zdeptany uniżony głęboko Majestacie: Lilio między cięrniem, wszelkiego utrapienia: Rożo między ostrością mortyfikacyj niesłychanych cudownie kwitnąca; wcielonego Serafina, pokornego Ojca Feniksie jedyny, jedynaczko ukochana; jako na wyniosłości tronu Królewskiego, tak i w uniżoności głębokiej Zakonu Braciszka mniejszego, świętno górejąca pochodnio: nieporownanemi nad ciałem, nad światem zwycięstwy, i tu w
z gniazdá Orłá białego naywyższe niebá przelátuiąca czysta, bystrolotna Orlico; Małżonko Krolá źięmskiego, á Krolowi nád Krolmi wiecznie záręczona Oblubięnico Pánno; Pánno, á tyśiącámi poświęconych Bogu Corek rodząca Mátko: drogi, swiętny, nieoszácowány trzech Koron Polskiey, Węgierskiey, Hálickiey, Kleynoćie; á dobrowolnie między śmieći pogárdy świátá zárzucona Korono; zdeptány uniżony głęboko Máiestaćie: Lilio między ćięrniem, wszelkiego utrapięnia: Rożo między ostrośćią mortyfikácyi niesłychánych cudownie kwitnąca; wćielonego Seráfiná, pokornego Oycá Fenixie iedyny, iedynaczko ukochána; iáko ná wyniosłośći tronu Krolewskiego, ták y w uniżonośći głębokiey Zakonu Bráćiszká mnieyszego, świętno goreiąca pochodnio: nieporownánemi nád ćiáłem, nád świátem zwyćięztwy, y tu w
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 852
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706