in extremo, abo componere trzeba i poniżyć się Panu, abo i samym zginąć, i pociągnąć za sobą Rzeczposp: w tęż zgubę. Bo Pan, którego raz Wojsko odstąpiło w Wojnie, tak, że ustąpić musiał zaGranicę. Drugi raz circumstrepit mu armis, i grozi, musi myślić i o słusznej na ten czas zemście, i napotym o swoim Królewskim i całej Rzeczyposp: bezpieczeństwie, co bez odmiany Stanu Rzeczyposp: ledwie być może, ilekiedy tylko o Ceremonie idzie, kto do kogo ma posłać. A dla Boga czy nie słuszniejsza poddanym do Pana. To na tym rwać pokoj pospolity z oczywistym niebezpieczeństwem? Pieniądze dają. Co w
in extremo, ábo componere trzebá y poniżyć się Pánu, ábo y sámym zginąć, y pociągnąć zá sobą Rzeczposp: w tęż zgubę. Bo Pan, ktorego raz Woysko odstąpiło w Woynie, ták, że vstąpić muśiał záGránicę. Drugi raz circumstrepit mu armis, y groźi, muśi myślić y o słuszney na ten czás zemśćie, y nápotym o swoim Krolewskim y cáłey Rzeczyposp: bespieczeństwie, co bez odmiány Stanu Rzeczyposp: ledwie bydź może, ilekiedy tylko o Ceremonie idźie, kto do kogo ma posłáć. A dla Bogá czy nie słusznieysza poddánym do Páná. To ná tym rwáć pokoy pospolity z oczywistym niebespieczeństwem? Pieniądze dáią. Co w
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 97
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
: Verus eques et minime simulatus non sit maliciosus et furibundus.
Tak bowiem być powinno, aby ludzie, pod osobliwszym przywilejem i prawem równości zostawający, z tegoż prawa, jako od zwierzchności swojej, sprawiedliwość i animadwersyją w sprawach wszelkich miewali. Bo gdy równy nad równym władzy mieć nie może, a za cóż w zemście i prywatnych siłach kary na niego szuka? Złość i zawziętość niech idzie pod prawo, a pretensyja za rozumem idąca będzie zawsze kontenta z prawa. Zapalczywości i brawury wszelakie nie ludziom, ale dzikości bestii nierozumnych należą, które w samym tylko impecie moc prawa i zemsty mają, człowiek zaś niepasyjonalną uwagą miarkować swoje czynienia powinien,
: Verus eques et minime simulatus non sit maliciosus et furibundus.
Tak bowiem być powinno, aby ludzie, pod osobliwszym przywilejem i prawem równości zostawający, z tegoż prawa, jako od zwierzchności swojej, sprawiedliwość i animadwersyją w sprawach wszelkich miewali. Bo gdy równy nad równym władzy mieć nie może, a za cóż w zemście i prywatnych siłach kary na niego szuka? Złość i zawziętość niech idzie pod prawo, a pretensyja za rozumem idąca będzie zawsze kontenta z prawa. Zapalczywości i brawury wszelakie nie ludziom, ale dzikości bestyi nierozumnych należą, które w samym tylko impecie moc prawa i zemsty mają, człowiek zaś niepasyjonalną uwagą miarkować swoje czynienia powinien,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 183
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
się obrócił, że księdzu Góreckiemu kazano jechać na rezydencją do Francji, potem do Ołomuńca w Morawii, gdzie i umarł, a księdzu Cydzikowi kazano mieszkać w Gidlach.
Będąc tedy w Gidlach, powiedziałem księdzu Cydzikowi o mojej awanturze, który jak znał zawzięty charakter księcia Czartoryskiego, kanclerza lit., tak mi o wielkiej zemście przepowiedział. Pojechałem stamtąd do Częstochowy, gdzie w nocy stanąłem. Nazajutrz rano poszedłem do kościoła, gdzie kilka mszy świętych, krzyżem leżąc, słuchałem. Spowiedałem się i komunikowałem. Skarbcu zaś, że i prywatnie byłem, i czasu nie miałem, nie wizytowałem. Kościół sam
się obrócił, że księdzu Góreckiemu kazano jechać na rezydencją do Francji, potem do Ołomuńca w Morawii, gdzie i umarł, a księdzu Cydzikowi kazano mieszkać w Gidlach.
Będąc tedy w Gidlach, powiedziałem księdzu Cydzikowi o mojej awanturze, który jak znał zawzięty charakter księcia Czartoryskiego, kanclerza lit., tak mi o wielkiej zemście przepowiedział. Pojechałem stamtąd do Częstochowy, gdzie w nocy stanąłem. Nazajutrz rano poszedłem do kościoła, gdzie kilka mszy świętych, krzyżem leżąc, słuchałem. Spowiedałem się i komunikowałem. Skarbcu zaś, że i prywatnie byłem, i czasu nie miałem, nie wizytowałem. Kościół sam
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 359
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
taką na sejmiku brzeskim otrzymał kontuzją. Śmiał się i król z niego, bo się Fleming barzo spieszył na sejmik brzeski i na obligacją królewską kilku dni nie chciał zabawić w Warszawie.
Interea gdy Fleming po tym przypadku przyszedł do siebie i księciu kanclerzowi o tej jego doniesiono kontuzji, zaczęli zaraz o jak najzłośliwszej na nas myśleć zemście i takową wymyślili. Józef Witanowski, sąsiad mój, który przedtem był u mnie za chłopca i gdy w Siemiatyczach będąc u wojewody podlaskiego Sapiehy, razem stałem z Lamarem, pułkownikiem regimentu konnego lit., ukradł mu dwa lichtarze srebrne, za co, pojechawszy do Rasny, dwieście rózeg dać mu kazałem i odprawił
taką na sejmiku brzeskim otrzymał kontuzją. Śmiał się i król z niego, bo się Fleming barzo spieszył na sejmik brzeski i na obligacją królewską kilku dni nie chciał zabawić w Warszawie.
Interea gdy Fleming po tym przypadku przyszedł do siebie i księciu kanclerzowi o tej jego doniesiono kontuzji, zaczęli zaraz o jak najzłośliwszej na nas myśleć zemście i takową wymyślili. Józef Witanowski, sąsiad mój, który przedtem był u mnie za chłopca i gdy w Siemiatyczach będąc u wojewody podlaskiego Sapiehy, razem stałem z Lamarem, pułkownikiem regimentu konnego lit., ukradł mu dwa lichtarze srebrne, za co, pojechawszy do Rasny, dwieście rózeg dać mu kazałem i odprawił
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 422
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
honor nasz dopadł, lecz nie mogąc z kłamstw Witanowskiego nic podobnego do wiary ułożyć, dawszy coś temuż Witanowskiemu pro pretio iniquitatis, kazał mu wielki w tym sekret zachować i czekać na przyjazd swój po sejmie z Warszawy do Wołczyna.
Jednakże choć barzo obscure, począłem się dowiadywać o uknowanej jakiejsi wielkiej dla nas zemście i że Bystry raz pijany zaczął coś przeciwko honorowi naszemu mówić. Zważając, że zemsty na nas za konfuzją i przypadek Fleminga szukać będą, tedy wczesne sobie zabiegaliśmy oprócz Mniszka, marszałka nadwornego koronnego, faworyta dworskiego, promocje i protekcje. Pojechałem tedy z bratem moim pułkownikiem do Białegostoku do Branickiego, wojewody naówczas krakowskiego
honor nasz dopadł, lecz nie mogąc z kłamstw Witanowskiego nic podobnego do wiary ułożyć, dawszy coś temuż Witanowskiemu pro pretio iniquitatis, kazał mu wielki w tym sekret zachować i czekać na przyjazd swój po sejmie z Warszawy do Wołczyna.
Jednakże choć barzo obscure, począłem się dowiadywać o uknowanej jakiejsi wielkiej dla nas zemście i że Bystry raz pijany zaczął coś przeciwko honorowi naszemu mówić. Zważając, że zemsty na nas za konfuzją i przypadek Fleminga szukać będą, tedy wczesne sobie zabiegaliśmy oprócz Mniszka, marszałka nadwornego koronnego, faworyta dworskiego, promocje i protekcje. Pojechałem tedy z bratem moim pułkownikiem do Białegostoku do Branickiego, wojewody naówczas krakowskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 423
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wszystkich razem do szczętu wybić i wygubić usiłowała.
O dziwna losów odmiano! Ten przelęknionego niemego syna wysilony głos, cud przyrodzenia, przykład synowskiej miłości, przeszłe wieki teraźniejszym do wielbienia i naśladowania przesłały wiekom. A teraz, o Boże, obrońco uciśnionych, że po kilkakrotnym kłamliwym oskarżeniu, że po kilkakrotnej wytrzymanej cierpliwie i pokornie zemście, że po suplikowaniu przez pierwsze w Rzpltej osoby o jakąkolwiek wziętego honoru satysfakcją, że po odrzuconych z sromotną wzgardą tych prośbach, ostatnią przyciśnieni potrzebą, do świętej sprawiedliwości jako do jedynej po Bogu ucieczki udałem się. Aliście głos ogromny tak wielkiego potentata JOKsięcia IMci kanclerza wielkiego W. Ks. Lit., vox
wszystkich razem do szczętu wybić i wygubić usiłowała.
O dziwna losów odmiano! Ten przelęknionego niemego syna wysilony głos, cud przyrodzenia, przykład synowskiej miłości, przeszłe wieki teraźniejszym do wielbienia i naśladowania przesłały wiekom. A teraz, o Boże, obrońco uciśnionych, że po kilkakrotnym kłamliwym oskarżeniu, że po kilkakrotnej wytrzymanej cierpliwie i pokornie zemście, że po suplikowaniu przez pierwsze w Rzpltej osoby o jakąkolwiek wziętego honoru satysfakcją, że po odrzuconych z sromotną wzgardą tych prośbach, ostatnią przyciśnieni potrzebą, do świętej sprawiedliwości jako do jedynej po Bogu ucieczki udałem się. Aliście głos ogromny tak wielkiego potentata JOKsięcia JMci kanclerza wielkiego W. Ks. Lit., vox
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 581
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zatem, widząc przeciwną dolą, i na sejmik nie szedłem, ale cały ten ranek na nabożeństwo obróciłem, we wszystkich kościołach na msze święte dawszy i po wszystkich szpitalach jałmużny rozdawszy, prosząc Pana Boga o pomyślny sukces sejmiku brzeskiego, o który mi najwięcej szło, aby tam braci moich w owej nieporównanej księcia kanclerza zemście nie pozabijano.
Książę albowiem kanclerz, sądząc w Brześciu zaraz po Nowym Roku asesorią, wszystkich Brześcianów, tak urzędników, jako i dystyngwowańszą szlachtę, mocno ujmował i karesując częstował. Fleming, podskarbi lit., ekonomią brzeską i kobryńską trzymający, także namiestnikom swoim ekonomicznym kazał wszędzie w ekonomicznych dworach szlachtę częstować, zabierać, a
zatem, widząc przeciwną dolą, i na sejmik nie szedłem, ale cały ten ranek na nabożeństwo obróciłem, we wszystkich kościołach na msze święte dawszy i po wszystkich szpitalach jałmużny rozdawszy, prosząc Pana Boga o pomyślny sukces sejmiku brzeskiego, o który mi najwięcej szło, aby tam braci moich w owej nieporównanej księcia kanclerza zemście nie pozabijano.
Książę albowiem kanclerz, sądząc w Brześciu zaraz po Nowym Roku asesorią, wszystkich Brześcianów, tak urzędników, jako i dystyngwowańszą szlachtę, mocno ujmował i karesując częstował. Fleming, podskarbi lit., ekonomią brzeską i kobryńską trzymający, także namiestnikom swoim ekonomicznym kazał wszędzie w ekonomicznych dworach szlachtę częstować, zabierać, a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 626
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
iż i insze województwa, które sejmiki pro 8 die mensis praesentis odprawowali, poboru tego nie postąpieły, przed któremi z nim się wymykać nie k rzeczy, którzybykolwiek, mimo pozwolenie nasze, ku wzgardzie tej protestacyjej naszej, śmieli się
w naszych województwach podjąć wybierania poboru, takich za skaźce i opresory spólnych wolności rozumieć i o zemście nad niemi przemyślawać byśmy musieli.
Miasta też R. P. w województwach naszych będące, gdzieby które, mimo konsens nasz wszech zgodny, pobór i czopowe ważyli się wydawać, tedy je także za gwałtowniki prawa pospolitego poczytawać i wszelkiem sposobem za podaniem okazji ganić byśmy im to musieli. Na co dla lepszej
iż i insze województwa, które sejmiki pro 8 die mensis praesentis odprawowali, poboru tego nie postąpieły, przed któremi z nim się wymykać nie k rzeczy, którzybykolwiek, mimo pozwolenie nasze, ku wzgardzie tej protestacyjej naszej, śmieli się
w naszych województwach podjąć wybierania poboru, takich za skaźce i opresory spólnych wolności rozumieć i o zemście nad niemi przemyślawać byśmy musieli.
Miasta też R. P. w województwach naszych będące, gdzieby które, mimo konsens nasz wszech zgodny, pobór i czopowe ważyli się wydawać, tedy je także za gwałtowniki prawa pospolitego poczytawać i wszelkiem sposobem za podaniem okazyi ganić byśmy im to musieli. Na co dla lepszej
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 377
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
w tej że wsi w jednej gospodzie. Bom wiedział że oni stoją o dwie mili z hultajstwem sprawa że by się mścić niechcieli. A jeszcze w ten czas związkowym byliśmy tak mili jako jez psu co go chce zjeść a ukusić go Nie może kilku ich wzięło Paragrafy słuszne supponebam ze będą myśleli coś o zemście i tak się stało.
Wdowka nieboga przysłała co Dom miał gorzałek piw pili tedy Dragoni a my z wachmistrzem bo był w saniach zapiał kur drugi daliśmy szylwachów az owi idą 300 koni, Obaczył ich szylwacht zdaleka po śniegu zakołatał w okno Wstawajcie WSC mamy gości przymkną się blizej woła Werdo? Odpowiedzą będziesz miał wnet
w tey że wsi w iedney gospodzie. Bom wiedział że oni stoią o dwie mili z hultaystwem sprawa że by się mscić niechcieli. A ieszcze w ten czas związkowym bylismy tak mili iako iez psu co go chce zieść a ukusić go Nie moze kilku ich wzięło Paragrafy słuszne supponebam ze będą mysleli cos o zemscie y tak się stało.
Wdowka nieboga przysłała co Dom miał gorzałek piw pili tedy Dragoni a my z wachmistrzem bo był w saniach zapiał kur drugi dalismy szylwachow az owi idą 300 koni, Obaczył ich szylwacht zdaleka po sniegu zakołatał w okno Wstawaycie WSC mąmy gosci przymkną się blizey woła Werdo? Odpowiedzą będziesz miał wnet
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 154v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wróci. Ile w cudzych nacjach wyrzekszy złe słowo honorowi szkodzące, trupem z którejkolwiek strony pachnąć musi. W tym zaś najbardziej zwyż wspomniani mają mieć baczność, by między dziatwą do wzrącz nigdy nie przychodziło. Któren którego udrze, wieczną pobity na zemstę weźmie nienawiść, po wtóre takowemi próbami mocniejszy bierze górę, drudzy zaś o zemście nań myślą. Przez co nie trzeba dopuszczać prób takich, których nie czyniąc, jeden drugiego kochając, dobrze o sobie wzajemnie rozumieć będą, sekundując się w czasie potrzebnym, gdy o interes familii iść będzie z cudzymi. 14. Nauki w lat sześciu zaczynać mąją, by w lat piętnastu mógł one zakończyć, nie
wróci. Ile w cudzych nacjach wyrzekszy złe słowo honorowi szkodzące, trupem z którejkolwiek strony pachnąć musi. W tym zaś najbardziej zwyż wspomniani mają mieć baczność, by między dziatwą do wzrącz nigdy nie przychodziło. Któren którego udrze, wieczną pobity na zemstę weźmie nienawiść, po wtóre takowemi próbami mocniejszy bierze górę, drudzy zaś o zemście nań myślą. Przez co nie trzeba dopuszczać prób takich, których nie czyniąc, jeden drugiego kochając, dobrze o sobie wzajemnie rozumieć będą, sekundując się w czasie potrzebnym, gdy o interes familii iść będzie z cudzymi. 14. Nauki w lat sześciu zaczynać mąją, by w lat piętnastu mógł one zakończyć, nie
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 186
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak