on czas bogaci, Aż do wieku, którego wyrodzone plemie Od nich, te podobaną porzucić chcąc ziemie, Gdzieś za morze i słupy starożytnej Sali, Jużeśmy się wywozić w-łodziach gotowali; I tyły swe dopiero sromotne widzieli, Co za nie zwyciężone być się rozumieli: Aż zginęli nakoniec, póki to zginienie, W-pożądane nie wyszło potym nam zbawienie. Skąd wam ta złość, o Chłopi? I rankor zażarty Ku swym Panom? nie byłże inszy świat otwarty: I morze pozwolone? gdziebyście te byli Tak ciężko zamierzone razy wytoczyli? Nie podobniej na Turki, i brzydkie Pohańce Wywrzeć było tych jadów? nie mizerne
on czas bogaci, Aż do wieku, ktorego wyrodzone plemie Od nich, te podobáną porzucić chcąc ziemie, Gdzieś zá morze i słupy starożytney Sali, Iużeśmy sie wywoźić w-łodźiach gotowáli; I tyły swe dopiero sromotne widźieli, Co za nie zwyćieżone bydź sie rozumieli: Aż zginęli nákoniec, poki to zginienie, W-pożądane nie wyszło potym nam zbawienie. Zkąd wam ta złość, o Chłopi? I rankor zażarty Ku swym Panom? nie byłże inszy świat otwarty: I morze pozwolone? gdźiebyśćie te byli Tak ćieszko zamierzone razy wytoczyli? Nie podobniey ná Turki, i brzytkie Poháńce Wywrzeć było tych iádow? nie mizerne
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 1
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
tedy, co za postać była Twojej żałośnej cery i strapionej?
Wdzięczna ojczyzno, matko słodkomiła; Od nieprzyjaciół zewsząd uciśnionej, Gdyś na swych ozdób złupienie patrzyła, Niemając zdrowej rady, ni obrony: A twoje miasta, wsi, grody zniszczone Jedne, a drugie w popiół obrócone.
Na której zgubę i bliskie zginienie, Wszystkie narody niemal okoliczne Z sobą sprzysięgło czyniły spiknienie: W twoje się kraje zabierając śliczne, l przez gwałtowne włości pustoszenie, O twe się kusząc dzierżawy dziedziczne: Ledwie nie każdy z nich tusząc koniecznie, Że imię polskie miał wygładzić wiecznie.
Stąd Szwedzi, Szoci, Niemcy, Anglikowie, Prusacy, Żydzi nakoniec
tedy, co za postać była Twojej żałośnej cery i strapionej?
Wdzięczna ojczyzno, matko słodkomiła; Od nieprzyjaciół zewsząd uciśnionej, Gdyś na swych ozdób złupienie patrzyła, Niemając zdrowej rady, ni obrony: A twoje miasta, wsi, grody zniszczone Jedne, a drugie w popiół obrócone.
Na której zgubę i bliskie zginienie, Wszystkie narody niemal okoliczne Z sobą sprzysięgło czyniły spiknienie: W twoje się kraje zabierając śliczne, l przez gwałtowne włości pustoszenie, O twe się kusząc dzierżawy dziedziczne: Ledwie nie każdy z nich tusząc koniecznie, Że imię polskie miał wygładzić wiecznie.
Ztąd Szwedzi, Szoci, Niemcy, Anglikowie, Prusacy, Żydzi nakoniec
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 324
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ubogaciła, na stołkach i godnościach posadziła, i te mię opuszczają, fałszem i zdradą się ze mną obchodzą, praktyki o mnie po cichu zwodzą, targi czynią, wolności moje już od dawnych lat łomią, w niewolą mię zaprzedają, te, którzy jeszcze są cnotliwi stróże wolności mych i zdrowia mego (a tu już zginienie moje), bogobojne i mądre i za których radą także i czujnością i jam była dotąd zdrowa, odemnie odpędzają, skarby i klejnoty me z sklepów mych gwałtem biorą, do cudzych ziem wysyłają i na marności wydawają, nieprzyjacielowi pogańskiemu szarpać mię i krew moję przelewać dopuszczają, potomstwo me właśnie sami rękami swemi bez
ubogaciła, na stołkach i godnościach posadziła, i te mię opuszczają, fałszem i zdradą się ze mną obchodzą, praktyki o mnie po cichu zwodzą, targi czynią, wolności moje już od dawnych lat łomią, w niewolą mię zaprzedają, te, którzy jeszcze są cnotliwi stróże wolności mych i zdrowia mego (a tu już zginienie moje), bogobojne i mądre i za których radą także i czujnością i jam była dotąd zdrowa, odemnie odpędzają, skarby i klejnoty me z sklepów mych gwałtem biorą, do cudzych ziem wysyłają i na marności wydawają, nieprzyjacielowi pogańskiemu szarpać mię i krew moję przelewać dopuszczają, potomstwo me właśnie sami rękami swemi bez
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 96
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
gwałtu i w ten czas, kiedy tego extrema necessitas Reipublicae exigit, uciekać mają. Jest rokosz unum ex violentis remediis, antinomium własne, którego jeśli użyjesz i w ten czas, kiedy potrzeba, i tak, jako potrzeba, będzieć użyteczne; jeśli i nie wczas i lada jako, twoja to śmieć, twoje to zginienie. Takućkić jest i rokosz. Bo będzieli za potrzebą Rzpltej zaczęty, potym wiarą i statecznością poparty, nakoniec zdrową i dojrzałą radą zapieczętowany, nie może być, jedno z dobrym pospolitym i z naprawą praw i swobód; a gdzie zaś tego wszytkiego o male, a tumultuarie takowe powstanie i zacznie się i dokończy,
gwałtu i w ten czas, kiedy tego extrema necessitas Reipublicae exigit, uciekać mają. Jest rokosz unum ex violentis remediis, antinomium własne, którego jeśli użyjesz i w ten czas, kiedy potrzeba, i tak, jako potrzeba, będzieć użyteczne; jeśli i nie wczas i leda jako, twoja to śmieć, twoje to zginienie. Takućkić jest i rokosz. Bo będzieli za potrzebą Rzpltej zaczęty, potym wiarą i statecznością poparty, nakoniec zdrową i dojrzałą radą zapieczętowany, nie może być, jedno z dobrym pospolitym i z naprawą praw i swobód; a gdzie zaś tego wszytkiego o male, a tumultuarie takowe powstanie i zacznie się i dokończy,
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 275
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
będzieli za potrzebą Rzpltej zaczęty, potym wiarą i statecznością poparty, nakoniec zdrową i dojrzałą radą zapieczętowany, nie może być, jedno z dobrym pospolitym i z naprawą praw i swobód; a gdzie zaś tego wszytkiego o male, a tumultuarie takowe powstanie i zacznie się i dokończy, tam zachwianie naprzód Rzpltej, a potym zginienie i upadek niepochybny. Niech kto wejrzy w historie tak narodu naszego polskiego, jako i inszych dalszych, a już tych lat w rozruchy inderlanckie, najdzie tam tego, co ja mówię, niezliczone, a zawżdy jednakie przykłady i w których, jako w Krzysztale, koniec i tej sprawy naszej przedsięwziętej, do której się wstępek
będzieli za potrzebą Rzpltej zaczęty, potym wiarą i statecznością poparty, nakoniec zdrową i dojrzałą radą zapieczętowany, nie może być, jedno z dobrym pospolitym i z naprawą praw i swobód; a gdzie zaś tego wszytkiego o male, a tumultuarie takowe powstanie i zacznie się i dokończy, tam zachwianie naprzód Rzpltej, a potym zginienie i upadek niepochybny. Niech kto wejrzy w historye tak narodu naszego polskiego, jako i inszych dalszych, a już tych lat w rozruchy inderlanckie, najdzie tam tego, co ja mówię, niezliczone, a zawżdy jednakie przykłady i w których, jako w krysztale, koniec i tej sprawy naszej przedsięwziętej, do której się wstępek
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 275
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
sprawę i przedsięwzięcie nasze króciuchno przystosuję, abyśmy się we wszytkim tak z strony powinności naszej, jako i zjazdu, wedle tych kondycji dobrze opatrzeli. A naprzód wiadoma to jest rzecz, że takie poczucie nasze i konfederacja nasza taka ostatnią jest potrzebą naszej miłej ojczyzny, a iż wolimy całość, aniż niebiezpieczeństwo jej albo jawne zginienie, tedy to nas do tego aktu przywiodło, a przeć tego żaden nie będzie, oprócz, albo który ucisków naszych nie świadom, albo z naszego upadku subsidia dominatus sui quaerit (świeże to są nie tylko blizny, ale rany rzeczywiste, a snadź nigdy niezagojone), jako my, kiedyś wolni Polacy, już
sprawę i przedsięwzięcie nasze króciuchno przystosuję, abyśmy się we wszytkim tak z strony powinności naszej, jako i zjazdu, wedle tych kondycyej dobrze opatrzeli. A naprzód wiadoma to jest rzecz, że takie poczucie nasze i konfederacya nasza taka ostatnią jest potrzebą naszej miłej ojczyzny, a iż wolimy całość, aniż niebiezpieczeństwo jej albo jawne zginienie, tedy to nas do tego aktu przywiodło, a przeć tego żaden nie będzie, oprócz, albo który ucisków naszych nie świadom, albo z naszego upadku subsidia dominatus sui quaerit (świeże to są nie tylko blizny, ale rany rzeczywiste, a snadź nigdy niezagojone), jako my, kiedyś wolni Polacy, już
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 276
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
akomodowali/ pisano/ aby odstąpiwszy tamtych/ nie dawali się im dłużej zwodzić i zawodzić. Rozkazono też oraz i Księży/ aby według powiności swojej/ z Katedr swoich wołali/ przeciwko wszytkim zwierzchności swojej a zatym i samemu Bogu nie posłusznym/ wystawując im przed Oczy/ za tym niewątpliwie idące/ i wieczne i doczesne ich zginienie. z Hamburgu/ 10. Septembra.
Ze Szwieciej chcą tu upewniać niektórzy/ 1. Ze Król I. M. Szwedzki postanowił/ jeszcze w Septembrze Wielką na Bałtyckim Morzu wystawić Flotę; 2. 2. Wojska swoje aż do 60000. wtaki we wszytko wprawić porzadek/ żeby wnim żadnego nieznajdowało się
áccommodowáli/ pisano/ áby odstąpiwszy támtych/ nie dawáli śię im dłuzey zwodzić y záwodzić. Rozkazono tesz oraz y Kśięzy/ áby według powinośći swoiey/ z Kátedr swoich wołáli/ przeciwko wszytkim zwierzchnośći swoiey á zátym y sámęmu Bogu nie posłusznym/ wystáwuiąc im przed Oćzy/ zá tym niewątpliwie idące/ y wiecżne y docżesne ich zginienie. z Hámburku/ 10. Septembrá.
Ze Szwieciey chcą tu upewniáć niektorzy/ 1. Ze Krol I. M. Szwedzki postánowił/ ieszcże w Septembrze Wielką ná Baltyckim Morzu wystáwić Flotę; 2. 2. Woyská swoie ász do 60000. wtáki we wszytko wpráwić porzádek/ zeby wnim zadnego nieznáydowáło śię
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 63
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
że za mię córkę swoję/ tedy się ożenię. Przycinając mu iż nie k rzeczy czynił/ że innemu do tego radził/ czego sam nie wykońał. Bo Epiktetus też był nie żonaty. Księgi pierwsze.
PYTAGÓRAS powiadał/ iż do Rzeczyposp. napierwej się prowadzą rozkoszy/ zatym nasycenie/ potym gwałty/ a naostatek zginienie. Na ten że sposób/ zacny Historyk Titus Liujus pisze o Państwie Rzymskim/ zaraz w Przedmowie.
Tenże mawiał: Iż to wielka nauka/ przez którą może ścierpieć i pokryć głupstwo człowieka nieumiejętnego.
Spytany będąc od jednego/ kiedyby z białągłową najlepiej się zabawić i podygrać? tak powiedział: W ten czas/
że zá mię corkę swoię/ tedy się ożenię. Przyćináiąc mu iż nie k rzecży cżynił/ że innemu do tego rádźił/ cżego sam nie wykońał. Bo Epiktetus też był nie żonáty. Kśięgi pierwsze.
PYTAGORAS powiádał/ iż do Rzecżyposp. napierwey się prowádzą roskoszy/ zátym násycenie/ potym gwałty/ á náostátek zginienie. Ná ten że sposob/ zacny Historyk Titus Liuius pisze o Páństwie Rzymskim/ záraz w Przedmowie.
Tenże mawiał: Iż to wielka náuká/ przez ktorą może śćierpieć y pokryć głupstwo cżłowieká nieumieiętnego.
Spytány będąc od iednego/ kiedyby z białągłową naylepiey się zábáwić y podigráć? ták powiedźiał: W ten cżás/
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 65
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, A w mieście nie możem przyść ku opatrzności!” Tam widzieć było natenczas w tej dobie — Każdy rozumem niech pojmuje sobie — Co tam był za strach podczas huku tego, Ani ja mogę tu wypisać tego! Bo jedni wtenczas do strzelby się brali, A drudzy stojąc tak jeno ochkali: „Już teraz nasze zginienie przychodzi, Nie ujdziem śmierci jak starzy, tak młodzi!” Ci zaś wołają, którzy byli męże: „Ej, bracia, wszyscy bierzcie za oręże! Niech nas nie biorą jako grzybów jakich!” W onej dobie siów używali takich — Admonicja nic nie pomagała, Bo wszystkich trwoga z strachem obleciała. Wszyscy biegali
, A w mieście nie możem przyść ku opatrzności!” Tam widzieć było natenczas w tej dobie — Każdy rozumem niech pojmuje sobie — Co tam był za strach podczas huku tego, Ani ja mogę tu wypisać tego! Bo jedni wtenczas do strzelby się brali, A drudzy stojąc tak jeno ochkali: „Już teraz nasze zginienie przychodzi, Nie ujdziem śmierci jak starzy, tak młodzi!” Ci zaś wołają, którzy byli męże: „Ej, bracia, wszyscy bierzcie za oręże! Niech nas nie biorą jako grzybów jakich!” W onej dobie siów używali takich — Admonicyja nic nie pomagała, Bo wszystkich trwoga z strachem obleciała. Wszyscy biegali
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 186
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zażył: Wszakoż oglądałby się na wielkie trudności/ Którychby ujsdź trudno miał dla takowy złości.
ARYSTIDES.
I Parys niepośledny w domu wielmożności/ Ma dosyć państwa własnego/ dość w Trojej zacności. Przetoż mogłoby go stać na taką niecnotę: Aczby z stąd musiał odnieść haniebną sromotę/ Byle wżdy nie zginienie: gdyżby usiłował Menelaus/ jakoby swego powetował.
ULiSSES.
Wierzcie mi/ nie daremnie te nowiny słychać: Gdyż jeśli nie to/ przedsię mogło się co przydać Znacznego: Iż po stronach już się rozgłosiło. Dowiedz się pewniej coby wżdy takiego było?
DEMACUS Jakoby z dworu przyszedszy/ do Ulissesa rzecze:
Gość
záżył: Wszákoż oglądałby się ná wielkie trudnośći/ Ktorychby vysdź trudno miał dla tákowy złośći.
ARISTIDES.
I Páryz niepośledny w domu wielmożnośći/ Ma dosyć páństwa własnego/ dość w Troiey zacnośći. Przetoż mogłoby go stáć ná táką niecnotę: Aczby z stąd muśiáł odnieść hániebną sromotę/ Byle wżdy nie zginienie: gdyżby vśiłował Menelaus/ iákoby swego powetował.
VLYSSES.
Wierzćie mi/ nie dáremnie te nowiny słycháć: Gdyż ieśli nie to/ przedśię mogło się co przydać Znácznego: Iż po stronách iuż się rozgłośiło. Dowiedz się pewniey coby wżdy tákiego było?
DEMACVS Iákoby z dworu przyszedszy/ do Vlissesá rzecze:
Gość
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: Dv
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603