mowy z nim na gorze Synaj dwie tablice świadectwa/ tablice kamienne/ pisane palcem Bożym. ROZDZIAŁ XXXII. Bałwochwalstwo przy cielcu ze złota ulanym. Bóg się o to gniewa. 11. Mojżesz go błaga: 16. widząc bałwochwałstwo obie tablice potłukł: 26. uzbroiwszy Lewity, trzy tysiące ludu pobił 32. Gniew Boży zginieniem swym, ubłagać chciał. 1
. A Widząc lud iż omieszkiwał Mojżesz zejść z góry/ tedy zebrał się lud przeciw Aaronowi/ i mówili do niego: Wstań/ uczyń nam Bogi/ którzyby szli przed nami: bo Mojżeszowi/ mężowi temu/ który nas wywiódł z ziemi Egipskiej nie wiemy co się stało . 2
mowy z nim ná gorze Synáj dwie tablice świádectwá/ tablice kámienne/ pisáne pálcem Bożym. ROZDZIAŁ XXXII. Báłwochwálstwo przy cielcu ze złotá ulanym. Bog śię o to gniewa. 11. Mojzesz go błaga: 16. widząc báłwochwáłstwo obie tablice potłukł: 26. uzbroiwszy Lewity, trzy tyśiące ludu pobił 32. Gniew Boży zginieniem swym, ubłagać chćiał. 1
. A Widząc lud iż omieszkiwał Mojzesz zejść z gory/ tedy zebrał śię lud przećiw Aáronowi/ y mowili do niego: Wstáń/ uczyń nám Bogi/ ktorzyby szli przed námi: bo Mojzeszowi/ mężowi temu/ ktory nas wywiodł z źiemi Egipskiey nie wiemy co śię stáło . 2
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 89
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
uczynić niestatecznej drogi. Cóż! kiedy w każdej niemal naszej chwili Krnąbrny Eolus, gdyśmy go prosili O co, nie chciał dać i owszem nam szkodził A prośbie naszej nigdy nie dogodził, Raz albo małe puszczał wiatry z skały, Drugiraz z niego srogie wylatały Z szumem impety, które swym trzęsieniem Często nam wiecznym groziły zginieniem. I teraz tedy — zrazu nie chcąc nagle Nadymać wiatrem na rozpięte żagle, Tylko wolnym tchem — ten nasz niełaskawy Eolus z boku mało ruszał nawy, Tak że i przez dzień, i przez nocną chwilę Nie wiem, jeśliśmy uśli całą milę. Skąd nam gniew ciężki jakaś niefortuna, A pono niemal Plutonowa żona
uczynić niestatecznej drogi. Cóż! kiedy w każdej niemal naszej chwili Krnąbrny Eolus, gdyśmy go prosili O co, nie chciał dać i owszem nam szkodził A prośbie naszej nigdy nie dogodził, Raz albo małe puszczał wiatry z skały, Drugiraz z niego srogie wylatały Z szumem impety, które swym trzęsieniem Często nam wiecznym groziły zginieniem. I teraz tedy — zrazu nie chcąc nagle Nadymać wiatrem na rozpięte żagle, Tylko wolnym tchem — ten nasz niełaskawy Eolus z boku mało ruszał nawy, Tak że i przez dzień, i przez nocną chwilę Nie wiem, jeśliśmy uśli całą milę. Skąd nam gniew ciężki jakaś niefortuna, A pono niemal Plutonowa żona
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 177
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
fundamencie zasadzone, jako ludzie przedni i synowie tej Koronej, ad salutaria remedia zgodnie przystąpić, urazów, które by nie były tak gwałtownie prawom, wolności i całości R. P. szkodliwe, odstąpiwszy. Zdarzy Pan Bóg czas i miejsce snadniejsze do onych zniesienia za uprzątnieniem wprzód takowych niebezpieczeństw, które nam miasto wolności niewolą i zginieniem przegrażają. Oddaję się zatym łasce i miełości wmciów moich mciwych panów i braci.
Z Ciążyniu 2 Junii 1606. - - 98. Uchwała sejmiku nadzwyczajnego województw poznańskiego i kaliskiego w Środzie 3 czerwca 1606 r.
My rady, dygnitarze, urzędnicy ziemscy i rycerstwo poznańskiego i kaliskiego województw na siejmik śrzedzki teraźniejszy przez J. K
fundamencie zasadzone, jako ludzie przedni i synowie tej Koronej, ad salutaria remedia zgodnie przystąpić, urazów, które by nie były tak gwałtownie prawom, wolności i całości R. P. szkodliwe, odstąpiwszy. Zdarzy Pan Bóg czas i miejsce snadniejsze do onych zniesienia za uprzątnieniem wprzód takowych niebezpieczeństw, które nam miasto wolności niewolą i zginieniem przegrażają. Oddaję się zatym łasce i miełości wmciów moich mciwych panów i braci.
Z Ciążyniu 2 Iunii 1606. - - 98. Uchwała sejmiku nadzwyczajnego województw poznańskiego i kaliskiego w Środzie 3 czerwca 1606 r.
My rady, dygnitarze, urzędnicy ziemscy i rycerstwo poznańskiego i kaliskiego województw na siejmik śrzedzki teraźniejszy przez J. K
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 291
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
, gdyż sama przez się dosyć jawna jest, a to nie tylko z ty miary, że sieła się tego tractu longi temporis nazbierało, co nieodwłocznego a gruntownego i różnemi sprawami nierozerwanego uważenia potrzebuje, ale i z tej, że sejmów ten własny i najprzedniejszy cel jest, obmyślanie dobrego pospolitego i zabieżenie złemu przez uleczenie chorób zginieniem grożących, co pospolicie na wewnętrzne niż powierzchne barzy kwadruje. Więc idzie o to, gdzieby co więcej nad to ad intrinsecus Rempublicam afficit, w propozycji W. K. M. podano beło, by snadź same controversiae de ordine materiarum tractandarum, jako to inegdy bywało, czasu nie brały i za niewczesnym inszych spraw
, gdyż sama przez się dosyć jawna jest, a to nie tylko z ty miary, że sieła się tego tractu longi temporis nazbierało, co nieodwłocznego a gruntownego i różnemi sprawami nierozerwanego uważenia potrzebuje, ale i z tej, że sejmów ten własny i najprzedniejszy cel jest, obmyślanie dobrego pospolitego i zabieżenie złemu przez uleczenie chorób zginieniem grożących, co pospolicie na wewnętrzne niż powierzchne barzy kwadruje. Więc idzie o to, gdzieby co więcej nad to ad intrinsecus Rempublicam afficit, w propozycyi W. K. M. podano beło, by snadź same controversiae de ordine materiarum tractandarum, jako to inegdy bywało, czasu nie brały i za niewczesnym inszych spraw
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 443
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
. Księgi Pierwsze. Zdanie Matrony o tym.
NIema się Rzym czym szczycić/ iże Lukrecia/ Gdy ją zgwałcił Tarquini/ sama się zabija. Leć ja jej nieprzyznawąm/ w tej mierze tak siła/ Cnotliwa przed uczynkiem/ wprzód by się zabiła. Zdanie Kawalerki.
NIepotrzebnie nad sobą Tyranką się stała/ Proźny chwały zginieniem snadź swoim szukała. Bo co białej płci z mieczem? chyba zmarny pychy/ Słabe ciało/ cielesne przystoją mu sztychy. Do Diamanty.
POwolność cię niezmiękczy/ prośba nieodmieni/ Samaś pono z Kaukazu/ serce masz z skrzemieni. Czyli to z Diamentu? drogiej Kamień kupi. Będęsz ja kozłem/
. Kśięgi Pierwsze. Zdánie Mátrony o tym.
NIema się Rzym czym sczyćić/ iże Lukrecia/ Gdy ią zgwałćił Tárquini/ sámá sie zábiia. Leć ia iey nieprzyznawąm/ w tey mierze ták śiłá/ Cnotliwa przed vczynkiem/ wprzod by się zábiłá. Zdánie Káwálerki.
NIepotrzebnie nád sobą Tyránką się stáłá/ Proźny chwały zginieniem snadź swoim szukáłá. Bo co białey płći z mieczem? chybá zmárny pychy/ Słabe ćiáło/ ćielesne przystoią mu sztychy. Do Diámánty.
POwolność ćię niezmiękczy/ prośbá nieodmieni/ Sámáś pono z Kaukázu/ serce masz z skrzemieni. Czyli to z Diámentu? drogiey Kámień kupi. Będęsz ia kozłem/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 25
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
(którą zowią od jej głównego miasta leżącego nad rzeką Albis/ z jednym mocnym zamkiem) leży na wschód od Turyngiej miedzy rzekami Salą i Muldao. Nie ustępuje namniej w żyzności i w dostatku zboża i bydła Turyngiej. Ma w sobie wiele dobrych miast. A miedzy inszemi Lipsk/ sławny dla Akademii/ która urosła za zginieniem studium Praskiego: abowiem gdy tam poczęli byli rozsiewać swe herezje Hussitowie/ jeden mistrz wyprowadziwszy z sobą do tysiąca studentów/ poszedł do Lipska. Torga jest też zacne miasto/ dla osobliwego tam piwa: Dresdno dla Arsenału opatrzonego dobrze strzelbą/ i potrzebami wszystkiemi wojennymi. Tam też jest na rzece Albis most/ długości i piękności
(ktorą zowią od iey głownego miástá leżącego nád rzeką Albis/ z iednym mocnym zamkiem) leży ná wschod od Turyngiey miedzy rzekámi Salą y Muldáo. Nie vstępuie namniey w żyznośći y w dostátku zboża y bydłá Turingiey. Ma w sobie wiele dobrych miast. A miedzy inszemi Lipsk/ sławny dla Akádemiey/ ktora vrosłá zá zginieniem studium Práskiego: ábowiem gdy tám poczęli byli rozśiewáć swe heresie Hussitowie/ ieden mistrz wyprowádźiwszy z sobą do tyśiącá studentow/ poszedł do Lipská. Torgá iest też zacne miásto/ dla osobliwego tám piwá: Dresdno dla Arsenału opátrzonego dobrze strzelbą/ y potrzebámi wszystkiemi woiennymi. Tám też iest ná rzece Albis most/ długośći y pięknośći
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 116
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ani twym siłom wiele przypisować/ ani naszymi gardzić. My od rodziców/ i od dalszych przodków naszych takeśmy się nauczyli/ męstwem nie zdradą poczynać/ siłami i jawnie a nie fortelami wojować. Otoż z tych miar pilnie tego strzeż/ by to miejsce/ w którymeś obozem stanął/ upadkiem na głowę/ i zginieniem wojska Rzymskiego/ do wiecznej pamięci nie weszło. Na to Cezar tak odpowiedział: Coście tu Posłowie Helweccy wnieśli/ żadnej mi wątpliwości nie czyni/ dla tego/ że wszytko barzo dobrze jest mi przy pamięci/ a tym mię barziej obchodzi/ iż Rzeczpospolita Rzymska żadnej przyczyny nie dawszy/ cierpi: która/ by się
áni twym śiłom wiele przypisowáć/ áni nászymi gardźić. My od rodźicow/ y od dalszych przodkow nászych takesmy sie náuczyli/ męstwem nie zdrádą poczynáć/ śiłámi y iáwnie á nie fortelámi woiowáć. Otoż z tych miar pilnie tego strzeż/ by to mieysce/ w ktorymeś obozem stánął/ vpadkiem ná głowę/ y zginieniem woyská Rzymskiego/ do wieczney pamięći nie weszło. Ná to Cezár ták odpowiedźiał: Cośćie tu Posłowie Helweccy wnieśli/ żadney mi wątpliwośći nie czyni/ dla tego/ że wszytko bárzo dobrze iest mi przy pámięći/ á tym mię bárźiey obchodźi/ iż Rzeczpospolita Rzymska żadney przyczyny nie dawszy/ ćierpi: ktora/ by sie
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 10.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
uciekania podobieństwo odjęte nie było/ porzuciwszy armatę i oręże/ wskok prawie na koniec miasta bieżeli/ kędy ich część/ gdy się w ciasnych branach sami trudnili/ piechota podbiła/ część która już była wyszła/ od konnego zginęła. I nie było jednego/ któryby się łupem zabawiał/ tak/ i pod Genabem swoich zginieniem i pracą a robotą około szturmu podjętą pobudzeni/ ani zgrzybiałym/ ani niewiastom/ ani dzieciom w powiciu przepuszczali/ naostatek ze wszytkiej onej liczby ludzi (a było ich do czterdziesta tysięcy) ledwie ośmset uszło zdrowo do Wercyngetoryksa/ którzy byli zaraz wrzask posłyszawszy z miasta wybieżeli. Te on już głęboko w noc tak spokojnie
vćiekánia podobieństwo odięte nie było/ porzućiwszy ármatę y oręże/ wskok práwie ná koniec miástá bieżeli/ kędy ich część/ gdy sie w ćiásnych branách sámi trudnili/ piechotá podbiłá/ część ktora iuż byłá wyszłá/ od konnego zginęłá. Y nie było iednego/ ktoryby sie łupem zábawiał/ ták/ y pod Genabem swoich zginieniem y pracą á robotą około szturmu podiętą pobudzeni/ áni zgrzybiáłym/ áni niewiástom/ áni dźiećiom w powićiu przepusczáli/ náostátek ze wszytkiey oney liczby ludźi (á było ich do czterdźiesta tyśięcy) ledwie ośmset vszło zdrowo do Wercyngetoryxá/ ktorzy byli záraz wrzask posłyszawszy z miásta wybieżeli. Te on iuż głęboko w noc tak spokoynie
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 170.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
na ramionach swoich dźwigali, tak Boska sprawiedliwość grzeszącym, grzechu tegoż brzemie, i ciężar, na sumnienie włożyła, aby kosztował wprzody gorzkości tej kary docześnie, którą ma być ukarany wiecznie. Nie rozumiej tedy, aby powierzchowne karania były sroższe, bo te ciało tylko, i to nie długo dręczyć mogą, gdyż za zginieniem ciała, kończy się i męka. Niezbożnych zaś wewnętrznie karanie, jest cięższe, bo dłuższe, okrutniejsze, i do wiecznej prowadzące śmierci, bez odpoczynku, i końca następującej. Kaligula okrutnik, z jadu i nie ukróconej zapalczywości swojej chcąc się nakarmić pomstą, wołał na oprawców swoich: Ita feri, ut sentiat se mori
na ramionach swoich dźwigali, tak Boska sprawiedliwość grzeszącym, grzechu tegoż brzemie, i ciężar, na sumnienie włożyła, aby kosztował wprzody gorzkości tey kary docześnie, którą ma być ukarany wiecznie. Nie rozumiey tedy, aby powierzchowne karania były sroższe, bo te ciało tylko, i to nie długo dręczyć mogą, gdyż za zginieniem ciała, kończy się i męka. Niezbożnych zaś wewnętrznie karanie, iest cięższe, bo dłuższe, okrutnieysze, i do wieczney prowadzące śmierci, bez odpoczynku, i końca następuiącey. Kaligula okrutnik, z iadu i nie ukróconey zapalczywości swoiey chcąc się nakarmić pomstą, wołał na oprawcow swoich: Ita feri, ut sentiat se mori
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 178
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
zapalony, Sosnom równe olbrzymy zniósł z Lestrygonami, Co gwałtem żyzną brali ziemię pod Lidami.
XXXVIII.
Nigdy takich macocha sierdzista trudności Z wrodzonej Alcydowi nie czyniła złości; Od Eurysteusza on nie beł tak trapiony, Gdy w Lernie dziw zabijał, jadem napuszony; Lżejsze jego w Nemeej, w Erymancie były Prace, choć oczywistem zginieniem groziły: Przeszedł go w wielkich dziełach Alcest zawołany, Umyślnie na pewną śmierć ode mnie wysłany.
XXXIX.
Gdy mi się nie powiodły te zamysły moje, Bo mu z nieba płynęły hojne zwycięstw zdroje, Przyjaciółym kochane wprzód mu odmówiła, Aby męża dobrego tęsknica zabiła. Zniósł wszystko żołnierz mężny, wielkiej cierpliwości, Utopiwszy w
zapalony, Sosnom równe olbrzymy zniósł z Lestrygonami, Co gwałtem żyzną brali ziemię pod Lidami.
XXXVIII.
Nigdy takich macocha sierdzista trudności Z wrodzonej Alcydowi nie czyniła złości; Od Eurysteusza on nie beł tak trapiony, Gdy w Lernie dziw zabijał, jadem napuszony; Lżejsze jego w Nemeej, w Erymancie były Prace, choć oczywistem zginieniem groziły: Przeszedł go w wielkich dziełach Alcest zawołany, Umyślnie na pewną śmierć ode mnie wysłany.
XXXIX.
Gdy mi się nie powiodły te zamysły moje, Bo mu z nieba płynęły hojne zwycięstw zdroje, Przyjaciołym kochane wprzód mu odmówiła, Aby męża dobrego tesknica zabiła. Zniósł wszystko żołnierz mężny, wielkiej cierpliwości, Utopiwszy w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 71
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905