wielkiej niewolej; I póki jedno panny z inszych krajów mieli, Podać na śmierć anielskiej piękności nie chcieli. Nakoniec była Orce od srogiego luda Zawiedziona, a wszytka płakała Ebuda.
LXVI.
Kto może wypowiedzieć skargi, kto łykania, Kto wrzaski, kto wzdychania, kto łzy, narzekania, Gdy w łańcuchu oddana bliskiemu zginieniu, Siedziała, posadzona na zimnem kamieniu, Gdzie mokre na bladą twarz perły wylewała I od srogiego dziwu śmierci wyglądała? Ja nie mogę od żalu mówić: muszę skrócić O tem teraz, a rymy gdzie indziej obrócić.
LXVII.
Inszą nie tak żałosną historią pocznę, Aż przydę k sobie i aż po żalu odpocznę;
wielkiej niewolej; I póki jedno panny z inszych krajów mieli, Podać na śmierć anielskiej piękności nie chcieli. Nakoniec była Orce od srogiego luda Zawiedziona, a wszytka płakała Ebuda.
LXVI.
Kto może wypowiedzieć skargi, kto łykania, Kto wrzaski, kto wzdychania, kto łzy, narzekania, Gdy w łańcuchu oddana blizkiemu zginieniu, Siedziała, posadzona na zimnem kamieniu, Gdzie mokre na bladą twarz perły wylewała I od srogiego dziwu śmierci wyglądała? Ja nie mogę od żalu mówić: muszę skrócić O tem teraz, a rymy gdzie indziej obrócić.
LXVII.
Inszą nie tak żałosną historyą pocznę, Aż przydę k sobie i aż po żalu odpocznę;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 164
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
in contrarium czynienie, pactis conventis w niczem dosyć nieuczynienie, wyszpoconych praw naprawy odmówienie, poborów sine consensu nuntiorum terrestrium stanowienie, uniwersałów drukowanych wydawanie i gwałtem nad protestacje poselskie i owszem przez starosty KiM wyciąganie. Quid restabat, jedno karki pod jarzmo włożyć a słuchać sentencji absolute dominantis: sit pro ratione voluntas? Czemu jako ostatniemu zginieniu wolności szlacheckich zabiegając, PP. posłowie naszy pod Stężycą będącemu zgromadzeniu referowali akta sejmowe, zaczem się pod Lublin na bracią zawołać musiało, braciej przełożyć in quo versamur periculo i aby radzili o sobie i o wolnościach już zniszczonych i wydartych swoich, a naprawę ich obmyśliwali, gdyż przez posty nikt nie tyje i oni nic
in contrarium czynienie, pactis conventis w niczem dosyć nieuczynienie, wyszpoconych praw naprawy odmówienie, poborów sine consensu nuntiorum terrestrium stanowienie, uniwersałów drukowanych wydawanie i gwałtem nad protestacye poselskie i owszem przez starosty KJM wyciąganie. Quid restabat, jedno karki pod jarzmo włożyć a słuchać sentencyej absolute dominantis: sit pro ratione voluntas? Czemu jako ostatniemu zginieniu wolności szlacheckich zabiegając, PP. posłowie naszy pod Stężycą będącemu zgromadzeniu referowali akta sejmowe, zaczem się pod Lublin na bracią zawołać musiało, braciej przełożyć in quo versamur periculo i aby radzili o sobie i o wolnościach już zniszczonych i wydartych swoich, a naprawę ich obmyśliwali, gdyż przez posty nikt nie tyje i oni nic
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 44
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
krwawych posług ludzi cnotliwych zasłużonych, a za to budujecie posteritati niewolą wieczną, że każą potem potomkom waszym, a podobno jeszcze i tobie, jeśliś był kiedy szlachcic, drwa do zamków wozić, psy karmić, głowę podać na rozkazanie tyrana. A więc, iż się ludzie już (acz nierychło) poczuwają, a zginieniu swemu zabiegać chcą, to ty krzyczysz, wołasz, że to ołtarzom chleb odejmują, że się na Boga rzucają, chwałę jego zatrudniają, kapłanom złorzeczą! Acz prawda, dla złych, niepobożnych i cnotliwym się kapłanom Bożym dostawa; ale nie pana Wojewodzina wina ani rokoszowa, ale samych was, łakomcy, pochlebcy, wydziercy
krwawych posług ludzi cnotliwych zasłużonych, a za to budujecie posteritati niewolą wieczną, że każą potem potomkom waszym, a podobno jeszcze i tobie, jeśliś był kiedy szlachcic, drwa do zamków wozić, psy karmić, głowę podać na rozkazanie tyrana. A więc, iż się ludzie już (acz nierychło) poczuwają, a zginieniu swemu zabiegać chcą, to ty krzyczysz, wołasz, że to ołtarzom chleb odejmują, że się na Boga rzucają, chwałę jego zatrudniają, kapłanom złorzeczą! Acz prawda, dla złych, niepobożnych i cnotliwym się kapłanom Bożym dostawa; ale nie pana Wojewodzina wina ani rokoszowa, ale samych was, łakomcy, pochlebcy, wydziercy
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 49
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
tonę, jednak przecię w czystej Cnocie chcę pływać w wodzie przeźroczystej. Jeślim jest godna, jeśli mię kochacie, O piękne Nimfy, co w wodach mieszkacie, Dajcie, niechaj się z tej zmazy omyję, A ten niewdzięcznik niech przeze mnie żyje!” To z żalem rzekszy -— biegę przez piaszczysty Brzeg ku zginieniu, abym oczywisty Jemu wizerunk śmierci wystawiła, A swój tym kształtem despekt nagrodziła. Ale nim piasek szeroki przepadnę, A do tej wody pożądanej wpadnę, Zrozumiał Arnolf rzecz umysłu mego, A zrozumiawszy — on jeszcze sporszego Poruszył biegu i prędsze zawody Nade mnie puścił, tak że wprzód u wody, Niżli ja stanął.
tonę, jednak przecię w czystej Cnocie chcę pływać w wodzie przeźroczystej. Jeślim jest godna, jeśli mię kochacie, O piękne Nimfy, co w wodach mieszkacie, Dajcie, niechaj się z tej zmazy omyję, A ten niewdzięcznik niech przeze mnie żyje!” To z żalem rzekszy -— biegę przez piaszczysty Brzeg ku zginieniu, abym oczywisty Jemu wizerunk śmierci wystawiła, A swój tym kształtem despekt nagrodziła. Ale nim piasek szeroki przepadnę, A do tej wody pożądanej wpadnę, Zrozumiał Arnolf rzecz umysłu mego, A zrozumiawszy — on jeszcze sporszego Poruszył biegu i prędsze zawody Nade mnie puścił, tak że wprzód u wody, Niżli ja stanął.
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 189
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Lecz darmo, bo najciężej raz odemknąć kłódkę: Nie masz znaku, choć przez staw przepuści kto łódkę. Żelazne Włoszy mają od tego wrzeciądze; A czegóż przy miłości nie zrobią pieniądze? ZŁOTA WOLNOŚĆ 166. NAGROBEK WOLNOŚCI
Złota wolność tu leży — czytam na kamieniu. Umarła. Dawno się jej, rzekę, ku zginieniu, Dawno na śmierć zbierało. Cóż wżdy za przyczyna? Swawola, bo kiedy się nazbyt w górę wspina, Chcąc aż pod słońcem bujać woskowymi pióry, Skoro jej roztopnieją, łomie szyję z góry.
A na cóż ona w Polsce ostrożność koło niej, Że się tak barzo króla dziedzicznego chroni, Żeby nie odejmował tej
Lecz darmo, bo najciężej raz odemknąć kłódkę: Nie masz znaku, choć przez staw przepuści kto łódkę. Żelazne Włoszy mają od tego wrzeciądze; A czegóż przy miłości nie zrobią pieniądze? ZŁOTA WOLNOŚĆ 166. NAGROBEK WOLNOŚCI
Złota wolność tu leży — czytam na kamieniu. Umarła. Dawno się jej, rzekę, ku zginieniu, Dawno na śmierć zbierało. Cóż wżdy za przyczyna? Swawola, bo kiedy się nazbyt w górę wspina, Chcąc aż pod słońcem bujać woskowymi pióry, Skoro jej roztopnieją, łomie szyję z góry.
A na cóż ona w Polszczę ostrożność koło niej, Że się tak barzo króla dziedzicznego chroni, Żeby nie odejmował tej
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 469
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ć ja już ani na rokosz ani na sejmy jeździć będę, o pokój, o zgodę Pana Boga prosząc. Wiem ci ja, żeć to ludziom złym nic nie pomoże, choć to, przeczytawszy, prawdą przyznać muszą. Ale do was, braciej spokojnej, których Pan Bóg rozumem uczćił, do was: zabiegajcie zginieniu, które już przede drzwiami mamy! Wszystko w pokoju odprawić się może, cokolwiek się wykroczyło, bo i po śmierci Augustowej azaśmy co postanowili na elekcji Henrykowej? Aza nam Henryk ziścił pacta conventa ? Azaśmy się nie poczęli zaraz mieszać? Przewiedli, ach, niestetyż, przewiedli Zborowscy Henryka Francuza z fakcją swoją
ć ja już ani na rokosz ani na sejmy jeździć będę, o pokój, o zgodę Pana Boga prosząc. Wiem ci ja, żeć to ludziom złym nic nie pomoże, choć to, przeczytawszy, prawdą przyznać muszą. Ale do was, braciej spokojnej, których Pan Bóg rozumem ućcił, do was: zabiegajcie zginieniu, które już przede drzwiami mamy! Wszystko w pokoju odprawić się może, cokolwiek się wykroczyło, bo i po śmierci Augustowej azaśmy co postanowili na elekcyej Henrykowej? Aza nam Henryk ziścił pacta conventa ? Azaśmy się nie poczęli zaraz mieszać? Przewiedli, ach, niestetyż, przewiedli Zborowscy Henryka Francuza z fakcyą swoją
Skrót tekstu: BazylAntidotCz_III
Strona: 272
Tytuł:
Na skrypt, co sejm gani Catilina jakiś, który skrypt nazwany Bazyliszek, antidotum spokojnego szlachcica i prawdziwej wolności pragnącego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Koło
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
o niej; Nie tylko że zostanie wilkom do opasu, Jeśli się gdzie od stada obłąka w pół lasu, Lecz uciekszy z koszaru, choć już trawy syta, w Idzie w bór ni przecz, ni zacz, że będzie zabita. Nie da się z niego wygnać, aż ją na ramieniu Złapawszy musi pasterz unosić zginieniu. Jeśli też wilka w polu obaczy z daleka, Żadnej nie mając broni, do kupy ucieka, Żeby każdej z osobna nie ścigając, w kupie, Gdzie mu się samy zbiegną, dawił owce głupie. 373. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Do kupy owce biegą, widząc w polu wilka; Rzadko jeden człek zgrzeszy
o niej; Nie tylko że zostanie wilkom do opasu, Jeśli się gdzie od stada obłąka w pół lasu, Lecz uciekszy z koszaru, choć już trawy syta, w Idzie w bór ni przecz, ni zacz, że będzie zabita. Nie da się z niego wygnać, aż ją na ramieniu Złapawszy musi pasterz unosić zginieniu. Jeśli też wilka w polu obaczy z daleka, Żadnej nie mając broni, do kupy ucieka, Żeby każdej z osobna nie ścigając, w kupie, Gdzie mu się samy zbiegną, dawił owce głupie. 373. NA TOŻ CZWARTY RAZ
Do kupy owce biegą, widząc w polu wilka; Rzadko jeden człek zgrzeszy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 222
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
DRUGI RAZ
Co do księdza, choćby się w samym święcił Rzymie, Młody, pyszny, bo się to zawsze z sobą zejmie, Jeśli jeszcze do tego głowę trunkiem puszy, Doktor ludzi na ciele, on morzy na duszy. Lepiej każdy, znając się sam na swym sumnieniu, Może zabieżeć, niż ksiądz, dusznemu zginieniu. Wierzyć, miłować z serca, z dusze, Boga się bać, Bliźniego jako siebie samego — nie trzebać Inszej prezerwatywy; grzechu strzec jak węża, Pobożnie żyć. Więcej mię nie nauczą księża. Zamrużyć oczy na świat, założyć wrzeciądze Na cielesne żywota chełpliwego żądze. Modlitwy mię Pan Jezus, bywszy pośrednikiem, Sam
DRUGI RAZ
Co do księdza, choćby się w samym święcił Rzymie, Młody, pyszny, bo się to zawsze z sobą zejmie, Jeśli jeszcze do tego głowę trunkiem puszy, Doktor ludzi na ciele, on morzy na duszy. Lepiej każdy, znając się sam na swym sumnieniu, Może zabieżeć, niż ksiądz, dusznemu zginieniu. Wierzyć, miłować z serca, z dusze, Boga się bać, Bliźniego jako siebie samego — nie trzebać Inszej prezerwatywy; grzechu strzec jak węża, Pobożnie żyć. Więcej mię nie nauczą księża. Zamrużyć oczy na świat, założyć wrzeciądze Na cielesne żywota chełpliwego żądze. Modlitwy mię Pan Jezus, bywszy pośrednikiem, Sam
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 330
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
patrząc na cudze, jeszcze gorzej bolą, Wspomniawszy, żem i ja miał, niż kiedy je kolą. Czymże, kto tu duchownie patrzy, nie cieleśnie, Cieszyć oko? wszytko grzech, wszytko jako we śnie, Jako bańka na wodzie; w jednym wszytko mgnieniu, Nie ma się o co oprzeć, podlega zginieniu. Wodę widzisz na rzece, ale co raz inną: Ta, coś ją widział, spadła; tym impetem płyną Świeckie rzeczy: już tego dziś nie masz, co wczora; Jest, lecz starsze, aż każdej z czasem dojdzie pora. Czas wszytko jako rzeka wodą w morze spływa; Co oczy ludzkie widzą
patrząc na cudze, jeszcze gorzej bolą, Wspomniawszy, żem i ja miał, niż kiedy je kolą. Czymże, kto tu duchownie patrzy, nie cieleśnie, Cieszyć oko? wszytko grzech, wszytko jako we śnie, Jako bańka na wodzie; w jednym wszytko mgnieniu, Nie ma się o co oprzeć, podlega zginieniu. Wodę widzisz na rzece, ale co raz iną: Ta, coś ją widział, spadła; tym impetem płyną Świeckie rzeczy: już tego dziś nie masz, co wczora; Jest, lecz starsze, aż każdej z czasem dojdzie pora. Czas wszytko jako rzeka wodą w morze spływa; Co oczy ludzkie widzą
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 361
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Królowie/ Książęta wielcy/ i inni ludzie zacni bawili/ na takich oszustów i bezecników przyszła/ którzy ją lżą/ i szpecą abutendo illâ, i że artem liberalem teraz ci balbierze quaestiosam czynią/ jakoby była jakim handlem/ a nie nauką wyzwoloną. Jednak i w tej wielkiej ruinie i upadku/ gdy się ku zginieniu dla traktowania jej bezecnych ludzi/ i złego używania/ nachyliła/ mam nadzieję pewną/ że skoro to co się dzieje/ do uszu jego Mci X. Arcybiskupa jako Primatem Regni, i nawyzszego Pasterza naszej Sarmacjej dojdksie/ każe wypędzić ze wszytkiej Diecezjej swojej te wilki piekielne od owiec Chrystusowych: abo przynamniej zakaże bezecnym Żydom chodzić
/ Krolowie/ Xiążętá wielcy/ y inni ludźie zacni báwili/ ná tákich oszustow y bezecnikow przyszłá/ ktorzy ią lżą/ y szpecą abutendo illâ, y że artem liberalem teraz ći bálbierze quaestiosam czynią/ iákoby byłá iákim hándlem/ á nie náuką wyzwoloną. Jednák i w tey wielkiey ruinie y vpadku/ gdy się ku zginieniu dla tráktowánia iey bezecnych ludźi/ y złego vżywánia/ náchyliłá/ mam nádźieię pewną/ że skoro to co się dźieie/ do vszu iego Mći X. Arcybiskupá iáko Primatem Regni, y nawyzszego Pásterzá nászey Sármácyey doydxie/ każe wypędźić ze wszytkiey Dyoecezyey swoiey te wilki piekielne od owiec Chrystusowych: ábo przynamniey zákaże bezecnym Zydom chodźić
Skrót tekstu: SleszDow
Strona: 9
Tytuł:
Jasne dowody o doktorach żydowskich
Autor:
Sebastian Sleszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649