przecięć by zbiegła. Matka Danaej strzeże Wsadziwszy ją do Wieze Aż ktoś przez mocną kłódkę Nawiedzał sierotkę. Więzisz Ledę Dziewierzu Aż Jowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędzie Przecię u niej będzie. Darmo darmo staruchno Tak jej strzezesz pilniuchno I przez zbrojne Szylwachty Dość muszą Kontrakty. Niegardź mym przedsięwzięciem Zeć dziś pragnę być Zięciem Co drugie twoje dzieci Pewnie nieoszpeci. Lirycorum Polskich Pieśń XXV. Cynecrackie Rządy
Do BRENA CYSYBIJASZA. I Tak BRENIE Dasz swej Zenie Przewodzić nad sobą. Ona domem Z wielkim sromem Ona rządzi tobą. Ona sługi Ona Cugi Szkatułą i gamnem Wszytko za nią Jako Panią Idzie rządem szumnem Gdy co każe Warty straże Zaraz usłuchają
przećięć by zbiegła. Mátká Dánáey strzeże Wsádźiwszy ią do Wieze Aż ktoś przez mocną kłotkę Náwiedzał śierotkę. Więzisz Ledę Dźiewierzu Aż Iowisz w złotym pierzu Choć strzegą Warty wszędźie Przećię v niey będźie. Dármo dármo stáruchno Ták iey strzezesz pilniuchno Y przez zbroyne Szylwáchty Dość muszą Kontrákty. Niegardź mym przedśięwźięćiem Zeć dźiś prágnę bydź Zięćiem Co drugie twoie dźieći Pewnie nieoszpeći. Lyricorum Polskich PIESN XXV. Cynecráckie Rządy
Do BRENA CYSYBIIASZA. I Ták BRENIE Dasz swey Zęnie Przewodźić nád sobą. Oná domęm Z wielkim sromem Oná rządźi tobą. Oná sługi Oná Cugi Szkátułą y gamnem Wszytko zá nią Iáko Pánią Idźie rządem szumnem Gdy co kaze Wárty straze Záraz vsłucháią
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 196
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
. Włochowicza po części jego chorując; w Pińsku stanąłem 10 Januarii trafiwszy na limitacją tego dnia trybunału skarbowego. Bawiłem się w Pińsku w ustawicznych poczostkach i deboszach z dobrą kompanią, i z kwefikami wyjechałem do domu.
Z domu, to jest z Rohotnej, wyjechałem wespół z księstwem ichmość, Radziwiłłem, zięciem moim i córką do Słucka die 4 Februarii. Po drodze wstępowaliśmy do Kroszyna, do ip. Zenowicza podkomorzego połockiego, dobrze bardzo przyjęci, z którymeśmy się jako z dawnym galantomem i dworzaninem nacieszyli w kompanii. Wstępowaliśmy potem do ipana Wolskiego podsędkowicza, gdzieśmy dość dam znaleźli; była tam ip. Klatowa
. Włochowicza po części jego chorując; w Pińsku stanąłem 10 Januarii trafiwszy na limitacyą tego dnia trybunału skarbowego. Bawiłem się w Pińsku w ustawicznych poczostkach i deboszach z dobrą kompanią, i z kwefikami wyjechałem do domu.
Z domu, to jest z Rohotnéj, wyjechałem wespół z księstwem ichmość, Radziwiłłem, zięciem moim i córką do Słucka die 4 Februarii. Po drodze wstępowaliśmy do Kroszyna, do jp. Zenowicza podkomorzego połockiego, dobrze bardzo przyjęci, z którymeśmy się jako z dawnym galantomem i dworzaninem nacieszyli w kompanii. Wstępowaliśmy potém do jpana Wolskiego podsędkowicza, gdzieśmy dość dam znaleźli; była tam jp. Klatowa
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 151
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
zlać z macherzyny; Aż miasto garka napadł na łapicę I ledwo wetknie kusia połowicę, Chwyciła łapka aże ku pęcherzu. Już też to lepiej niż jajca w talerzu. NA POWINOWACTWO PEWNE
Te związki rodu i to krwie prawicie, Którymi, panny, serca nam łowicie: To brat, to siostra, to matka, ten zięciem; Wszytko drwa, jeśli nie skończymy gięciem. OMNI A SUNT HOMINUM TENUI PENDENTIA FILO
Jeden tak sobie wypracował gały, Że mu na cienkiej skóreczce wisiały, Choć same były nabiegły puchliną; W którym przypadku tą samą łaciną Cieszył się, mówiąc: Wszak tak mądrzy piszą, Na cienkiej nici ludzkie rzeczy wiszą. LEKI
Towarzysz
zlać z macherzyny; Aż miasto garka napadł na łapicę I ledwo wetknie kusia połowicę, Chwyciła łapka aże ku pęcherzu. Już też to lepiej niż jajca w talerzu. NA POWINOWACTWO PEWNE
Te związki rodu i to krwie prawicie, Którymi, panny, serca nam łowicie: To brat, to siostra, to matka, ten zięciem; Wszytko drwa, jeśli nie skończymy gięciem. OMNI A SUNT HOMINUM TENUI PENDENTIA FILO
Jeden tak sobie wypracował gały, Że mu na cienkiej skóreczce wisiały, Choć same były nabiegły puchliną; W którym przypadku tą samą łaciną Cieszył się, mówiąc: Wszak tak mądrzy piszą, Na cienkiej nici ludzkie rzeczy wiszą. LEKI
Towarzysz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 311
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Sosin alias Mikuszewic, Luca Boronski, Adamo Kowalik, Martino Multanik alias Flak, Valentino Płatnerz, Blasio Kokoszka scabinis Krowodrensibus proxima, quae fuit 24 Novembris A. D. MDCCI. (IJI. 106)
4380. (60) W sprawie między uczciwą Reginą Budzyną i Jackiem synem jej z jednej a Bartłomiejem Pęcakiem zięciem z drugiej strony sąd niniejszy wyrozumiawszy strony obiedwie i wysłuchawszy relacji sąmsiadów na rewizją zesłanych nakazuje, aby p. Bartłomiei nie przeszkadzał stawiania krów na tym miejscu, kędy zwyczajnie krowy stawiają, p. Budzynce, aby nie przeczył tak w dzień jako i w nocy w izbie przesiadać i sypiać, jako się jej podobać będzie.
Sosin alias Mikuszewic, Luca Boronski, Adamo Kowalik, Martino Multanik alias Flak, Valentino Płatnerz, Blasio Kokoszka scabinis Krowodrensibus proxima, quae fuit 24 Novembris A. D. MDCCI. (III. 106)
4380. (60) W sprawie między uczciwą Reginą Budzyną y Iackięm synem iey z iedney a Bartłomieiem Pęcakiem zięciem z drugiey strony sąd ninieyszy wyrozumiawszy strony obiedwie y wysłuchawszy relacyi sąmsiadow na rewizyą zesłanych nakazuie, aby p. Bartłomiei nie przeszkadzał stawiania krow na tym mieyscu, kędy zwyczainie krowy stawiaią, p. Budzynce, aby nie przeczył tak w dzien iako y w nocy w izbie przesiadać y sypiać, iako się iey podobac będzie.
Skrót tekstu: KsKrowUl_3
Strona: 645
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1701 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
gdyż ci panowie dla Bystrego deklaracją otrzymali.
Tamże brat mój pułkownik będąc w Warszawie, a zabrawszy ścisłą przyjaźń z księdzem Sołtykiem, naówczas koadiutorem kijowskim, a teraźniejszym biskupem krakowskim, podczas deputacji koronnej brata mego sprzymierzoną, gdy tegoż księdza Sołtyka widział w faworach dworskich i w ścisłej przyjaźni z Mniszchem, marszałkiem nadwornym koronnym, zięciem grafa Bryla, pierwszego ministra królewskiego, mając też już niechęć do księcia kanclerza, wszedł tak z tymże księdzem Sołtykiem, jako i z Mniszchem, marszałkiem koronnym, w obowiązki być na sejmiku brzeskim ich przyjacielem i przeciwić się Flemingowi, podskarbiemu wielkiemu lit., staroście brzeskiemu. Postrzegł to książę kanclerz, że brat mój
gdyż ci panowie dla Bystrego deklaracją otrzymali.
Tamże brat mój pułkownik będąc w Warszawie, a zabrawszy ścisłą przyjaźń z księdzem Sołtykiem, naówczas koadiutorem kijowskim, a teraźniejszym biskupem krakowskim, podczas deputacji koronnej brata mego sprzymierzoną, gdy tegoż księdza Sołtyka widział w faworach dworskich i w ścisłej przyjaźni z Mniszchem, marszałkiem nadwornym koronnym, zięciem grafa Bryla, pierwszego ministra królewskiego, mając też już niechęć do księcia kanclerza, wszedł tak z tymże księdzem Sołtykiem, jako i z Mniszchem, marszałkiem koronnym, w obowiązki być na sejmiku brzeskim ich przyjacielem i przeciwić się Flemingowi, podskarbiemu wielkiemu lit., staroście brzeskiemu. Postrzegł to książę kanclerz, że brat mój
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 416
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
racji trzymać się księcia kanclerza lit., bo najprzód, że książę kanclerz, nie będąc teraz w łasce królewskiej, żadnej mu promocji dać nie może, a ,do dawania ex proprio jest skąpy. Książę hetman z largicyjnych pieniędzy może mu dać regimentarską kapitulacją, a oprócz tego trzymając
z Mniszkiem, marszałkiem nadwornym koronnym, zięciem grafa Bryla i faworytem królewskim, z hetmanem wielkim koronnym łatwą może do wakującego najpierwszego starostwa dać promocją. Jeżeli się zaś będzie trzymać księcia kanclerza, tedy tam nie będzie pierwszym faworytem, bo nie będzie najprzód preferowanym nad Sirucia, kasztelana witebskiego, swego zawsze w powiecie kowieńskim adwersarza, nie będzie preferowanym nad Horaina, podkomorzego wileńskiego
racji trzymać się księcia kanclerza lit., bo najprzód, że książę kanclerz, nie będąc teraz w łasce królewskiej, żadnej mu promocji dać nie może, a ,do dawania ex proprio jest skąpy. Książę hetman z largicyjnych pieniędzy może mu dać regimentarską kapitulacją, a oprócz tego trzymając
z Mniszkiem, marszałkiem nadwornym koronnym, zięciem grafa Bryla i faworytem królewskim, z hetmanem wielkim koronnym łatwą może do wakującego najpierwszego starostwa dać promocją. Jeżeli się zaś będzie trzymać księcia kanclerza, tedy tam nie będzie pierwszym faworytem, bo nie będzie najprzód preferowanym nad Sirucia, kasztelana witebskiego, swego zawsze w powiecie kowieńskim adwersarza, nie będzie preferowanym nad Horaina, podkomorzego wileńskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 448
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
egzaminował. Niechże wyzna rzetelnie przed w. ks. mcią dobrodziejem, jeżeli we mnie najmniejszą winę znalazł.
A wtem książę kanclerz przerwał mi mówienie tymi słowy:
— I panna Ossolińska, i komisja wohyńska są bagatele, ale coście wm. panowie z bratem swoim pułkownikiem zrobili z Flemingiem, podskarbim lit., zięciem moim na sejmiku brzeskim. Nie możecie triumfować i chlubić się z tego, bo rzeczy nie były spodziewane.
Na to odpowiedziałem, strasznie się przeklinając, że jak nie byłem na sejmiku, tak o niczym nie wiedziałem ani się tego nieszczęścia spodziewałem. Książę przerwał mi, że:
— Prawda, iż
egzaminował. Niechże wyzna rzetelnie przed w. ks. mcią dobrodziejem, jeżeli we mnie najmniejszą winę znalazł.
A wtem książę kanclerz przerwał mi mówienie tymi słowy:
— I panna Ossolińska, i komisja wohyńska są bagatele, ale coście wm. panowie z bratem swoim pułkownikiem zrobili z Flemingiem, podskarbim lit., zięciem moim na sejmiku brzeskim. Nie możecie triumfować i chlubić się z tego, bo rzeczy nie były spodziewane.
Na to odpowiedziałem, strasznie się przeklinając, że jak nie byłem na sejmiku, tak o niczym nie wiedziałem ani się tego nieszczęścia spodziewałem. Książę przerwał mi, że:
— Prawda, iż
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 461
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, wydała za Jundziłła, podkomorzego grodzieńskiego, pytała się mnie, jako mająca bratankę swoją za bratem moim pułkownikiem, co myślemy czynić w naszym dyshonorze z księciem imcią kanclerzem lit.
Ja jej odpowiedziałem, że nie mamy sposobu innego, jako pozywać księcia kanclerza lit. do trybunału, a oraz jako książę kanclerz przed jej zięciem, podkomorzym grodzieńskim, będącym w Wołczynie publicznie u stołu nas dyfamował, że nie jesteśmy szlachta i że ma ciotkę naszą rodzoną u siebie prostej kondycji, tak musiemy do wyznania przypozywać podkomorzego grodzieńskiego. Co usłyszawszy Kamińska generałowa, naturalnie pyszna i choleryczka, rozgniewała się, poczęła mi grozić zięciem swoim. A gdy jej odpowiedziałem
, wydała za Jundziłła, podkomorzego grodzieńskiego, pytała się mnie, jako mająca bratankę swoją za bratem moim pułkownikiem, co myślemy czynić w naszym dyshonorze z księciem jmcią kanclerzem lit.
Ja jej odpowiedziałem, że nie mamy sposobu innego, jako pozywać księcia kanclerza lit. do trybunału, a oraz jako książę kanclerz przed jej zięciem, podkomorzym grodzieńskim, będącym w Wołczynie publicznie u stołu nas dyfamował, że nie jesteśmy szlachta i że ma ciotkę naszą rodzoną u siebie prostej kondycji, tak musiemy do wyznania przypozywać podkomorzego grodzieńskiego. Co usłyszawszy Kamińska generałowa, naturalnie pyszna i choleryczka, rozgniewała się, poczęła mi grozić zięciem swoim. A gdy jej odpowiedziałem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 542
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
a oraz jako książę kanclerz przed jej zięciem, podkomorzym grodzieńskim, będącym w Wołczynie publicznie u stołu nas dyfamował, że nie jesteśmy szlachta i że ma ciotkę naszą rodzoną u siebie prostej kondycji, tak musiemy do wyznania przypozywać podkomorzego grodzieńskiego. Co usłyszawszy Kamińska generałowa, naturalnie pyszna i choleryczka, rozgniewała się, poczęła mi grozić zięciem swoim. A gdy jej odpowiedziałem, że jej zięć tylko w jej samej opinń jest tak ogromny, drudzy go mało konsyderują, tedy rozgniewawszy się, pobiegła do Sapiehy, podkanclerzego lit., zięcia księcia kanclerza. Skarżyła się na mnie i powiedziała, że zapewne księciu kanclerzowi lit. pozew damy.
Rozsapał się zaraz
a oraz jako książę kanclerz przed jej zięciem, podkomorzym grodzieńskim, będącym w Wołczynie publicznie u stołu nas dyfamował, że nie jesteśmy szlachta i że ma ciotkę naszą rodzoną u siebie prostej kondycji, tak musiemy do wyznania przypozywać podkomorzego grodzieńskiego. Co usłyszawszy Kamińska generałowa, naturalnie pyszna i choleryczka, rozgniewała się, poczęła mi grozić zięciem swoim. A gdy jej odpowiedziałem, że jej zięć tylko w jej samej opinń jest tak ogromny, drudzy go mało konsyderują, tedy rozgniewawszy się, pobiegła do Sapiehy, podkanclerzego lit., zięcia księcia kanclerza. Skarżyła się na mnie i powiedziała, że zapewne księciu kanclerzowi lit. pozew damy.
Rozsapał się zaraz
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 542
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że się żona jego w tym słudze kocha, a tak tego sługę swego Rudominę, nie egzaminowawszy rzeczy, zrąbał. Już się zaczęło i między małżeństwem złe pożycie. Przecież Abramowicz, pisarz ziemski wileński, ich pokombinował. Jednakże niechęć Ciechanowieckiego i do ojca, i do żony coraz większa poszła. Był potem Strutyński z zięciem swoim Ciechanowieckim posłem z powiatu brasławskiego na sejm ordynaryjny warszawski roku 1754. Wawrzecki nie mógł nawet sejmiku zerwać i wziął po głowie. Podczas tego to sejmu Strutyński dla Ciechanowiec-kiej, córki swojej, mimo wiadomość Ciechanowieckiego, zięcia swego, otrzymał ius communicativum na starostwo opeskie, trzydzieście tysięcy złotych rocznej czyniące intraty. O czym gdy się
że się żona jego w tym słudze kocha, a tak tego sługę swego Rudominę, nie egzaminowawszy rzeczy, zrąbał. Już się zaczęło i między małżeństwem złe pożycie. Przecież Abramowicz, pisarz ziemski wileński, ich pokombinował. Jednakże niechęć Ciechanowieckiego i do ojca, i do żony coraz większa poszła. Był potem Strutyński z zięciem swoim Ciechanowieckim posłem z powiatu brasławskiego na sejm ordynaryjny warszawski roku 1754. Wawrzecki nie mógł nawet sejmiku zerwać i wziął po głowie. Podczas tego to sejmu Strutyński dla Ciechanowiec-kiej, córki swojej, mimo wiadomość Ciechanowieckiego, zięcia swego, otrzymał ius communicativum na starostwo opeskie, trzydzieście tysięcy złotych rocznej czyniące intraty. O czym gdy się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 708
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986