włosy były całe, i każdy z nich zdrowy. To kiedy ksiądz, jakom rzekł, powtarza nabożnie, Trzymając żak na drążku świecę nieostrożnie Przytknie mu ją do głowy. Rozumiałem zrazu, Że dla tej świętej sprawy lepszego obrazu, Że to ksiądz z nabożeństwa czyni, dla pamiątki, Jako zstąpił Duch Święty na Zielone Świątki. Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem, Ów za głowę, nie chcąc być, porwie, apostołem; I po kościele pełno, miasto mirry, swędu. Prawdać, że to grzech podczas świętego obrzędu, Gdy się ksiądz co raz maca za pogorzelisko, Śmiałem się, i ci, którzy
włosy były całe, i każdy z nich zdrowy. To kiedy ksiądz, jakom rzekł, powtarza nabożnie, Trzymając żak na drążku świecę nieostrożnie Przytknie mu ją do głowy. Rozumiałem zrazu, Że dla tej świętej sprawy lepszego obrazu, Że to ksiądz z nabożeństwa czyni, dla pamiątki, Jako zstąpił Duch Święty na Zielone Świątki. Lecz gdy się aż na pleszu pożar oparł gołem, Ów za głowę, nie chcąc być, porwie, apostołem; I po kościele pełno, miasto mirry, swędu. Prawdać, że to grzech podczas świętego obrzędu, Gdy się ksiądz co raz maca za pogorzelisko, Śmiałem się, i ci, którzy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 79
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i rozmarzłą rolą pługiem porze.
Wesołe łąki już nie znają mrozu Ani przebędziesz rzeki bez przewozu; Teraz swe tańce po miesiącu wodzi Wenus, teraz się z sylwanami schodzi,
A mąż tymczasem, nie tańcem spocony, W lemnejskiej kuźni hartuje piorony. Więc i my, widząc pogody wrócone, Grajmy z pannami w żarty i zielone,
I w kwiatki nowe uwieńczywszy skronie Oddajmy wdzięczne ofiary Dyjonie
Albo jeśli pić raczej mamy wolą, Siądźmy pod lipą albo pod topolą, A tam pod chłodem wolne wiodąc żarty, Gry wymyślajmy, nie dla zysku, w karty.
Spieszmy się, spieszmy, niż nas czas nadgoni I śmierć, której się dobra myśl nie
i rozmarzłą rolą pługiem porze.
Wesołe łąki już nie znają mrozu Ani przebędziesz rzeki bez przewozu; Teraz swe tańce po miesiącu wodzi Wenus, teraz się z sylwanami schodzi,
A mąż tymczasem, nie tańcem spocony, W lemnejskiej kuźni hartuje piorony. Więc i my, widząc pogody wrócone, Grajmy z pannami w żarty i zielone,
I w kwiatki nowe uwieńczywszy skronie Oddajmy wdzięczne ofiary Dyjonie
Albo jeśli pić raczej mamy wolą, Siądźmy pod lipą albo pod topolą, A tam pod chłodem wolne wiodąc żarty, Gry wymyślajmy, nie dla zysku, w karty.
Spieszmy się, spieszmy, niż nas czas nadgoni I śmierć, której się dobra myśl nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 120
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana na oślicy Prowadzę, ścieląc po drodze mu wąskiej Barwiste kwiatki, zielone gałązki. Królu wszech królów, który żyjesz w niebie, Tedyś ty wiedział o jakiej potrzebie, Boś to sam wyrzekł, że Pan potrzebuje — Gdzież sługa, gdzież jej żebrak nie uczuje? Tać zawsze wada wszytkich panów była, Że przed triumfem potrzebują siła: Często bankietu przypłacają głodem, Czego dzisiejszy
królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana na oślicy Prowadzę, ścieląc po drodze mu wąskiej Barwiste kwiatki, zielone gałązki. Królu wszech królów, który żyjesz w niebie, Tedyś ty wiedział o jakiej potrzebie, Boś to sam wyrzekł, że Pan potrzebuje — Gdzież sługa, gdzież jej żebrak nie uczuje? Tać zawsze wada wszytkich panów była, Że przed tryumfem potrzebują siła: Często bankietu przypłacają głodem, Czego dzisiejszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 387
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
północy słyszeć było tęgi, Gdy danej nie strzymawszy wiary i przysięgi, Siewior Moskwa zwojuje, i porożem hardem W górę trzęsąc, Smoleńsko pasem ściśnie twardym. Przyszło znosić teatra, przyszło triumfalne Zmiatać łuki, a w ogień i burze tak walne Iść co prędzej, po szrankach gry niedokończone Zostawiwszy i w bramach bobki w pół zielone. Co jego tego za żal, orły latające, Gdy i serca we wszystkich widział pałające, Starszych dwu przed innymi złote trzęsąc klawy, Ducha pełnych wielkiego i wysokiej sławy: On w domu miał się zostać: On o cudzych męstwach Nie bez żywej zazdrości słyszeć, i zwycięstwach: Czyli mu nie to niebo, czyli
północy słyszeć było tęgi, Gdy danej nie strzymawszy wiary i przysięgi, Siewior Moskwa zwojuje, i porożem hardem W górę trzęsąc, Smoleńsko pasem ściśnie twardym. Przyszło znosić teatra, przyszło tryumfalne Zmiatać łuki, a w ogień i burze tak walne Iść co prędzej, po szrankach gry niedokończone Zostawiwszy i w bramach bobki w pół zielone. Co jego tego za żal, orły latające, Gdy i serca we wszystkich widział pałające, Starszych dwu przed innymi złote trzęsąc klawy, Ducha pełnych wielkiego i wysokiej sławy: On w domu miał się zostać: On o cudzych męstwach Nie bez żywej zazdrości słyszeć, i zwycięstwach: Czyli mu nie to niebo, czyli
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 42
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Chwilę tam Angelika w on dzień się bawiła, A od nikogo jeszcze widziana nie była.
XI.
Przed wieczorem, gdy sobie dobrze odpocznęła, W coby się mogła odziać, szukać tam poczęła; I nalazszy, w grube się szaty ubierała, Jakich przedtem, pewna rzecz, że nie używała, Mając żółte, zielone, modre i czerwone, Różnem, co go na świecie, strojem urobione; Ale jej prosta suknia tak wiele nie bierze, Żeby piękna nie była, choć w podłem ubierze.
XII.
Niech milczy każdy, który Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść
Chwilę tam Angelika w on dzień się bawiła, A od nikogo jeszcze widziana nie była.
XI.
Przed wieczorem, gdy sobie dobrze odpocznęła, W coby się mogła odziać, szukać tam poczęła; I nalazszy, w grube się szaty ubierała, Jakich przedtem, pewna rzecz, że nie używała, Mając żółte, zielone, modre i czerwone, Różnem, co go na świecie, strojem urobione; Ale jej prosta suknia tak wiele nie bierze, Żeby piękna nie była, choć w podłem ubierze.
XII.
Niech milczy każdy, który Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Przez który się dwie morza różne z omylnego Mniemania zdadzą, wszytkie wyspy przebiegają I bliskich wysep perskich, arabskich sięgają. Drudzy brzeg zostawują i lewy i prawy, Które się dwiema stały z Alcydowej sprawy, I okrągłego biegu słońca naśladują I nowy świat i nowe królestwa najdują.
XXIII.
Widzę świetny krzyż święty, widzę na zielone Brzegi wielkie cesarskie herby wystawione, Widzę jednych na straży okrętów stłuczonych, Drugich na zdobycz nowych krajów naznaczonych; Widzę, że przed dziesiącią tysiąc ustępuje, Widzę, że za indyjskim państwem rozkazuje Aragona i Karła piątego hetmany, Ze wszytkich stron niosące triumf pożądany.
XXIV.
Bóg tak chce, że ta droga zakryta u świata
Przez który się dwie morza różne z omylnego Mniemania zdadzą, wszytkie wyspy przebiegają I blizkich wysep perskich, arabskich sięgają. Drudzy brzeg zostawują i lewy i prawy, Które się dwiema stały z Alcydowej sprawy, I okrągłego biegu słońca naśladują I nowy świat i nowe królestwa najdują.
XXIII.
Widzę świetny krzyż święty, widzę na zielone Brzegi wielkie cesarskie herby wystawione, Widzę jednych na straży okrętów stłuczonych, Drugich na zdobycz nowych krajów naznaczonych; Widzę, że przed dziesiącią tysiąc ustępuje, Widzę, że za indyjskim państwem rozkazuje Aragona i Karła piątego hetmany, Ze wszytkich stron niosące tryumf pożądany.
XXIV.
Bóg tak chce, że ta droga zakryta u świata
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 336
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
6 i 8 Maja burze straszliwe z gromami, i gradem na wielu miejscach.
10 Maja w Veneschaw w Czechach ognie powietrzne, i deszcz krwawy.
12 Maja w Księstwie Anhalt i w Czechach, ognie powietrzne. Lud w nich upatrywał potyczki, orły, wielbłądy, krzyże etc.
Na tymże miejscu ognie powietrzne na Zielone Świątki.
Trzęsienie ziemi na wyspie Z. Michała oderwało odedna, i na wierzch morza wyniosło drugą wyspę na pułtory mile długą.
1625 22 Lutego trzęsienie na różnych miejscach w Szwajcaryj.
Powietrze w Londynie, w Sycylii, w Mec.
Zorza północa 7, 17, 30 Września: 10 Października, 3 Listopada.
6 y 8 Maia burze straszliwe z gromami, y gradem na wielu mieyscach.
10 Maia w Veneschaw w Czechach ognie powietrzne, y deszcz krwawy.
12 Maia w Xięstwie Anhalt y w Czechach, ognie powietrzne. Lud w nich upatrywał potyczki, orły, wielbłądy, krzyże etc.
Na tymże mieyscu ognie powietrzne na Zielone Świątki.
Trzęsienie ziemi na wyspie S. Michała oderwało odedna, y na wierzch morza wyniosło drugą wyspę na pułtory mile długą.
1625 22 Lutego trzęsienie na różnych mieyscach w Szwaycaryi.
Powietrze w Londynie, w Sycylii, w Metz.
Zorza pułnocna 7, 17, 30 Września: 10 Października, 3 Listopada.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 107
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
.
Trzęsienie gwałtowne w Manille.
Góra wyspy Machian, jednej z Moluckich, pękła z trzaskiem wielkim od trzęsienia ziemi, i od ogniów, które tą otworzystością wypadały.
Trzęsienie ziemi wiele gór Królestwa Chili w wprzepaści pogrążyło.
1647 13 Maja trzęsienie ziemi obaliło półowę domów w Saint Jago stołecznym Chili.
Na początku Czerwca na Zielone Świątki grad, wielkości orzechów włoskich, na wyspie Salster w Danij, przez cztere dni trwał niestopiony.
1648 23 Listopada w Yverdun, i w Hrabstwie Neuschatel trzęsienie ziemi. Wiatr i zima dżdżysta.
1649. Sekwana w Paryżu wezbrała.
1650 10 Stycznia trzęsienie ziemi w Morge w Szwajcaryj, i w Neuschatel, 15 Marca
.
Trzęsienie gwałtowne w Manille.
Góra wyspy Machian, iedney z Moluckich, pękła z trzaskiem wielkim od trzęsienia ziemi, y od ogniow, które tą otworzystością wypadały.
Trzęsienie ziemi wiele gór Królestwa Chili w wprzepaści pogrążyło.
1647 13 Maia trzęsienie ziemi obaliło półowę domow w Saint Jago stołecznym Chili.
Na początku Czerwca na Zielone Swiątki grad, wielkości orzechow włoskich, na wyspie Salster w Daniy, przez cztere dni trwał niestopiony.
1648 23 Listopada w Yverdun, y w Hrabstwie Neuschatel trzęsienie ziemi. Wiatr y zima dżdżysta.
1649. Sekwana w Paryżu wezbrała.
1650 10 Stycznia trzęsienie ziemi w Morge w Szwaycaryi, y w Neuschatel, 15 Marca
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 113
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
: I ty ziemio/ gdyżem się ja nazbyt na tobie Spodobała/ rozstąp się. abo przemienioną Strać urodę/ dla której mam być obelżoną. Ledwie modły skończyła: B Aż nagle przypadło Ciężkie cierpnienie/ które członki jej osiadło. Miękkie wnętrzności/ przedtym w śrzód ciała zamknione/ Stawają się subtelnym łykiem powleczone. Na zielone się roszczki włosy odmieniają/ Ramiona na gałęzi grube wyrastają. Noga która tak rącza dopieruczko beła/ W leniwe się korzenie teraz obrócieła. Gęba wyniosłym wzgórę wierzchołkiem się stała/ Na samej jednaż tylko światłość pozostała. Foebus jednak miłuje: lecz ta nagłą sprawą Strwożony będąc/ skoro rękę swoję prawą Położył na onym pniu/ czuje
: Y ty źiemio/ gdyżem się ia názbyt ná tobie Spodobáła/ rozstąp się. ábo przemienioną Strać vrodę/ dla ktorey mam bydź obelżoną. Ledwie modły skończyłá: B Aż nagle przypádło Cięszkie ćierpnienie/ ktore członki iey ośiádło. Miękkie wnętrznośći/ przedtym w śrzod ćiáłá zámknione/ Stawáią się subtelnym łykiem powleczone. Ná żielone się roszczki włosy odmieniáią/ Rámioná ná gáłęźi grube wyrastáią. Nogá ktora ták rącza dopieruczko bełá/ W leniwe się korzenie teraz obroćiełá. Gębá wyniosłym wzgorę wierzchołkiem się sstáłá/ Ná sámey iednáż tylko świátłość pozostáłá. Phoebus iednak miłuie: lecz tá nagłą spráwą Strwożony będąc/ skoro rękę swoię práwą Położył ná onym pniu/ czuie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 31
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ D i hucznego Trytona/ i E Protea nieustawicznego. I F Egeona/ który nad Wielorybami Leżąc/ przyciska skrutne ich grzbiety łokciami. G I Dorydę/ i córki jej/ których część bywa Widana w wodzie/ kiedy jako ryba pływa/ A część na wyspach siedząc/ z głowy rozpuszczone Przesuszają na słońcu włosy swe zielone. A niektóre się też z nich rybami ważają/ Lecz nie wsyzstkie oblicze jedno przecię mają. Wszakże się w tym niewiele różnice zawadza/ Jak to u sióstr/ co jedna drugiej się przyradza. Ziemi ludzie/ i lasy przydał/ i zwierz srogi/ I rzeki/ i Boginie/ także leśne Bogi. Nad tym
/ D y hucznego Trytoná/ y E Prothea nieustáwicznego. Y F Egeoná/ ktory nád Wielorybámi Leżąc/ przyćiska skrutne ich grzbiety łokćiámi. G Y Dorydę/ y corki iey/ ktorych część bywa Widána w wodźie/ kiedy iáko rybá pływa/ A część ná wyspách śiedząc/ z głowy rozpuszczone Przesuszáią ná słońcu włosy swe źielone. A niektore się też z nich rybámi ważáią/ Lecz nie wsyzstkie oblicze iedno przećię máią. Wszákże się w tym niewiele rożnice záwádza/ Iák to v śiostr/ co iedná drugiey się przyrádza. Ziemi ludźie/ y lásy przydał/ y źwierz srogi/ Y rzeki/ y Boginie/ tákże leśne Bogi. Nád tym
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 49
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638