miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie? Jednak żebym w tej mierze dogodził Waszeci, Nazwę koniem po włosie, a wieprzem po szczeci. 398 (N). STARY GOLEC W KOMENDY
Biorąc się na zaloty jeden stary wdowiec, Goli brodę; jakby też z twarzy zdjął pokrowiec, Który dotąd krył zmarski i jagody sine. Wzgardziła też nim młoda wdowa, mając inne. Więc ją znowu zapuści, ale nim oaroście,
To było w mięsopusty, umarł dziadek w poście. I nierychło postrzeże chudak, że pobrydził, Bo śmierci nie oszukał, wdowie się ohydził. Ach, trudnoż się to z grzybka przetworzyć na golca
miły Marcinie? Alboś nigdy nie widział szpakowatej świnie? Jednak żebym w tej mierze dogodził Waszeci, Nazwę koniem po włosie, a wieprzem po szczeci. 398 (N). STARY GOLEC W KOMENDY
Biorąc się na zaloty jeden stary wdowiec, Goli brodę; jakby też z twarzy zdjął pokrowiec, Który dotąd krył zmarski i jagody sine. Wzgardziła też nim młoda wdowa, mając ine. Więc ją znowu zapuści, ale nim oaroście,
To było w mięsopusty, umarł dziadek w poście. I nierychło postrzeże chudak, że pobrydził, Bo śmierci nie oszukał, wdowie się ohydził. Ach, trudnoż się to z grzybka przetworzyć na golca
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 170
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pan, a wierzyć mu wszyscy winni wierni, Ze człek włosa białego sobie nie uczerni. Przeciwisz się Pańskiemu, przyjacielu, słowu, Czerniąc siwą czuprynę grzebieniem z ołowu. Aleć pomoże grzywa farbowana kata, Kiedy skrzywią starego szkapę długie lata: Choć mu łeb u tragarza wisi na warkoczu, Maluj głowę, wydają zmarski koło oczu. Kiedyby tym śmierć odrwić! lecz nie dba na farby, Bardziej patrzy na zęby i na nasze karby. Czemuż się, będąc stary, farbowanym włosem W oczach ludzkich udajesz, panie, żeś młokosem? 159. ŁYSY
Golił się na warsztacie u balwierza łysy; Że mój dobry przyjaciel,
Pan, a wierzyć mu wszyscy winni wierni, Ze człek włosa białego sobie nie uczerni. Przeciwisz się Pańskiemu, przyjacielu, słowu, Czerniąc siwą czuprynę grzebieniem z ołowu. Aleć pomoże grzywa farbowana kata, Kiedy skrzywią starego szkapę długie lata: Choć mu łeb u tragarza wisi na warkoczu, Maluj głowę, wydają zmarski koło oczu. Kiedyby tym śmierć odrwić! lecz nie dba na farby, Bardziej patrzy na zęby i na nasze karby. Czemuż się, będąc stary, farbowanym włosem W oczach ludzkich udajesz, panie, żeś młokosem? 159. ŁYSY
Golił się na warsztacie u balwierza łysy; Że mój dobry przyjaciel,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 612
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Dalej ku Pietkusom; które postawione Na nie żyznym pagórku z mieszkańców rzeczone. Niekiedy ojciec Bogów/ ledwie żyw na krzywe Przysięgi/ i na sztuki Cekropskie zradliwe/ Męże w sprosny źwerz przetkał: nużby i różnemi Od ludzi zdać się mogły/ i im podobnemi/ Członki ścisnął od czoła/ nosy powklepował Usta ciągłe babskkiemi zmarski popiątnował W te wegnał uroczysta: wprzód ich jednak mowy I krzywoprzysięgłych języków pozbawił A tylko zgrz t na skargę chraplowy zostawił. Te gdy i Partenopskie mury w prawo minął/ w lewo na brzeg Misena hucznego napłynął/ I na miejsca gdzie wiszów kałuzianych siła/ Wchodzi na Kumejski brzeg/ i w jaskin/ gdzie żyła Długoletnia
Dáley ku Pietkusom; ktore postáwione Ná nie żyznym págorku z mieszkáńcow rzeczone. Niekiedy oyćiec Bogow/ ledwie żyw ná krzywe Przyśiegi/ y ná sztuki Cekropskie zrádliwe/ Męże w sprosny źwerz przetkał: nużby y rożnemi Od ludźi zdáć się mogły/ y im podobnemi/ Członki śćisnął od czołá/ nosy powklepował Vstá ćiągłe bábskkiemi zmárski popiątnował W te wegnał vroczysta: wprzod ich iednák mowy Y krzywoprzyśięgłych ięzykow pozbáwił A tylko zgrz t ná skárgę chráplowy zostáwił. Te gdy y Partenopskie mury w práwo minął/ w lewo ná brzeg Misená hucznego nápłynął/ Y ná mieyscá gdźie wiszow káłuźiánych śiłá/ Wchodźi ná Kumeyski brzeg/ y w iaskin/ gdźie żyłá Długoletnia
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 350
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636