Białością przechodziły śniegi nieruszane, Miękkością świeże woski, ogniem rozgrzewane; Okrągłe piersi beły podobne do mleka, Które dopiero piękna wydoiła ręka, A wąskie zstępowało pole między niemi, Równie, jako doliny więc między małemi Pagórkami widziemy, pięknie położone, Śniegami, co dopiero spadły, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidiaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz
Białością przechodziły śniegi nieruszane, Miękkością świeże woski, ogniem rozgrzewane; Okrągłe piersi beły podobne do mleka, Które dopiero piękna wydoiła ręka, A wązkie zstępowało pole między niemi, Równie, jako doliny więc między małemi Pagórkami widziemy, pięknie położone, Śniegami, co dopiero spadły, napełnione.
LXIX.
Bok wydatny i żywot bez zmarski pięknemu Źwierciadłu beł podobien polerowanemu; Nogi białe zdały się, że były toczone Albo Fidyaszową ręką urobione. Milczę o innych członkach jej pięknego ciała, Które w on czas przed niemi darmo zakrywała; To samo tylko powiem, że w niej zgoła była Wszytkie doskonałości piękność zgromadziła.
LXX.
I by ją beł frygijski widział pasterz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 243
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, póki wam maj służy I póki słońce oka w morze nie zamruży, Niech darmo satyrowie nie stoją pocześni: Jedne do instrumentów, a drugie do pieśni! I wam, i wam, żebyście wiedziały, panienki, Zbieżą lata, podrą się czerwone sukienki, Spadnie krasa, młodzieńskich w której oczu wabię, Aż zmarski, a bielidło nie pomoże babie. Dziś, przy wjeździe nowego starosty do Sącza, Sama nam materyją natura nastrąca. Ptaszęta się po kniejach wdzięcznym wabią pieniem, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkem usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj
, póki wam maj służy I póki słońce oka w morze nie zamruży, Niech darmo satyrowie nie stoją pocześni: Jedne do instrumentów, a drugie do pieśni! I wam, i wam, żebyście wiedziały, panienki, Zbieżą lata, podrą się czerwone sukienki, Spadnie krasa, młodzieńskich w której oczu wabię, Aż zmarski, a bielidło nie pomoże babie. Dziś, przy wjeździe nowego starosty do Sącza, Sama nam materyją natura nastrąca. Ptaszęta się po kniejach wdzięcznym wabią pieniem, Wierę by szkoda trawić tego dnia milczeniem. TERPSICHORE
Kukułkęm usłyszała, niedaleko kuka, Wabi samczyk samiczkę, ale ją oszuka. Znam cię, ptaszku, nie kukaj
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, pomnieć o zlej sprawie.
Nasroższego zwierzęcia zrozumiesz naturę, Białejgłowie czart w sercu, drugi wlazł za skórę. Feminae naturam regere, omnino desperare est. Seneca. Zawsze radzę, dla pokus ba i dla obmowy, Każdy się strzeż w rozmowach starej białejgłowy.
Baby dżdżownice chłodzą czyli chłoszczą z szablą Oriona. Picze Helena zmarski w zwierciedle rachując. U rozkosznych białychgłów pan zawsze na leży.
Baron. An. Christi 1034. n. 4. Zoe, będąc ąoną Romana, cesarza pobożnego, rozmiłowała się Michała Złotniczka i, z nim grzesząc, męża otruła i zamordowała; a potym Złotniczka onego, za męża wziąwszy, cesarzem uczyniła.
Dociekł
, pomnieć o zlej sprawie.
Nasroższego zwierzęcia zrozumiesz naturę, Białejgłowie czart w sercu, drugi wlazł za skórę. Feminae naturam regere, omnino desperare est. Seneca. Zawsze radzę, dla pokus ba i dla obmowy, Każdy się strzeż w rozmowach starej białejgłowy.
Baby dżdżownice chłodzą czyli chłoszczą z szablą Oriona. Picze Helena zmarski w zwierciedle rachując. U rozkosznych białychgłów pan zawsze na lezy.
Baron. An. Christi 1034. n. 4. Zoe, będąc ąoną Romana, cesarza pobożnego, rozmiłowała się Michała Złotniczka i, z nim grzesząc, męża otruła i zamordowała; a potym Złotniczka onego, za męża wziąwszy, cesarzem uczyniła.
Dociekł
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 189
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
A małżeństwo nie barzo smaczne, gdy wiek słaby. Alkon Co mówisz? Musiałeś jej nie widzieć w tym czasie, Gdy suknią z aksamitem, gdy podwijkę na się Cienką, gdy pas szeroki weźmie z zanklem złotym. Perot Gdy ona sześć dziesiątków lat ma - a cóż po tym? Widziałem, gdy i zmarski z lica wymuskała, I z siwych włosów czarną głowę udziałała, A przedsię baba babą. Aż mi jej żal bywa: Naśmieszniejsza, gdy owo sobą pochutnywa, Gdy się otrząsa, właśnie by mucha z ukropu. Acz się ja nie mniej muszę dziwować i chłopu: Czym się to pęta, co w tym za smak
A małżeństwo nie barzo smaczne, gdy wiek słaby. Alkon Co mówisz? Musiałeś jej nie widzieć w tym czasie, Gdy suknią z aksamitem, gdy podwijkę na się Cienką, gdy pas szeroki weźmie z zanklem złotym. Perot Gdy ona sześć dziesiątków lat ma - a cóż po tym? Widziałem, gdy i zmarski z lica wymuskała, I z siwych włosów czarną głowę udziałała, A przedsię baba babą. Aż mi jej żal bywa: Naśmieszniejsza, gdy owo sobą pochutnywa, Gdy się otrząsa, właśnie by mucha z ukropu. Acz się ja nie mniej muszę dziwować i chłopu: Czym się to pęta, co w tym za smak
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 36
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, W pół one drwa przetlały, nim płomień posłuży; Zgasł, potem garść popiołu zostało na glinie. Maluj, pomyślę sobie, ludzi, drwa w kominie. Biega, cieką, kopci się, dziesiąty pot kapie, Nim się onego chleba z ubóstwa dochrapie; Nim płomieniem zaświeci, w poły miną lata: Czoło zmarski pokryśią, głowa szpakowata; Ba, drugi jako gołąb we czterdziestym roku Osiwieje, a mało znać na nim obroku. Aż śmierć, aż ogień gaśnie, aż łyżka popiołu, Aż wszytko razem z drewnem zginęło pospołu. Jeśli iskierka sławy sadzy się gdzie trzyma, I tę z pamięci ludzkiej czas wiatrem wydyma, Abo więc
, W pół one drwa przetlały, nim płomień posłuży; Zgasł, potem garść popiołu zostało na glinie. Maluj, pomyślę sobie, ludzi, drwa w kominie. Biega, cieką, kopci się, dziesiąty pot kapie, Nim się onego chleba z ubóstwa dochrapie; Nim płomieniem zaświeci, w poły miną lata: Czoło zmarski pokryśią, głowa szpakowata; Ba, drugi jako gołąb we czterdziestym roku Osiwieje, a mało znać na nim obroku. Aż śmierć, aż ogień gaśnie, aż łyżka popiołu, Aż wszytko razem z drewnem zginęło pospołu. Jeśli iskierka sławy sadzy się gdzie trzyma, I tę z pamięci ludzkiej czas wiatrem wydyma, Abo więc
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 657
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Różna mu się daleko stara twarz widziała Od szat, które na sobie szpetna baba miała, I Marfizie, co obok z nią jedzie, powiada: „Pewnieć ta twoja panna kłopotu nie zada, Mój cnotliwy rycerzu: założę się drogo, Że ktoćby jej miał zajźrzeć, nie najdziesz nikogo”.
CXX.
Jako zmarski i szpetna gęba wydawała, Laty zeszłemi z starą Sybillą zrównała; Zdała się własną małpą zamorską, ubraną Dla śmiechu i uciechy w suknią szachowaną. A tem szpetniejsza była, im barziej pałała Gniewem, który z wściekłego oka wymiatała. Bo nic przykrszego nad to niemasz białejgłowie, Jako, gdy ją kto szpetną lub starą
Różna mu się daleko stara twarz widziała Od szat, które na sobie szpetna baba miała, I Marfizie, co obok z nią jedzie, powiada: „Pewnieć ta twoja panna kłopotu nie zada, Mój cnotliwy rycerzu: założę się drogo, Że ktoćby jej miał zajźrzeć, nie najdziesz nikogo”.
CXX.
Jako zmarski i szpetna gęba wydawała, Laty zeszłemi z starą Sybillą zrównała; Zdała się własną małpą zamorską, ubraną Dla śmiechu i uciechy w suknią szachowaną. A tem szpetniejsza była, im barziej pałała Gniewem, który z wściekłego oka wymiatała. Bo nic przykrszego nad to niemasz białejgłowie, Jako, gdy ją kto szpetną lub starą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 143
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Nie trzeba jej kolorów brać od jubilera. Im bardziej i jurysta w koncepty się sadzi, W podejźrenie, choć jawną sprawę, przyprowadzi. Kłamaszli, fałsz za prawdę udając językiem? Darmo; zna każdy osła pod końskim rządzikiem. Niech baba w tańcu plęsy, niech wyprawia trele, Wyda babę siwy włos i zmarski na czele. I pannać, prawda, z babą siwieje i z dziadem. Któż jej za mąż bronił iść pod warkoczem gniadem? 546. NA TOŻ TRZECI RAZ
Ubogą znaczną biorąc szlachcionkę bogaty Za żonę, prosi, żebym dziękował mu, w swaty. Więc że sam był nowotny, a z liczby niepewnych,
, Nie trzeba jej kolorów brać od jubilera. Im bardziej i jurysta w koncepty się sadzi, W podejźrenie, choć jawną sprawę, przyprowadzi. Kłamaszli, fałsz za prawdę udając językiem? Darmo; zna każdy osła pod końskim rządzikiem. Niech baba w tańcu plęsy, niech wyprawia trele, Wyda babę siwy włos i zmarski na czele. I pannać, prawda, z babą siwieje i z dziadem. Któż jej za mąż bronił iść pod warkoczem gniadem? 546. NA TOŻ TRZECI RAZ
Ubogą znaczną biorąc szlachcionkę bogaty Za żonę, prosi, żebym dziękował mu, w swaty. Więc że sam był nowotny, a z liczby niepewnych,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 336
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nich po śniegu wypuścić Murzyny Pod orlimi forgami; tej giaurzy wiary, Że nam podobne farbą ich diabłów poczwary. Przytem, co ma rozumu a cesarskiej łaski, Wda się w to, żeby rychło hellesponckie piaski Przywitać i w lubym się oglądać Stambole, Puściwszy psom i wilkom zasmrodzone pole. Wezyr na swego czoła pamiętając zmarski, Potrafi w to, że spełna będzie honor carski. To sprawiwszy Dilawer śle po Zielińskiego, I dawszy wielkie znaki afektu dobrego Wezyr z Kizlaragą CZĘŚĆ SIÓDMA
Słowy wyśmienitymi, obłapi go mile; Prosi, żeby nie biorąc darmo długiej chwile Stanęli tu posłowie, którym prawo wieczne Jako przyjazd, tak odjazd waruje bezpieczne. Co
nich po śniegu wypuścić Murzyny Pod orlimi forgami; tej giaurzy wiary, Że nam podobne farbą ich diabłów poczwary. Przytem, co ma rozumu a cesarskiej łaski, Wda się w to, żeby rychło hellesponckie piaski Przywitać i w lubym się oglądać Stambole, Puściwszy psom i wilkom zasmrodzone pole. Wezyr na swego czoła pamiętając zmarski, Potrafi w to, że spełna będzie honor carski. To sprawiwszy Dilawer śle po Zielińskiego, I dawszy wielkie znaki afektu dobrego Wezyr z Kizlaragą CZĘŚĆ SIÓDMA
Słowy wyśmienitymi, obłapi go mile; Prosi, żeby nie biorąc darmo długiej chwile Stanęli tu posłowie, którym prawo wieczne Jako przyjazd, tak odjazd waruje bezpieczne. Co
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 250
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
uzdrowiony bywa. Mole gdy włosy strzygą gdziekolwiek niewieście, Niech je śmierdziałką moczą, spali je jak w teście. Zagorzelinę Jęczy i ból każdy w głowie, Gdy nią czaszkę namaczasz, choć samą surowie. Kamień w nerkach rozciera, a z mecherza pędzi, Z solnym olejkiem pijąc, lub z owym co z miedzi. Zmarski z twarzy tak ściera dziwną tajemnicą, Jako więc praczka chustę gładzi maglownicą. Widziałem babę jednę, ośmdziesiąt lat miała, Która się od kilku lat była nie zagrzała. Potem się obwinąwszy w surową łoktuszę Wlała na się gorzałki i tak zimną duszę Zapaliwszy rozgrzała. Tak ta kozia para Pożyteczna, kiedy jej będzie brana miara
uzdrowiony bywa. Mole gdy włosy strzygą gdziekolwiek niewieście, Niech je śmierdziałką moczą, spali je jak w teście. Zagorzelinę Ieczy i ból każdy w głowie, Gdy nią czaszkę namaczasz, choć samą surowie. Kamień w nerkach rozciera, a z mecherza pędzi, Z solnym olejkiem pijąc, lub z owym co z miedzi. Zmarski z twarzy tak ściera dziwną tajemnicą, Jako więc praczka chustę gładzi maglownicą. Widziałem babę jednę, ośmdziesiąt lat miała, Która sie od kilku lat była nie zagrzała. Potem sie obwinąwszy w surową łoktuszę Wlała na się gorzałki i tak zimną duszę Zapaliwszy rozgrzała. Tak ta kozia para Pożyteczna, kiedy jej będzie brana miara
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950