troszcz się Damo ani w ten głęboki Nieszczęścia kanał/ lej z oczu potoki; Acz trudno przyznąm by oko oschnęło/ Kiedy w Frasunkach/ serce utoneło. Rozumem miarkuj żal: widząc domową Kiedy drapieżny gołębicę Wdową. Jastrząb uczyni/ sierotę owdowi/ A prżecię ona sparzenie odnowi. Dam. Bywać to prawda: lecz między Zwierzęty Nie miedzy ludźmi/ ten zwyczaj zawzięty. Niepyta się nikt co się dzieje wlessie Co miedzy ludźmi prędko się różniesie. Zwłaszcza w miłości: a któż tak szczęśliwy/ Żeby go nietknął język szczebietliwy. Komusz przepuści obmowca ten srogi Na nieśmiertelne co się targnął Bogi? P. Och. Próżny to skrupuł/
troszcz się Dámo áni w ten głęboki Nieszczęśćia kánał/ ley z oczu potoki; Acz trudno przyznąm by oko oschnęło/ Kiedy w Frásunkách/ serce vtoneło. Rozumem miárkuy żal: widząc domową Kiedy drapiezny gołębicę Wdową. Iástrząb vczyni/ śierotę owdowi/ A prżećię oná sparzenie odnowi. Dam. Bywać to prawdá: lecz między Zwierzęty Nie miedzy ludźmi/ ten zwyczay záwźięty. Niepyta się nikt co się dźieie wlesśie Co miedzy ludźmi prędko się rożnieśie. Zwłaszczá w miłośći: á ktosz ták sczęśliwy/ Zeby go nietknął iężyk szczebietliwy. Komusz przepuśći obmowcá ten srogi Ná nieśmiertelne co się tárgnął Bogi? P. Och. Prożny to skrupuł/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 185
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Chociaż bieg wieku przyrodzony/ Bardziej kwapił od Zony/ niżełi do Zony. Tyś pierwsza Trojańskiego Parysa swatała/ Gdyś nadobną Helenę jemu przyrzekała. Za twoim zaleceniem Kawaler on ładny/ Teseus; w łaskę przyszedł pieknej Ariadny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptastwem i między zwierzęty. Idzie Lew za samicą/ i Niedźwiedź uporny/ Idzie za swą owieczką baranek oborny Trukają na wyniosłym Trukaweczki dębie/ Parzą się w Gołębincach niewinne gołębie. Wróblik na strzesze wesoł: na krzewistym drzewie/ Srebrne piany puszczają parzyste Cietrzewie. Zgoła wszytko co jedno podlega jasności/ Słonecznej; ciebie zowie Boginią miłości.
Choćiasz bieg wieku przyrodzony/ Bárdźiey kwápił od Zony/ niżełi do Zony. Tyś pierwsza Troiańskiego Parysá swatáłá/ Gdyś nadobną Helęnę iemu przyrzekáłá. Zá twoim záleceniem Káwáler on łádny/ Theseus; w łáskę przyszedł piekney Ariádny. Ty nietylko ten związek/ między ludźmi święty/ Konasz: Leć między ptástwęm y między zwierzęty. Idźie Lew zá sámicą/ y Niedźwiedź vporny/ Idźie zá swą owieczką báránek oborny Trukáią na wyniosłym Trukaweczki dębie/ Parzą się w Gołębincách niewinne gołębie. Wroblik ná strzesze wesoł: ná krzewistym drzewie/ Srebrne piány puszczáią párzyste Cietrzewie. Zgołá wszytko co iedno podlega iásnośći/ Słoneczney; ćiebie zowie Boginią miłośći.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 208
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
w niebo wyniesione skały, Góry, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od stwórcę swego przeplatany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wod kryształowych; nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptaków skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny, Niechybny dowód, że jednej godziny Większe i mniejsze nie uchybią sfery, Skąd
w niebo wyniesione skały, Gory, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od stworcę swego przeplatany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wod kryształowych; nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworow nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptakow skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny, Niechybny dowod, że jednej godziny Większe i mniejsze nie uchybią sfery, Zkąd
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 399
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przyjścia do siostry broniła, Zazdrości swej odmianą w marmur przypłaciła; I tę niech wiatr przyniesie matkę utroskaną, Na grobową ozdobę właśnie zgotowaną, Która z płodności swojej ten pożytek miała, Że na czternastu dziatek pogrzeby patrzała, Więc i onę statuę przenieś tu słoniową, Kochankę ulubioną Pigmalijonową. A przy tym ozdób ten grób niemymi zwierzęty: Niechaj na tę przysługę ów wąż będzie wzięty, Który chcąc szkodzić głowie muzyka zacnego, Wziął za to postać na się smoka kamiennego; Albo ten drugi, który w Agamemnonowych Oczach się zmienił w kamień, kiedy słowikowych Dzieci na drzewie sięgał wtenczas, gdy okręty Greckie wiatr w Aulidzie trzymał źle nadęty; I on pies
przyjścia do siostry broniła, Zazdrości swej odmianą w marmur przypłaciła; I tę niech wiatr przyniesie matkę utroskaną, Na grobową ozdobę właśnie zgotowaną, Która z płodności swojej ten pożytek miała, Że na czternastu dziatek pogrzeby patrzała, Więc i onę statuę przenieś tu słoniową, Kochankę ulubioną Pigmalijonową. A przy tym ozdób ten grób niemymi zwierzęty: Niechaj na tę przysługę ów wąż będzie wzięty, Który chcąc szkodzić głowie muzyka zacnego, Wziął za to postać na się smoka kamiennego; Albo ten drugi, który w Agamemnonowych Oczach się zmienił w kamień, kiedy słowikowych Dzieci na drzewie sięgał wtenczas, gdy okręty Greckie wiatr w Aulidzie trzymał źle nadęty; I on pies
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 134
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedział nauki, I smak u ciebie do pola zawzięty Wywrze i między górnymi zwierzęty. A ty tej, którą niesie pies kudłaty, Zażyj i zimie ciepłej Małgorzaty, I postąp sobie z nią podług twej woli; Wszak już raz była u ciebie na Woli. AD MUSAS
Panny, od których powód ma wiersz wszelki, Cne helikońskich gór obywatelki, Co po parnaskich dąbrowach chodzicie I kastalijskim zdrojem się chłodzicie
, ani zna dzikiej zdobyczy, Jeśliby kiedy zaciekł się do nieba, Opowie i tam, wdzięczen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek twój przypuszcza I jak płodna w zwierz Niepołomska Puszcza, Jako go bijesz, jakoś wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedział nauki, I smak u ciebie do pola zawzięty Wywrze i między górnymi zwierzęty. A ty tej, którą niesie pies kudłaty, Zażyj i zimie ciepłej Małgorzaty, I postąp sobie z nią podług twej woli; Wszak już raz była u ciebie na Woli. AD MUSAS
Panny, od których powód ma wiersz wszelki, Cne helikońskich gór obywatelki, Co po parnaskich dąbrowach chodzicie I kastalijskim zdrojem się chłodzicie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 151
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
oves propriae a jeszcze przestróżnie mówiąc, wszytkie wasze dostatki, a podobno i owczarnie, wymiecie Bóg za grzechy wasze, non sunt oves propriae. 2. Panie mój takeś się to zakochał w-tym tytułe Pasterza owiec, że to innego Gospodarstwa nie mianujesz? a zaś ty Panie nie jest też gospodarzem nad innymi zwierzęty? Ty pasiesz ptaszęta niebieskie, ty karmisz Kruczęta, ty obłów dajesz Lwom, Tygrysom, i wszelkiej dziczyźnie. Nuż Panie i między samemi ludźmi, którzy postaremu pod władzą i gospodarowaniem twoim są, izali się nie najdzie pyszny jak paw, albo koń, gniewliwy jak Lew, drapieżny jak Tygrys, zazdrościwy jako szyc
oves propriae á ieszcze przestrożnie mowiąc, wszytkie wasze dostátki, á podobno i owczárnie, wymiećie Bog zá grzechy wásze, non sunt oves propriae. 2. Pánie moy tákeś się to zákochał w-tym tytule Pásterzá owiec, że to innego Gospodárstwa nie miánuiesz? á zaś ty Pánie nie iest też gospodarzem nád innymi zwierzęty? Ty pásiesz ptaszętá niebieskie, ty karmisz Kruczętá, ty obłow dáiesz Lwom, Tygrysom, i wszelkiey dziczyźnie. Nuż Pánie i między sámemi ludzmi, ktorzy postáremu pod władzą i gospodárowaniem twoim są, izali się nie naydźie pyszny iák paw, álbo koń, gniewliwy iák Lew, drapieżny iák Tygrys, zazdrościwy iáko szyc
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 51
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Orła. a wołek nasz kędy się zadział? Podobno ryczał nad nim Lew, Wolisko co raz się przelękło, wolał pość precz. Podobno Orzeł, co raz mu się pazurami przykrzył, i Wół ustąpił. Człowiek też podobno mruczał co raz na woła, je jako, pije jako wół: przecięż Lew pierwszy między zwierzęty, Orzeł pierwszy między ptactwem; ale to woliszcze, co tu ma czynić? tam gdzieś z-nim do obory daleko. Tak podobno wół nieborak widząc że nie ma między drugimi miru, ustąpił precz. Powieda jednak Ezechiel, że była tam między nimi zgoda. Iunctaeq̃ erant pennae eorum alterius ad alterum: Skrzydła ich, pióra
Orłá. a wołek nász kędy się zádział? Podobno ryczał nád nim Lew, Wolisko co raz się przelękło, wolał pość precz. Podobno Orzeł, co raz mu się pázurámi przykrzył, i Woł vstąpił. Człowiek też podobno mruczał co raz ná wołá, ie iáko, pije iáko woł: przećięż Lew pierwszy między zwierzęty, Orzeł pierwszy między ptáctwem; ále to woliszcze, co tu ma czynić? tám gdźieś z-nim do obory dáleko. Ták podobno woł nieborak widząc że nie ma między drugimi miru, vstąpił precz. Powieda iednák Ezechiel, że byłá tám między nimi zgodá. Iunctaeq̃ erant pennae eorum alterius ad alterum: Skrzydłá ich, piorá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 52
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
areszt zimne lody; raz wielkie szturmy wznieca niespokojne morze, wiatry śmierzy drugi raz, stojąc w cichej porze; raz Akwilo wilgotny gęste deszcze sieje, z wdzięcznym światłem drugi raz Fawonijusz wieje; raz grzmotliwe pioruny mieszają obłoki, drugi raz nieba pokój trzymają wysoki. Lecz nad wszytkie odmiany ten niewczas okrutny, że wieść między zwierzęty trzeba żywot smutny. Domy ludzkie zwierzęcych jaskiń postać mają, ledwie się ludzie słusznie ludźmi nazywają, albowiem chytrość, zdrada, zazdrość w nich panuje i to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce
areszt zimne lody; raz wielkie szturmy wznieca niespokojne morze, wiatry śmierzy drugi raz, stojąc w cichej porze; raz Akwilo wilgotny gęste deszcze sieje, z wdzięcznym światłem drugi raz Fawonijusz wieje; raz grzmotliwe pioruny mieszają obłoki, drugi raz nieba pokój trzymają wysoki. Lecz nad wszytkie odmiany ten niewczas okrutny, że wieść między zwierzęty trzeba żywot smutny. Domy ludzkie zwierzęcych jaskiń postać mają, ledwie się ludzie słusznie ludźmi nazywają, albowiem chytrość, zdrada, zazdrość w nich panuje i to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 146
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Phaenicenses, lubo Oceanu strasznego permeandi, nie mieli śmiałości i umiejętności, acûs magneticae, do tego zgodnej, nie znając wtedy usum; przecież, czyłi łakomstwem stimulati, czyli obszerniejszych szukając Krajów, czyli tyrannidem Panów swoich uchodząc, a w tym wszystkim życie swoje wydając na azard, nagotowali okręty, ludźmi, nasionami, zwierzęty naładowawszy, puścili się na morze i na szczęście, i tam zapłyneli, komukolwiek przecież tego sekretu zwierzywszy się, a ten wyszeptał wiekom bliskim Platona i innych Autorów życiu. Innych zdanie, że ŚWIAT NOWY z starym, gdzieś musi mieć koneksyę, suîs extremitatibûs go dotykając, przez ciasne morza, albo też per continentem,
Phaenicenses, lubo Oceanu strasznego permeandi, nie mieli śmiałości y umieiętności, acûs magneticae, do tego zgodney, nie znaiąc wtedy usum; przecież, czyłi łakomstwem stimulati, czyli obszernieyszych szukaiąc Kraiów, czyli tyrannidem Panów swoich uchodząc, a w tym wszystkim życie swoie wydaiąc na azard, nagotowali okręty, ludźmi, nasionami, źwierzęty naładowawszy, puścili się na morze y na szczęście, y tam zapłyneli, komukolwiek przecież tego sekretu zwierzywszy się, a ten wyszeptał wiekom bliskim Platona y innych Autorów życiu. Innych zdanie, że SWIAT NOWY z starym, gdzieś musi mieć konnexyę, suîs extremitatibûs go dotykaiąc, przez ciasne morza, albo też per continentem,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 564
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
SETNIK PRZYPOWIESCI VCIESZNYCH. Z Włoskiego języka na Polski przełożony. Przez MARCINA BLAZEWSKIEGO W Krakowie/W Drukarni Mikołaja Loba. Roku Pańskiego. 1608 NA STAROŻYTNY KLEYNOT Ich Mości Panów Branickich
WSzystkie cnoty, prze które władnie powietrznemi Zwierzęty, Orzeł bystry: lew mężny leśnemi: Wszystkie Gryph pośiadł, będąc z ich dwu ciał złożony, I w dom ten starożytny za kleynot wnieśiony. Wielki kleynot zaprawdę, wielki na me zdanie, Znayduje się w domu twym zacny KASZTELANIE. Wszakże więtsze w samych was, znaydują się cnoty, Które niegdy jednały, takie
SETNIK PRZYPOWIESCI VCIESZNYCH. Z Włoskiego ięzyka na Polski przełożony. Przez MARCINA BLAZEWSKIEGO W Krákowie/W Drukárni Mikołáiá Lobá. Roku Páńskiego. 1608 NA STAROŻYTNY KLEYNOT Ich Mośći Pánow Bránickich
WSzystkie cnoty, prze ktore władnie powietrznemi Zwierzęty, Orzeł bystry: lew mężny leśnemi: Wszystkie Gryph pośiadł, będąc z ich dwu ćiał złożony, I w dom ten stárożytny zá kleynot wnieśiony. Wielki kleynot záprawdę, wielki na me zdánie, Znáyduje się w domu twym zácny KASZTELANIE. Wszákże więtsze w sámych was, znáyduią się cnoty, Które niegdy iednáły, tákie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 2
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897