im nogi umywszy gdzie Pan swoje sługi Za ostatnią, i tego nawet, co go zdradza, Nim się z nimi pożegna, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był
im nogi umywszy gdzie Pan swoje sługi Za ostatnią, i tego nawet, co go zdradza, Nim się z nimi pożegna, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 69
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojrzy dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja warcaby albo gram karty na pokoju, A chłopek na mnie robi do trzeciego znoju, Robi z dziećmi i z żoną, przymierając głodu, Robi od wschodu słońca aże do zachodu, Robi zbity: leż, panie, ni ocz się nie staraj. A któż by głupi
, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojźry dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja warcaby albo gram karty na pokoju, A chłopek na mnie robi do trzeciego znoju, Robi z dziećmi i z żoną, przymierając głodu, Robi od wschodu słońca aże do zachodu, Robi zbity: leż, panie, ni ocz się nie staraj. A któż by głupi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 160
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni w młocie pyskać, Przed nią pereł, przed błazna szkoda zwierzyn ciskać. 174. DO GNIEWLIWEGO
Odpuść mi, proszę, mój drogi sąsiedzie: Bywszy w twym domu wczora na obiedzie, Kozła u ciebie, barana u pani Widząc na czele, jakbym też był w stajni; Jeszcze nie w stajni, ale jako w chlewie. Kiedy masz gości, uspokój się w gniewie.
synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni w młocie pyskać, Przed nię pereł, przed błazna szkoda zwierzyn ciskać. 174. DO GNIEWLIWEGO
Odpuść mi, proszę, mój drogi sąsiedzie: Bywszy w twym domu wczora na obiedzie, Kozła u ciebie, barana u pani Widząc na czele, jakbym też był w stajni; Jeszcze nie w stajni, ale jako w chlewie. Kiedy masz gości, uspokój się w gniewie.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 276
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w niej jabłka/ a puszczaj na gorące masło zsmaż rumiano/ włóż w te potrawę/ przylej trochę octu winnego/ Cukru/ Pieprzu/ Cynamonu/ Szafranu/ przywarz/ i daj gorąco na Stół. LXX. Potrawa z Gruszkami tretowanemi także. LXXI. Zwierzyny w Sztuflacie, albo duszone.
Najosobliwszy to jest sposób gotowania Zwierzyn różnych, około których polność zalecam wielką. Weźmij świeżego Zubra/ albo Losia/ Jelenia/ albo Daniela/ Sarnę albo dziką Kożę/ albo co chesz/ z części mięsistej/ porąb w sztuczki/ a niemocz/ i niepłocz/ włóż w naczynie gliniane/ ociągnij w maśle/ Cebule usmasz niemało i z jabłkami
w niey iabłka/ a puszczay ná gorące masło zsmaż rumiáno/ włoż w te potráwę/ przyley trochę octu winnego/ Cukru/ Pieprzu/ Cynámonu/ Szafranu/ przywarz/ y day gorąco ná Stoł. LXX. Potráwá z Gruszkámi tretowánemi tákże. LXXI. Zwierzyny w Sztuflácie, álbo duszone.
Nayosobliwszy to iest sposob gotowánia Zwierzyn roznych, około ktorych polność zálecam wielką. Weźmiy świeżego Zubrá/ albo Lośiá/ Ieleniá/ álbo Danielá/ Sárnę albo dźiką Kożę/ albo co chesz/ z częśći mięśistey/ porąb w sztuczki/ a niemocz/ y niepłocz/ włoż w naczynie gliniáne/ oćiągniy w maśle/ Cebule vsmasz niemáło y z iábłkami
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 30
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
. Niechaj się tak przez piersi krwie jako przez oczy Łez strumień ciała mego dożywotnie toczy. Pelikan krew z nadzieją, Ludzie bez niej łzy leją.
Przy wzroku, woni, słuchu, które wiosna słodzi, Różnych się specjałów zapomnieć nie godzi: Niesie ogród sałaty, las — bdły, rzeka — raki, Są od zwierzyn, od ptastwa wszelakie przysmaki. Skoro ustaną mrozy, Piją ludzie sok z brzozy.
Pierwsza ofiara, baran na Wielkanoc młody, Zatyka przeszłych postów siedmniedzielne głody. Toż domowa zwierzyna brak dający gębie Stawia gąski, kurczątka i młode gołębie. I tu mizerny jestem, Syna jedząc z Tyjestem. SMAK
Ale, ach,
. Niechaj się tak przez piersi krwie jako przez oczy Łez strumień ciała mego dożywotnie toczy. Pelikan krew z nadzieją, Ludzie bez niej łzy leją.
Przy wzroku, woni, słuchu, które wiosna słodzi, Różnych się specyjałów zapomnieć nie godzi: Niesie ogród sałaty, las — bdły, rzeka — raki, Są od zwierzyn, od ptastwa wszelakie przysmaki. Skoro ustaną mrozy, Piją ludzie sok z brzozy.
Pierwsza ofiara, baran na Wielkanoc młody, Zatyka przeszłych postów siedmniedzielne głody. Toż domowa zwierzyna brak dający gębie Stawia gąski, kurczątka i młode gołębie. I tu mizerny jestem, Syna jedząc z Tyjestem. SMAK
Ale, ach,
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 522
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przyszło pańskim kłopotom zabiegać: Lub sługa, lub przyjaciel postępkiem cię lekkiem Uraził (wiesz, co gniew ma władzy nad człowiekiem), Tak długo przystojnego szukała sposobu, Że się wedle słuszności stało ze stron obu. Miałliś gości, bez których w domu twym dzień rzadki. I stoły zastawione, i one dostatki, Od zwierzyn, od cymentów smaczniejszymi czyni Swobodna i ochotna twoja gospodyni. Ona wszytkich, a co rzecz ledwie jest podobna. By najwięcej, każdego częstować z osobna, Przywdzięczając i gestem, i skłonną postawą Twoję i swoję ludzkość za każdą potrawą: Dobrej myśli, gdyś kazał, pomogłać przy stole. Pozytywu i skrzypie ani
przyszło pańskim kłopotom zabiegać: Lub sługa, lub przyjaciel postępkiem cię lekkiem Uraził (wiesz, co gniew ma władzy nad człowiekiem), Tak długo przystojnego szukała sposobu, Że się wedle słuszności stało ze stron obu. Miałliś gości, bez których w domu twym dzień rzadki. I stoły zastawione, i one dostatki, Od zwierzyn, od cymentów smaczniejszymi czyni Swobodna i ochotna twoja gospodyni. Ona wszytkich, a co rzecz ledwie jest podobna. By najwięcej, każdego częstować z osobna, Przywdzięczając i gestem, i skłonną postawą Twoję i swoję ludzkość za kożdą potrawą: Dobrej myśli, gdyś kazał, pomogłać przy stole. Pozytywu i skrzypie ani
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 539
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prymak ich nie ruszy. Scholastyka raz z tysiąca Śpiąc — napadnie jak zająca: Już-ci szczeka przed panem.
Ordynacjami oczy Kolą, gdy kto z nas wykroczy, A które pisma za nami, Za dziesiącią kryją drzwiami Jak libros prohibitos.
W wakacyjny czas trzydniowy Innym się powiodą łowy. Tobie by kość smakowała Z zwierzyn, gdyby-ć się dostała. Lecz darmo — nie dla psów to!
Kto co zrobił? Kto zawinił? Tyś scholastyk, tyś uczynił!
Trudno sekweli negować, Bo ci może wypróbować Argument in ferio.
Będziesz — dajmy to — kwartakiem, Pójdziesz za brat z psem prymakiem Wkoło miasta — a niekiedy
prymak ich nie ruszy. Scholastyka raz z tysiąca Śpiąc — napadnie jak zająca: Już-ci szczeka przed panem.
Ordynacyjami oczy Kolą, gdy kto z nas wykroczy, A które pisma za nami, Za dziesiącią kryją drzwiami Jak libros prohibitos.
W wakacyjny czas trzydniowy Innym się powiodą łowy. Tobie by kość smakowała Z zwierzyn, gdyby-ć się dostała. Lecz darmo — nie dla psów to!
Kto co zrobił? Kto zawinił? Tyś scholastyk, tyś uczynił!
Trudno sekweli negować, Bo ci może wypróbować Argument in ferio.
Będziesz — dajmy to — kwartakiem, Pójdziesz za brat z psem prymakiem Wkoło miasta — a niekiedy
Skrót tekstu: MelScholBar_II
Strona: 756
Tytuł:
Dystrakcja w swoich ciężkościach melancholii scholastycznej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
między 1701 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i powolny sługa.
Paweł Sapieha Wojewoda wileński H. W. W. X. Lgo.
Tę odebrawszy ekspedycją poszedłem ku Narwi i dopiro na ostatki dni Bachusowych stanąłem w Bereniczu. Wiesto jest ale tez nam nietrzeba było Miasta kiedy na niczym nieschodziło. Mieliśmy w Wozach wszystko od Trunków dobrych miąs zwierzyn etc. Takes my sobie Gaudowali przy Ruskich Duchach i postaremu choć przy krótkiej znajomości i my na kuliga jeździli i kuligantów u siebie mieliśmy ze było z kim i w tąniec obrócić.
W stępną srzodę ruszyłem się ku Narwi. Ryb Posłowie mieli siła owych sterledów Biłługów okrutne Połcie a oprócz tego i świerzych tam
y powolny sługa.
Paweł Sapieha Woiewoda wilenski H. W. W. X. Lgo.
Tę odebrawszy expedytią poszedłęm ku Narwi y dopiro na ostatki dni Bachusowych stanąłęm w Bereniczu. Wiesto iest ale tez nąm nietrzeba było Miasta kiedy na niczym nieschodziło. Mielismy w Wozach wszystko od Trunkow dobrych miąs zwierzyn etc. Takes my sobie Gaudowali przy Ruskich Duchach y postaremu choc przy krotkiey znaiomosci y my na kuliga iezdzili y kuligantow u siebie mielismy ze było z kim y w tąniec obrocić.
W stępną srzodę ruszyłęm się ku Narwi. Ryb Posłowie mieli siła owych sterledow Biłługow okrutne Połcie a oprocz tego y swierzych tam
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 173
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. Nie co rok, co dzień by rad szacie inszej mody, Inszej farby dla pychy, nie dla swej wygody. Tak trzy lata kolasą, parą jeździł koni — Dziś mu trzeba karoce, sześci frezów do niej; Dość było sztuki mięsa na obiad z Ogórkiem — Nie siędzie bez cymentu dziś za podwieczorkiem, Bez zwierzyn, bez konfitur, choćby z świata kraju; Przestało się na piwku — dziś wina z Tokaju: Więcej jedna kolejna, jedna go wiwata Wyszynkuje, niż piwa wyszło za trzy lata; Przedtem się jadło ledwie że nie pod opończą — Dziś kapela poczyna, gdzie trębacze skończą. Tego przy senatorskim sława chce dostatku; Prawda
. Nie co rok, co dzień by rad szacie inszej mody, Inszej farby dla pychy, nie dla swej wygody. Tak trzy lata kolasą, parą jeździł koni — Dziś mu trzeba karoce, sześci frezów do niej; Dość było sztuki mięsa na obiad z Ogórkiem — Nie siędzie bez cymentu dziś za podwieczorkiem, Bez zwierzyn, bez konfitur, choćby z świata kraju; Przestało się na piwku — dziś wina z Tokaju: Więcej jedna kolejna, jedna go wiwata Wyszynkuje, niż piwa wyszło za trzy lata; Przedtem się jadło ledwie że nie pod opończą — Dziś kapela poczyna, gdzie trębacze skończą. Tego przy senatorskim sława chce dostatku; Prawda
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 58
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
potrzeba, miłość moją wyświadczyć gotówem. Mnie katar dotąd nie opuszcza i ustawiczne tyłu głowy bolenie, osobliwie w nocy, lubo i w kaftaniku sypiam, i w pawilionie, i w cieple. Pawilion i obicie dobrze się bardzo ajustowało. Fanfanik ze mną najczęściej jada; co zaś do kuropatw, do bażantów i innych zwierzyn, mógłby ich zjadać i po kilkoro na dzień, bo tego mamy dostatek, jako i fruktów. Nie trzeba się było, widzę, obawiać, aby byli czego tu przed nami nie zaczęli, bo i teraz jeszcze niektórzy radzi by albo zwlekli jeszcze jaki czas, albo zbytniego upatrują bezpieczeństwa; ale to nie nasi
potrzeba, miłość moją wyświadczyć gotówem. Mnie katar dotąd nie opuszcza i ustawiczne tyłu głowy bolenie, osobliwie w nocy, lubo i w kaftaniku sypiam, i w pawilionie, i w cieple. Pawilion i obicie dobrze się bardzo ajustowało. Fanfanik ze mną najczęściej jada; co zaś do kuropatw, do bażantów i innych zwierzyn, mógłby ich zjadać i po kilkoro na dzień, bo tego mamy dostatek, jako i fruktów. Nie trzeba się było, widzę, obawiać, aby byli czego tu przed nami nie zaczęli, bo i teraz jeszcze niektórzy radzi by albo zwlekli jeszcze jaki czas, albo zbytniego upatrują bezpieczeństwa; ale to nie nasi
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 510
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962