RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju. Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak, w znak” wrona, A czajka: „Niżej, niżej”; gdy trafił do grona, Zaraz dudek: „Tu, tu, tu” swą zwyczajną notą, I jako ich usłuchał, nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka. 100 (P). CZEMU ŻYDZI SZALBIERZAMI
Że Żydzi szalbierują, nie trzeba dowodu, Bo im to od Jakuba jeszcze idzie z rodu, Który
RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju. Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak, w znak” wrona, A czajka: „Niżej, niżej”; gdy trafił do grona, Zaraz dudek: „Tu, tu, tu” swą zwyczajną notą, I jako ich usłuchał, nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka. 100 (P). CZEMU ŻYDZI SZALBIERZAMI
Że Żydzi szalbierują, nie trzeba dowodu, Bo im to od Jakuba jeszcze idzie z rodu, Który
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 51
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na łeb zmierzy, Żeby miał być skrzydlaty Kupido, nie wierzy. Księdza woła, wielką mdłość czując koło serca; Gdy mu ten przenosiny do nieba z kobierca Smakuje, a pan młody: Bale to na nice, Wszak przed przenosinami chodzą do łożnice. Dopieroż gdy mądrego doktora przywiozą, Wszytko pójdzie swym trybem i zwyczajną fozą. 116 (P). ŻLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic jeden powiedał gościom przy obiedzie, Kto umie po łacinie, że wszędy przejedzie. Słysząc to prostak jakiś, więc gdy go ksiądz pyta, Stojącego nad rzeką, jeżeli przebyta, Jeśli ją w bród przejedzie, powie na pytanie: „Umiecie po
na łeb zmierzy, Żeby miał być skrzydlaty Kupido, nie wierzy. Księdza woła, wielką mdłość czując koło serca; Gdy mu ten przenosiny do nieba z kobierca Smakuje, a pan młody: Bale to na nice, Wszak przed przenosinami chodzą do łożnice. Dopieroż gdy mądrego doktora przywiozą, Wszytko pójdzie swym trybem i zwyczajną fozą. 116 (P). ŻLE ZROZUMIAWSZY, NIE NAUCZYSZ DOBRZE
Szlachcic jeden powiedał gościom przy obiedzie, Kto umie po łacinie, że wszędy przejedzie. Słysząc to prostak jakiś, więc gdy go ksiądz pyta, Stojącego nad rzeką, jeżeli przebyta, Jeśli ją w bród przejedzie, powie na pytanie: „Umiecie po
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 58
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Miasta/ dla ciężkiej wielce brzydkiej i szkaradnej choroby; która po wszystkim ciele jego roztykała się była. Towarzystwo zarazem powielu innych/ Chirurga jednego mając o nim pilną pieczą/ przywołali; ten choroby rodzaju jako i inni nie porozumiawszy /do tejże do której i drudzy skłonił się sentencji/ że te wrzody są nad zwyczajną chorobą. Gdy go zaledwie już w tak prędkim razie mówić mogącego lepiej pytano/ powiedział: Ja prawi niewiem/ tylko to pomnię żem zdrowy wszedł do Pieczary; a chory zasię wyprowadzony jestem. Tu zaraz doszli Panowie/ że to dla urągania się Świętym Bożym cierpiał. I zopytali go/ coby w Pieczarze
Miástá/ dla ćieżkiey wielce brzydkiey y szkárádney choroby; ktora po wszystkim ciele ie^o^ roztykáłá się byłá. Towárzystwo zárázem powielu innych/ Chirurgá iedne^o^ máiąc o nim pilną pieczą/ przywołáli; ten choroby rodzáiu iáko y inni nie porozumiawszy /do teyże do ktorey y drudzy skłonił się sentencyey/ że te wrzody są nád zwyczáyną chorobą. Gdy go záledwie iuż w ták prędkim ráźie mowić mogącego lepiey pytano/ powiedźiał: Ia práwi niewiem/ tylko to pomnię żem zdrowy wszedł do Pieczáry; á chory zásię wyprowádzony iestem. Tu záraz doszli Pánowie/ że to dla vrągánia się Swiętym Bożym ćierpiał. Y zopytáli go/ coby w Pieczárze
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 206.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
od wojsk i dla wojsk raczej cudzoziemskich w Polsce przytomnych skończone lub z musu dla ich ewakuacji stanęły. Pytam się więc, wiele ordynaryjnych zapamiętamy sejmów? Ja nie pomnę i nie wiem z historii tylko od lat przeszło siedmdziesiąt, to jest ab anno 1690 jeden sejm ordynaryjny w roku 1726, tym pamiętny, że niby zwyczajną sejmów formą skończony. Więc gdy tamtych tu rachować nie trzeba na elekcjach, konwokacjach, podczas wojsk postronnych bytności, bo takie sejmy muszą inszym stawać sposobem, chwała Bogu, że w siedmdziesiąt lat przecięż przynajmniej dla ciekawości za życia naszego jedeneśmy sejm ordynaryjny widzieli. Jeden, mówię rzetelnie, od siedmdziesiąt lat mamy
sejm
od wojsk i dla wojsk raczej cudzoziemskich w Polszczę przytomnych skończone lub z musu dla ich ewakuacyi stanęły. Pytam się więc, wiele ordynaryjnych zapamiętamy sejmów? Ja nie pomnę i nie wiem z historyi tylko od lat przeszło siedmdziesiąt, to jest ab anno 1690 jeden sejm ordynaryjny w roku 1726, tym pamiętny, że niby zwyczajną sejmów formą skończony. Więc gdy tamtych tu rachować nie trzeba na elekcyjach, konwokacyjach, podczas wojsk postronnych bytności, bo takie sejmy muszą inszym stawać sposobem, chwała Bogu, że w siedmdziesiąt lat przecięż przynajmniej dla ciekawości za życia naszego jedeneśmy sejm ordynaryjny widzieli. Jeden, mówię rzetelnie, od siedmdziesiąt lat mamy
sejm
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 124
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
którym tylko limita pod tymiż posłami stanęła, nie masz cale za co rachować. A teraz już trzydzieści lat kilka po nim minęło, jak żadnego nie mamy ordynaryjnego sejmu. Próba, że gdy Moskwa, Szwedzi, Sasi u nas w Polsce, nie wątpię, że niemy sejm który stanąć może, ale w pokoju zwyczajną formą i Panów robotą żeby który sejm stanął, może w kilkadziesiąt lat drugie. Dajmyż tedy nie wiem jakie wysilenia się i Dworu, i Panów do utrzymania ordynaryjnych sejmów, może cudnym jakim sposobem, że jeden co trzydzieści i kilka lat stanie, ale to prawda zawsze będzie, że sejmy ordynaryjne w niniejszej rad formie
którym tylko limita pod tymiż posłami stanęła, nie masz cale za co rachować. A teraz już trzydzieści lat kilka po nim minęło, jak żadnego nie mamy ordynaryjnego sejmu. Próba, że gdy Moskwa, Szwedzi, Sasi u nas w Polszczę, nie wątpię, że niemy sejm który stanąć może, ale w pokoju zwyczajną formą i Panów robotą żeby który sejm stanął, może w kilkadziesiąt lat drugie. Dajmyż tedy nie wiem jakie wysilenia się i Dworu, i Panów do utrzymania ordynaryjnych sejmów, może cudnym jakim sposobem, że jeden co trzydzieści i kilka lat stanie, ale to prawda zawsze będzie, że sejmy ordynaryjne w niniejszej rad formie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 125
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, ale prywatnie krzewi się daleko niebezpieczniej. Bo na wzgardę Praw, tajemne nocne przedpokojowe rady czynią, aby ją, choć przez zgubę Rzeczyposp: wskrzesić. Szukają sposobów przez Wojsko z konfederowane dokazać, czego przez Stany Rzeczyposp: niemogli. Chwyta, corrumpuje Królowa prywatnie tych, którzy publice przeciwnemi byli, i zwątpiwszy że zwyczajną przez Sejmiki i Sejm drogą nie dokaże, przez sztuki, bezprawie, i moc, usadza się dokazać. Pomocni jej, odródni Ojczyzny Synowie wykrzykają na Komisiej, że to nie Statutowie, ale Statistowie jacyś przewoźni rządzić będą. Jakoż znać to, że nie Statutowie: Bo kto na teraźniejszy Stan Rzeczypop: pojźrzy, śmiele
, ále priwatnie krzewi się dáleko niebespieczniey. Bo ná wzgárdę Praw, táiemne nocne przedpokoiowe rády czynią, áby ią, choć przez zgubę Rzeczyposp: wskrześić. Szukáią sposobow przez Woysko z confederowáne dokázáć, czego przez Stany Rzeczyposp: niemogli. Chwyta, corrumpuie Krolowa priwatnie tych, ktorzy publice przećiwnemi byli, y zwątpiwszy że zwyczáyną przez Seymiki y Seym drogą nie dokaże, przez sztuki, bezpráwie, y moc, vsadza się dokázáć. Pomocni iey, odrodni Oyczyzny Synowie wykrzykáią ná Commissiey, że to nie Statutowie, ále Statistowie iácyś przewoźni rządźić będą. Iákoż znáć to, że nie Statutowie: Bo kto ná teráznieyszy Stan Rzeczypop: poyźrzy, śmiele
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 34
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
dekoktu według wyższej do używania informacyj, konfekt ex Balsamo de copaiba, extracto ligni sancti, terrebentinae, Rhabarbaro, sale Polychreste, et cassia, przez siedm dni na noc używać rozkazałem; rozwolniających enem, i trunku laksującego wyżej wyrażonego, według potrzeby zażywał.
X. Uryny dwa razy więcej przez incyzją odchodziło, aniżeli zwyczajną drogą, tym czasem inflamacja z wielkim bólem w lewym epidydymie, (który leży nad jądrem,) jądra puchlina codzień się wzmagając, które mimo aplikacje ból uśmierzające, i miękczące, w tak znaczną urosło wielkość, że potrzeba było w worek włożywszy do żołądka przywiązać, według sztuki.
XI. Widząc ja że przyzwoitemi
dekoktu według wyższey do używania informacyi, konfekt ex Balsamo de copaiba, extracto ligni sancti, terrebentinae, Rhabarbaro, sale Polychreste, et cassia, przez siedm dni na noc używać rozkazałem; rozwolniaiących enem, y trunku laxuiącego wyżey wyrażonego, według potrzeby zażywał.
X. Uryny dwa razy więcey przez incyzyą odchodziło, aniżeli zwyczayną drogą, tym czasem inflamacya z wielkim bolem w lewym epidydymie, (ktory leży nad iądrem,) iądra puchlina codzień się wzmagaiąc, ktore mimo aplikacye bol uśmierzaiące, y miękczące, w tak znaczną urosło wielkość, że potrzeba było w worek włożywszy do żołądka przywiązać, według sztuki.
XI. Widząc ia że przyzwoitemi
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 7
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
puściła Bulków ojcu memu posesją. Wojewodzina pretendowała dodatku pięćdziesiąt tysięcy, na co ja bez woli ojca mego rezolwować się nie mogłem, a tak dwoma niedzielami przed świętym Janem miała przysłać Parysa, siostrzeńca i faworyta swego, do ojca mego dla zakonkludowania tego interesu.
Były potem roczki brzeskie juniowe, na których byłem, zwyczajną aplikacją szlachtę kaptując. A gdy na terminie umówionym Parys do ojca mego nie przyjechał do zakonkludowania interesu ani prowizji od sumy należącej nie przywiózł, tedy wziąwszy z sobą kilku iszlachty i jenerała, na fundamencie prawa zastawnego Bulków zajechałem i osadziłem tam na podstarostwie Hurynowicza Tokarzewskiego, człeka nielękliwego i rozsądnego, i tychże kilku
puściła Bulków ojcu memu posesją. Wojewodzina pretendowała dodatku pięćdziesiąt tysięcy, na co ja bez woli ojca mego rezolwować się nie mogłem, a tak dwoma niedzielami przed świętym Janem miała przysłać Parysa, siestrzeńca i faworyta swego, do ojca mego dla zakonkludowania tego interesu.
Były potem roczki brzeskie juniowe, na których byłem, zwyczajną aplikacją szlachtę kaptując. A gdy na terminie umówionym Parys do ojca mego nie przyjechał do zakonkludowania interesu ani prowizji od sumy należącej nie przywiózł, tedy wziąwszy z sobą kilku jszlachty i jenerała, na fundamencie prawa zastawnego Bulków zajechałem i osadziłem tam na podstarostwie Hurynowicza Tokarzewskiego, człeka nielękliwego i rozsądnego, i tychże kilku
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 326
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Lecz w tej sprawie nietylko jeden drugiemu się nie sprzeciwia/ i owszem jeden sens drugi objaśnia/ a osobliwie w piśmie świętym/ które w sobie siła tajemnic zawiera/ jako powiedział Grzegorz święty: Sacra Scripturaomnes scientias ipso locutionis more transcendit, quia vno eodemq; sermone narrat gestum, prodyt misterium: Pismo święte samą zwyczajną mową przechodzi wszytkie nauki/ dla tego że jedną mową opowiada co się działo/ i tego dziła oraz i tajemnice wyraża. Przeto naprzód nam wiedzieć potrzeba/ że natura Boska jest jedna nierozdzielna/ albowiem gdyby nie był jeden Bóg/ musiałoby ich być dwaj/ zaczym musieliby mieć jaką różność między sobą; a ta
Lecz w tey spráwie nietylko ieden drugiemu się nie sprzećiwia/ y owszem ieden sens drugi obiáśnia/ á osobliwie w pismie świętym/ ktore w sobie śiłá táiemnic záwiera/ iáko powiedźiał Grzegorz święty: Sacra Scripturaomnes scientias ipso locutionis more transcendit, quia vno eodemq; sermone narrat gestum, prodit misterium: Pismo święte sámą zwyczáyną mową przechodźi wszytkie náuki/ dla tego że iedną mową opowiáda co się dźiało/ y tego dźiłá oraz y táiemnice wyraża. Przeto naprzod nam wiedzieć potrzebá/ że náturá Boska iest iedná nierozdźielna/ albowiem gdyby nie był ieden Bog/ muśiałoby ich bydź dwáy/ záczym muśieliby mieć iáką rożność między sobą; á tá
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 32
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
z niej będzie co/ abo nie będzie. Nastąpiły dni krzyżowe/ na które Jego Mość X. Pleban osobą swą jako dozorny i Heretykom góry dać niechcąc przybył: w pierwszy tedy dzień krzyżowy w poniedziałek odprawił porządnie i nabożnie procesją do S.Mikołaja/ nazajutrz do S.Ducha za miasto: Z tąd już zwyczajną przed tym drogą (przeto że brany niektóre zawarte i ulice łańcuchami założone były) niemógł się do kościoła swego nazad wrócić. A tu się już poczęły wyjawiać potrosze animusze Panów Torunianów przeciw Katolikom/ na które katoliki jad swój dosyć znacznie nazajutrz jawnie wylali: bo gdy we śrzodę czas przyszedł procesjej/ zaraz łańcuchami mało nie
z niey będźie co/ ábo nie będźie. Nastąpiły dni krzyżowe/ ná ktore Ie^o^ Mość X. Pleban osobą swą iáko dozorny y Heretykom gory dáć niechcąc przybył: w pierwszy tedy dźień krzyżowy w poniedźiáłek odpráwił porządnie y nabożnie procesyą do S.Mikołáiá/ názáiutrz do S.Duchá zá miásto: Z tąd iuż zwyćzáyną przed tym drogą (przeto że brany niektore záwárte y vlice łáncuchámi záłożone były) niemogł się do kośćiołá swego názad wroćić. A tu się iuż poczęły wyiáwiáć potrosze ánimusze Pánow Toruniánow przećiw Kátholikom/ ná ktore kátholiki iad swoy dosyć znáćznie názáiutrz iáwnie wylali: bo gdy we śrzodę ćzás przyszedł procesyey/ záraz łáncuchámi máło nie
Skrót tekstu: NowTor
Strona: A3v
Tytuł:
Nowiny z Torunia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614