Piśmie stoi. Prawo naturze dała polityka, Szanować, głaskać i omamić bzdyka, A młodszych, którzy dogadzają modzie, Podać się sztucznie chęciom i wygodzie. I srokosz gnieździ, a nie przeto zdrajca, Wisi kukułka, że tam sadzi jajca, Kędy ptaszątko do woli i śmiało Własne sadowić i wysiadać miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze
Piśmie stoi. Prawo naturze dała polityka, Szanować, głaskać i omamić bzdyka, A młodszych, którzy dogadzają modzie, Podać się sztucznie chęciom i wygodzie. I srokosz gnieździ, a nie przeto zdrajca, Wisi kukułka, że tam sadzi jajca, Kędy ptaszątko do woli i śmiało Własne sadowić i wysiadać miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 220
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
gdy jeden drugiemu słowa królewskie powtarzał, taką ochotę znać było ku bronieniu zdrowia i dostojeństwa pańskiego, że często wypadając jeden przed drugim, zdali się czyli brać czyli gotowe serce pokazować do boju. PP. senatorowie, do KiMci przyjechawszy, prosili, żeby jeszcze i na tym punkcie klemencjej, królom przystojnej a sobie zwykłej, którą już w tej sprawie nieraz pokazował i świat ją zna, użyczyć raczył. Pozwolił na to IKM. zaraz, aby jeszcze to w nich zmacać, i rzekł: »Więtszą ci krzywdę odnosiemy, niżeli cierpliwość być może, ale oto nie jesteśmy i przeciw temu; czyńcie WM., co się WMciom nalepiej
gdy jeden drugiemu słowa królewskie powtarzał, taką ochotę znać było ku bronieniu zdrowia i dostojeństwa pańskiego, że często wypadając jeden przed drugim, zdali się czyli brać czyli gotowe serce pokazować do boju. PP. senatorowie, do KJMci przyjechawszy, prosili, żeby jeszcze i na tym punkcie klemencyej, królom przystojnej a sobie zwykłej, którą już w tej sprawie nieraz pokazował i świat ją zna, użyczyć raczył. Pozwolił na to JKM. zaraz, aby jeszcze to w nich zmacać, i rzekł: »Więtszą ci krzywdę odnosiemy, niżeli cierpliwość być może, ale oto nie jesteśmy i przeciw temu; czyńcie WM., co się WMciom nalepiej
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 161
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Zieliński już samym przyjechał wieczorem I dziś się nie mógł widzieć z Chodkiewiczem chorem. Noc była, a gdy miesiąc wstawał złotorogi, Szarą poświatą ziemskie widoczył podłogi. Nie każdy śpi, co chrapi; toż i naszy wstają Zaporowcy i cicho rzekę przebywają; Cicho w obóz turecki, co na tamtej stronie Dniestru, pomkną, zwykłej swej ufając fortunie. Ani ich omyliła: jeśli kiedy bowiem, Jako dziś w ciemnym mroku wzrokiem patrząc sowiem, Dokazali odwagi i pogan nasiekli I zdobycz niezliczoną z wozami przywlekli. Gdy tam i sam bez wstrętu chodzą po taborze, Jako więc lew w zawartej grasuje oborze Albo wilk, choć napchany, co się tylko ruszy
Zieliński już samym przyjechał wieczorem I dziś się nie mógł widzieć z Chodkiewiczem chorém. Noc była, a gdy miesiąc wstawał złotorogi, Szarą poświatą ziemskie widoczył podłogi. Nie każdy spi, co chrapi; toż i naszy wstają Zaporowcy i cicho rzekę przebywają; Cicho w obóz turecki, co na tamtej stronie Dniestru, pomkną, zwykłej swej ufając fortunie. Ani ich omyliła: jeśli kiedy bowiem, Jako dziś w ciemnym mroku wzrokiem patrząc sowiem, Dokazali odwagi i pogan nasiekli I zdobycz niezliczoną z wozami przywlekli. Gdy tam i sam bez wstrętu chodzą po taborze, Jako więc lew w zawartej grasuje oborze Albo wilk, choć napchany, co się tylko ruszy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 251
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924