em sobie skarbić łaskę nauczycielów, ci twierdzili, iż będę zdatnym do nauk głębokiej uwagi potrzebujących, w Akademii aplikowałem się ile możności, tak zaś ścisłe w życiu całym zachowałem milczenie, iż oprócz publicznych dysput, nie pamiętam, abym kiedy w ciąż kilkanaście periodów powiedział. Po śmierci ojca przedsięwziąłem zwiedzić cudze kraje, chęć widzenia i nauczenia się tak daleko mnie uniosła, żem się aż w Egipcie o- parł, gdziem sławne Piramidy odwiedził i zmierzył. Od lat kilku powróciwszy do Ojczyzny, mieszkam w stołecznym mieście, i oprócz niektórych podufałych przyjaciół, lubo prawie na wszystkich publicznych schadzkach bywam, od nikogo znany nie jestem
em sobie skarbić łaskę nauczycielow, ci twierdzili, iż będę zdatnym do nauk głębokiey uwagi potrzebuiących, w Akademii applikowałem się ile możności, tak zaś ścisłe w życiu całym zachowałem milczenie, iż oprocz publicznych dysput, nie pamiętam, abym kiedy w ciąż kilkanaście peryodow powiedział. Po śmierci oyca przedsięwziąłem zwiedzić cudze kraie, chęć widzenia y nauczenia się tak daleko mnie uniosła, żem się aż w Egypcie o- parł, gdziem sławne Piramidy odwiedził y zmierzył. Od lat kilku powrociwszy do Oyczyzny, mieszkam w stołecznym mieście, y oprocz niektorych podufałych przyiacioł, lubo prawie na wszystkich publicznych schadzkach bywam, od nikogo znany nie iestem
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 11
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
cokolwiek mają/ przychodzą/ a siebie i dziatki swoje do ubóstwa/ nędze i niedostatku przywodzą!
Są to niebaczni Rodzicy/ że chociaż gromadę dziatek mają: przecię o nie nie dbają: a wszystko przez gardziel przelawszy Mizerakami zostawają; i dlategoż też po ich śmierci dziatki się ich to tam to sam włóczą/ i cudze kąty pocierać muszą: ba i drugie Dziatki czasem z niecierpliwości Rodzice swe w grobie przeklinają (czegoby czynić nie miały) mówiąc: Bodajże ten Ociec/ bodajże ta Matka/ co nam Dziatkom swoim wszystko przeżarli i przemarnowali; a byliby nam nieco po sobie zostawić mogli/ w piekle gorzeli!
Miłe Dziatki
cokolwiek máją/ przychodzą/ á śiebie y dźiatki swoje do ubostwá/ nędze y niedostátku przywodzą!
Są to niebáczni Rodźicy/ że choćiaż gromádę dźiatek máją: przećię o nie nie dbáją: á wszystko przez gardźiel przelawszy Mizerakámi zostawáją; y dlategoż też po ich śmierći dźiatki śię ich to tám to sám włoczą/ y cudze kąty poćieráć muszą: bá y drugie Dźiatki czásem z niećierpliwośći Rodźice swe w grobie przeklináją (czegoby czynić nie miáły) mowiąc: Bodayże ten Oćiec/ bodayże tá Mátká/ co nam Dźiatkom swoim wszystko przeżárli y przemárnowáli; á byliby nam nieco po sobie zostáwić mogli/ w piekle gorzeli!
Miłe Dźiatki
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 22.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Abraham Izaaka stary. Ale wieszże, coć powiem? wielkiej trzeba wiary. A rzadki ją ma, z młodą i piękną dziewczyną Ożeniwszy, jeśli mu pięćdziesiąt lat miną. 86 (F). DO JEGOMOŚCI PANA STANISŁAWA MorsztynA, CHORĄŻEGO ZATORSKIEGO, PUŁKOWNIKA IKMCI
Bogdaj tak szedł każdy syn cnotliwego rodu: Szkoły i cudze kraje przepędziwszy z młodu, Skąd wziąwszy pochop skłonnej do nauk naturze, Wielkich przodków wyrównał i w mowie, i w piórze; Wojnę służył do końca z Turki i z Tatary, Gdzie cnoty i swej dawszy dokumenty wiary, Nowe ran charaktery, na wspaniałym ciele, Do starych ozdób zacnej niesie parantele, Za co honor
Abraham Izaaka stary. Ale wieszże, coć powiem? wielkiej trzeba wiary. A rzadki ją ma, z młodą i piękną dziewczyną Ożeniwszy, jeśli mu pięćdziesiąt lat miną. 86 (F). DO JEGOMOŚCI PANA STANISŁAWA MORSTYNA, CHORĄŻEGO ZATORSKIEGO, PUŁKOWNIKA JKMCI
Bogdaj tak szedł każdy syn cnotliwego rodu: Szkoły i cudze kraje przepędziwszy z młodu, Skąd wziąwszy pochop skłonnej do nauk naturze, Wielkich przodków wyrównał i w mowie, i w piórze; Wojnę służył do końca z Turki i z Tatary, Gdzie cnoty i swej dawszy dokumenty wiary, Nowe ran charaktery, na wspaniałym ciele, Do starych ozdób zacnej niesie parantele, Za co honor
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 45
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz
kazał wybrać sobie. „Bale cię też już w piekle czart nie będzie witał, Bo czymże byś tam — rzekę — wedle Pisma, zgrzytał?” 460. DO UTRACJUSZA
Starzałeś się, nieboże, ani wiedzieć na czym, I bodaj ci nie przyszło o chlebie żebraczym Wychodzić z świata, kąty pocierając cudze. Cóżeś na tego świata zarobił żegludze? Noga tylko nie bosa, kier na grzbiecie stary, Czapka zła, koszule by, z wiatru szarawary, Szabla, ale bez pochew, i mało też po niej, Kiedy cios wedle ciosa po gębie, po skroni, W palcach i w zębach szczerby, oka pasz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przeszłego. Roku 1623. Król nawiedził Gniezno, Gdańsk i Miasta Pruskie, a Książę Zbaraski stwierdził Pokój u Porty, Koniecpolskiego i Łukasza Zołkiewskiego wykupił, w ten czas też i Jan Zołkiewski Syn Hetmański, i inni z Potockim wykupi się od Tatarów, a Tatarowie znowu plondrowali Ruś az pod Lwów. Roku 1624. Władysław cudze Kraje lustrował, a Koniecpolski Hetman wykupiony z niewoli, Tatarów 30000. we 3500. Polaków przestraszył i odegnał od granic, a Sejm o Inflantach zapomniał. Roku 1625. Gustaw rozgościł się w Inflantach i Sapiehę Wódza i Marszałka Litt: zniósł, grożąc im tym więcej, pokądby Zygmunt nie odstąpił pretensyj do Korony Szwedzkiej
przeszłego. Roku 1623. Król nawiedźił Gniezno, Gdańsk i Miasta Pruskie, á Xiąże Zbaraski stwierdźił Pokóy u Porty, Koniecpolskiego i Łukasza Zołkiewskiego wykupił, w ten czas też i Jan Zołkiewski Syn Hetmański, i inni z Potockim wykupi śię od Tatarów, á Tatarowie znowu plondrowali Ruś az pod Lwów. Roku 1624. Władysław cudze Kraje lustrował, á Koniecpolski Hetman wykupiony z niewoli, Tatarów 30000. we 3500. Polaków przestraszył i odegnał od granic, á Seym o Inflantach zapomniał. Roku 1625. Gustaw rozgośćił śię w Inflantach i Sapiehę Wódza i Marszałka Litt: zniósł, grożąc im tym więcey, pokądby Zygmunt nie odstąpił pretensyi do Korony Szwedzkiey
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 82
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
był upewniony życiem, za co Kozacy się zbuntowali, i odtąd zawsze rebelizowali w Rzeczypospolitej, który ani Koniecpolski ani Potocki wielcy Wodzowie uspokoić mogli. Wężyk Prymas w tym Roku umarł, po nim wziął Lipski, ale i ten w tymże Roku umarł, a Król dał Prymasostwo Maciejowi Łobieńskiemu. Jan Kazimierz Brat Królewski wizytując cudze Kraje przez dwa Roki był w areszcie u Króla Francuskiego, za to; że Polaków zebrało się było 6000. do Cesarskich, rujnowali w Francyj Pikardyą zniósłszy Partie Francuskie, ale na inflancją Papieża i Władysława wypuszczony, i Kardynałem kreowany, gdy mu Jezuitą być nie pozwolono, lubo już był w Nowicjacie 2. Roki.
był upewniony żyćiem, za co Kozacy śię zbuntowali, i odtąd zawsze rebellizowali w Rzeczypospolitey, który ani Koniecpolski ani Potocki wielcy Wodzowie uspokoić mogli. Wężyk Prymas w tym Roku umarł, po nim wźiął Lipski, ale i ten w tymże Roku umarł, á Król dał Prymasostwo Maćiejowi Łobieńskiemu. Jan Kaźimierz Brat Królewski wizytując cudze Kraje przez dwa Roki był w areszćie u Króla Francuskiego, za to; że Polakôw zebrało śię było 6000. do Cesarskich, ruynowali w Francyi Pikardyą znioższy Partye Francuskie, ale na inflancyą Papieża i Władysława wypuszczony, i Kardynałem kreowany, gdy mu Jezuitą być nie pozwolono, lubo już był w Nowicyaćie 2. Roki.
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 86
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
folgę duszy, Którą frasunek tak okrutny suszy.
Już mijam te wrota, Kędy się żywota Połowa czyli cała Dusza się przy swej lubej pozostała.
Męki niesłychane Serce me stroskane Jak ciężko trapić będą, Kiedy me oczy swych pociech pozbędą.
Już wysokie dachy, Już i świetne blachy Gałek, już i kominy Zniknęły, w cudze już wjeżdżam dziedziny.
A me serce ranno, Dla ciebie, o panno! O wabię wszech lubości! Dla ciebie schnę i więdnę w żałości.
Coraz się oglądam, Niemasz kogo żądam, Ach niemasz mej dziewczyny! Już jadę od niej w dalekie krainy.
O siostry życzliwe, Rodzice litościwe, To moje
folgę duszy, Ktorą frasunek tak okrutny suszy.
Już mijam te wrota, Kędy się żywota Połowa czyli cała Dusza się przy swej lubej pozostała.
Męki niesłychane Serce me stroskane Jak ciężko trapić będą, Kiedy me oczy swych pociech pozbędą.
Już wysokie dachy, Już i świetne blachy Gałek, już i kominy Zniknęły, w cudze już wjeżdżam dziedziny.
A me serce ranno, Dla ciebie, o panno! O wabię wszech lubości! Dla ciebie schnę i więdnę w żałości.
Coraz się oglądam, Niemasz kogo żądam, Ach niemasz mej dziewczyny! Już jadę od niej w dalekie krainy.
O siostry życzliwe, Rodzice litościwe, To moje
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 389
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
do ciała z ziemi wyszedł, i w ziemę się obróci. Ale i chwalebną rozumnej duszy ciekawością uważać, co to jest ta ziemia? którą Wszechmocność Boska rzuciła po stopy ludzkie, i tąż dzielnością konserwacyj swojej utrzymuje. A że wielu to ich stan, to zdrowie, to koszta to zabawy niepozwalają, aby cudze zwiedzili kraje. I owszem, rzecz prawie niepodobna, aby kto wszystkie części ziemi, morza, Państwa, królestwa, Prowincje, lubo najciekawszy nogami zmierzył, okiem zlustrował. Więc inwencja ludzka długim eksperymentem wyuczona taką sporządziła naukę to jest Geografią, która każdemu i w domu własnym zostającemu, nietylko w imaginatywie świat cały ziemny
do ciałá z ziemi wyszedł, y w ziemę się obroci. Ale y chwalebną rozumney duszy ciekawością uważać, co to iest ta ziemia? ktorą Wszechmocność Boská rzuciła po stopy ludzkie, y tąż dzielnością konserwacyi swoiey utrzymuie. A że wielu to ich stan, to zdrowie, to koszta to zabawy niepozwaláią, aby cudze zwiedzili kráie. Y owszem, rzecz prawie niepodobna, áby kto wszystkie części ziemi, morza, Páństwa, krolestwa, Prowincye, lubo nayciekawszy nogami zmierzył, okiem zlustrował. Więc inwencya ludzka długim experymentem wyuczoná taką zporządziła naukę to iest Geografią, ktora każdemu y w domu własnym zostaiącemu, nietylko w imaginatywie świat cały ziemny
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
pochlebuję-ć, wierzysz temu, tuszę, Ale cię z niebem, Jago, równać muszę: Usta tak w koral ubrane jak z morza Rumianą rano twarz wynosi zorza; Oczy tak jasnym blaskiem ziemi świecą, Jakim się gwiazdy z słońcem nie poszczycą; Biała płeć mlecznej nie ustąpi drodze Bez przypraw, które wożą kraje cudze; Głos, kiedy śpiewasz, tak wdzięczny, że zgoła Serafickiego przewyższasz anioła. O, jakoż bym się do tego wyścigał, Żebym to niebo, nowy Atlas, dźwigał! I chociażby mi z urazu lec w grobie, Życzyłbym nosić ten Olimp na sobie, Byle mi niebo pracę odwdzięczyło I wleźć
pochlebuję-ć, wierzysz temu, tuszę, Ale cię z niebem, Jago, równać muszę: Usta tak w koral ubrane jak z morza Rumianą rano twarz wynosi zorza; Oczy tak jasnym blaskiem ziemi świecą, Jakim się gwiazdy z słońcem nie poszczycą; Biała płeć mlecznej nie ustąpi drodze Bez przypraw, które wożą kraje cudze; Głos, kiedy śpiewasz, tak wdzięczny, że zgoła Serafickiego przewyższasz anioła. O, jakoż bym się do tego wyścigał, Żebym to niebo, nowy Atlas, dźwigał! I chociażby mi z urazu lec w grobie, Życzyłbym nosić ten Olimp na sobie, Byle mi niebo pracę odwdzięczyło I wleźć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 174
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
krainy, Który zbiegając na noc ku gospodzie, Już się zmordował, już ustaje w chodzie.
Poci się Pan, modląc Ojcu: Waleczny żołnierz, który harce zwodząc Z podbitym piekłem w wszytkich swoich siłach, Zbytnie się we krwi rozpalił i żyłach; Poci się Jezus w Ogrojcu: Nowotny Adam, co pod cudze wchodząc Ciężary, cudzym przywalon kłopotem, Cudzą, niewinny, płaci winę potem.
Poci się krwią mój Bóg prawy: Niebo zgniewane, które na złe plemię Ludzkie, i co się na grzech tylko rodzi, Potopy krwawe wzrusza i powodzi; Pot się z Pana leje krwawy: Łaskawa chmura, która zeschłą ziemię Serc naszych
krainy, Który zbiegając na noc ku gospodzie, Już się zmordował, już ustaje w chodzie.
Poci się Pan, modląc Ojcu: Waleczny żołnierz, który harce zwodząc Z podbitym piekłem w wszytkich swoich siłach, Zbytnie się we krwi rozpalił i żyłach; Poci się Jezus w Ogrojcu: Nowotny Adam, co pod cudze wchodząc Ciężary, cudzym przywalon kłopotem, Cudzą, niewinny, płaci winę potem.
Poci się krwią mój Bóg prawy: Niebo zgniewane, które na złe plemię Ludzkie, i co się na grzech tylko rodzi, Potopy krwawe wzrusza i powodzi; Pot się z Pana leje krwawy: Łaskawa chmura, która zeschłą ziemię Serc naszych
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 218
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971